Niezwykłe życzenie Ani

Wydarzyło się kilka lat temu…
Wyjątkowo dłużyła nam się w tym roku jesień. Chłodny październik, a po nim paskudny, deszczowy listopad. Codziennie spoglądaliśmy w szare niebo, z którego co chwilę kapało, mżyło, albo lało – do wyboru. Dni mijały jeden za drugim, każdy podobny do poprzedniego. Dom – praca – dom.  Z utęsknieniem czekaliśmy, aż spadnie pierwszy śnieg i nareszcie będzie można jechać na narty.
W połowie grudnia chwyciły pierwsze mrozy i, jak sprawdziliśmy w necie, w górach zaczęli naśnieżać stoki narciarskie. Bez wahania zdecydowaliśmy się na wyjazd. Mieliśmy już serdecznie dość burej jesieni i nerwówki w pracy. W niedzielne popołudnie siedliśmy z Anią przed laptopem i zaczęliśmy szukać miejscowości, do której w tym roku pojedziemy na narty. Po chwili surfowania, bez problemu znaleźliśmy wolne miejsca w niewielkim hotelu położonym, w dość popularnym kurorcie narciarskim na Podhalu. Zawsze staraliśmy się urozmaicać nasze wyjazdy i co roku jeździć gdzie indziej, żeby poznać nowe miejsca. A tam jeszcze nie byliśmy. Gorzej było z urlopem, bo koniec roku to dość „gorący” okres w firmie. W końcu udało nam się załatwić jeden wolny dzień i z niecierpliwie odliczaliśmy kolejne dni. W końcu nadszedł czwartek. Urwaliśmy się wcześniej z pracy i po popołudniu wyruszyliśmy w podróż z Warszawy. Przez całą drogę wycieraczki pracowicie zgarniały krople deszczu. Za oknami przesuwały się szare krajobrazy. Dopiero za Nowym Targiem wjechaliśmy w zimę. Od razu poprawiły nam się humory. Przyjechaliśmy na miejsce późno wieczorem. Niewielka, zasypana śniegiem wioska na Podhalu wyglądała bajkowo oświetlona blaskiem księżyca. W większości domów nie paliły się już żadne światła. W końcu, kierowani nawigacją dotarliśmy pod otoczony świerkami, niewielki hotel. Zmęczony po długiej podróży wysiadłem z auta i wciągnąłem do płuc haust zimnego, górskiego powietrza. Ech. Jak mi tego brakowało. Widziałem, że Ania, która przysypiała w samochodzie też ożywiła się w górskiej atmosferze. Zameldowaliśmy się na recepcji u miłej pani. Potem zanieśliśmy bagaże do pokoju i siedliśmy ciężko w fotelach.  
- Masz ochotę na drinka w barze? Należy nam się po długiej drodze. – zaproponowałem Ani. Widziałem, że jest zmęczona, siedziała wtulona w fotel.
- Dobrze, ale tylko na jednego. Po tym szalonym tygodniu w pracy i długiej jeździe mam autentycznie dość. – odpowiedziała, przeciągając się w fotelu. Zeszliśmy schodami na dół. W barze było prawie pusto. Cicho grała muzyka. Przy barze zamówiliśmy dżin z tonikiem. Siedliśmy przy stoliku sącząc drinki i obserwowaliśmy nieliczne towarzystwo, pierwszych w tym sezonie narciarzy. Większość była w naszym wieku. Z ożywieniem rozmawiali na nowych modelach nart i o tym, jak są przygotowane trasy. Moją uwagę zwróciła dziewczyna, nieco młodsza od nas, która siedziała sama przy stoliku i popijała colę. Miała długie blond włosy, które opadały jej na ramiona. Na tle pozostałych osób w barze wyróżniała się ubiorem. Większość, podobnie jak my, miała na sobie dżinsy i jakieś sweterki lub polary, ona była ubrana w krótką czarną spódniczkę i obcisły sweterek ze sporym dekoltem. Na materiale wyraźnie odznaczały się sterczące sutki. Ania zauważyła, że przyglądam się dziewczynie, ale nic nie powiedziała. Dopiliśmy drinki, wróciliśmy do pokoju i zmęczeni położyliśmy się spać.
