Leżała w łóżku. Bezsennie. Jej mężczyzna zapadał właśnie w drzemkę. Drzemkę, która przerodzi się niespokojny sen, z którego dopiero nad ranem zbudzi go barbarzyński i metalicznie drażniący dźwięk budzika. Ona zaś powolutku dochodziła do siebie. Jeszcze przed chwilą była otumaniona potężnym orgazmem, który przeżyła. Mimo ciepłej nocy i rozgrzanej rozkoszą krwi w sercu czuła nieprzyjemny chłód.
Pościel, w której leżeli była przesiąknięta zapachem ich namiętności, wspólnego potu i wypalonej adrenaliny. Czegoś jej brakowało. Czego? Dopiero, gdy ochłonęła, zdała sobie sprawę, czego. Brakowało zapachu spermy. Zapachu, który w niezgodzie z wszystkimi swoimi koleżankami uważała za bardzo przyjemny. Ostry i jednocześnie zagadkowo delikatny. Nic dziwnego, że posiadając taki gust gustem zakochała się właśnie w tym facecie. Czuły i delikatny a przy tym silny, władczy i ostry. Jednym surowym(surowość tę łagodził odcień jego ciepłych brązowych oczu) spojrzeniem potrafił ją przywołać do porządku, gdy traciła głowę przez jakiś drobiazg.
Tak nie może być! Jak to możliwe, że ona miała przed chwilą dwa nieziemskie orgazmy, tak olbrzymie, że aż zatrzęsły podwalinami jej niewielkiego świata a jej mężczyzna żadnego? Był szczery. Gdy ona-licząc po cichu na to, że obejdzie się bez kłótni, której głównym punktem będzie ego jej mężczyzny-oświadczyła, że "orgazmów nie udawała i nie zamierza zacząć” -ku wielkiemu jej zdziwieniu -przyznał jej rację. Zanim zdołała wydusić z siebie jakiekolwiek słowo, usadowił ja na swoich kolanach i głaszcząc ją po plecach niczym kota zaczął tłumaczyć:
- Cytrynko, seks jest przyjemny i taki ma być. Nic więcej. To nie olimpiada gdzie liczą się medale, czasy, punkty, …Po co masz okłamywać i siebie i mnie? Będziemy próbować. Jak w ten sposób się nie uda to spróbujemy w inny. Ale musze o tym wiedzieć! I wolę wiedzieć o czymś takim niż żyć w przekonaniu, że dochodzisz za każdym razem i nie mieć świadomości problemu. Zamiast martwic się o orgazmy po prostu rozkoszuj się intymnością, która między nami jest i pieszczotami. To szalenie przyjemne nawet bez orgazmu…
Gdy to powiedział, swoim spokojnym, stonowanym i niesamowicie ciepłym barytonem zrobiło jej się głupio, że w ogóle poruszyła ten temat. I tym bardziej nie mogła się otrząsnąć. Choć zawsze przeczuwała, że takie prawo także i jego dotyczy dopiero teraz zaczynała to rozumieć.
Ale dlaczego? Co się stało? Ma kogoś? Nie podniecam go już? Przytyłam? Jej rozpędzona wyobraźnia podsuwała jej coraz to nowe scenariusze coraz szybciej i szybciej, a każdy kolejny bardziej absurdalny od poprzedniego. Wiedziała, że może takie historie włożyć tam gdzie ich miejsce-między bajki. Egoistą na pewno nie był. To, co się przed chwila stało świadczyło o tym najlepiej. Musiała się uspokoić i pomyśleć. Wiedziała, co ją uspokoi.
Czuła wetknięte pod poduszkę ramię swojego ukochanego. Druga z jego rąk leżała bezwładnie na jej nagim biodrze. Przywarła do niego plecami mocniej niż dotychczas, wpasowała swoją nagą pupę w okolice jego bioder, chwyciła jego rękę, podniosła do ust i pocałowała troskliwie, czule, kobieco.
-Kocham Cię -powiedziała.
-yytywieyyz- wybełkotał śpiący za nią mężczyzna-nawet jak spał odpowiadał prawie jak żywy. No bardziej jak żywy trup, ale dogadać się z nim można było. Czasami odpowiadał całkiem wyraźnie a niekiedy nawet miało sens to, co mówi.
-Ululaj mnie - powiedziała cicho podwijając nieco koszulkę i kładąc jego dłoń na swojej piersi.
Czuła bicie jego serca, miarowy rytm jego oddechów odciskał się na skórze jej szyi. Przytulił ja mocniej do siebie i nie przebudzając się zanadto, delikatnie zaczął nią kołysać najpierw samymi biodrami a później reszta ciała. Tylko troszkę. Tylko żeby złapać rytm. Ileż to razy tak ja uspokajał, gdy miała zły dzień? Ileż to razy zasypiała w ten sposób? Zupełnie jak dziecko.
