Co za wieczór! Nie dżentelmen… nie biznesmen… a zwykły bandzior, łotrzyk spod ciemnej gwiazdy, znalazł się między moimi nogami!
Szybko znalazł właściwą drogę!
A ja nawet nie mogłam protestować, gdy ten szubrawiec ładował się w miejsce, gdzie go nikt nie zapraszał…
A ładował się tam iście jak zbój! Bezceremonialnie, impertynencko!
A przecież, gdybym trafiła na przyjęcie, poznałabym tam niechybnie interesujących mężczyzn.
Kto wie, czy miast brutalnych poczynań tego nikczemnika nie spotkałyby mnie intymne doznania, jako uwiedzionej przez dżentelmena… biznesmena…
Zaś gdy ten kryminalista już finiszował, oczywiście w środku… oczywiście bez zabezpieczenia… pomyślałam, jak odmienne oczekiwania miałabym od dżentelmena… biznesmena…
Takiego sama starałabym się złowić „na dziecko”…
4 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
MarcinWrona
A to nieokrzesaniec.....
Fallen
Kocham, jak dobierasz zdjęcia do opowiadań.
enklawa25
volvo960t6r
Cudowne opowiadanie