Zaparkowała samochód. Poranek nie niósł jednak ze sobą, jak dawniej, niespodzianki nowego dnia. Od dwóch miesięcy wiedziała, jak zacznie się kolejny dzień w pracy. - Żeby go szlag trafił! - pomyślała z wściekłością i zziębniętymi rękoma wyciągnęła papierosa. Wysiadła i zaciągnęła się głęboko patrząc na główne wejście do budynku. - Cześć piękna ! - usłyszała za sobą jego przeklęty, radosny głos. - Lodzik dziś na śniadanko ! - zaśmiał się i pomachał jej przed nosem małym opakowaniem lodów śmietankowych. - Masz 10 minut - dodał półgłosem ze złośliwym uśmieszkiem. I odszedł pogwizdując, wtapiając się w grupkę innych, schodzących się do pracy ludzi.
Odetchnęła dopiero po chwili i łapczywie zaciągnęła się jeszcze raz. Próbowała się uspokoić, ale ręce jej drżały. Powinna się już przyzwyczaić do tej chorej sytuacji, ale cały czas zdawała się w nią nie wierzyć. Jak do cholery się w to wplątała...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dwa miesiące temu nic nie zapowiadało koszmaru, który przeżywała dziś. Była wierną mężatką, od czasu do czasu jedynie flirtującą z facetami w sieci, dla odrobiny pikanterii w życiu. Niewinne zabawy, pogaduszki, przesyłanie erotycznych linków. Trochę pisała publikując anonimowo na stronach poświeconych literaturze dla dorosłych. A że zawsze podobały się jej zabawy SM, coraz śmielej buszowała po takich stronach, dokonując od czasu do czasu zakupów gadżetów i strojów. Swoje fotografie wysyłała facetowi dzielącemu z nią zainteresowanie taką zabawą. On też był w związku, i choć bawili się świetnie, to starannie ukrywali to przed swoimi współmałżonkami. Ot, współczesny, nieco może ostrzejszy flirt. Oczywiście nie było mowy, żeby korzystać z komputerów domowych. Bali się wykrycia, korzystali z komputerów służbowych upewniwszy się uprzednio, że ich firmy są zbyt zajęte innymi problemami, żeby kontrolować ruchy pracowników w sieci.
W czwartek przed długim weekendem, dosłownie na chwilę przed wyjściem z pracy, nawalił jej komputer. Była wściekła, wiedziała, że w helpdesku nikogo już nie ma, ale nie chciała zostawiać tej sprawy na poniedziałek. Może to jakiś drobiazg - pomyślała bez większego przekonania, wykręcając numer bezpośrednio do pokoju informatyków. Odebrali, o dziwo. - Wychodzę już, rzucił jej do słuchawki Marcin - daję Ci Darka. Jasny gwint ! zaklęła pod nosem, tylko nie ten zbok... Darek wielokrotnie dawał jej do zrozumienia, że ma na nią ochotę i gdyby tylko trafiła się okazja.... Won pętaku - odpowiadała mu zawsze. Niedoczekanie. Drażnił ją zbytnią pewnością siebie skrywającą głębokie kompleksy i nowobogactwem. - Rawliński słucham - usłyszała w słuchawce. No już trudno - pomyślała i pokrótce streściła problem. - Mmmm - usłyszała - długo na to czekałem, żebyś mnie zaprosiła, no i proszę, a tu jeszcze koniec tygodnia, wszyscy wyszli, obiecująco nie ? - zarechotał. - Idę.
O co to, to nie - pomyślała. Odłożyła słuchawkę, błyskawicznie narzuciła na siebie kurtkę, zebrała swoje rzeczy i stanęła z nim oko w oko w drzwiach. - Ooooo - wydawał się rozczarowany - wychodzisz ? A co z kompem ? - Poradzisz sobie - rzuciła wychodząc. - Już ci powiedziałam o co chodzi, jak będziesz wychodził zadzwoń po portierkę. Ona zna kod, to zamknie ten pokój. Miłego weekendu - rzuciła mu na odchodne. Wybrnęła. Nie musi siedzieć z nim sam na sam w jednym pokoju. Ufff.