***
Siedział przy biurku. Pracował. Podeszła do niego, usiadła mu na kolanach, zawadiacko musnęła nosem jego policzek i powiedziała tylko " Przeleć mnie”. I przeleciał ją. Tak po prostu.
Oderwany od swoich samotnych zajęć spojrzał na nią z wyrazem twarzy niemówiącym absolutnie nic, lecz po chwili się rozpromienił. Na jego twarzy pojawił się ciepły uśmiech. Odpowiedziała swoim promienistym uśmiechem i skinieniem głowy. Chwyciła go za rękę i pociągnęła w stronę łóżka. Wstał, ale nie zaszli zbyt daleko. Na środku pokoju chwycił ją w talii i obrócił twarzą do siebie. Zdjął jej spodnie i koronkowo-niebieskie figi. Jego dłoń od razu zaczęła ugniatać jej pośladek. Drugą rękę władczo przytrzymywał jej kark, tak jak lwica trzyma młode kocięta. Całowali się namiętnie i głęboko. Ich języki oplatały się i grały w berka w ich ustach. Gdy nieopatrznie wsunęła swój język a głęboko, on pochwycił go zębami i zaczął ssać. Czuła smak jego śliny wymieszanej z jej własną. Przycisnął ją do siebie, a dłoń trzymaną do tej pory na karku wplótł w jej jasnożółte włosy. Fizycznie -tak jak i emocjonalnie- była bardzo wrażliwa. Jej skóra była tak wrażliwa na dotyk, jak u niektórych kobiet są brodawki piersi. Skóra na głowie była wrażliwsza niż w innych miejscach. Wiedział o tym. Pociągnął ją za włosy. Dreszcz przebiegł jej ciało. Poddała mu się i ani myślała się wyrywać. Czuła, że Pusia już jest gotowa. Dobrze, że już nie miała na sobie majtek, bo do tej pory byłyby już całkowicie przemoczone. Zresztą - kto by miał czas na takie głupoty jak gra wstępna. Chce mieć go w sobie już! Natychmiast! Żaden z jej poprzednich kochanków nie podniecał jej w takim tempie.
Nic z tego!”-Myślała.Zajęta delektowaniem się tym przyjemnym doznaniom, jakie daje zbierająca w podbrzuszu krew nie zorientowała się, kiedy zdjął z niej resztę garderoby. Położył ją na łóżko. Pościel była przyjemnie chłodna, a narzucony na nią pluszowy koc był bardzo miły w dotyku. Jej kochanek szybko sam się rozebrał. Jego bokserki były dosłownie pełne. Po krótkiej chwili jej oczom ukazał się jej ulubiony Przyjaciel. Stęknęła cichutko i zaczęła się niecierpliwie wić wiedząc, że to monstrum jest coraz bliżej jej ciasnej i szalenie mokrej Pusi. Gdy na babskich wieczorach dyskusja schodziła na temat tego, co faceci jej koleżanek mają w spodniach -przysłuchiwała się im z żywym zainteresowaniem i choć sama nigdy nie zabierała głosu -miała ochotę powiedzieć z wyższością: "Ha Ha! Co Wy możecie wiedzieć o wielkości? Możecie się schować razem z tymi miniaturkami. A ja się swoim dzielić nie będę. Zazdrośćcie mi!” Ale nigdy tego nie powiedziała. "Lepiej niech te intrygantki nie wiedza, jaki dobrobyt mnie spotkał, bo też będą chciały trochę
Położył się na niej między jej rozłożonymi szeroko nogami i całując jej piersi skierował swój język niżej, po delikatnej jak jedwab skórze na żebrach. Nie miała na to ochoty, nie potrzebowała już rozgrzewki, niecierpliwiła się. Zdołała wymamrotać tylko zlane ze sobą, i zniekształcone w rozkosznym westchnieniu słowa "Kochanie wejdź we mnie”
