Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.

Temat: Perwersyjne sekrety rodziny Kuby (Część I)

Uwaga:
Treść tego wpisu zawiera rażące opisy seksu kazirodczego – zarówno hetero-, homo-, jak i biseksualnego. Zawiera też opisy orgii i gwałtów oraz seksu z udziałem nieletnich. Jeżeli stanowi to dla Ciebie problem, zrezygnuj z dalszej lektury.


27.06.2008
Jechaliśmy leśną drogą w nieznanym kierunku. W samochodzie zaczęło się już robić niewygodnie po kilkugodzinnej podróży z Warszawy. Kierowcą był tak jak zwykle mój tata – Marcin. Godzinę wcześniej rozpiął on swoją koszulę, którą teraz postanowił całkiem zdjąć z powodu wdzierającego się do auta gorąca. Kiedy to robił, poczułem jego mocne, drogie perfumy. Nawet głęboki cień drzew nie dawał wytchnienia od gorąca.
Na fotelu pasażera siedziała moja mama – Agata. Wachlowała się gazetą, którą przestała czytać już jakiś czas temu. Wiele osób powiedziałoby, że była ubrana niestosownie. Biały, obcisły podkoszulek zasłaniał niewiele więcej ciała niż było to konieczne, podobnie było z jeansowymi spodenkami. Upał zaczynał być jednak nie do zniesienia.
Z tyłu, ściśnięci jak sardynki w puszce, siedziałem ja i moje rodzeństwo. Najstarsza była Monika. Miała siedemnaście lat i cały czas pisała smsy, pewnie z jakimś chłopakiem. Po mojej lewej wiercił się mój młodszy o rok brat Sebastian, który rozpychał się łokciami i zaczynał być naprawdę irytujący. W samym środku, a więc w najgorszym możliwym miejscu, siedziałem ja. Nie czułem się najlepiej. Pot nieznośnie przylepił koszulkę do moich pleców. Byłem na progu wytrzymałości.
Nazywam się Kuba Walerowicz i mam niecałe 15 lat. Za kilka dni, drugiego lipca będą moje urodziny. Niedawno tata powiedział mi, że to wyjątkowy czas i wiąże się on z nowymi obowiązkami w naszej rodzinie. Byłem pewny, że chodzi o firmę hotelarską, która ostatnimi czasy zaczęła bardzo dobrze prosperować. Tata był właścicielem czterogwiazdkowego hotelu w centrum Warszawy. Sukces osiągnął nie tylko dzięki swojej ciężkiej pracy, ale głównie dzięki dziadkowi, który pomagał w starcie kariery każdemu ze swoich synów.
- Daleko jeszcze? – marudził Sebastian. – Cały jestem sztywny od tego siedzenia.
- Jak i my wszyscy – odpowiedział tata. – To powinno być za jakieś dziesięć minut.
     Żadne z nas nie wiedziało, dokąd zmierzamy. Tata powiedział tylko, że to niespodzianka i dowiemy się na miejscu. Ta niespodzianka była też na tyle pilna, że nie mogliśmy zaczekać nawet jednego dnia i musieliśmy wyruszyć tuż po ceremonii rozdania świadectw szkolnych.
     W końcu dotarliśmy na miejsce. Wjechaliśmy na podjazd leśnej rezydencji. To nie był prosty, drewniany, letni domek. To była najprawdziwsza, całoroczna, nowoczesna posiadłość z wielkimi oknami i basenem.
- To moja nowa inwestycja – powiedział tata. – Jest tu wszystko, czego potrzebujemy. Na dole wielka kuchnia i salon. U góry trzy sypialnie. Kupiłem to w bardzo atrakcyjnej cenie. To mój prezent dla mojej rodziny, żebyśmy mieli gdzie wspólnie spędzać wakacje.
     Wbiegliśmy do środka. Salon był naprawdę piękny. Znajdowały się w nim wygodne, skórzane sofy i fotele. Łączył się on z funkcjonalną kuchnią. Razem z rodzeństwem dopadłem do lodówki, która była pełna zimnych napojów. Wyjąłem sobie puszkę pepsi i na poczekaniu wypiłem całą. Tata otworzył sobie piwo.
Gdy chwilę odpoczęliśmy, pobiegliśmy na górę, by wybrać sypialnie. Były tylko trzy - jedna z małżeńskim łożem, druga z pojedynczym łóżkiem, a trzecia z wielkim materacem, na którym mogłyby spać z cztery osoby. Oddaliśmy mniejszy pokój siostrze i w dwójkę z bratem zajęliśmy ten większy z materacem. Szczęśliwi zaczęliśmy po nim skakać, aż zmęczeni opadliśmy na miękkie podłoże.