Następnego dnia rano obudził nas blask słońca zaglądający przez okno. A za oknem rozciągały góry zasypane skrzącym się w blasku słońca śniegiem. Na stokach widać było ratraki jeżdżące w górę i dół. Po szybkim śniadaniu, spakowaliśmy sprzęt i wyjechaliśmy w góry. Świetnie przygotowany stok skrzył się w porannym słońcu. Byliśmy jednymi z pierwszych narciarzy na wyciągu i mieliśmy niesamowitą frajdę z jazdy po ubitym stoku. Szusowanie po świeżym „sztruksie”, czyli ubitym, wyratrakowanym stoku, to czysta przyjemność. Ponieważ był piątek, nie było kolejek do wyciągu. Po prostu bajka.
Po kilku godzinach intensywnej jazdy poczuliśmy zmęczenie.
- Chyba kończymy na dzisiaj. Jak na pierwszy dzień w sezonie, chyba nam wystarczy. – zaproponowała zdyszana Ania, gdy wjeżdżaliśmy wyciągiem krzesełkowym na szczyt.
- Nie ma sprawy. Jutro też jest dzień. – odpowiedziałem, patrząc na ośnieżone szczyty Tatr widoczne w oddali i zerkając na Anię, która wyglądała prześlicznie. Zarumienione policzki i śmiejące się oczy mówiły same za siebie. Widać było, że jest szczęśliwa.
Zjechaliśmy czerwoną trasą, spakowaliśmy sprzęt i podjechaliśmy do niewielkiej góralskiej karczmy z drewnianymi ścianami i wiszącymi na nich nieodłącznymi ciupagami. W środku nie było zbyt wielu klientów. W końcu sezon dopiero się rozpoczynał. Siedliśmy przy stoliku z widokiem na ośnieżoną ulicę, po której przejeżdżały nieliczne samochody. Obsługiwała nas młoda kelnerka z jasnymi warkoczami ubrana w stylizowany góralski strój. Wyglądała jak Maryna z popularnego przed laty serialu o Janosiku. Kiedy się nachyliła podając nam obiad, pod nieco za luźną bluzką dostrzegłem jej pełne piersi. Ania chyba zauważyła mój dziwny wzrok. Spojrzała tylko na mnie i się uśmiechnęła. Kiedy dziewczyna odeszła przyjąć kolejne zamówienie Ania spojrzała na mnie i z nieco kwaśną miną powiedziała.
- Chmm. Widzę, że ci się spodobała ta młoda góralka – powiedziała patrząc znacząco na moje spodnie, które, przynajmniej z przodu, stały się jakby za ciasne. Nic nie odpowiedziałem, ale chyba było to oczywiste. Rzeczywiście widok pięknej dziewczyny pobudził moje zmysły.
– Wczoraj oglądałeś się za tą dziewczyną w miniówce, która siedziała w barze, dzisiaj za tą młodą góralką. A może byś tak obejrzał się też za mną. – szturchnęła mnie w bok, uśmiechając się znacząco.
Przez chwilę milczałem. Zastanawiałem się, co by jej odpowiedzieć. Faktycznie oglądałem się za tymi dziewczynami. Ania była raczej drobną dziewczyną z niewielkim, choć bardzo kształtnym biustem. A mnie, pewnie, tak jak większości mężczyzn podobały się duże piersi. Wtedy przyszedł mi do głowy pewien pomysł.  
- A co ty na to, żebyśmy zagrali dzisiaj w życzenia. Możesz sobie zażyczyć, żebym nie oglądał się za dziewczynami. Co więcej z obrzydzeniem odwracał od nich wzrok. – zaproponowałem Ani.