Weekend zleciał szybko i wchodząc do pracy w poniedziałek poczuła się w zasadzie zaskoczona brakiem swojego komputera. No żesz k.... - wściekła się. To po to ściągałam tu tego palanta przed weekendem, żeby teraz spokojnie popracować a nie walczyć ze sprzętem. Szlag. Rozebrała się, poprawiła makijaż i ruszyła do pokoju informatyków. - Darek ? - usłyszała na miejscu - siedzi w serwerowni, coś tam poprawia, ale zajęty jest bo jeszcze w czyimś kompie grzebie - więc może później - rzucił zza swojego biurka Marcin. - Mam nadzieję, że grzebie w moim - warknęła i zamknęła drzwi. Serwerownia, odcięta od świata, zlokalizowana była w podziemiach. Nikt tam w zasadzie nie chodził, informatycy nikogo nie wpuszczali, ale trudno. Opieprzę kretyna - pomyślała. Zapukała do stalowych drzwi, po chwili otworzył.
- A to ty - właśnie kończę z tym twoim kompem wejdź. Odwrócił się na pięcie i wrócił do stolika. Na podłodze pod stolikiem stała jej stacja, wszędzie wisiały jakieś kable. Klimatyzacja działała na całego, poczuła wyraźny chłód i jej sutki uwidoczniły się pod bluzką. Piknęły zamykające się drzwi.
- Wchodź, wchodź - już kończę - powiedział siadając przy stoliku.
- No mam nadzieję - rzuciła wkurzona - nie mam na czym pracować.
- Jeszcze momencik - wymruczał patrząc w monitor. Zajrzał pod blat. - To tylko jakiś wirus. Słuchaj, czy nie mogłabyś tu włożyć tego kabelka a ja tylko.... - jego palce biegały po klawiaturze.
- Jakiego kabelka ? - warknęła.
- No tu pod biurkiem, przepraszam cię bardzo, ale będzie szybciej.
Szlag. Nie miała ochoty się tam przy nim schylać. Miała krótką spódnicę, sutki jej sterczały z zimna i czuła się obco w tym pomieszczeniu.
- Dobra, dawaj, który to ? - pochyliła się zaglądając pod blat, a on odjechał nieco na krześle nie przestając stukać w klawisze.
- No taki niebieski -....
- Ale który ? - warknęła.
W tym momencie poczuła silnego klapsa na pośladku. Aż podskoczyła.
- Zwariowałeś k... ?! - krzyknęła próbując się wydostać spod cholernego stolika, cały czas podświadomie myśląc o tym, żeby nie zerwać kabli. Odwróciła głowę wycofując się spod biurka i tuż przed oczami zobaczyła jego krocze w opiętych dżinsach, wypełnione do granic wytrzymałości materiału nabrzmiałym członkiem. Schwycił ją za kark - cały czas była w półprzysiadzie, szpilki zaplątały się jej w kable - i przycisnął jej twarz do swojego nabrzmiałego pod dżinsami penisa.
- No co jest ? - Zapytał już innym tonem, podczas gdy ona starała się złapać oddech i wyrwać się mu. - Co jest ? Przecież to lubisz - uśmiechnął się obleśnie.
- Spier….j ! - wyrwała się w końcu, potargana, czerwona i wściekła. - Wypuść mnie stąd cholerny zboczeńcu - dopadła do drzwi.
- Spokojnie - szedł ku niej - po co te nerwy? Teraz ja o ciebie zadbam.
- Wypuść mnie kretynie, dobrze ci radzę, bo pożałujesz - wysyczała - napierając bez sensu na stalowe drzwi. W odpowiedzi on podszedł do niej i po krótkiej szamotaninie uwięził jej ręce jedną ręką a drugą złapał ją mocno za podbródek.
- Bądź cicho - powiedział spokojnie - żebyś ty nie pożałowała. Nie interesuje mnie kim jest "Jimmy" - uśmiechnął się złośliwie, a jej krew odpłynęła z twarzy, bo nagle zrozumiała - ale myślę, że twój mąż byłby bardziej zainteresowany nie ?
Przestała się szamotać, a on ją puścił. "O k....., k....." - szumiało jej w głowie. Nogi się pod nią ugięły, myślała, że zasłabnie. Tymczasem Darek metodycznie rozpinał guziki jej bluzki. Nie reagowała.
- Więc - mówił dalej Darek zdzierając z niej bluzkę - będziemy mieć taką małą tajemnicę....
- Zostaw mnie... - powiedziała cicho. Już nie walczyła.
- Oj, nie widzę powodu - powiedział rozpinając jej stanik - mamy już wspólną tajemnicę, więc jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciołom się nie odmawia... - wymruczał jej w ucho i wziął w usta sutek obnażonej już piersi, jednocześnie poszczypując drugi.
- Nie - odepchnęła go - nie, puszczaj! - odzyskała nagle siły.
- Ok, ok - odsunął się. - Sama przyjdziesz. Jeszcze będziesz mnie błagać, żebym się zgodził żebyś mi laskę zrobiła - zarechotał.