- Ale ten dom jest świetny – powiedziałem podekscytowany.
- Mi też się podoba. – odpowiedział Sebastian. – No może byłoby lepiej gdybym nie musiał dzielić z tobą pokoju.
     Uznałem, że ta uwaga wymaga kary, więc uderzyłem go w ramię, on się odwdzięczył i już po chwili tarzaliśmy się po całym pokoju w zapasach. Przerwaliśmy, bo usłyszeliśmy, że pod dom zajeżdża jeszcze jedno auto.
     Zaciekawieni ruszyliśmy w stronę okna, by zobaczyć, co się dzieje. Na podwórko wjechało czerwone lamborghini. Nie rozpoznawałem tego auta. Musiało minąć kilka sekund zanim domyśliłem się kto może siedzieć za kółkiem.
- To wujek Andrzej, jest razem z Tomkiem – wyszeptałem w ekscytacji.
- Wujek Andrzej? Starszy brat taty? Nie pamiętam go za dobrze. – odparł zdziwiony Sebastian.
- Bo był w Stanach przez jakieś pięć lat. Tata powiedział mi kiedyś, że dziadek Stanisław był na niego wściekły, bo stracił dużą część pieniędzy, które mu dał.
- Ciekawe, czy tam mu się udało je odzyskać.
- Ma lamborghini, więc raczej tak.
Pobiegliśmy się przywitać. Wujek wyglądał bardzo dobrze. Był dokładnie taki sam, jakim go zapamiętałem. Nadal nosił kilkudniowy zarost, był dobrze zbudowany i ubierał się modnie. Mocno nas uściskał. Potem przywitałem się z Tomkiem. On zmienił się całkowicie. Byliśmy dziećmi, kiedy widzieliśmy się ostatni raz. Teraz chłopak był w wieku mojej siostry i najwyraźniej szedł w ślady ojca. Widać było, że ćwiczył. Jego muskulaturę podkreślał obcisły podkoszulek, który opinał się na jego pokaźnej klatce piersiowej.
- W stanach wszystko jest jakby większe – zażartowałem, podając mu rękę.
- Kopę lat – zaśmiał się z mojego niezręcznego żartu i zignorował mój gest i mocno mnie uściskał.
     To było bardzo miłe i niespodziewane z jego strony. I musiałem przyznać, że pachniał bardzo ładnie, mimo że był spocony po długiej podróży. Tomek uściskał wszystkich po kolei. Nie byłem pewny, ale wydawało mi się, że Monię trzymał najdłużej z nas wszystkich, a jego ręce znalazły się niebezpiecznie blisko jej pośladków.
- Kiedy wróciliście do Polski? – zapytałem kuzyna.
- Tak naprawdę jedziemy prosto z lotniska.
- Pewnie chcecie odpocząć – wtrąciła mama.
- Jeszcze będzie na to czas – machnął ręką. – Chodźmy na plażę!
- Na plażę? – podchwyciłem. – Jest tu jezioro?
- Tak, to największy atut tego miejsca. To tylko dziesięć minut spacerkiem stąd – odpowiedział ojciec.
     Każdy marzył o tym, żeby się ochłodzić, więc przebraliśmy się w stroje kąpielowe i ruszyliśmy w stronę obiecanej ulgi. Podziwiałem Tomka i jego wujka, ponieważ mieli na sobie tylko obcisłe slipki, co w moim mniemaniu było odważne. Ukradkiem spoglądałem na ich krocza, bo w tym stroju było widać dokładnie zarys ich członków. Ja byłem przyzwyczajony do luźnych szortów, w których czułem się dostatecznie komfortowo.
     Przez większość czasu rozmawiałem z Tomkiem. Opowiadał mi jak jest w Chicago, gdzie byli przez większość czasu, o tym jak ojcu udało się zarobić na sprzedaży używanych aut. Kilka miesięcy temu przenieśli się na Florydę, gdzie zainwestowali w domki na plaży, które wynajmują turystom.
- Masz naprawdę świetne ciało. Ćwiczysz? – wtrącił Tomek.
- Pływam – odparłem zażenowany. – Jestem w szkolnej drużynie pływackiej. Ale to nic w porównaniu z tobą. Zazdroszczę ci takiego ciała.