Gra w życzenia, to był nasz mały sekret. Co pewien czas, kiedy nachodziła nas ochota, dawaliśmy sobie do wypełnienia życzenia, które, co tu dużo kryć, były naszymi fantazjami erotycznymi. Pamiętam, jak kiedyś zaproponowałem Ani, żeby przyszła na imprezę w obcisłej bluzeczce bez biustonosza. Trzeba było widzieć miny mężczyzn, gdy weszła do lokalu. Jak potem przyznała, dla niej też było to bardzo podniecające, gdy widziała wzrok tylu mężczyzn skupiony na sobie. Kiedy wróciliśmy po imprezie do domu, zacząłem ją rozbierać już na klatce schodowej i kochaliśmy się jak szaleni w przedpokoju na rzuconych na podłogę płaszczach. Innym razem Ania miała życzenie, abyśmy kochali się w przebieralni sklepu z bielizną w jednym z centrów handlowych, gdzie poszliśmy na zakupy. Potem ja namówiłem Anię na sesję zdjęciową i filmową, której efekty zamieściliśmy na jednym z popularnych portali. Kiedy oglądaliśmy później filmy innych par, zastanawialiśmy się, jakby to było kochać się - obserwując innych i sami będąc obserwowani. Mieliśmy na to ochotę, ale nigdy nie było okazji. Poza tym, nieco się obawialiśmy, czy to nie popsuje naszych stosunków. Ale w tym roku, z racji na nawał zajęć w firmie, nie było jakoś czasu, ani atmosfery na grę w życzenia.
- Gra w życzenia – zastanawiała się przez chwilę. – A tak w ogóle, to sprytnie zmieniłeś temat. – zaśmiała się Ania. Chwilę milczała popijając colę.  
- Dlaczego nie. Możemy zagrać. – odpowiedziała patrząc na mnie z uwagą.  
- To, kto zaczyna? Rzucimy monetą? – zaproponowałem. Wyciągnąłem dwuzłotówkę z kieszeni i rzuciłem na stolik. Przez chwilę wirowała na blacie, aby w końcu się zatrzymać. Wybrałem reszkę i o dziwo wygrałem. Zastanawiałem się chwilę nad życzeniem.  
– Aniu, mam pomysł. Kiedy pójdziemy dzisiaj wieczorem na drinka do hotelowego baru, ubierz się tak, jak wczoraj była ubrana ta dziewczyna w barze. Niekoniecznie tak samo – zastrzegłem - Ale przyjdź ubrana tak, żeby wszyscy mężczyźni się za tobą oglądali. Ja oczywiście też. – uśmiechnąłem się do żony. Nagle przyszedł mi do głowy pewien pomysł.  
- Aha, i będę miał życzenie dodatkowe, ale o nim powiem ci później. – dodałem tajemniczo.
Ania zastanawiała się przez chwilę patrząc na mnie spod rzęs i popijając colę.  
– Dobrze, zgoda. Ale to są dwa życzenia. A to znaczy, że je też będę miała dwa. – odpowiedziała Ania. Zapłaciliśmy rachunek i wstaliśmy od stolika.
Ponieważ Ania nie wzięła ze sobą takich ubrań, o jakie ją poprosiłem, umówiliśmy się, że ja wrócę do hotelu, a ona pójdzie na zakupy. Kiedy Ania wyszła z restauracji, chwilę odczekałem, ale potem zamiast wsiąść do auta i wrócić do hotelu wyszedłem na zaśnieżoną ulicę, po której przechadzali się nieliczni narciarze wracający z wyciągów. Rozejrzałem się po witrynach sklepów i ruszyłem na poszukiwania. Miałem pewien plan.
Spotkaliśmy się w hotelu późnym popołudniem. Schowałem w torbie moje zakupy i czekałem w pokoju oglądając telewizję. Czułem, jak po intensywnej jeździe na nartach bolą mnie wszystkie mięśnie. Ale takie zmęczenie jest przyjemne po miesiącach siedzenia przed kompem. Po kwadransie Ania wróciła z zakupów. Miała zarumienione od mrozu policzki i wyglądała na zadowoloną. W rękach trzymała sporą torbę, ale nie chciała pokazać jej zawartości.
- Na razie to tajemnica. Zobaczysz dopiero jak się w to ubiorę. - powiedziała odkładając torbę na podłogę.  
- To może napijemy się grzańca? Trochę zmarzliśmy na nartach i spacerze. -  zaproponowałem Ani, która chętnie się zgodziła.
Po chwili siedzieliśmy w fotelach i popijaliśmy gorącego, aromatycznego grzańca. Przełączyłem telewizor na jakąś chilloutową stację radiową. Patrzyliśmy przez okno, na słońce zachodzące nad górami. Niepostrzeżenie na granatowym niebie zaświeciły się pierwsze gwiazdy. Leniwie płynął czas.
