Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Niedokończone. Szefowa

Wracałem do domu jak zwykle wściekły. Zęby zaciskałem tak mocno, że prawie czułem kruszące się szkliwo. Dłonie z całych sił zaciskałem na kierownicy wyobrażając sobie, że obejmują smukłą i wdzięczną szyję mojej nowej szefowej. Boże, co to była za wredna suka!
A pomyśleć, że miałem taką fajną pracę. Nie to, że zaraz chodziłem tam z przyjemnością aż tak dobrze nie było. Wystarczyło mi, że budząc się rano nie przeklinałem pod nosem i nie złorzeczyłem całemu światu. To znaczy tak było jeszcze dwa miesiące temu. Wtedy to nasi szefowie zatrudnili Panią Monikę jako naszą nadzorczynię. Gdy pierwszy raz przyszła do pracy. O Boże! Chyba każdemu facetowi w biurze oczy wyszły na wierzch. Nikt nie spodziewał się, że kobieta będzie tak szalenie seksowna i piękna. Takie rzeczy po prostu się zwyczajnie nie zdarzały. Przeparadowała między nami w seksownie opiętym na jej kształtach kostiumie i powiewającymi złotymi włosami. Wydawała się zjawiskiem nie z tej ziemi.
Przez pierwsze dwa tygodnie była ideałem. Kiedy tak podchodziła do mojego biurka pochylała się by o coś zapytać i kładła dłoń na ramieniu po prostu mi stawał. Owiewał mnie wtedy zapach jej perfum, skóry, świeżo mytych włosów, a dekolt ukazywał wspaniałe (i na pewno jędrne) półkule opiętych koronką piersi. Czasem siadała na biurku, albo opierała się o nie prężąc zgrabniutki tyłeczek. Miała długie sięgające za łopatki, blond włosy, do tego zwijające się lekko w loki. Okalały one twarz w kształcie serca z wydętymi seksownie ustami. Obrazu wampa dopełniały fantastycznie długie i zgrabne nogi oraz kształtna pupa.  No po prostu ideał. Polowaliśmy na błysk koronkowych manszet, gdy siadała na krześle.  Na przebijające się przez spódnicę zarysy majteczek. Wyobrażaliśmy sobie jaki jest ich kształt czy kolor. Mogłaby być aktorką lub modelką, ale na przerwach, gdy spotykaliśmy się w naszej małej kuchni wielu widziało ją raczej w filmach porno. I licytowało ile by dało za kilkuminutowy filmik z nią w roli głównej.
Aż wreszcie nadszedł ten dzień, gdy już dowiedziała się od nas wszystkiego czego chciała. Wtedy dopiero pokazała nam swoją prawdziwą twarz. Zaczęła pomiatać nami jak nic niewartymi przygłupimi robolami. Żeby tylko opieprzała nas zdrową „kurwą” czy „cholerą” jeszcze nie byłoby tak źle. Mężczyźni są do tego przyzwyczajeni. Nie, ona podchodziła do kogoś, wytykała błąd, drwiąc w tak wyszukany perfidny sposób, że ktoś stojący z boku nawet nie miałby się do czego przyczepić. Biedak, którego to spotkało jąkając się i tłumaczył swoją rację. Ona słuchała z miną jakby rozmawiała z kimś gorszego gatunku, z kpiącym uśmieszkiem na pełnych wargach, więc zawsze mieliśmy przekonanie, iż ma nad nami przewagę. Wydawało się, że czerpie z tego satysfakcję, że się tym karmi jak jakiś wynaturzony wampir. Zwykle inteligentni faceci przy niej jąkali się i gubili wątek. Sam czułem niemoc i desperackie pragnienie pokazania jej, że coś potrafię. Nigdy mi się nie udawało. Zawsze była górą i potrafiła wykręcić moje słowa, tak że czułem się jak ostatni niedorajda. Tych kilku z nas którzy się postawili, albo szybko wyleciało, albo jeszcze szybciej spokorniało. Niestety Pani Monika miała pełne poparcie góry, gdyż jej metody, choć kontrowersyjne powodowały stały wzrost wydajności i zysków.  
Dziś przeszła samą siebie i wracałem do domu sponiewierany jak nigdy. Jeszcze trochę i całkiem stracę do siebie szacunek. A przecież nie zawsze byłem takim szarym ludkiem, korpo szczurkiem. Kiedyś, ech… Jak bardzo bym chciał złapać ją za te jej włosy przydusić kark do ziemi, żeby spokorniała i sponiewierać jak dziwkę.
„A dlaczego by nie – szepnął ukryty we mnie diabeł – co ci przeszkadza.”
„Więzienie?” – odszepnąłem mu, a mimo to… nie zapomniałem.
Tak, wydawało mi się to niedorzeczne, ale im dłużej nad tym myślałem, tym bardziej ten pomysł mi się podobał. Odegrać się za wszystkie krzywdy. Znów poczuć, że mam kręgosłup, że jestem mężczyzną.  