Wiła się jak kotka. Z rozkoszy i niecierpliwości… A on patrzył jej głęboko w oczy duże, jasnoniebieskie i zamglone podnieceniem oczy. Czuła jego ciepło, jego zapach. Ten sam zapach, który ją uspokajał i podniecał jednocześnie. Uspokajał, gdy w jego ramionach zasypiała i tak szalenie podniecał, gdy również w jego ramionach krzyczała… Wpatrując się w jej oczy naparł na nią. Na tę wilgotną spragnioną i całkowicie bezbronną Pusię. Wszedł bardzo gwałtownie, od razu w całości. Wypełnił ją całą. Pierwsze pchnięcie było decydujące. Intensywne, mocne, głębokie, od razu do końca, na granicy bólu-tak jak lubiła. Gdy już się w nią wbił stanowczymi i rytmicznymi ruchami wchodził w nią. Przesłonił jej oczy swoją dłonią jednocześnie wsuwając kciuk do wnętrza jej ust. Najpierw go przygryzła, potem zaczęła ssać. On masował językiem jej prawe ucho i szyję. Nie mogła się skupić na żadnej konkretnej pieszczocie, odczuwała je całościowo, po prostu rozpływała się pod jego dotykiem, dawała się nadziewać coraz szybciej i mocniej. Z każdym pchnięciem miała wrażenie, że jej ciasna Puśka po prostu się rozerwie jest cała wypełniona tak dokładnie i tak szczelnie, nie ma już w niej miejsca, że jeszcze trochę i zacznie jej to sprawiać ból. Nigdy do tego nie doszło. Miast tego wraz z każdym zanurzeniem w niej się Przyjaciela odczuwała coraz większą przyjemność. Nie zdawała sobie nawet sprawy z tego, że krzyczy. Jedyne, co wiedziała to, że jej piersi falują w rytm uderzeń, że jej sutki ocierają się o pochylony nad nią męski tors, że jeszcze chwila i ta przyjemność będzie nie do zniesienia, że jej ciało tego nie wytrzyma. Naglę tama pękła a zbierająca w niej rozkosz rozlała się pulsującym ciepłem po całym brzuchu. Nie kojarzyła już nic. Kilkukrotnie przeszył ją dreszcz przebiegając wzdłuż kręgosłupa od kości ogonowej, tuż nad pupą a kończąc na karku za każdym razem pozostawiając po sobie przyjemne mrowienie. Rozkoszne skurcze zacisnęły Pusię na Przyjacielu, co dodatkowo spotęgowało rozkosz. Drżała każdym włóknem ciała, wiła się a krzyk początkowo zamarł jej w gardle przerodził się w przeciągły, przypominający skowyt potępionych dusz jęk…
-jaki on jest duży-wymamrotała. Mówiła to często i podejrzewała, że on nie do końca jej wierzy - mimo że taki komplement przyjemnie łechta ego każdego mężczyzny- traktuje to jak komplement, który każda kobieta mówi swojemu facetowi i każdy kolejny ma większego niż poprzednicy. Było w tym dużo racji, ale przy nim wreszcie nie musiała kłamać. Był duży. I tak po takim orgazmie nie potrafiłaby go okłamać. Potrzebowała chwili żeby na powrót zebrać w sobie wszystkie wewnętrzne organy, które po takiej eksplozji wydawały się być zupełnie nie tam gdzie powinny. Cały czas czuła go w sobie, wciąż w niej był. Spojrzała na niego mętnym wzrokiem. Patrzył na nią z zawadiackim uśmiechem. Na czołach ich obojgu perliły się drobne kropelki potu. Oddychali szybko i głęboko, łapczywie chwytając powietrze w płuca.
- Chcesz jeszcze raz?- Spytał głaszcząc ja po głowie.
-Daj mi wejść na górę.- Wyszeptała kładąc drżące jeszcze ręce na jego barkach. Ta pozycja to był pewniak. Będąc na górze dochodziła niemal zawsze. W innych też nie miała z tym problemu, ale ta pozycja nigdy jej nie zawiodła.
Pomógł jej wstać. Położył się na środku łóżka a ona go dosiadła. Zanim całkowicie się na niego nadziała rozchyliła listki swojej Pusi i docisnęła łechtaczkę do jego podbrzusza. W tej pozycji jego włosy łonowe sprawiały cuda ocierając się o jej magiczny guziczek. Nie darowałaby mu gdyby je zgolił. Na szczęście nie planował tak drastycznych kroków. Jeśli natomiast któraś z koleżanek stwierdzała, że włosy łonowe u faceta przeszkadzają w pewnych czynnościach sugerowała, że najwyraźniej powinna nauczyć się robić to lepiej.