- Dobra. Dość lenistwa. Idź pierwszy pod prysznic, przebierz się i zejdź do baru. Za chwilę do ciebie dołączę. – powiedziała Ania wstając z fotela.
- Dobrze, ale teraz czas na życzenie dodatkowe. – wstałem z fotela i zacząłem szukać w swojej torbie z zakupami. Podałem Ani niewielki pakunek przewiązany wstążką.
Ania spojrzała na mnie i wzięła paczkę ze zdziwioną miną.
- Rozpakujesz jak wyjdę. Niech to będzie dla ciebie niespodzianka. – powiedziałem uśmiechając się do Ani. Poszedłem do łazienki pozostawiając w pokoju zaciekawioną Anię. Po szybkiej kąpieli przebrałem się i zszedłem do baru.  
Okazało się, że w barze jest znacznie więcej osób, niż dzień wcześniej. Z głośników leciało jakieś latynoskie disco. Kilka par w średnim wieku tańczyło na niewielkim parkiecie. Zauważyłem, że przy jednym ze stolików siedzi dziewczyna, którą spotkaliśmy wczoraj. Była ubrana bardzo podobnie, jak dzień wcześniej. Siedziała przy stoliku z jakimś chłopakiem. Rozmawiali nachyleni do siebie. Przed nimi stały szklanki z drinkami. Zamówiłem w barze drinka „Cuba libre”, czyli rum z colą i plasterkiem cytryny. Uznałem, że pasuje do latynoskich, muzycznych klimatów, jakie dobiegały z głośników. Stałem ze szklanką w ręce i rozglądałem się za wolnym stolikiem. Ale wszystkie były zajęte. Przy niektórych stały tylko pojedyncze, wolne krzesła. Tylko przy stoliku dziewczyny, na którą wczoraj zwróciłem uwagę były dwa wolne miejsca. Podszedłem do stolika.
- Hej, za chwilę podejdzie tu moja żona. Czy możemy się do was przysiąść? Nie będziemy wam przeszkadzać? Po całym dniu na nartach, chętnie byśmy gdzieś przysiedli na chwilę, bo nie czujemy nóg. Jak się zwolni jakieś miejsce, to się przesiądziemy. – zapytałem nieznajomej i jej chłopaka. Dla zachęty uśmiechnąłem się prosząco. Spojrzeli pod sobie.
– Okej, te miejsca są wolne. Zapraszamy. - odpowiedział chłopak.
– Dzięki, jestem Piotrek – podałem rękę dziewczynie starając się nie zerkać na jej całkiem spory biust widoczny pod obcisłą bluzeczką.
– Kasia i Tomek. Prawie jak w filmie - roześmiała się dziewczyna. - Widziałam was wczoraj w barze. Jak było na nartach? – zapytała podając rękę.
Siadłem na pustym krześle i zaczęliśmy rozmowę, jak to bywa w takich sytuacjach, o wszystkim i o niczym. Okazało się, że oni też spędzili cały dzień na stoku, ale w przeciwieństwie do nas nie jeździli na nartach, tylko na deskach snowboardowych. Zaczęliśmy opowiadać o wydumanych najczęściej animozjach pomiędzy zwolennikami jazdy na „parapetach”, czyli na deskach, a narciarzami, którzy jeżdżą na „boazerii”, jak mawiają snowboardziści. W żartach zaczęliśmy się przekomarzać, co jest lepsze – narty, czy snowboard. Rozmawiając zerkałem, co chwilę w stronę drzwi.  
Kiedy weszła Ania, w pierwszej chwili jej nie poznałem. Miała na sobie króciutką, obcisłą czerwoną spódniczkę mini, która ledwie zasłaniała jej pośladki. Po spódniczką odznaczały się paseczki stringów, a nad spódniczką widać było nagi brzuch, a potem koronkowy, czarny top, pod którym chyba nie miała biustonosza. Może i bluzeczka miała jakąś podszewkę, ale chyba bardzo cienką i przeźroczystą, bo jej nabrzmiałe sutki były wyraźnie widoczne spod czarnej koronki. Miała ostry makijaż, a z jej uszu zwisały duże i jaskrawe, chyba plastikowe kolczyki w kształcie serc. Widziałem, jak głowy wszystkich mężczyzn w barze odwracają się w jej stronę. Ania szła powoli w wysokich szpilkach, nienaturalnie stawiając stopy i rozglądając się po barze. W końcu zobaczyła nas, pomachała ręką i po chwili siadła przy naszym stoliku.