Wróciłem do domu włączyłem wiadomości i zacząłem przygotowywać sobie kolację. Myśl o Pani Monice zniewolonej, klęczącej na podłodze z wypiętym tyłeczkiem, sukienką zsuniętą, tak że jej cipeczkę miałem w zasięgu dłoni i włosami rozsypanymi po posadzce nie opuszczała mnie ani na chwilę. Marzyłem i planowałem dalej. Gdybym teoretycznie chciał coś takiego zrobić to jak bym się do tego zabrał? Adres jej mieszkania znałem, poczta pantoflowa w biurze działała idealnie, trzeba tylko trochę poobserwować, zobaczyć kiedy i jak wraca do domu, czy nie ma jakiegoś pieska, albo co bardzo wątpliwe, współlokatora, chłopaka. Trzeba kupić jakąś kominiarkę, rękawiczki jakieś bym znalazł, no i ubranie, w którym nigdy mnie nie widziała. Wchodząc pod prysznic zarys planu miałem już gotowy, choć zamknąłem go w przysłowiowym sejfie do zastanowienia czy go wykorzystam.
                              *
Następnego dnia wieczorem siedziałem w samochodzie trzydzieści metrów od mieszkania mojej szefowej. Nie mogłem się powstrzymać by tego nie zrobić. Chciałem choć przekonać się jak by to wyglądało. Gdy Pani Monika podjechała pod dom i wysiadła, poczułem dreszcz i przyspieszające serce. Patrzyłem jak kołyszącym krokiem idzie chodnikiem i tuż przed drzwiami zanim włożyła klucz do zamka odrzuca na bok złote włosy. Zaciśnięte na kierownicy ręce zrobiły się białe, a w ustach poczułem krew z przygryzionej wargi. Mignął mi w oknie jej cień, gdy przechodziła i widziałem, że ściąga po drodze bluzkę.
Wiedziałem już, że zrealizuję mój plan z całą pewnością.
Dwa dni później czekałem pod jej domem tak jak poprzednio. Na kolanach miałem kominiarkę, żeby szybko ją założyć, a na dłoniach rękawiczki. Serce mi waliło, pociłem się i drżałem ze zdenerwowania. Wybrałem ten dzień również ze względu na stój mojej szefowej. W pracy miała króciutką spódniczkę idealną do realizacji mojego planu.
Podjechała, a ja poczułem, że się waham, boję. Monika podchodziła do drzwi. Wiedziałem, że jeśli nie teraz to nigdy. Wbrew sobie wysiadłem z samochodu i jak najciszej ruszyłem przez ulicę w jej stronę. W grudniu o osiemnastej jest ciemno jak o północy. Idealnie. Wsunęła klucz w drzwi i przekręciła. Moje miękkie buty nie wydawały żadnego dźwięku na płytkach chodnika. Nie usłyszała mnie weszła do domu. W ostatniej chwili przypomniałem sobie o kominiarce ściskanej w dłoni. Pchnąłem drzwi i wszedłem.  
Moja szefowa stała tyłem do mnie i zsuwała z ramion płaszcz. Nie czekałem. Zaczęła się odwracać pewnie słysząc szczęk otwieranych drzwi. Doskoczyłem, zakryłem jej usta, drugą dłonią chwyciłem za płaszcz więżąc wciąż tkwiące w nim ręce.
Kobieta na chwilę zamarła kompletnie zaskoczona, ale już mgnienie oka później zaczęła się szarpać, usiłować krzyczeć i gryźć. Pchnąłem ją do przodu. Zatoczyła się i broniąc przed upadkiem postąpiła kilka kroków. O to mi właśnie chodziło. Potknęła się, a ją pchnąłem ponownie przewieszając przez oparcie stojącej w salonie kanapy. Twarz wcisnąłem w porozkładane wszędzie poduchy. Teraz mogła sobie krzyczeć do woli. Za to jej biodra znalazły się idealnie na wysokości moich. Przycisnąłem się do jej pośladków, na próbę tylko, ale twarde półkule sprawiły, że mój penis natychmiast stwardniał wpasowując się między nie.  
Trzymając kobietę za kark drugą ręką chwyciłem za krawędź spódnicy i pociągnąłem do góry. Podjechała odrobinę odsłaniając uda, ale była tak wąska, że za nic nie mogłem pociągnąć jej wyżej. Walcząca dziko Monika nie ułatwiała mi sprawy. Szarpnąłem, coś strzeliło, spódnica zrobiła się luźniejsza i odsłoniła cudowny widok. Spojrzałem w dół, miała na sobie bielutkie koronkowe majteczki. Skąpe, niewiele zakrywały, ślicznie opinając pupę i wpijając między płatki cipki. Przez koronkę prześwitywała naga skóra. Ścisnąłem w dłoni pośladek i wsunąłem palce między uda, nawet przez materiał czując miękkość i żar najbardziej pożądanego przeze mnie skarbu mojej szefowej.
Monika czując moje dłonie tam gdzie ich najbardziej nie chciała zaczęła się rzucać jak szalona. Jednak niewygodna pozycja i ręce wciąż tkwiące w rękawach płaszcza sprawiały, że nie miała większych szans by się uwolnić. Poczułem, że się uśmiecham. Nareszcie! Czas na wisienkę na torcie, coś o czym marzyłem od kiedy ta suczka pojawiła się w moim życiu.  Zsunąłem jej majtki na kolana odsłaniając wdzięki. Przejechałem pacami po jej cipce. Była tak gładka i delikatna, między płatkami czułem wilgoć, która osiadał na palcach. Maleńki języczek jej wewnętrznych warg połaskotał opuszki palców.  Wsunąłem je w nią jak mogłem najgłębiej, nie bawiąc się w bycie delikatnym. Weszły z trudnością w ciaśniutką gorącą dziurkę. Monika szalała za wszelką cenę próbując się odsunąć, ale trzymałem ją za jasne loki i nie pozwalałem ruszyć.  