Położył dłonie na jej jaśniejących w półmroku piersiach niezbyt dużych, lecz bardzo kształtnych. Ugniatał je powoli. Były odrobinę większe niż normalnie a sutki były twarde i czekały tylko na pieszczoty. Podniósł się na łokciach i zaczął lizać lewą pierś nadal miętosząc prawą, podczas gdy ona kołysała biodrami w przód i w tył. Chwyciła jego dłonie i przesunęła je na swoje biodra. Zacisnął dłonie na jej miednicy, po czym dal jej solidnego klapsa. Stęknęła. W drugi pośladek wymierzył drugie uderzenie. Stęknęła ponownie. Kołysała się coraz szybciej, podniecenie nadal przepełniało jej ciało po poprzednim razie. Odrzuciła głowę do tyłu, jej blond włosy spłynęły na ramiona, przymknęła oczy i zaczęła szybko i głęboko oddychać. Czuła tego potwora głęboko w sobie, ujeżdżała go, kołysała biodrami kreśliła miednicą niewielkie ósemki. Przyspieszyła. Trzymał ją za biodra i kołysał wzmacniał do maksimum każde pchnięcie, nadawał jej ten rytm, który tak uwielbiała. Wiedziała już, że kolejny orgazm tez jej nie ucieknie, że rozkosz jest coraz bliżej, że jeszcze tylko kilka ruchów, jeszcze trochę mocniej, głębiej, szybciej… Spazmatycznie Zacisnęła dłonie na jego dłoniach… Jak dotychczas słychać było jedynie sprężyny łóżka i jej głęboki oddech tak teraz ciszę przerwał radosny głośny i pełen rozkoszy krzyk. Drugi orgazm był jeszcze potężniejszy od poprzedniego, głębszy i bardziej namiętny…rozkosz wypełniła jej ciało od podbrzusza, aż po szczyt czaszki. Poczuła się jak ogłuszona. Wszystkie zmysły zdały się być przetopione. Wszystkie oprócz tego rozkosznego dotyku, który w dalszym ciągu drażnił jej łechtaczkę. Jej mózg dostał potężną dawkę rozkosznych endorfin. Chyba zbyt dużą jak na jeden raz, bo na kilka sekund przyjemność aż ja zamroczyła. Gdy na powrót uzyskała władze nad własnym ciałem i jego ruchami padła na kochanka i poczęła szeptać, obsypując go pocałunkami i cały czas drżąc:
-Doszłam, ach… Kochanie, doszłam tak fantastycznie… tak mi było dobrze ach….dziękuje, dziękuje ach! A Ty? -Dodała po chwili.
Tulił ja do siebie, głaskał, spojrzał w jej rozpromienione oczy.
-Obawiam się, że dziś nic z tego nie będzie.-Pocałował jej drżące wargi.
-Na pewno? Spytała z nutką nadziei w glosie i szybko oddała pocałunek.
Pokiwał tylko głową.
Pomógł jej zejść. Podał szklankę z wystygłą herbatą, której jej odwodnione ciało właśnie zaczęło się dopominać. Dał jej jeden ze swoich białych t-shirtów. Wszystko to pamięta jak przez mglę. Położyła się tyłem do niego niczym łyżka w szufladzie. Obią ja i przytulił do siebie. Wsunął ramie pod jej poduszkę. Po chwili zaczął już drzemać…
Mroczną szarość ich sypialni wypełniało cichutkie zawodzenie wiatru wdzierającego się przez niemłode już i nieszczelne okna. Z kuchni cicho powarkiwała lodówka. Była trochę młodsza od okien, ale już i tak powarkiwała. Na swoje mieszkanie ich nie stać, a w cudzym nie będą robić remontów. Niedoczekanie! Jaskrawozielona lampka świeciła się na niewyłączonym radiu. Zapomnieli je wyłączyć. Za oknem przejeżdżał właśnie ostatni zagubiony tramwaj do zajezdni.
***
Przeklęty projekt! – Pomyślała. Na początku nawet tego nie zauważyła, ale teraz widziała jak to się w nim gromadzi. Teraz, gdy ramy układanki zostały ułożone, reszta niemal automatycznie wpasowywała się na swoje miejsce. Pracuje po kilkanaście godzin na dobę, nie dosypia, nie dojada. Nie przypominała sobie, kiedy ostatnio poszedł z kolegami tak zwyczajnie wyrwać się z domu, wypić kilka piw i spuścić trochę pary. Nic dziwnego, że jego libido stępiało. Martwiła się.
Stres tak na niego działał. Pod tym względem byli straszliwie niedobrani. Ona miała największa ochotę, gdy była zestresowana do granic możliwości. On wtedy tracił ochotę. Gdy się kłócili miał ja w garści. No i co z tego, że się kłócą? I co z tego, że ona wie, że ma rację? I tak za chwile do niego przyjdzie i powie swoim najbardziej przymilnym, niemal kocim głosem "Zrób mi minetke.” Zgodzi się. Zawsze się zgadza. Potem ona szybciutko podrepta do łazienki, podmyje Puśę - tylko trochę, żeby czuć się komfortowo i wybiegnie do pokoju w samej koszuli, na boso i nawet bez majtek za to z uśmiechem od ucha do ucha. Chwile później będzie krzyczeć, ale nie ze złości a w orgazmicznych spazmach z jego palcami w sobie i z jego językiem tańczącym rozkoszne tango z jej łechtaczką. Potem położy się obok niej i spokojnie wytłumaczy jej, że wcale nie ma tyle racji ile wydawało jej się, że miała. Tak, z grubsza, wyglądały kłótnie. System się sprawdzał. On był inny. On nie wpadał w złość podczas ich kłótni. Nie krzyczał. Najpierw rozkosznie lizał a potem cierpliwie tłumaczył. Ale wiedziała, że stres osłabiał jego libido. A od kilku tygodni, od kiedy zaczął pracować nad tym cholernym projektem jest coraz bardziej zestresowany. Nawarstwiło się tego już zbyt wiele. Dosyć!- Pomyślała- Tak dłużej nie będzie. Jutro najpierw zadba o to żeby się odprężył a potem da mu swojej słodkiej dupci. O! Tak zrobi choćby miała go zgwałcić. W jej głowie zrodził się plan. Po szybkim przemyśleniu, czego będzie potrzebować usnęła.
