Kawiarniane (ob)scenki...czyli krakowskie spełnione fantazje : Rozdział DRUGI

Kawiarniane (ob)scenki...czyli krakowskie spełnione fantazje : Rozdział DRUGIPoniedziałek rozpocząłem w świetnym nastroju : gdy balansując pomiędzy marzeniem sennym a rzeczywistością leżałem na wznak to jedna  z pierwszych świadomych myśli była o Marcie - a  gdy się rozmarzony podniosłem... to chwilę potem  zapikal mój telefon :  
spłynęły nagrane nad ranem dwie wiadomości głosowe od uroczej krakowianki i wprawiły mnie w jeszcze lepsze samopoczucie, odsłuchiwałem je jeszcze wielokrotnie w ciągu dnia... mianowicie usłyszałem :  
- chyba już się stęskniłam za wami obydwoma  ( hmm obydwoma ? Pomyślałem jeszcze zaspany. ) "Za Tobą i Twoim ptakiem... pewnie gdy tego słuchasz on już wstał ? " "Marta zapewniam Cię że słuchając Twego głosu on już wstał pierwszy"
- takiego smsa jej wysłałem - "i teraz obaj Cię tęsknie pozdrawiamy" ! Odpisała mi bardzo gorąco, czule, ciepło...  

Wieczorem długo rozmawialiśmy przez telefon - jakie to cudowne uczucie usłyszeć jej perlisty śmiech, ten głos, poczuć to pragnienie - i na koniec tej rozmowy Marta poinformowała mnie iż "Joasia pyta kolejny raz kiedy się zobaczymy :  a ja na to że pewnie tak, bo przecież przyjeżdżasz już w w piątek na weekend" ! No tak, napalona po ławkowych harcach Joasia jeszcze w zanadrzu - pomyślałem i wróciłem do jakże przyjemnych wspomnień z ubiegłej niedzieli.

Ta kusząca perspektywa tylko podkręciła mój świetny humor. Czas bez niej nieco mi się dłużył i w wolnych chwilach dużo myślałem o naszym pierwszym spotkaniu... W środę Marta była już bardzo stęskniona, a w czwartek nasza rozmowa przypominała wręcz słodkie gruchanie zakochanej pary.
Potem Marta nagle spytała : "Pamiętasz chciałeś bym podchodziła do nieznajomych dziewczyn i składała im sprośne propozycje : jeśli to nie był tylko żart wówczas  zrobię to w piątek gdy przyjedziesz , pamiętam..." a ja w głowie widziałem już kolejne scenki z tego "filmu".

W piątek udało mi się wyjechać dość wcześnie z Warszawy, zatem byłem na krakowskim Głównym już po 17stej. Moja krakowianka odziana w oryginalne i  gustowne ciuszki czekała na peronie , rzuciła mi się ochoczo na szyję, jej oczy promieniowały szczęściem i pożądaniem...

Najpierw poszliśmy - Marta się uparła - w to miejsce gdzie spotkaliśmy się pierwszy raz. Przy fontannie...wziąłem ją w ramiona , siedzieliśmy bez ruchu , upojeni naszą bliskością...nie trwało to długo, dobiegło nas jakieś chrząkanie, odwróciliśmy się jak na komendę.
Starsza kobieta przyglądała się na z niedowierzaniem :  
cała kamienica was tu zobaczy, nie ma prywatności w takim miejscu, a z Pana to szczęściarz że taką studentkę sobie poderwał -  zaciekawiona taksowała nas wzrokiem.
Marta zaczerwieniła się : proszę Pani , ja w tym roku skończę 44 lata - no chyba panienka żartuje ? Taka młoda buzia ... - studentką to byłam 20 lat temu, ale dziękuję - roześmiała się moja towarzyszka. - Naprawdę ? - tamta kobieta nie była w stanie ukryć zdumienia.
Marta kiwa głową , przytula się do mnie, mruga do mnie  i mówi : mocne geny, a może to dobra karma ?  
  
