Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Gosiaczek mój...

Gosiaczek mój...W dniu dzisiejszym poranna toaleta zajmie mi nieco więcej czasu, niż zwykle. Postanowiłem bowiem wydepilować miejsce intymne. Odkąd pamiętam, to owłosienie poniżej mojego brzucha było dość spore. Bez zbytniej przesady mogę powiedzieć, że rósł tam prawdziwy busz. Teraz bardzo zaczęło mi to przeszkadzać i postanowiłem coś z tym zrobić.  
Czekało mnie dziś pierwsze golenie jaj. Czułem, że będzie to niezapomniane przeżycie. Emocje z tym związane już we mnie szalały. Do tego dochodziła obawa, abym się nie zaciął na mosznie lub prąciu. To była piorunująca mieszanina. Miałem nadzieję, że wszystko pójdzie okej.
To Gośka mnie do tego zdopingowała.
Kilka dni temu, wtedy postanowiliśmy spędzić ze sobą noc, odniosłem wrażenie, że moja dziewczyna była nieco zniesmaczona.  
- A fe... - stwierdziła wymownie.
- Co "fe"? - spytałem.
- Nie depilnujesz się?
- Noo... Nie.
- Depilacja to dzisiaj podstawa.
- Jakoś o tym nie pomyślałem.
- To nic - wzruszyła ramionami – mnie i tak się podobasz.
Wchodziliśmy do wanny, aby wziąć wspólną kąpiel.
Gosia była idealnie gładka w tym miejscu. Oprócz włosów na głowie, brwi i rzęs na jej ciele nie oświadczyło się żadnego włosa. Pięknie to wyglądało. Zachwyciłam się.
To był dopiero nasz początek, dając pozostaliśmy tylko przy pieszczotach. Delikatny petting i seks oralny to było wszystko na sobie pozwoliliśmy. Na dalsze kroki mieliśmy jeszcze czas. Nie spieszyliśmy się. Chcieliśmy budować powoli naszą bliskość. Nie rzuciliśmy się od razu na głęboką wodę. Było jedna wspaniale. Dotychczas było to moje najistotniejsze doświadczenie. Gosi zresztą też. Wcześniej nie mieliśmy żadnych przygód o podłożu seksualnym. Startowaliśmy oboje od zera i chcieliśmy, aby wszystko było najcudowniejsze.

To, co powiedziała Małgorzata dało mi do myślenia i zdopingowało do postrzyżyn w tym miejscu.
Golenie jaj nie było mało męskie. Nie można mnie było posądzić o ukryty metroseksualizm. Postanowiłem jednak nie chwalić się tym i nie rozmawiać o tym z kumplami.
Muszę przyznać, że dostrzegłem wiele zalet higienicznych. Bakterie i wszelkie inne tego typu cholerstwa uwielbiają ciepłe, wilgotne miejsca. Po co więc dawać im szansę rozwoju? Poza tym pot szybciej odparowuje bez włosów łonowych. Nie będą mnie też swędziały jajka A jeśli chodzi o inne walory, to mój wydepilowany penis będzie wzbudzał większe pożądanie u Gośki, A poza tym będzie wyglądał na większego.

Miałem sporo wolnego czasu, więc postanowiłem się wydepilować. Wstałem wcześnie rano, wypiłem tradycyjną kawę i przystąpiłem do dzieła.
Stanąłem w kabinie prysznicowej. Wziąłem do ręki golarkę. Najpierw postanowiłem skrócić włosy tuż pod brzuchem. Potem dokładnie się umyłem. Nałożyłem krem do golenia.
Pociągając skórę jedną ręką, aby ją napiąć drugą ręką przesuwałem maszynkę delikatnie po skórze. Często płukałem maszynkę. Włosów było co niemiara. Zdziwiłem się, że aż tyle. Tak dużej ilości się nie spodziewałem. Niebywałe.
Kilka minut i było już "po ptakach". W pewnym sensie, oczywiście, bo mojemu ptaszkowi nic się nie stało. Nie zaciąłem się. Mój instrument pozostał w stanie nienaruszonym. Moje orzeszki były gładkie i dużo przyjemniejsze w dotyku.
To dziwne, tak ale poczułem się jak nowo narodzony. Zupełnie inny człowiek.
Wyszedłem spod prysznica i wycierałem się ręcznikiem. Aby uniknąć podrażnień oraz innych niepożądanych odczuć wy smarowałem się tam kremem Nivea. Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze. Rzeczywiście, wyglądałem dużo lepiej i atrakcyjniej. Chyba... To było tylko moje zdanie. Przynajmniej na razie. Zobaczymy co na to wszystko powie Gośka. Powinno jej się jednak spodobać.