***
Nie usłyszała budzika. Nie zauważyła jak wstawał. Obudził ja przed samym wyjściem do pracy. Pocałunkiem. Pochylał się nad nią, świeżo ogolony jego świeżo ogolona szyja pachniała woda kolońską. Zamruczała, gdy ja pocałował.
-Śpij Cytrynko. Jeszcze wcześnie. Ja muszę już iść.-Powiedział do niej i pocałował ja raz jeszcze, po czym zaczął się zbierać do wyjścia. I tak wstała. Podeszła do niego w swojej prowizorycznej pidżamie, zaspana, z odciskiem pościeli na pośladku i części uda i przytuliła się do niego mocno i długo. Tak żeby wystarczyło jej na cały dzień.
-Wziąłeś kanapkę? - Zapytała automatycznie.
-Tak. Zużyłem resztówkę żółtego sera z lodówki. Ale jak bardzo chcesz to zjem na mieście a kanapkę z żółtym serem zostawię dla Ciebie?- Przecząco pokręciła wciąż zaspaną głową.
-Mam dziś wolne, pójdę po zakupy.
Uścisnął ją, raz jeszcze ucałował i poszedł. Pomachała mu jeszcze stojąc w drzwiach dopóki nie zniknął za rogiem. Ona zaś skierowała swe kroki do kuchni i nastawiła wodę na kawę. Czeka ją pracowity dzień!
***
Kończyła nakładać szminkę. Od ponad godziny nie wychodziła z łazienki. Zamknęła się tam zaraz po wspólnym dojedzeniu wczorajszego obiadu. Tak jak podejrzewała – po jedzeniu jak i wczoraj wziął się do pracy…Mysli, że popracuje? O Nie! Nie dzisiaj. Dobrze. Jak będzie zajęty to nic nie zauważy aż do chwili, gdy będzie za późno. Na szczęście się nie dobijał do łazienki. Pokrzątał się tylko chwile po kuchni, pewnie zrobił sobie herbatę i poszedł do pokoju.
Wzięła gorący prysznic, dokładnie natarła cale ciało balsamem. Chciała żeby jej skóra była tak miękka i aksamitna w dotyku jak to tylko możliwe. Musiała go złapać z zaskoczenia. Nie mogła przecież wybiec z łazienki w poszukiwaniu ładnych majtek. Domyśliłby się, że cos kombinuje. Nie mogła ani zabronić mu wchodzenia do łazienki, ani zaryzykować zostawienie tego na widoku…Na szczęście poukrywanie garderoby i rekwizytów w łazience nie nastręczało problemu. Miała swoje kobiece schowki.
Niedawna przygoda z hydraulikiem podsunęła jej pomysł. Postanowiła go wykorzystać. Już się nie mogła doczekać. Wiedziała, że pomyśl mu się spodoba, nie wiedziała tylko czy wystarczy jej powagi do odegrania roli do końca. Najwyżej będą mieli z tego dużo śmiechu. Dzień upłynął jej na poszukiwaniach. Nie próżnowała. Od rana wygrzebywała z szafy ciuchy i szukała tych najodpowiedniejszych. Efekt musiał być oszałamiający. Najwięcej trudu zajęło jej odnalezienie tych szpilek. Ostatni raz miała je na sobie chyba na studniówce, gdy jeszcze nie miała pojęcia o tym, że ten mężczyzna jak ten, który siedzi w pokoju obok w ogóle żyje na świecie. Gdy je znalazła doszła do wniosku, że zupełnie nie pasują. Ani na jej nogę ani do koncepcji. Zrezygnowała z nich.
Dokończyła makijaż i przyjrzała się sobie. Była zadowolona, choć czuła się nieco niepewnie. Miała na sobie czarne pończochy wraz z króciutką, ale bardzo formalnie wyglądająca spódnicą. Jasnoniebieska bluzkę oraz swój "randkowy stanik do zadań specjalnych”- czarny, otoczony śliczna koronką, rozpinany z przodu, push-up. Bluzka nadal trzeszczała w szwach pod wpływem powiększonych stanikiem piersi.
Hm…Ciekawe, co by powiedziały jej piersi za takie ich ściskanie? - Pomyślała. Uśmiechnęła się do lustra i ruchem głowy odegnała od siebie tę wariacka myśl. Push-up. Wielkie mi rzeczy. Co z tego, że oszukuje? Ma wyglądać zjawiskowo. Rozpięła jeszcze jeden guzik, aby wyeksponować dekolt. Do tego dochodziły niewielkie zgrabne kolczyki – podkreślały błękit jej oczu- i ostry makijaż. Mocno zaznaczone cieniem powieki, ciemnoczerwona szminka na wargach i równie czerwony lakier na paznokciach wyraźnie odznaczał się na jej jasnej skórze. Rzęsy miała naturalnie ładne, postanowiła je tylko trochę podmalować. Swoja niesforną blond czuprynę schludnie przylizała i spięła w kok. Całość uzupełniła kilkoma psiknięciami perfum. Ładnie pachniała. Namiętnie. Uśmiechnęła się. Dwa równe rządki małych ząbków błysnęły bielą. Jeszcze raz na siebie spojrzała. Wyglądała idealnie. Urzędowa kurewka jak się patrzy. Dokładnie tak miała wyglądać.