Starsza Pani kiwa głową : wy pewnie nie wiecie, ale przed wojną było w Polsce dużo książek o takiej tematyce, karma, reinkarnacja, już jako młoda dziewczyna to czytałam, był ten ten słynny ekstrasens, jasnowidz, no ten... - Ossowski - dodaję. Kobieta kiwa głową z uznaniem - Tak, to On, ale i tak mu nie uwierzyli że wybuchnie Druga Wojna, on zresztą był bardzo ostrożny w wizjach na ten temat, a wiedział nawet kiedy zginie , właśnie w czasie wojny..
a Druga Rzeczpospolita była taka... taka zapatrzona w samą siebie, w naszych tych tfu sojuszników, taki był entuzjazm , Boże mój jacy byliśmy naiwni - starsza Pani kiwa głową, uśmiecha się gorzko, potem mówi : dobrze wyglądacie razem, i po chwili  odchodzi.  

Nadal trzymam Martę w ramionach, w milczeniu, jakbym  pozwalał aby te jej słowa w nas wybrzmiały . Po chwili Marta przerywa ten stan podobny do transu, obracając wszystko w żart  : przynajmniej nie cyganka, nie chciała pieniędzy "pobłogosławić" haha. Ale to niesamowite... no i ile  ona mogła mieć lat, 90 ?

Chwilę całujemy się namiętnie, przyszczypuje i trzymam zębami wargę Marty, ona zaczyna cicho jęczeć... potem zasysam mocno  jej język, wciągam go głęboko do ust, a ona bardzo się stara oddychać przez nos. Oboje jesteśmy podnieceni, Marta kładzie dłoń na moich spodniach, pieści krocze... ale w końcu wstajemy i ruszamy dalej, uradowani że znowu jesteśmy razem.  

W euforii chwilę snuliśmy się po Rynku, zjedliśmy coś  i potem już miało być wg scenariusza który umówiliśmy w rozmowach telefonicznych na przestrzeni tygodnia.
W pewnym momencie uwieszona na mnie Marta szepnęła mi do ucha : skręcamy we Floriańską, mam już pierwszą parę na celowniku...ty zostajesz, przybierasz nonszanlancką pozę, oparty o mur, a ja...popatrzyła mi słodko w oczy . - Marta jesteś pewna że chcesz to zrobić...?  
- Tak, bardzo chcę, nakręciłam się, zobaczysz dobrze to zagram ! -Obyś nie trafiła na lepszą aktorkę od siebie - mruknąłem ale ona już tego nie usłyszała . Obserwowałem jak odchodzi ode mnie może na 50 metrów, snuje się w tłumie ale wyraźnie ma jakiś cel...Była nim wysoka, bardzo zgrabna dziewczyna idąca za rękę z dość elegancko ubranym mężczyzną, zatrzymali się przed witryną jakiegoś drogiego sklepu.

Obserwowałem z pewnym niepokojem jak Marta do nich podchodzi, o coś pyta...widziałem z mimiki ich twarzy że są zaskoczeni, tamta dziewczyna parsknęła śmiechem i pokręciła odmownie głową.  Kolejne pary reagowały tak samo... jeden facet nawet coś krzyknął ! Co za fakap - pomyślałem - po co ja na to namawiałem, będzie miała żal do siebie i do mnie. Trwało to może z 15 minut, Marta wróciła na chwilę , pocałowała mnie w nos - nie nudzi Ci się ? Jak idzie ...na razie nie idzie, wyśmiali mnie albo mieli pretensje, ale zobaczysz wkrótce !

Minęło kolejne pół godziny, podobne zachowania nagabywanych par, kiedy już praktycznie straciłem nadzieję i wyciągnąłem komórkę by do niej napisać, żałując że namówiłem  na taką kretyńską i dziwną akcję, ale podniosłem głowę i widzę że coś się zmieniło...

Młoda para słuchała Marty z uwagą , gdy już zacząłem mieć nadzieję tamta dziewczyna zaczęła się bacznie rozglądać i wtedy Marta wskazała na mnie palcem. Ona jednak prawie odepchnęła moją partnerkę, jej partner coś do niej mówił ale nie słyszała, za to szybkim krokiem szła w moją stronę ... ?

A przyznam że był to cudowny widok : szatynka może 175 cm wzrostu, eleganckie buty, spódniczka też niczego sobie, ewidentnie było na czym męskie oko zahaczyć bo dziewczyna z tych które "mają czym oddychać" ale największe wrażenie zrobiła na mnie jej twarz : bo emanowała...wściekłością ! Oczy jej pałały, wargi były lekko rozchylone, wyraz twarzy prawie drapieżny jednakże długo nie mogłem tego kontemplować gdyż dziewczyna szybciutko stanęła naprzeciwko mnie :
będzie wrzeszczeć ? Przy ludziach, w biały dzień, może to wariatka zwariowana, co ty misiu narobiłeś - takie myśli przelatywały mi przez głowę.