Wieczorem mieliśmy się spotkać. Rodziców Gosi miało nie być w domu, więc aż do jutrzejszego popołudnia dysponowaliśmy wolną chatą. Trzeba było ten fakt wykorzystać. Ja byłem przygotowany. Miałem nadzieję, że zaskoczę Gośkę pozytywnie.
Lubiłem ją bardzo, a nawet więcej i do tego z wzajemnością. Chodziliśmy że sobą już od dłuższego czasu i powoli przechodziliśmy na wyższy poziom. Same spacery za rękę, czułe słówka i namiętne wytchnienia już nam nie wystarczały. Przychodził czas, aby za stukać do całkiem innej bramy i odkryć przed sobą nowe tajemnice. Może jeszcze nie dziś, ani nie jutro, ale ta chwila zbliżała się dużymi krokami. Oboje przygotowywaliśmy się do niej bardzo starannie. Dużo na ten temat rozmawialiśmy i ujawnialiśmy przed sobą swoje oczekiwania, pragnienia a także obawy.
Co tu dużo ukrywać? Baliśmy się niechcianej ciąży, która Bardzo skomplikowała by nam życie. Byliśmy przecież jeszcze w szkole. Matura dopiero za rok, więc byłoby to nam strasznie nie na rękę. Mimo tego byliśmy zdecydowani. Bardzo tego chcieliśmy. Byliśmy zakochani w sobie na zabój i świata poza sobą nie widzieliśmy.
Mimo całego napalenia na siebie, byliśmy bardzo rozważni.

Nagi wyszedłem z łazienki i w swoim pokoju położyłem się na tapczanie. Gdy zamknąłem oczy pod powiekami pojawiły się wspaniałe momenty, które były naszym udziałem. Uśmiechnąłem się do nich.

Spodobała mi się. Była ładna. Miała czarne włosy, które loczkami opadały na jej ramiona. Ubrana w szkolny mundurek na który składała się marynarka z emblematem naszej szkoły i spódniczka z lekkiego i zwiewnego materiału. Spódniczka ukazywała jej zgrabne nogi. Ogólnie więc moje wrażenie było bardzo pozytywne.

To było dwa lata temu, na początku września. Małgorzata bo tak miała na imię moja nowa znajoma rozpoczęła naukę w naszym "renomowanym" liceum. Jak się później okazało chodziła do klasy z moją młodszą siostrą. Wszystko więc szło w dobrą stronę. Tym bardziej, że dziewczyny zaprzyjaźniły się i dużo czasu ze sobą spędzały. Nie tylko w szkole, ale także i poza nią. Gośka często bywała u nas w domu. Na początku nasze kontakty były wybitnie koleżeńskie, ale w miarę upływu czasu zauważyliśmy, że częściej ze sobą rozmawiamy, mamy wspólne tematy i zainteresowania.

Na początku nie można było jednak powiedzieć, że ze sobą "chodziliśmy". Byliśmy po prostu znajomymi i tyle. Dopiero po kilku miesiącach staliśmy się sobie bardziej bliżsi.

To moja siostra otworzyła mi oczy.

- Gośka na ciebie leci - oznajmiła Anka, gdy siedzieliśmy w jej pokoju prowadząc “wieczorną rodzeństwa rozmowę".  

- Co ty chrzanisz? - spytałem z pozorną obojętnością, ale wszystko w środku mnie aż podskoczyło na te słowa.

- Pytała mnie o ciebie. Była żywo zainteresowana twoją osobą.

- Wydaje ci się.

- Mówię całkiem poważnie...

- Eee tam...  