- Jestem o dwa lata starszy. W moim wieku będziesz wyglądał lepiej – odparł i przerzucił swoją rękę przez moje ramię i musiałem przyznać, że jego dotyk był dla mnie bardzo przyjemny. – Jestem pewien, że będziemy się tutaj razem świetnie bawić – wyszeptał mi do ucha, a mnie przeszedł dreszcz przyjemności.
     Okazało się, że nasz dom znajduje się bardzo blisko jednego z urokliwych mazurskich jezior. Z przyjemnością oddaliśmy się plażowaniu i kąpieli. Był tam też pomost, z którego skakaliśmy do wody. Tomek popisywał się przed nami swoimi umiejętnościami. Robił salta i obroty ku uciesze nielicznych dziewczyn, które bacznie go obserwowały.
     Nie mogłem oderwać wzroku od mokrego ciała kuzyna. Kiedy wyszedł z wody materiał jego kąpielówek przylgnął do ciała, uwidaczniając co skrywają. Starałem się nie patrzeć, ale ciekawość wzięła górę i musiałem przyznać, że dostrzegłem dość sporej wielkości członka.
     Minęły może trzy godziny, gdy postanowiliśmy, że pora poszukać czegoś do jedzenia. Rzeczywiście na wiadomość o zbliżającym się posiłku, brzuch zaczął mi donośnie burczeć. Na szczęście niedaleko otwarta była wakacyjna knajpka. Dopiero się ze wszystkim rozstawiali, sezon przecież jeszcze się nie zaczął, ale mogliśmy wziąć na wynos po kebabie. Monika zamówiła oczywiście wegetariański, a wujek skomentował, że niech je mięso, bo jej cycki nie urosną.
- Przecież Monia ma bardzo duże i ładne cycki – skomentował Tomek.
- Dzięki, ale potrafię sama się obronić – zaśmiała się moja siostra.
     Po jedzeniu postanowiliśmy się przejść i odkryliśmy małą zewnętrzną siłownie. Tomek natychmiast zaczął testować nieco zardzewiałe sprzęty i nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że robił to wszystko na pokaz. Jego mięśnie napinały się gdy podciągał się na drążku. Był prawie nagi, więc z łatwością dostrzegałem, które mięśnie pracowały podczas danego ćwiczenia. Postanowiłem, że nie będę się tak gapić i dołączyłem, trochę dlatego by się mu przypodobać. Zazwyczaj niewiele ćwiczyłem w okresie wakacyjnym. Mój trening opierał się na bieganiu za piłką albo wspinaniu się na drzewa.
     Prawie każdy dołączył się do nas, z wyjątkiem Moniki i Sebastiana, którzy usiedli na ławce i przypatrywali się nam ukradkiem. Nawet mama zaczęła robić brzuszki. Jej zajęcia z pilatesu przyniosły efekty. Patrząc na nią obiektywnym okiem, nie dziwię się, że moi koledzy tak często mi mówili, że chcieliby ją zerżnąć. Była naprawdę atrakcyjną kobietą. Jej piersi były jędrne, biodra okrągłe, a nogi zgrabne. Zawstydziłem się, gdy spostrzegłem, że te rozmyślania doprowadziły do niekontrolowanego wzwodu.
- Dlaczego twoi rodzice się rozwiedli? – zapytałem Tomka, gdy wracaliśmy do domu.
- Wiesz dobrze jaki jest mój ojciec – zaśmiał się. – Nie każda kobieta lubi, gdy jej mąż wraca do domu o siódmej rano ze śladem szminki na szyi. To znaczy na początku razem prowadzili imprezowe życie, ale widocznie mama się zmieniła. I tak to się potoczyło.
- Myślisz, że moi rodzice kiedyś się rozwiodą?
- Nie – zaśmiał się głośno. – Twoja mama dorównuje twojemu tacie na każdym polu.
- Co masz na myśli?
- Rok temu twoi rodzice spędzili ze mną i moim tatą przyjemny weekend, w zasadzie impreza trwała od piątku do niedzieli. Wtedy bardzo dobrze poznałem twoją mamę.
- Byliście w Polsce i nas nie odwiedziliście?
- Byliśmy z ojcem na kilka dni w Berlinie. Twoi rodzice przyjechali do nas.
- To dziwne, że nie zabrali nas ze sobą ani nie powiedzieli nam, że się spotkaliście.
- Widocznie woleli jechać bez dzieci.
- Dzieci? Jestem tylko o dwa lata młodszy od ciebie.
- Cóż, mała różnica wieku potrafi wiele zmienić.
- Co masz na myśli?
- Przekonasz się – poklepał mnie po barku. – Nie martw się. Pójdę z Tobą jeszcze na niejedną imprezę. A tak na marginesie, wskoczy ci niedługo piętnaście latek, prawda?