Już chciała wychodzić, gdy przypomniała sobie o plakietce. Leżała w pogotowiu na pralce. Dobrze, że sobie o niej przypomniała. Już czas wkroczyć do akcji. Wypisaną własnoręcznie-ładnym, okrągłym, zdradzającym pleć autorki pismem- plakietkę przypięła do bluzeczki. Pora zrobić laskę prezesowi -pomyślała. Uśmiechnęła się i wyuczonym krokiem podpatrzonym u stałych bywalczyń wybiegów Victoria’s Secret ruszyła w kierunku pokoju.
***
-Dzień dobry Panu- powiedziała patrząc na niego z góry swoimi niebieskimi oczami. Był zdziwiony. Nie do tego stopnia żeby zupełnie stracić głowę, ale widać było, że nie do końca wie, co odpowiedzieć.
- Dzień dobry Pani. – Powiedział. Bardziej żeby zyskać na czasie. Bardziej, bo wyczuł, że coś odpowiedzieć należało. Siedział przy biurku, dużym biurku z odpryskująca tu i owdzie czarną farbą, biurku, na którym oprócz laptopa, monitora wierzy leżało mnóstwo innych acz przydatnych szpargałów od słoika przerobionego na przybornik z długopisami, poprzez kuwetę z kartkami do bazgrania a na starych wysłużonych hantlach skończywszy. Siedział przy tym biurku. Jeszcze przed chwilą pochłonięty był czymś zupełnie innym. Walczył dzielnie z projektowymi wykresami i obliczeniami aż do momentu, w którym kątem oka nie wyłapał jej stojącej w progu pokoju. Skierował na nią resztę swojej uwagi. Wyglądała zjawiskowo. Przeszywał ja wzrokiem. Stała tam całą wieczność i właśnie, gdy uznał, że dokładnie ja obejrzał i wypadałoby zaprosić gościa do środka, gość ten sam się wprosił. Podeszła do niego idąc idealnie prosto, pewnym krokiem, krokiem, który wprawiał krągłość jej bioder w rytmiczne kołysanie. Na widok takiego chodu poczuł znajomy ucisk wewnątrz spodni. Przysiadła jednym pośladkiem na biurku i przywitała się z uśmiechem. Przez chwilę widać było, że walczy ze sobą by nie wybuchnąć śmiechem. Komizm sytuacji był niezaprzeczalny. Wytrzymał jej wzrok i zdobył się na odpowiedz. Nieco głupkowatą. W jakiś sposób tłumaczyło go To, że właśnie w tym momencie spostrzegł, co kryje się pod jej spódnicą.
- Urząd Dozoru Technicznego, Departament Do Spraw Seksualnych.- Powiedziała pokazując na wyeksponowaną plakietkę.
-Nie byłem świadomy, że istnieje taki departament w Udecie. –Powiedział nieco niedbale. Zdążył już zebrać myśli. Zagram w Twoją grę Cytrynko-dodał w myślach.
-Owszem, istnieje. Dostaliśmy donos na Pana- Starała się mówić najbardziej seksownym głosem, na jaki było ją stać. Głęboki i przyjemny dla ucha głos brzmiał dalej-Dzisiejszego ranka otrzymaliśmy anonimowy list, którego autor sugerował, że Pańskie nasieniowody –celowo lub nie- poddawane są obciążeniom znacznie przekraczającym dopuszczalne przez UDT normy. Powiem Panu w tajemnicy, że został Pan wciągnięty na listę specjalnego dozoru.
-Listę specjalnego dozoru? Co to za lista?
- Proszę Pana! – Rzekła i z przeuroczym uśmiechem pochyliła nad nim masując dłonią nabrzmiałe wzniesienie w jego spodniach- Zgodzi się Pan ze mną, że osoby wyposażona tak chojnie jak Pan, nie powinna być puszczona samopas. Trzeba takie jednostki pilnować. Kontrolować, czuwać nad nimi. Czy rozumie Pan, jakie konsekwencje społeczne miałby fakt upublicznienia pana – zawiesiła na chwile głos-możliwości?
-Oczywiście rozumiem. W jaki sposób mogę Pani pomóc?