- Witam. Jestem Ania – wyciągnęła rękę do Tomka, którego chyba trochę zamurowało, bo wpatrywał się tylko w jej biust.
– Cześć, właśnie dyskutujemy z Piotrkiem o wyższości snowboardu nad nartami. – Kasia uśmiechnęła się i wyciągnęła rękę na powitanie.  
- Dzięki, za przygarnięcie nas do stolika. Czy możemy postawić wam drinka? Może napijecie się „cuba libre”? – zaproponowałem. Nie mieli nic przeciwko.
Kiedy wracałem z baru z drinkami w dłoniach, rozmowa przy stoliku toczyła się w najlepsze. Okazało się, że Kasia i Tomek też zaczęli dzisiaj sezon zimowy, i tak jak my, pierwszy raz są w tym ośrodku. Popijając drinki zaczęliśmy porównywać warunki w ośrodkach narciarskich, w których jeździliśmy w poprzednich latach. Przyznali, że do tej pory jeździli na nartach, ale w poprzednim sezonie, za namową kolegi z pracy spróbowali jazdy na snowboardzie i bardzo im się spodobała. Rozglądałem się po sali. Było coraz więcej osób, przy stolikach nie było już wolnych miejsc, a na parkiecie tańczyło kilkanaście par. Z głośników popłynął znany, stary motyw muzyczny. Podniosłem się z krzesła.
– Aniu, grają nasze ulubione „Girl From Ipanema”, zatańczymy? Przepraszamy was na chwilę – zwróciłem się do Kasi i Tomka podając rękę Ani.
Weszliśmy na zatłoczony parkiet i zaczęliśmy tańczyć poddając się rytmowi muzyki. Ania przytuliła się do mnie. Znienacka boleśnie uszczypnęła mnie w pośladek i szepnęła mi do ucha.  
- Zabiję cię ty zboczeńcu. Nawet nie wiesz jak dziwnie się chodzi, a zwłaszcza tańczy, gdy ma się w sobie kulki gejszy. – wyszeptała mi do ucha. Uśmiechnąłem się. A jednak spełniła moje życzenie.
- Aniu wyglądasz prześlicznie i nie ma w tej sali chłopaka, który by się za tobą nie obejrzał. I cieszę się, że spodobał ci się mój prezent. – dodałem.
Po tańcu wróciliśmy do stolika, na którym pojawiły się nowe drinki.
- Zamówiłem „Manhattan”, w końcu to też klimaty amerykańskie, choć trochę bardziej północne, niż duetu Astrud Gilberto i Stan Getz. – Tomek podał nam oszronione szklanki.  
Kurcze, zaimponował mi. Niewiele osób, nawet interesujących się muzyką, zna nazwiska wykonawców „Ipanemki”. Popijaliśmy drinki, gadaliśmy o nartach i muzyce. Kiedy didżej zapodał kolejny stary przebój, czyli „What a wonderful world” Louisa Armstronga, Tomek zaprosił Anię do tańca, a ja tańczyłem z Kasią. Przy tej piosence nie da się nie przytulać. Czułem jak jej piersi napierają na mnie. Kasia świetnie wyczuwała rytm i kołysaliśmy się przy upajającym głosie Armstronga. Przymknęła oczy i zaczęła nucić słowa piosenki. Mocniej przytuliłem ją do siebie i zsunąłem dłoń na jej pośladki. Po chwili zacząłem je lekko uciskać i masować. Nie zaprotestowała. Kiedy wybrzmiały ostatnie akordy piosenki genialnego „Satchmo” wróciliśmy do stolika trzymając się za ręce. Za chwilę do stolika podeszła Ania z Tomkiem. Ania miała zarumienione policzki i błyszczące oczy. Zamówiłem kolejnego drinka i tak na