- Tak, drugiego lipca.
- To pewnie twój tata szykuje ci małą niespodziankę.
- Czy mi się wydaje, czy wiesz coś, o czym ja nie wiem?
- Spokojnie, zaczekaj do swoich urodzin – zaśmiał się i podbiegł do swojego taty, by wskoczyć mu na plecy.
     Podobała mi się więź między Tomkiem, a jego ojcem. Widać, że byli blisko. Po rozwodzie dziecko zazwyczaj zostaje z matką, w tym wypadku było zupełnie inaczej. Na dodatek tych dwoje wyprowadziło się na drugi koniec świata, a mimo to tak dobrze się dogadywali. Chciałbym mieć takie same stosunki z moim tatą. On wydawał mi się od zawsze dość nieobecny. Często nie było go w domu. Nie miałem na co narzekać, bo dostawałem wszystko, czego chciałem. Jednak od zawsze wyczuwalna była między nami jakaś rezerwa.
- Wyglądasz na zmartwionego – ojciec jakby został przywołany moimi myślami.
- To nic takiego. Po prostu Tomek powiedział mi przed chwilą, że spędziliście razem weekend. Dlaczego nas ze sobą nie zabraliście? – zapytałem naburmuszony.
- Miałem ci o tym powiedzieć dopiero za kilka dni, ale w sumie nie zaszkodzi nakreślić ci sprawę już teraz. Dobrze wiesz, że nasza rodzina jest ze sobą bardzo zżyta. To taka jakby tradycja rodowa Walerowiczów, że w dniu piętnastych urodzin zaczynamy przekazywać potomkom rodzinne tradycje.
- Rodzinne tradycje? Mamy jakieś?
- Chodzi między innymi o informacje związane z prowadzeniem biznesu. Dobrze wiesz jak to działa. Dziadek trzyma rękę na kasie i musi sprawdzić czy się nadajesz.
- Czy to prawda, że odciął wujka Andrzeja od pieniędzy?
- Tak. Wujek nieźle narozrabiał. Prowadził dość hulaszcze życie, ale teraz się odkuł w Stanach i ma nadzieję, że dziadek ponownie będzie patrzeć na niego łaskawszym okiem.
- To brzmi trochę jak jakieś mafijne porachunki.
- Tak to już jest w rodzinach, które dysponują sporym kapitałem.
- A więc będę mieć za chwilę 15 lat. I co się zmieni?
- Po prostu zaczniesz poznawać lepiej naszą rodzinę.
     Sięgnąłem w pamięci do nielicznych i krótkich wizyt w Walerowicach. Posiadłość dziadków znajdowała się niedaleko miasteczka, które nazwę wzięło właśnie od nazwiska naszej rodziny. Dziadek Stanisław jawił mi się jako człowiek surowy, który rządził twardą ręką i to dzięki temu udało mu się zgromadzić fortunę. Znacznie przyczyniła się do tego zmiana ustroju w Polsce, która pozwoliła na kupowanie za bezcen posiadłości, które obecnie miały ogromną wartość.
     Dworek w Walerowicach był naprawdę piękny. Rozbudowano go kilkukrotnie i obecnie byłby w stanie zgromadzić wielu gości. Bywałem tam z okazji świąt, ale nigdy nie zostawaliśmy na długo. Często wyjeżdżaliśmy zaraz po kolacji wigilijnej. Kilka razy zabierała nas opiekunka, a rodzice zostawali. Gdy sięgam pamięcią do tych wspomnień, wydaje mi się to niezrozumiałe. Większość rodzin spędza przecież święta razem. Ja ledwo kojarzyłem dalszą rodzinę.
     Wieczór upłynął nam bardzo przyjemnie. Rodzice z wujkiem popijali drinki, a my skorzystaliśmy z planszówek, w których można było przebierać do woli. W powietrzu wisiało jakieś dziwne napięcie. Ojciec rozgadał się o interesach i po pewnym czasie zostawiliśmy ich w spokoju i rozlokowaliśmy się w naszym pokoju, tym z wielkim materacem. Postanowiliśmy zagrać w butelkę. Zwinęliśmy deskę do krojenia z kuchni, by mieć na czym kręcić. Pierwszy był Tomek, korek wskazał na Monikę.
- Oczywiście, że pytanie – odparła.
- Z iloma chłopakami się całowałaś – kuzyn nie namyślał się długo.
- Nie powiem tego przy braciach – oburzyła się. – No dobra, ciężko to zliczyć, będzie z dwunastu.