- Proszę się nie martwić. Moja wizyta ma na celu tylko i wyłącznie sprawdzenie stanu Pańskich nasieniowodów. Nie przyszłam Pana karać, nie taka jest moja rola. Na początek muszę wiedzieć czy jest Pan tym, za kogo Pan się podaje.
- Mam się wylegitymować? - Zapytał rozbawiony.
- Nie. Ale proszę się stanąć tutaj, o tutaj przy łóżku. –Podszedł we wskazane miejsce. Jej delikatne dłonie zdjęły z niego koszulkę, po czym opadły na jego ramiona. Podniecenie zaczęło w niej wzbierać, gdy poczuła ciepło jego ciała.
- Czy mógłby mi Pan pomóc z tą bluzką? Jak Pan widzi nie jest to strój roboczy?-Powiedziała splatając dłonie za głową. Patrzyła na niego wyzywająco prężąc przed nim pierś. Zbliżył się do niej i począł rozpinać guziki patrząc jej głęboko w oczy. Jej nozdrza drażnił zapach jego ciała przemieszany z prawie wywietrzałą, ale wciąż wyraźna nuta wody kolońskiej. Przebiegł ja dreszcz, gdy poczuła się taka mała i bezbronna wobec stojącego przednia mężczyzny. Guziki jej bluzki nie sprawiły żadnych problemów jego wprawionym palcom, jednym wprawnym ruchem wyzwolił jej piersi, już nabrzmiałe od podniecenia i proszące się o pieszczoty. Chwycił je i zaczął głaskać, uciskać i podszczypywać sterczące sutki. W tym czasie ona wprawnym ruchem zabrała się za pasek jego spodni. Czuła, że pod nimi kryje się nabrzmiały już penis. W swoich pierwotnych planach chciała się z nim troszkę podrażnić, jednak w obliczu swojego własnego podniecenia uznała to za zbyteczne. Zsunęła mu spodnie razem z bielizną. Uklęknęła. Pomogła mu zdjąć resztę ubrać. Jej Przyjaciel był gotowy do akcji stał na baczność odsłaniając jądra. Chciała go wziąć od razu do ust, ale powstrzymała się. Role trzeba przecież odegrać do końca - pomyslala. Delikatnie chwyciła jego mosznę w dłoń. Zaczęła ja dokładnie oglądać z urzędową ciekawością, aby po chwili muskać ją wargami i pieścić językiem każdy jej kawałeczek, bardzo dokładnie lizać i posmakować. Usłyszała, że jej mężczyźnie podoba się to, co robi. Przestała. Jako kobieta musiała być znacznie bardziej bezlitosna. Niech trwa w niepewności jeszcze przez chwile. Wstała popatrzyła na niego i powiedziała zalotnym, choć zimniejszym niż planowała głosem.
- Tak. To na pewno Pan. Muszę jednak z przykrością stwierdzić, że donos okazał się prawdziwy.
- Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Wypisze mi Pani mandat, czy…-zawiesił głos.
-Proszę Pana. Istnieje specjalna procedura postępowania w takich wypadkach. - Oplatając dłoń wokół jego penisa, cieplejszym już głosem powiedziała-Niech Pan się nie martwi. Pracownice naszego departamentu są wykwalifikowane i bardzo oddane swojej pracy.- Po czym klęknęła I wsunęła Przyjaciela do ust. Zapoznała go dokładnie najpierw z prawym, a później z lewym policzkiem. Poczuła pod językiem smak swojego mężczyzny, ostry i podniecający. Wsunęła dłoń w swoje majteczki. Nigdy wcześniej tego nie robiła - wolała skupić się na dawanej rozkoszy - ale tym razem podniecenie wzięło górę. Dotknęła ociekającej sokami Pusi. Poczęła ja masować. Jej język wił się wokół główki Przyjaciela a dłoń rytmicznymi ruchami przesuwała się wzdłuż niego. Postanowiła być bezczelna. Przestała wyjęła go z ust. Jej mężczyzna spojrzał na nią ostrym wzrokiem. Znów poczuła się jak mała bezbronna dziewczynka. Całym ciałem czuła jego siłę. Czuła się nią przyjemnie przytłoczona. Wiedziała, że nie może drążnic się z nim zbyt długo. Patrząc mu prosto w oczy złapała Przyjaciela u podstawy i wsunęła go w usta pozwalając, aby rozchylił jej ledwie uchylone wargi, poczuła jak jego główka ociera się o delikatna skore jej warg. Wsunęła go szybko i głęboko Az do samego gardła. Nie zakrztusiła się. Zresztą nawet gdyby się zakrztusiła nie przerwałaby pieszczoty. Wzięła go do ust. Rytmicznie wsuwała go w usta. Poczuła znajomy smak swojego Mężczyzny wymieszany ze słodkim posmakiem jej własnej śliny. Zintensyfikowała pieszczotę i zwiększyła