rozmowach, tańcu i popijaniu kolejnych drinków mijał nam wieczór. Zbliżała się północ, kiedy zamykali bar. Wyraźnie zmęczony didżej zapowiedział ostatnią piosenkę i puścił jakiś spokojny, jazzowy utwór. Zaprosiłem Anię do tańca. Przytuliliśmy się do siebie i poddaliśmy się rytmowi. Kiedy tańczyliśmy, Ania wyszeptała mi do ucha, że kiedy tańczyła z Tomkiem, ten wsunął dłoń pod jej spódniczkę i zaczął pieścić jej gołe pośladki, a gdy dotknął jej szparki poczuła, jakby przeszedł przez nią prąd. Kiedy to opowiadała, widziałem, jaka jest podniecona. Nawet jakoś mnie nie zdenerwowało, że Tomek obmacywał Anię, tym bardziej, że w podobny sposób tańczyłem z Kasią.
- Teraz czas na moje życzenie  - spojrzała mi w oczy.
- Zaprośmy ich na pożegnalnego drinka do naszego pokoju. – zaproponowała Ania. Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Wieczór był wspaniały. Miałem na Anię niesamowitą ochotę, ale życzenie, to życzenie.  
– Dobrze, miło zakończymy miły wieczór. – odpowiedziałem Ani. Kiedy przebrzmiały ostatnie akordy, wróciliśmy do stolika, gdzie była już Kasia i Tomek.
- Posłuchajcie, zamykają bar, a dalej nie ustaliliśmy, co jest lepsze, narty, czy snowboard. – puściłem oko do Kasi. Może wpadniecie do naszego pokoju na pożegnalnego drinka. Przywieźliśmy butelkę naprawdę dobrego wina. – zachęcałem.
Widziałem, że się wahają. Spojrzeli po sobie i w końcu Tomek odpowiedział. – Czemu nie. Tylko, co to są te narty? – zażartował.
Bar powoli pustoszał. Poszliśmy korytarzem do naszego pokoju. Weszliśmy do środka. Zapaliłem niewielkie lampki przy łóżkach, otworzyłem butelkę wina, nalałem do kieliszków i puściłem cicho radio. O tej porze w radio była jakaś audycja jazzowa. Z braku miejsca siedliśmy na miękkim dywanie i słuchaliśmy muzyki. Siadłem za Anią i zacząłem masować jej kark. Widziałem, że Tomek też delikatnie pieścił włosy Kasi. Siedzieliśmy sobie wyluzowani na dywanie, popijaliśmy wino i rozmawiali. Gdy butelka była już pusta, zacząłem bezwiednie toczyć nią po dywanie. Wtedy Ania spojrzała na mnie i powiedziała.
- Posłuchajcie, może to pomysł godny „gimbusów”, ale zagrajmy w butelkę na życzenia. Oczywiście, jeśli życzenie nie będzie wam odpowiadało – nie ma sprawy. – zastrzegła Ania. Wzięła butelkę w dłoń i zaczęła się nią bawić. Kasia i Tomek spojrzeli po sobie.  
– Czemu nie. To zaczynaj pierwsza. – odpowiedziała Kasia.
Ania zakręciła butelką. Patrzyliśmy, jak butelka wiruje na dywanie. W końcu zatrzymała się, a szyjka butelki wskazywała na mnie. Spojrzeli na mnie zaciekawieni. A ja zastanawiałem się, co tu wymyślić.
- Dziewczyny, pewnie po całym dniu na stoku jesteście zmęczone i wszystko was boli. A może zrobimy wam masaż. – zaproponowałem, bo nie wiedziałem, co innego wymyślić.
Ania przejęła inicjatywę i chwyciła za rękę Kasię.  
– Dobrze, ale wcześniej weźmiemy prysznic. Do masażu musimy być czyste. – odpowiedziała. Weszły razem do łazienki. Po chwili dobiegł nas szum wody i chichoty dziewczyn. Siedzieliśmy z Tomkiem na dywanie, przysłuchując się dźwiękom dobiegającym z łazienki, popijając wino i rozmawiając. W końcu woda przestała szumieć, otworzyły się drzwi łazienki i do pokoju weszły Ania z Kasią szczelnie owinięte ręcznikami.