To Pan ? A to Pani... - rzuciłem kpiąco. Niech się Pan nie wygłupia ! Facet w tym  wieku namawia swoją  kobietę na jakieś zboczone gadki, jak Pan śmie : na jej twarzy malowała się furia...lekko mnie zatkało, a Marta i tamten patrzyli na nas.  

Wziąłem głęboki oddech aby jej spokojnie coś wytłumaczyć, przerwać ten potok  słów , które wypowiadanych w gniewie rytmicznie i szybko uderzały we mnie niczym  pociski , bo uwierzyłem że ta złość jest autentyczna,gdy...zobaczyłem jak drżą jej kąciki ust !  
  
Po sekundzie parsknęła śmiechem : propozycja przyjęta, wiesz dwa lata studiowałam aktorstwo, nie mogłam się powstrzymać przed odegraniem takiej scenki...tak, jesteśmy zainteresowani ! Ale macie wyobraźnię... Monika - wyciągnęła do mnie dłoń z bardzo długimi wąskimi palcami - witaj na pokładzie - mówię z ulgą- naprawdę dałem się nabrać przed chwilą.

Potem szliśmy wszyscy po Rynku, Marta nakręcona swoim sukcesem trzymała mnie bardzo mocno za rękę, oni bardzo sympatyczni i wyluzowani, omawialiśmy jak spiskowcy wspólny plan na ten wieczór, co chwilę wybuchając śmiechem. Okazało się że nasza nowa znajoma ma dużo bardziej konkretny i perwersyjny pomysł niż mój, opowiada go nam... Po chwili Kuba, narzeczony Moniki zaproponował : zróbmy rundę po eleganckich kawiarniach, pewnie będą nas wyrzucać aż do momentu gdy... ktoś zatrybi - dokończyła jego partnerka. Zaczynamy !

****
Pierwsza kawiarnia w niczym nie przypomina bezdusznych drogich sieciówek, ale oczywiście ma z nimi coś wspólnego : ceny. Oryginalny wystrój, niedaleko Rynku ale niech każde z tych miejsc pozostanie anonimowe. Po kilku minutach przenosimy się do mniejszej, zdecydowanie bardziej kameralnej sali : są w niej oprócz nas jeszcze trzy pary, i dwie samotne dziewczyny, każda zatopiona w swoim świecącym ekranie...  

Monika i Kuba, jakby na niewidzialny sygnał, biorą się w objęcia i zaczynają  całować . Najpierw "jakby z taką nieśmiałością", potem coraz bardziej zmysłowo i namiętnie : przyznam że już po chwili odchodzi mi ochota by patrzeć jakie to wrażenie robi na pozostałych osobach, bo czuję się dosyć pobudzony : Marta widzi to, uśmiecha się do mnie słodko i mówi do ucha : mnie też to kręci...ciekawe jak kelnerka nagle wejdzie ? Ale może zdążysz nieco mi rozpiąć bluzkę, mój drogi ?  

Zabieram się entuzjastycznie do guziczków jej bluzeczki, mocno tarmoszę twarde piersi przez tkaninę...a tamci obok już wchodzą na wyższe obroty i dyszą : Monika wydaje pojedyncze krótkie odgłosy, zamknięci w swoim świecie zapatrzeni w siebie zupełnie nie wydają się przejmować przyglądającym się nam pozostałym parom ! Jedni obserwują nas z dezaprobatą...kręcą głowami i wychodzą po minucie, obie dziewczyny za nimi, drudzy udają obojętnych, zaś trzecia para szczerzy się do nas wyraźnie zaintrygowana...