- O rany... wam facetom, to trzeba wszystko do głowy łopatologicznie... najlepiej drukowanymi literami i prostymi słowami, bo inaczej nie zrozumiecie.... Mam oczy i wiem co mówię....  

- Poważnie?!

- No!! Nareszcie księciuniu zajarzył...

- Mnie też się Gośka bardzo podoba, ale myślałem, że z jej strony to raczej stosunki koleżeńskie...

- Otóż zapewniam cię braciszku, że wręcz przeciwnie... - nagle Anka roześmiała się - I pomyśleć, że młodsza siostra musi to tłumaczyć...

Słowa Anki zrobiły na mnie duże wrażenie. Nie spodziewałbym się, że akurat w paczce mogę obudzić jakieś głębsze uczucie. Skoro jednak Anka tak mówiła, to musiała być to prawda. W końcu chodziła z Gośką do jednej klasy, siedziały w jednej ławce, na pewno zwierzały się sobie... Muszę więc coś z tym zrobić!

Przeszedłem więc od słów do czynów...



-... a ty mnie lubisz? - spytała Gośka gdy wracaliśmy ze spaceru.

- Tak... - odparłem nieco zmieszany - bardzo cię lubię...

- To dlaczego dopiero teraz zaprosiłeś mnie na coś w rodzaju randki?

- Nie wiem - odparłem szczerze - pewnie bałem się, że odmówisz i spuścisz mnie po brzytwie.

Moją piętą achillesową było to, że jestem zbyt delikatny i romantyczny. Wierzę w wielką miłość i jej siłę. Nie potrafię traktować dziewczyn instrumentalnie. Nie potrafię być w stosunku do nich bezczelny i chamsko je podrywać. Nie potrafię zaliczać kolejnych dziewczyn i odstawiać je na bok. Innym moim kolegom przychodziło to Bez trudu i chwalili się kolejnymi zdobyczami. Ja tak nie umiałem.

- Jesteś inny niż wszyscy - powiedziała Gośka obejmując mnie za szyję.

Nasze twarze znalazły się bardzo blisko siebie. Patrzyliśmy sobie w oczy.

- To źle? - spytałem.

- Nie - zaprzeczyła uśmiechając się - wiesz... od dawna mi się podobasz...

- Ty mnie też...

Pod wpływem chwili zbliżyliśmy nasze usta. Zaczęliśmy się delikatnie całować. To był bardzo nieśmiały i subtelny pocałunek. Przynajmniej na początku, bo z każdą sekundą stawał się on coraz gorętszy.

To był prawdziwy kamień milowy. Zrobiliśmy pierwszy krok. Nikt nie wie jaki byłem szczęśliwy. Miałem dziewczynę!