- Wiesz co ci teraz zrobię – szepnąłem nachylając do jej ucha i rozpinając spodnie – jesteś teraz moja i wypieprzę cię jak dziwkę.  
Monika coś odpowiedziała, ale cały sens jej wypowiedzi zginął wśród poduszek. I tak mnie nie obchodziło mnie co ma do powiedzenia. Wyciągnąłem twardą pałę i przytknąłem do cipki. Szefowa chyba wyczuła gorącą główkę na wrażliwych częściach ciała, bo jeszcze zdwoiła wysiłki. Pchnąłem i choć kręciła pupą jak wariatka mój fiut wśliznął się w nią. Jęknąłem czując wspaniałe ciepło jej ciała.
Mocniej przycisnąłem ją do kanapy, drugą dłonią położyłem na pośladku i rżnąłem odrobinę niechętną cipkę wbijając się tak mocno, że moje jądra obijały się o jej łono. Było dokładnie jak w marzeniach. Pokonana, upokorzona i szarpiąca się w daremnej walce Monika. Ja, używający jej ciała by zaspokoić tylko swoją przyjemność.  Tak się skupiłem na radości płynącej z realizacji mojego marzenia, że nie zauważyłem w którym momencie Monika przestała walczyć. Wbijałem się w nią dalej, ale teraz leżała przewieszona przez oparcie kanapy prawie nieruchomo. Nie przerywając grzmocenia dziewczyny puściłem jej kark. Nie podniosła się tylko przekręciła twarz w bok, szeroko otwartymi ustami łapczywie łapiąc powietrze. Na policzki wystąpiły jej rumieńce, a w błękitnych, zamglonych oczach dostrzegłem malującą się przyjemność.
- Do cholery – warknąłem i wbiłem mocniej, ale ona tylko jęknęła i słychać w tym było przyjemność. Byłem wściekły. Przyszedłem tu by dać jej nauczkę, a ona znów mnie przechytrzyła, kolejny raz zrobiła ze mnie durnia, a ja pragnąłem tylko ją upokorzyć, zeszmacić, znieważyć tak jak ona wielokrotnie robiła to mi.
Wpadłem w prawdziwą furię, pieprzyłem ją starając wbić jak najgłębiej i już nie myślałem o własnej przyjemności chciałem tylko sprawić jej ból. A ona jęczała coraz głośniej. Chwyciłem ją wreszcie za kark i ściągnąłem na podłogę. Drżąc podniosła się na klęczki i odgarnęła spocone włosy z czoła.
- Ssij – warknąłem i zdziwiony stwierdziłem, że Monika nadal na klęczkach podsuwa się do mnie obejmuję lśniącą od jej soków pałę i bierze do buzi. Starałem się powstrzymać, ale widok mojego penisa w seksownych czerwonych ustach szefowej i jej nagich bioder sprawił, że sperma trysnęła zalewając twarz i włosy Moniki. To było jednak dla mnie za mało.
- Teraz ty. Pieść się! – rozkazałem.
Patrząc wciąż w moje oczy, powoli wsunęła dłoń między uda. Była taka bezbronna i uległa. Obszedłem ją dookoła sycąc oczy widokiem półnagiej sponiewieranej kobiety. Jej ciało falowało, unosiło się jakby pragnąc nadal mieć w sobie twardą pałę. Palce między udami zataczały coraz szybsze kółeczka. Dyszała i wpatrywała się we mnie z jakimś psim oddaniem. Z fascynacją obserwowałem jak jej oczy z wolna zachodzą mgiełką przyjemności, aż w końcu zadrżała, ścisnęła dłoń między udami i pochyliła się do przodu cicho pojękując. Postawiłem stopę na jej ramieniu i pchnąłem lekko przewracając Monikę. Leżała na podłodze wciąż z ręka między udami i drżała. Uklęknąłem przy niej i odgarnąłem polepione włosy odsłaniając twarz.
- I co dziwko, podoba ci się bycie zeszmaconą?
Nie odpowiedziała, a ja nie czekałem aż dojdzie do siebie, wyszedłem.
                              *
O dziwo następnego dnia Pani Monika weszła do biura tryskając humorem i energią. Obserwowałem ją uważnie kątem oka. Obserwowała nas uważniej niż zwykle to prawda, ale nie było w tym nic podejrzliwości, raczej ciekawość. Musiała domyślać się, że to któryś z nas. Co ciekawe wydawała się również odrobinę milsza. Uśmiechnąłem się do własnych myśli czując jak jakiś ciężar spada mi z ramion. Zrobiłem coś zajebistego, przeleciałem najlepszą laskę i znów poczułem się facetem. Idealnie.
Minęły trzy dni, a mnie znów zaczęły nosić emocje. Cały czas przypominałem sobie wszystko co się tamtego wieczoru wydarzyło i wyrzucałem to czego nie zdążyłem zrobić.
Zacząłem to opowiadanie w 2022 roku. Wiem co chcę napisać, ale z jakiegoś powodu nie potrafię. Może nie chcę być posądzony o promowanie i usprawiedliwianie gwałtu.