W międzyczasie odnoszę sukces w dorwaniu się do biustu mojej partnerki, guziczki kapitulują przed moimi palcami, jednego prawie urywam z wrażenia ale Marta jest wyrozumiała... a w międzyczasie majstruję pod stołem wpychając mi dłoń do rozporka : oddycham głośniej, a nasi nowi znajomi liżą się bez opamiętania i na chwilę moja percepcja zawęża się tylko do tego obrazu... przerywa to wszystko szybki odgłos tup tup bucików : bardzo elegancka dziewczyna wpada do sali, podchodzi do nas , staje przy stoliku :
ja bardzo proszę aby Państwo przestali, bo...wyluzuj - Monika odrywa piękne usta od Kuby , ma nieprzytomne spojrzenie gdy mówi do kelnerki - prawie rok go nie widziałam , nie byłaś nigdy zakochana czy co ?
- Proszę się powściągliwie zachowywać, innym klientom to przeszkadza, my nie tolerujemy takich zachowań, a jak nie to proszę od razu wyjść !
Podnosimy się powoli, ja rozczarowany pomagam Marcie zapiąć bluzeczkę, mój ptak jeszcze bardziej.. płacimy i wychodzimy bez słowa. Na ulicy Monika dostaje głupawki, aż musi siąść na parapecie jakiegoś okna starej kamienicy - idziemy dalej - komenderuje po chwili. aż do sukcesu, improwizujmy !  

Kolejne kawiarnie, podobny scenariusz...powoli zapada zmierzch. Monika i Kuba rozkręcają się coraz bardziej, Marta wytrwale pieści mnie przez spodnie ,  z jednej to nas wyrzucają jeszcze przed realizacją zamówienia.  
Ale wreszcie... trafiamy na przytulną kafejkę z której sączy się jakaś rockowa ballada. Siadamy przy wolnym stoliku w rogu, a Monika i Kuba chwilę zostają na środku, spleceni w zmysłowym powolnym tańcu... aż miło patrzeć. Dołączają do nas dopiero po chwili.  

Po kolejnej przychodzi młoda kelnerka, biała nieskazitelna bluzeczka, krótka sukienka odsłaniająca zgrabne uda... mocny jakby gotycki makijaż ( A co to niby jest : gotycki makijaż ? Pyta mnie potem Marta z którą dzielę się moją obserwacją ) i i fajne spore piersi rysujące się pod bluzeczką, na której widnieje jakiś identyfikator z imieniem  - Nie gap się aż tak - syczy mi do ucha Marta -  a Monika kolejny raz udaje lekko pijaną, plącze się jej język, ale tamtą cierpliwie czeka aż coś zamówimy.  

W końcu odchodzi kręcąc zgrabną pupą, na  którą zarówno ja jak i Kuba patrzymy o chwilę za długo : moja partnerka próbuje mnie lekko kopnąć w kostkę pod stołem, a Monika uśmiecha się i mówi : to teraz dopiero będzie przedstawienie...ale najpierw coś zjemy ? Jakąś wegańską zapiekankę, i dużo sałatek, widziałam menu przy wejściu. Od tych wygłupów bardzo zgłodniałam !  
Po chwili kelnerka wraca, przynosi nam napitki, zamawiamy zapiekanki i pizzę z razowej mąki plus dużą misę sałatki, soki : Monika uporczywie wpatruje się w biust tamtej dziewczyny, potem mierzy ją całą wzrokiem  a ona widać że jest ...zażenowana, zaciekawiona ?

Przez kolejne 15 minut jednak skupiamy się na jedzeniu : jest smaczne, sycące , dobrze przyprawione. Marta przerywa milczenie : macie jakiś konkretny pomysł na teraz ? Tak - Monika kiwa szelmowsko głową - wyczułam ją - odrzuca do tyłu piękne włosy i szepce coś na ucho swojemu partnerowi. Ten najpierw robi się czerwony, potem kiwa głową i tak samo przebiegle się uśmiecha...
Moja partnerka uśmiecha się uroczo : oby tym razem coś z tego wyszło. Pałaszujemy znowu resztki z naszych talerzy, Monika wyciera z gracją śliczne usteczka, przeciąga się, wygina ciało w łuk i opiera na oparciu siedzenia : czas start...teraz deser - przeciąga to słów, jakby smakowala jakieś jego ukryte znaczenie.

Po może trzech minutach ta sama kelnerka wraca : może deser ? Marta przygryza wargi...a Monika wstaje, patrzy tamtej prosto w oczy i mówi : moja droga, mam pytanko, mogę ... na uszko ?