Przed 20:00 zadzwoniłem do drzwi Gośki. Otworzyła mi w szałowej sukience w kolorze niebieskim. Byłem pod dużym wrażeniem, bo sukienek nie lubiła. Oprócz tego, że nosiła spódnicę jako element szkolnego ubioru, to bardziej preferowała jeansy i t-shirty, zwykle w kolorze białym. Wyglądała świetnie. Już w drzwiach wręczyłem jej bukiet róż, pomyślałem sobie, że to będzie bardzo miłe. Ucieszyła się i po gorącym przywitaniu odrazu wstawiła do wazonu. Miałem ze sobą dobre wino.  Oczywiście nie po to, aby zalać się w pestkę, ale by dodatkowo przyspieszyć krążenie krwi i nadać chwili jeszcze większy wyraz.
To miało być niezwykłe doświadczenie dla nas obojga, więc odstawiłem się wyjściowo. Pełna gala w każdym szczególe.
- Dobrze, że już jesteś - odezwała się - nie mogłam się już doczekać.
- Ja też cały dzień chodziłem, jak na szpilkach.
- Ciekawe jakbyś wyglądał w szpilkach? - roześmiała się wesoło - czarno to widzę.
- Zapewne żenująco...
W salonie paliło się mdłe światło. Panował miły dla oczu półmrok. Na stole dwa nakrycia i kieliszki.
Po kolacji usiedliśmy przytuleni do siebie na stylowej kanapie w salonie. Dla mnie była to cudowna chwila. Siedziałem wraz ze swoją dziewczyną, obejmowałem ją. Była tak bardzo blisko. Miałem wrażenie, że na całym świecie Jesteśmy tylko my i nikt inny. Tylko Gośka i ja.
- Wiesz... trochę się boję - odezwała się w pewnym momencie Gośka.
Milczałem. Czułem to samo, co ona. Z jednej strony obawiałem się ewentualnych następstw naszego kroku, ale z drugiej bardzo tego pragnąłem. Pragnąłem, jak niczego bardziej na świecie. Może inni nie mają takich dylematów, ale ja... ale u mnie było całkiem inaczej. Zawsze myślałem dość poważnie o swoim życiu. Szaleństwo pojawiało się od czasu do czasu, lecz zawsze było ono pod kontrolą. Domyślam się, że moje obawy mogą budzić uśmiech politowania, ale nic na to nie mogłem poradzić. Po prostu taki byłem...
- Boję się, ale bardzo tego chcę - kontynuowała Gośka.
- Jeżeli nie czujesz się gotowa, to odłóżmy ten moment na później - powiedziałem - ja zaczekam. Jesteś dla mnie kimś bardzo ważnym i nie chciałbym cię stracić przez jakiś nierozważny ruch...
Na te słowa Gośka przytuliła się do mnie jeszcze mocniej. Milczeliśmy znacząco. Duży, antyczny zegar na ścianie odmierzał sekundy bardzo głośno. Właściwie nic innego nie słyszałem. Tylko rytmiczne tik-tak...
- Kocham cię bardzo - wyznałem.

Leżeliśmy na w na łóżku Małgorzaty i subtelnie jeździliśmy swe ciała. Wszystko odbywało się niezwykle delikatnie, z serdecznością, nieintensywnie, lekko, ostrożnie, finezyjnie, opiekuńczo, pieszczotliwie, z umiarem, z czułością, żadnego pośpiechu ani przesadnych eksperymentów. Nie małpowałem ruchów, które znane mi były z oglądania ostrych filmów erotycznych. Dotykaliśmy razem nieba i nie była to przesada. Wielkie mistyczne przeżycie. Obchodziliśmy w niego ostrożnie krok za krokiem. Najpierw zanurzyliśmy się po kolanach, potem po pas, po szyję by wreszcie całkowicie się zanurzyć.
Tyle żaru w naszych oczach jeszcze nie widziałem. Nigdy wcześniej nie byłem w stanie tak wielkiego uniesienia, jak w tej chwili. Nie myślę to tylko i wyłącznie o erekcji. To była wielka ekscytacja. Byłem, jak w transie.  
Kiedy ten magiczny moment naszego pierwszego połączenia był już na wyciągnięcie ręki Małgosia przyjęła odpowiednią pozycję. Usadowił się wygodnie pomiędzy jej rozłożonymi i zgiętymi w kolanach nogami. Wyprostowanymi rękami opierałem się o poduszkę i miałem twarz swojej dziewczyny tuż przed swoją twarzą.
- Chcę tego... bardzo tego chcę... – szepnąłem.
- Ja też - odpowiedziała mi Małgosia.
Wydawało mi się, że jej głos dobiega z bardzo daleka. Słyszałem jednak wyraźnie jej słowa. "Ja też, ja też, ja też..." - Echo w mojej głowie powtarzało wciąż i wciąż te słowa
- Kocham cię - powtórzyłem.  
Nawet nie wiem, który raz z rzędu to zrobiłem, ale po prostu musiałem to powiedzieć.
- Ja ciebie też...
Echo wciąż nie przestawało powtarzać jej głosu.
Przytknąłem penisa do jej rozwartej i mokrej szparki. Szybko odnalazłem wejście do jej groty. Po chwili wykonałem zdecydowane pchnięcie. Gosia krzyknęła cicho... To był jednocześnie krzyk bólu, ale także i rozkoszy.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Gazda

    No panie, to jest piękne 😀

    30 lip 2023

  • Użytkownik darjim

    @Gazda dzięki

    30 lip 2023