- Niedoczekanie twoje - wyszeptała dopinając guziki i poprawiając włosy. - Otwieraj!
- Ależ proszę, proszę - usłużnie przycisnął przycisk i otworzył drzwi. - Zastanów się - rzucił za nią oddalającą się korytarzem i ponownie zamknął się w serwerowni. Był bardzo zadowolony z siebie.
Zamknięta w kabinie toalety płakała i próbowała zebrać myśli. Jak mogła być taka głupia! Rzeczywiście jakoś w ostatnich miesiącach miała bałagan w komputerze. Nie kasowała nawet historii wyszukiwań, pliki trzymała po prostu w folderze "prywatne" licząc na takt i dyskrecję współpracowników. Uśpiła czujność. K.... mać.... Co teraz.... - wiedziała, że mąż jej nigdy nie wybaczy, był bardzo zasadniczy. Chociaż w zasadzie żadnej zdrady nie było... te kilkanaście zdjęć, jakieś erotyczne teksty... banał... Ale dla Jacka byłaby to zdrada na pewno. K... - klęła z bezsilności. Stracić teraz wszystko, małżeństwo, dom, nie, nie była na to gotowa. Może ten pajac szuka tylko przygód, bzyknąłby ją raz i dałby spokój, skur…l cholerny. Zaciskała pięści. Walczyła z myślami.
W dziale powiedziała, ze przeinstalowują jej system i zajęła się porządkami w segregatorach. Usiłowała się uspokoić. Po lunchu w drzwiach stanął Darek. Na wózku miał jej stację. Bezczelny uśmiech nie schodził mu z gęby. Gadał coś z dziewczynami i podłączał sprzęt.
- Zaloguj się, śliczna - powiedział w końcu.
- Nie pier…l, że nie znasz hasła! - wybuchnęła. Wszyscy spojrzeli na nią zdziwieni.
- Twoje hasełko jest tylko twoje motylku, loguj się - powiedział Darek z uśmiechem. Zamilkła i usiadła przy klawiaturze, on nachylił się nad nią i głośno zapytał :
- I jak? W porzo? - a cicho dodał : - namyśliłaś się?
- Musimy porozmawiać - powiedziała półgłosem wbijając wzrok w klawiaturę.
- Noooo.... - powiedział głośno rechocząc - to pogadamy, rozmowa jest jak gra wstępna - rzucił kolejny genialny bon mot swojego autorstwa. - A ja z tobą zawsze piękna... Jestem do usług.
Wszyscy się oczywiście uprzejmie uśmiechali udając rozbawienie. Żenujące kur..a - pomyślała ze złością - ale wiadomo - wśród informatyków lepiej nie mieć wrogów - spieprzą ci wtedy w razie problemów dwa razy więcej niż normalnie.
- Zajrzyj do mnie - powiedział na głos. Na kawkę - To cześć wszystkim - rzucił na odchodne pobrzękując pękiem kluczy.
- Palant - powiedziała koleżanka, gdy zamknęły się za nim drzwi - chyba nie pójdziesz ?
- Chyba będę musiała - nie wgrał mi połowy programów....
Rozmowa była krótka.
- Czego chcesz ? Krótko i konkretnie bo nie mam czasu - stanęła w drzwiach z założonymi rękoma.
- Oj, po co się od razu tak denerwować. Ma być miło - siedział rozparty na fotelu z rękoma zaplecionymi na karku. - Masz dla mnie jakąś propozycję ?
- Ja dla Ciebie ? W ryj cię mogę strzelić ewentualnie.
- To ty lubisz brutalnie, przynajmniej z tego co widziałem.... - uśmiechnął się obleśnie.
- Pytam jeszcze raz. Czego ?
- Umówimy się tak : zajrzysz tu do mnie ze 3 razy z rana, o siódmej trzydzieści jeszcze nikogo nie ma i wprawisz mnie w dobry nastrój. Pół godzinki.
- Wal się.
- No śliczna, a co gratis chciałaś twardego z zawartością ? - palcem wskazał na dysk leżący w szafce za szkłem. - Gratis to ja ci dam innego twardego. Do buzi - bezczelnie patrzył jej w oczy.
- Wal się, chamie - wysyczała i odwróciła się na pięcie.
Gdy zamykała drzwi dobiegł ją jego głos. - Czekam jutro - ale tym razem nie usłyszała śmiechu.
2 komentarze
andkor
Bardzo ciekawie się zapowiada,chociaż osobiście nie jestem zwolennikiem SM.Pozdrawiam i zaczynam czytać kolejną część.
AnonimS
Zestaw na tak za pomysł . Trochę krótkie. Pozdrawiam