tempo. On zwiększył głębokość. Nawet wołała w ten sposób. Nie przerywając znalazła jego rękę i położyła ja z tylu swojej głowy, a silne palce wplotły się w jej włosy. "Kieruj mną, pokaz mi jak mam to zrobić”- zdawala się mówić. Poddała się całkowicie jego prowadzeniu i z rozkoszą wypełniała jego wolę.Klęczała, ssała, lizała i pieściła. Czuła jak ociera się o jej język, jak wypełnia jej usta i od czasu do czasu zahacza o także gardło. Nie przeszkadzało jej to. Nie krztusiła się. Jej kochanek nie był brutalny, ale wiedział, czego chce. Podniecało ja to coraz bardziej. Świadomość, że daje kochankowi rozkosz wypełniała ja podnieceniem, myśl, że druga ręka pieści Pusię sprawiała, że czuła się bardzo niegrzecznie. Naglę poczuła jak jego ciało przebiegł dreszcz a wszystkie mięśnie stężały. To było to. Ja także przebiegł dreszcz podniecającego oczekiwania na wielki finał. Wsunęła go jeszcze kilka razy najgłębiej jak potrafiła – tak głęboko, że jego włosy łonowe połaskotały ja w czubek nosa. Nie wiedziała tylko, kiedy dostanie swoja nagrodę. Zasłużyła przecież! I wtedy poczuła wewnątrz ust znajomy smak, a sperma rozlała się w jej gardle. Chwyt za jej włosy zelżał, ale ona nie zamierzała przestawać. Ssała Przyjaciela jeszcze chwilę - dużo delikatniej niż na początku - aby mieć pewność, że spiła wszystko do ostatniej kropli i nadal trzymając go w ustach - połknęła spermę kochanka rozkoszując się jej smakiem. Spojrzała w gorę. Wpatrywał się się w nią ciemnobrązowymi oczami z malująca się na twarzy ekstazą.
-Każda rolę trzeba odegrać do końca - pomyślała. Cały czas wpatrując się w jego oczy wysunęła powili pulsującego i wciąż nabrzmiałego Przyjaciela z ust, po czym teatralnym ruchem oblizała wargi uśmiechnęła się i puściła do niego oczko.
-Mówiła Panu, że jestem bardzo oddana swojej pracy.
***
Stali nago w drzwiach balkonowych. Mimo wczesnej pory zrobiło się ciemno i duszno. Gdy się kochali na niebo nasunęły się zwiastujące burzę chmury, całkowicie przesłaniając słońce. Wiatr szeleścił liśćmi na drzewach. W jednej chwili spadł ulewny deszcz. Krople deszczu spadając na posadzkę balkonu chlapały im na stopy. Stali tak dłuższa chwile nie zawracając sobie głowy tym, że ktoś mógłby ich zobaczyć. Było im dobrze.
-Spójrz! Pierwsza burza tego lata.- Powiedziała.
Nic nie odpowiedział. Oboje czuli Świeży, czysty i ostry zapach burzowego powietrza. Patrzyli jak zahipnotyzowani na spadająca z nieba wodę, wsłuchiwali się w świst wiatru i deszcz brzmiący teraz zupełnie jak skwierczenie cienko pokrojonego bekonu podsmażającego się na tłuszczu. Zupełnie niespodziewanie niebo pojaśniało i równie szybko zgasło. Piorun uderzył gdzieś bardzo blisko- chyba w piorunochron w bloku po przeciwnej stronie ulicy. Az podskoczyła ze strachu, a potem zaczęła się śmiać. Przytulił ja mocniej do siebie. Odgarnął jej włosy z szyi. Poczuła na karku długi i przyjemny pocałunek.
-Dziękuje Cytrynko.-Wyszeptał jej do ucha.- Potrzebowałem czegoś takiego.
-Uderz mnie. – Szepnęła. W tej samej chwili dostała mocnego klapsa w goła pupę. Po jej pośladku rozlało się przyjemne pieczenie – Nie dziękuj Kochanie. Ja tez tego potrzebowałam.
***
Leżała w łóżku. Kołysała się. Lulał ja. Musiała uspokoić rozpędzone tym dniem emocje, chciała dać odpocząć zmysłom. Chyba nie potrafiłaby już zasypiać inaczej niż z nim. Z jego rytmicznym oddechem na karku i z jego ręka na piersi. Z nim zaraz za jej plecami, wprawiającym ja w delikatne rytmiczne senne kołysanie. Zasypiała. Czuła się bezpieczna, spełniona oraz kobieca i ponętna jak nigdy wcześniej. Kochała go. Za to uczucie też. Jutro zacznie się kolejny dzień.
Leżała w łóżku. Spala.
4 komentarze
Suczka69
Cytrynka! Jaki piękny powrót
Rayonvert
Świetnie opowiedziana historia, Peggy ! I bardzo zabawne chwilami. Masz talent...
Chaosik
Bardzo wciągająca historia o trosce o swojego partnera. Świetna robota.
eksperymentujacy
Jestem pod wrażeniem