horus33

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 2550 słów i 13673 znaków.

4 komentarze

 
  • Użytkownik Pumciak

    Była to jakaś forma gwałtu ale za jej zgodom

    2 dni temu

  • Użytkownik M.

    @Pumciak ciekawe czy jak Ciebie ktoś przegnie przez kanapę, wciśnie głowę w poduszki i przeleci od tyłu, to też powiesz, że się na to zgadzałeś!? A przy okazji, to 'zgodą' a 'zgodom'

    2 dni temu

  • Użytkownik Pumciak

    Jeśli chodzi o gwałt to się zgadzam o ile chodzi o słowo zgodom to też masz racje mam nadzieje że przeczytałeś to opowiadanie do końca

    Przedwczoraj

  • Użytkownik Czekająca

    Pisz dalej, proszę... Nie mogę się doczekać żeby przeczytać co wydarzy się dalej...

    2 dni temu

  • Użytkownik Slavik1975

    Jeszcze proszę.

    3 dni temu

  • Użytkownik M.

    Masz trochę niespójną narrację... Twój bohater gwałci swoją szefową, chce ją 'zeszmacić' a jednocześnie w narracji masz 'rżnąłem odrobinę niechętną cipkę'. Bez przesady... on jest wkurzony do tego stopnia, że ryzykuje więzienie, więc rżnie 'cipę' a nie 'cipkę'.  
    Co do posądzeń, nie sądzę żebyś musiał się przejmować. Oflaguj opowiadanie 'gwałt / kontrowersyjne sceny' i już :)

    3 dni temu