Ania położyła się na brzuchu koło mnie. Powoli zdjąłem z niej ręcznik, odsłaniając plecy i jędrne pośladki. Kątem oka widziałem Kasię i Tomka, którzy nas obserwowali. Kasia, po chwili wahania położyła się brzuchu obok Tomka.
– No panowie. Do dzieła, czekamy na obiecamy masaż. – zachęciła Ania.
Zacząłem masować jej plecy. Kiedy zbliżyłem dłonie do jej pupy, Ania bezwiednie rozchyliła uda. Uciskałem pośladki i co tu dużo mówić. Byłem coraz bardziej podniecony. Kiedy wsunąłem dłoń pomiędzy pośladki, poczułem jak przechodzi ją dreszcz. Jedną ręką masowałem jej uda, a drugą zacząłem pieścić jej szparkę, która zrobiła się cała wilgotna. Pieszcząc Anię obserwowałem Kasię i Tomka, którzy też rozpoczęli masaż, a raczej pieszczoty.
-  Słyszeliście kiedyś o duecie Marek i Wacek. Oni podobno rewelacyjnie grali na cztery ręce – Ania podniosła głowę i spojrzała znacząco na mnie, a potem na Tomka. Zastanawialiśmy się przez chwilę. Po chwili Kasia lekko skinęła głową. Tomek podniósł się z dywanu i podszedł do nas. Klęknął przy Ani i zaczął masować jej plecy. Jego widoczny przez spodnie sterczący członek, co chwilę ocierał się o Anię. Ja masowałem jej uda wsuwając dłoń i pieszcząc jej szparkę. Kasia wstała z dywanu, podeszła do nas i uklękła przed Anią. Była naga. Zauważyłem, że ma wydepilowaną szparkę, co jeszcze bardziej mnie podnieciło. Jej obfite piersi kołysały się w rytm kroków.  
- Może się przyłączę. – zaproponowała. Klęknęła przed głową Ani. Ta podniosła się nieco na łokciach, a wtedy Kasia zaczęła masować jej piersi. Po chwili Ania przewróciła się na plecy i rozłożyła szeroko uda. Jednym ruchem zdjąłem koszulkę, a potem wyswobodziłem się ze spodni. Tomek, też pozbył się ubrania. Położyłem się pomiędzy udami Ani i zacząłem całować jej nabrzmiałą, spływającą sokami szparkę, z której wysunęła się różowa łechtaczka. Zacząłem ją ssać. Podnosząc wzrok widziałem, jak Tomek całuje Kasię i oboje pieszczą piersi Ani. Kasia zaczęła przesuwać ręką po nabrzmiałym członku Tomka, a ten sięgnął do jej nagiej szparki. Przyglądali się nam co chwilę i widać było, że są bardzo podnieceni.
Ja też byłem coraz bardziej podniecony. Obserwowałem nagą Kasię klęczącą obok nas. Wspólnie z Tomkiem pieścili Anię, która cicho jęcząc bezwiednie poddawała się pocałunkom i pieszczotom. Klęcząc przed rozchylonymi udami Ani, dotknąłem nabrzmiałym członkiem jej wilgotnej szparki. Po chwili wszedłem w nią, aż jęknęła z rozkoszy. Ania sięgnęła ręką po sterczącego członka Tomka i zaczęła go pieścić równocześnie z Kasią.  
Po chwili Ania wyswobodziła się z naszych dłoni i klęknęła przede mną. Wszedłem w nią od tyłu. Wiedziałem, że bardzo lubi tę pozycję. Tomek siadł na fotelu, a klęcząca przed nim Kasia, wzięła do ust jego nabrzmiałego członka i zaczęła ssać. Posuwałem Anię, która cicho pojękiwała. Bardzo podniecało mnie obserwowanie, jak Kasia pieści członka Tomka wsuwając go głęboko do ust. Miała przymknięte oczy i widać było, że sprawia jej to wielka przyjemność. Po kilku minutach wystrzeliłem swój ładunek w szparkę Ani, a za chwilę Tomek spuścił się w usta Kasi. Leżeliśmy zmęczeni na dywanie. Delikatnie pieściłem piersi Ani, która wpatrywała się we mnie. Z radia cicho sączył się jazz.
