To była kłótnia

To była kłótniaObudziły mnie promienie słońca wpadające między żaluzjami. Ale nie tylko to, obudziło mnie jego chrapanie. Zastanawiałam się jak to się stało. Jak on znalazł się w moim mieszkaniu, a co najważniejsze, w moim łóżku? Pamiętam, że się pokłóciliśmy, ale jakim cudem znalazłam się z nim w łóżku? Znowu? Założyłam jego koszulę i podeszłam do okna.
- Dzień dobry piękna. – Usłyszałam zza swoich pleców. – Myślałem, że po takiej nocy będziesz spała do południa. – Powiedział swoim głębokim głosem. Odwróciłam się i spojrzałam na niego. Tak, zdecydowanie mój wzrok mógłby zabijać.
- No kochanie… nie mów, że wciąż jesteś zła. Przecież wszystko sobie wyjaśniliśmy.
- "Kochanie” Ci w tym momencie nie pomoże. Czy według Ciebie każdą kłótnię będziemy kończyć w łóżku?
- A nie? – Powiedział, patrząc na mnie spod rzęs. – Poza tym, to nie była kłótnia.
- To jak to nazwiesz? – Spytałam zirytowana.  
- Rozmowa. – Odpowiedział.
- Oj nie kolego. To była kłótnia! – Krzyknęłam zdenerwowana.
- Skarbie, zamierzasz się teraz kłócić czy to była kłótnia czy nie? Wiesz do czego to prowadzi? – Spytał podchodząc do mnie.
- Niby do czego?  
- Stoisz przede mną, tylko w mojej koszuli, z tymi iskierkami w oczach… i nie chcesz, żeby to się skończyło w łóżku…? kochanie przecież to nielogiczne. – Wyszeptał mi do ucha.
- Bo to się nie skończy w łóżku. – Odepchnęłam go i ruszyłam do łazienki. Nagle złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Rozbawionym wzrokiem spojrzał na mnie i pocałował mnie tak namiętnie, że zabrakło mi tchu. Zbliżaliśmy się w stronę łóżka. Nie miałam zamiaru dać mu wygrać. Nie teraz. Chciałam się uwolnić z jego uścisku, szarpałam się i wiłam żeby mnie puścił, jednak był zbyt silny.
-No i co? Pokazałeś, że jesteś silniejszy? – Zadrwiłam z niego, gdy przyciskał mnie do łóżka.
- Jasne, że jestem. Tym razem Cię nie puszczę. W takim nastroju, w jakim jesteśmy oboje, Twój opór tylko doda smaku. A więc walcz. – Przytrzymał moje ręce nad głową. – Wcale nie chcę, żeby było łatwo. Ani szybko. – jego słowa wywołały we mnie pożądanie. Walczyłam, mimo że pragnęłam, aby mnie zniewolił i wziął. Całował mnie po szyi. Znał wszystkie moje słaby punkty. Wiedział jak to rozegrać by zwyciężyć. Czułam narastającą rozkosz. Gdy jego język zajął się moimi sutkami, a ręka znalazła się między udami mój opór osłabł. Wyczuł to, więc puścił moje ręce i zjechał ustami do mojej szparki. Tak, było dobry w tym co robi. Aż za dobry. Czując jego zachłanny język, przycisnęłam jego głowę. Wargami wyczuł moje szalejące tętno i przyspieszył pieszczoty. Lizał i ssał moją łechtaczkę, przygryzał wargi. Chwilę później do jego języka dołączyły palce. I to mi wystarczyło. Ciało przeszedł gwałtowny dreszcz. Nie przestawał posuwać mnie palcami, jego usta znalazły się na mojej szyi. Kiedy poczuł, że zbliżam się do końca gwałtownie przerwał.
- Czy mi się wydaje, czy może chciałaś iść do łazienki?- w jego oczach było widać rozbawienie, ale też pożądanie. To drugie widać było także po rosnącym wybrzuszeniu w jego bokserkach.
-Skoro nalegasz to pójdę. –powiedziałam, nie chcąc dać mu tej satysfakcji.
- Nie myśl sobie, że tak łatwo Ci odpuszczę. – oczy mu pociemniały. Już nie było w nich rozbawienia. Czyste pożądanie. Lubiłam, kiedy tak na mnie patrzył. Jego dłonie zaczęły masować moje piersi. Tylko w jego wykonaniu sprawiało mi to taką przyjemność. Gniótł je i pieścił, po chwili zajęły się nimi jego usta. Pozbył się swoich bokserek. Położył dłonie na moich udach i delikatnie je rozsunął. Całował mnie po nich, wodził językiem, celowo omijał spragnioną cipkę. Wrócił ustami do moich ust. Całował każdy skrawek mojej twarzy. Boleśnie ugryzł mnie w wargę w tym samym momencie wbijając się we mnie. Jęknęłam, sama nie wiedząc dokładnie z którego powodu. Zaskoczyła mnie brutalność i gwałtowność jego ruchów. Czułam jego dłonie na całym ciele. Masował moje piersi, ściskał pośladki, wplatał palce w moje długie włosy. Czułam jak jego kutas ociera się o ścianki mojej pochwy. Czułam jak niemal boleśnie wypełnia mnie całą. Znów wyczuł zbliżający się orgazm, znów przerwał. Wędrował językiem od szyi do ucha. Przygryzł delikatnie jego płatek i wyszeptał:
-jeszcze się z Tobą podroczę skarbie… nie mamy się dokąd spieszyć. – zaczął wodzić kutasem wzdłuż mojej szparki. Jego ruchy były powolne. Ponownie wbił się we mnie, tym razem leniwie. Wiedziałam, że długo nie wytrzyma takiego tempa. Długo nie musiałam czekać. Przyspieszył swoje ruchy, jego palce wbiły się w moje biodra. Ja natomiast wbiłam swoje paznokcie w jego ramiona. Moje jęki stawały się coraz głośniejsze. On również nie zachowywał się cicho. Czułam na ustach jego przyspieszony oddech. Gwałtownie przycisnęłam jego głowę do mojej wplatając palce w jego włosy. Całowaliśmy się tak zachłannie, jakby miał się skończyć świat. Wyjęczałam wprost w jego usta jego imię. Wbiłam mocniej paznokcie w plecy czując, że dochodzę. Dreszcze zawładnęły moim ciałem, oczy zaszły mgłą. Nadszedł wreszcie długo wyczekiwany orgazm. Jeden z najlepszych w moim życiu. Dosłownie ułamek sekundy później usłyszałam jak szepcze moje imię i poczułam, że zalewa mnie jego sperma. Tak, zawsze byliśmy zgrani. Leżeliśmy tak przez chwilkę wsłuchani w swoje niespokojne oddechy.  
- to była kłótnia – rzuciłam idąc do łazienki. Schowałam się za drzwiami nim poduszka zdążyła mnie trafić. Zdecydowanie lubię takie poranki.

zakazana

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 1074 słów i 5852 znaków.

2 komentarze

 
  • lena

    świetne, z niecierpliwością czekam na dalsze opowiadania:)

    27 sty 2014

  • ola

    swietne,masz wspanialy styl pisania,dawaj nastepna czesc :)

    26 sty 2014