Następnie padło na Sebastiana.
- O co ja mogę zapytać brata? To może, czy kiedyś sfałszowałeś usprawiedliwienie do szkoły?
- Tak, raz. I nie przeszło. Nauczycielka się zorientowała i była straszna wtopa.
Seba zakręcił i wypadło na mnie.
- Czy całowałeś się kiedyś z dziewczyną? Z języczkiem?
- Oczywiście – odparłem.
Zakręciłem i wypadło na niego.
- A Ty? – odwdzięczyłem się.
Nie musiał odpowiadać, tak bardzo się zarumienił.
- Jeszcze nie raz będziesz – pocieszył go Tomek, co mnie zdziwiło, bo okazał się naprawdę sympatyczny.
Seba trafił na Monikę.
- Wyzwanie! – krzyknęła
- Ktoś tu jest odważny – skomentował Tomek.
- Załatw nam alkohol – rzucił Sebastian.
- Szczeniaku, masz 13 lat!  
- Daj spokój, jak wypijemy połówkę na czterech, nic się nie stanie.
Monia wyszła na paluszkach z pokoju i długo nie wracała. Już zaczęliśmy się niepokoić, gdy usłyszeliśmy kroki i siostra weszła z półlitrową whiskey i colą.
- Nie będę pić czystej – skomentowała.
Monia wylosowała Tomka i kazała mu zrobić taniec brzucha. Kuzyn zdjął koszulkę, a jego imponujące mięśnie zostały wprawione w ruch. Mogłem bezkarnie się na niego gapić, bo postanowił, że już nie założy jej z powrotem.
Tomek wylosował mnie. Wybrałem wyzwanie. Tomek kazał mi wziąć aparat i zrobić znienacka zdjęcie moim rodzicom w niedwuznacznej sytuacji. Wydało mi się to proste, bo po pijaku ojciec często obłapiał mamę. Ostrożnie zszedłem po schodach. Wyjrzałem zza rogu i zauważyłem, że cała trójka jest nieźle wstawiona. Mama leżała oparta o tors taty, a on głaskał ją o włosach. Wujek siedział naprzeciwko i popijał drinka.
W pewnym momencie ojciec włożył mamie rękę w stanik. Chciałem zrobić zdjęcie, ale nie byłem pewny czy mam wyłączoną lampę błyskową. Trochę to potrwało, zanim sprawdziłem ustawienia, ale w międzyczasie ojciec poszedł już dalej, a jego ręka sięgała dużo niżej.  
Podniecenie uderzyło mi do głowy, gdy zdałem sobie sprawę co się dzieje. Rodzice się całowali, a wujek nie siedział już bezczynnie, ale pomagał w zdjęciu spodenek mamy. Wkrótce moim oczom ukazały się koronkowe majteczki, a wujek Andrzej pieścił przez nie językiem piczkę mamy. Zrobiłem zdjęcie i uciekłem do góry.  
- I co tam zdobyłeś? – zaśmiała się Monika.
Podałem jej aparat i uśmiech natychmiast jej zrzedł.
- No dobra, koniec imprezy. Sebastian śpi ze mną.  
- Dopiero zaczęliśmy się bawić – zaprotestował Tomek.
- Bez dyskusji – warknęła i wyszli razem z moim bratem.
- Co tam się działo? – zapytał kuzyn.
- Twój tata ewidentnie dobierał się do mojej mamy – wymamrotałem.
- Żeby to pierwszy raz. Nie chcesz wiedzieć co ona robiła w Berlinie.
- Czy oni są w otwartym związku?
- Jeśli tak nazywasz wolność w uprawianiu seksu z kim tylko mają ochotę, to chyba tak.
- Czy te wszystkie lata gdy nie zabierali nas ze sobą na różne wyjazdy, spotykali się w tym celu?
- Z dziećmi byłoby to trudne. Ale teraz będziesz miał piętnaście lat i wszystko się zmieni.
- A co z Sebastianem?  
- Na moje to brednie żeby aż tak się kryć. Mój ojciec nie robił takich ceregieli. Jak miałem dziewięć lat to już latały po naszym domu nagie panienki i wiedziałem, co jest na rzeczy. Ale Twój ojciec jest taki porządny i musi przestrzegać zasad.
- Czyli ten cały wyjazd jest dla mnie?
- Na to wygląda stary. Poznaj naszą jebniętą rodzinę.

keareton

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 3315 słów i 18671 znaków. Tagi: #grupowe #incest #biseksualne

Dodaj komentarz