Dziewczyna jest wyraźnie zmieszana...wówczas Monika bezczelnie podchodzi do niej bardzo blisko, za blisko, patrzy jej w oczy, kładzie dłoń na ramieniu i szepce coś do ucha : dziewczyna się rumieni, potrząsa głową.
Teraz Marta : robi zakłopotany wyraz twarzy i pyta... yyy Monika, coś nie halo, yy nie macie pieniędzy ? Spoko mała - odpowiada bezczelnie nasza nowa koleżanka - właśnie zapytałam Klaudię czy chce popatrzeć jak będę robić loda mojemu narzeczonemu ?

Czekamy na to że tamta wybuchnie, każe nam się wynosić, odejdzie kręcąc tyłeczkiem aby powiadomić właścicieli - ale nie, nic takiego się nie dzieje ,  kelnerka stoi jak zamurowana, za to pozostałe pary gapią się na nas, rozmawiają bardzo ściszonymi głosami, jesteśmy atrakcją wieczoru a zwłaszcza Monika...

Ta ostatnia staje na wysokości zadania, a raczej podbródka Klaudii - ujmuje go lekko ale pewnie w dłoń, a dziewczyna kompletnie nie stawia oporu ; ale zaraz czar pryśnie  - myślę sobie - a już mam dość łażenia po kolejnych kawiarniach i wydawania pieniędzy. Wtedy czuję jak dłoń Marty mocno zaciska się na moich palcach... bo Monika składa delikatny pocałunek na wargach tamtej !
Kelnerka jakby zbudziła się z głębokiego snu : co Pani wyprawia ?? Monika z bezczelnym uśmiechem nadal stoi przy niej tak blisko że jeszcze chwila a ich biusty się dotkną... wymieniam krótkie porozumiewawcze spojrzenie z Kubą, on aż oblizuje wargi z wrażenia, a nasi kibice za plecami wstrzymują oddech.

Kelnerka patrzy na Monikę z oburzeniem, robi krok w bok , łapie za szklankę z wodą mineralną i chlusta jej w twarz ! Ale Monika gra mocno, pewnie : robi upojną minę , uśmiecha się słodko jakby nic się nie stało i rzuca krótki tekst : suka się waha ? Chyba nie przepuścisz  takiej okazji... ? Siadaj z nami !
Ciągnie dziewczynę bezceremonialnie za mankiet śnieżnobiałej koszuli, ma bardzo pewne ruchy : a tamta siada posłusznie, zaskoczona że na Monice to ochlapanie nie zrobiło wrażenia.

Ta ostatnia mówi szybko : patrz i podziwiaj ! Przywiera do Kuby całym ciałem, całują się chwilę bardzo namiętnie, wręcz lubieżnie. Parka za nami chrząka, wreszcie wychodzą. ( A singielki chwile po nich ) . Drudzy też wstają, ale facet ciągnie dziewczynę za rękę  zostają ! Mamy publiczność... patrzę na twarz Klaudii, która siedzi teraz naprzeciwko mnie : widzę że dziewczyna walczy ze sobą.
Monika nie traci ani sekundy : zrywa z siebie bluzkę , potem podkoszulkę i już jest tylko w eleganckim bordowym staniku, przytrzymującym jej zgrabne spore piersi. Nie mogę oderwać od niej oczu, na szczęście kątem oka widzę że Marta też się w nią wpatruje.  
  
A Monika na szyji ma jakieś wisiorki. To wszystko dzieje się bardzo szybko...Marta nie wytrzymuje i siada mi na kolanach, zaczynamy się całować i pieścić przez ubranie, Monika nagle  kuca przed Kubą i rozpina mu spodnie : wtedy kelnerka rozgląda się wokoło nieprzytomnym wzrokiem i szepcze : proszę, zwolnijcie... przyjdźcie później, conajmniej tak za trzy godziny ?  

Najlepiej przed 23, będę zamykać, wtedy jestem tu sama i... OK ? Łapie oddech i opada na chwilę na fotel obok Moniki.
Ta powoli podnosi się , zakłada t shirt, bluzkę ale mierzy dziewczynę uważnym spojrzeniem, wreszcie kiwa głową i uśmiecha się porozumiewawczo do Klaudii : zgoda  ! Patrzy na nas triumfalnie , jakby mówiła : no wreszcie ! Jeden zero dla nas...

c.d.n...

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.