- Chyba wszystkim nam jest teraz potrzebny prysznic. – zaproponowałem wstając z podłogi i podając rękę Ani. Kasia i Tomek też podnieśli się z dywanu. Przeszliśmy do łazienki i weszliśmy w czwórkę pod prysznic. Było trochę ciasno, ale wcale nam to nie przeszkadzało. Ania stanęła tyłem do mnie. Dotykałem jej nagich pleców i pośladków. Tomek także stanął za Kasią, której bujne piersi dotykały Ani. Puściłem wodę i wziąłem do ręki butelkę z żelem. Nalałem trochę gęstego, niebieskiego płynu na dłoń, podałem butelkę Tomkowi i zacząłem myć Anię. Przesuwałem ręce po jej plecach i pośladkach, a potem objąłem ją i pieściłem jej pokryte pianą piersi. Cały czas obserwowaliśmy Kasię i Tomka, którzy przyłączyli się do zabawy. W pewnym momencie Ania nabrała w dłoń trochę piany i zaczęła pieścić piersi Kasi. Za chwilę Tomek zdjął słuchawkę prysznica i skierował strumień wody na szparkę Ani, z której jeszcze wypływała moja sperma. Ania aż jęknęła cicho z rozkoszy. Zamknęła oczy i bezwiednie poddawała się pieszczotom całej naszej trójki. Byliśmy coraz bardziej podnieceni. Nasze nagie, mokre ciała dotykały się nawzajem. Pod prysznicem było coraz bardziej gorąco. Para pokrywała szybę kabiny i skraplała się na naszych spoconych ciałach. W pewnym momencie zacząłem jedną ręką pieścić szparkę Kasi, a drugą Ani, która po chwili naprężyła się w gwałtownym orgazmie. Oparła się o ścianę kabiny patrząc przymglonym wzrokiem. Tomek stanął za Kasią i wszedł w nią od tyłu. Kasia stanęła szerzej, pochyliła się do przodu i ruszała biodrami, w rytm pchnięć Tomka. Jej mokre piersi rytmicznie się kołysały i spływała z nich woda. W pewnym momencie Kasia pochyliła się jeszcze bardziej, tak, że jej twarz znalazła się na wysokości mojego nabrzmiałego członka. Kasia spojrzała w górę na Anię, a w jej wzroku było widać pytanie „Mogę?”. Ania skinęła głową. Spojrzałem na Tomka, który tylko się uśmiechnął. Kasia chwyciła dłonią mojego członka i zaczęła po nim przesuwać palcami. Za chwilę wsunęła go do ust i zaczęła ssać. Było cudownie. Zacząłem rytmicznie poruszać biodrami wsuwając członka coraz głębiej do jej ust. Tomek też poruszał się coraz szybciej i w końcu z jękiem wytrysnął swój ładunek w szparkę Kasi. Za chwilę ja skończyłem w jej ustach. Siedliśmy zmęczeni pod prysznicem. Z góry lały się na nas strumienie wody. Milczeliśmy. Zakręciłem wodę i podałem dziewczynom ręczniki.
- To było najbardziej podniecające doznanie w moim życiu. Przyznam się wam, że kiedyś zastanawialiśmy się z Anią, jak by to było kochać się z inną parą, ale to były tylko fantazje, których trochę obawialiśmy się spełnić, choć mieliśmy na to wielką ochotę. Fajnie, że je spełniliśmy. To przeszło moje najśmielsze oczekiwania. – objąłem i pocałowałem Anię, która tylko się uśmiechała i nic nie mówiła. W końcu spełniło się

onizgor76

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 5027 słów i 27603 znaków. Tagi: #erotyka #przygoda #sex #fantazje #życzenie #góry #trójkąt

4 komentarze

 
  • bob

    Gdzie są takie wielkie prysznice?

    26 kwi 2017

  • Ramol

    Miłe i delikatne... Tylko co z tym sporem o "boazerię i parapety"?  :O

    23 kwi 2017

  • joda

    bardzo podniecające opowiadanie, adoznania z takich pieszczot, wiem co mówię bo od roku doznaję tego w czasie pieszczot  z siorką żony i jej sympatycznym mężem, bardzo przez to jesteśmy zżyci i otwarci

    22 kwi 2017

  • elninio1972

    :) fajne

    20 kwi 2017