Duchowo martwe życie Marty. (III)

- Zdajesz sobie sprawę, Grzesznico, że będziesz zobowiązana dostarczyć mi dokumentację z tego wypadu? Bardzo ciekawi mnie, jak się prezentujesz na tym filmie - Ksiądz uśmiechnął się demonicznie, przypominając Marcie kota z Alicji w Krainie Czarów.
- Nie pomyślałam o tym, mogłam ten fakt pominąć - Marta wymieniła otumaniony uśmiech ze swoim rozmówcą, jednocześnie czując ulgę, że jej monolog dobiegł konca.
- Ani się waż niczego pomijać, Córko. Tymczasem zapraszam Cię do pierwszej ławy. Pamiętasz umowę? - zapytał Nikodem.
- Tak... - odparła, idąc z powrotem w kierunku miejsc dla wiernych. - Miałam Ojcu szczegółowo pokazać w jaki sposób TO robię, kiedy jestem sama.
- Co robisz? - usiadł na taborecie specjalnie wywleczonym wcześniej z zakrystii i postawionym centralnie na przeciwko jedynej obecnej parafianki.
- No... Uprawiam seks, tyle że bez udziału osób trzecich. Ani nawet drugich - spoczęła na miejscu i założyła nogę na nogę. Jej umysł nie mógł się doczekać aż Kapłan poświęci jej więcej uwagi.
- Nie próbuj być zabawna - zmarszczył brwi. - Tym razem poproszę o brak kręcenia i rzeczowe odpowiedzi. I tylko wtedy, kiedy o coś pytam. Masz mnie słuchać - Wierna zrozumiała, że żarty się skonczyły. Teraz ponownie zdjęła maskę, pod którą kryły się liczne zwierzęce instynkty.
- Miałam pokazać w jaki sposób się dotykam, kiedy, wbrew stanowczemu zakazowi Księdza, myślę o nim w czasie tej czynności - odpowiedziała w koncu na zadane pytanie.
- Grzeczna dziewczynka. Chcesz być oczyszczona z całego tego grzesznego ścierwa, prawda?
- Prawda - odpowiedziała powoli rozsuwając nogi i sunąc własnym palcem po wilgotnych ustach.
- A więc śmiało - sięgnął za krzesło, z za którego wyjął nienapoczętą świecę. - Chyba wiesz, co masz z nią zrobić.
- Tak. Ma obrazować pański wzwód, o którym tak niestrudzenie ciągle myślę - odparła, a on rzucił ten woskowy substytut w jej wyciągnięte ręce. - Dziękuję.
- Teraz do dzieła. Proszę, komentuj to, co robisz. Jeśli mnie podniecisz - może uda Ci się dostąpić osobistego, dogłębnego oczyszczenia - zachęcił, gestykulując dłonią z połyskującym sygnetem.

Wstała. Rozpięła i spuściła na dół spódnicę. Odepchnęła ją w bok nogą osadzoną w czarnym bucie z długim, szpiczastym obcasem. Odsunęła włosy z twarzy. Zrzuciła płaszcz, dotychczas spoczywający na jej ramionach. Zdjęła także ramiączka swojej czarnej, koronkowej koszulki. Stanęła w rozkroku. Nikodem, jakby zahipnotyzowany, obracał w dłoni krzyż ze swojego skromnego różańca. Marta, swoim krwistoczerwonym paznokciem zrobiła dziurę w kabaretkach. Dziurę w miejscu, gdzie jej kobiecość ledwo zakrywały skąpe stringi. Odchyliła je. Usiadła, nogi stawiając po bokach na ławie. Ksiądz miał zatem doskonały widok na mokrą, chętną do wszelkich uciech, kurewską cipkę. Mruknął z uznaniem, będąc niezdolny do niczego więcej.

Wzięła w ręce świecę. Pocałowała ją z satyryczną świętoszkowatością. Polizała jej końcówkę, a Kapłan zadrżał. Położył dłoń na sutannie, która nieznacznie, acz ciągle, przesuwała się w stronę objętego celibatem twardniejącego penisa. Wierna pokazała, że potrafi i włożyła sobie do ust woskowy rekwizyt, później przesyłając swojemu widzowi buziaka. Zadarła swoją bluzkę, ukazując dwie jędrne i dość spore piersi. Przejechała po mostku świecą, dążąc do pokrytego ciemnymi włoskami łona.

- Najczęściej darujemy sobie wstęp, kiedy o Ojcu myślę. Fantazjuję o tym, że go nawet nie potrzebujemy, by móc wkroczyć na wyższe obroty - Marta wsunęła do swojego wnętrza podłużny kształt, otaczając go ciasno i przyjmując ciepło. Jęknęła, od teraz kontynuując swoją opowieść oddychając nierówno. - Często marzę też o dłoni Ojca. Mówi się, że kobiety zwracają dużo uwagi na dłonie. Czy to znaczy, że jestem normalna? - uśmiechnęła się, nie kryjąc rumieńca zdradzającego podniecenie.
- Nie żartuj - odparł błyskawicznie, głośnym westchnieniem tłumiąc rubaszny atak śmiechu. - Co robię Ci wtedy dłonią?
- Naprawdę bywa różnie - wysapała rozkoszując się serią głębokich pchnięć. - Czasem uniemożliwia mi oddychanie, czasem gwałci długimi palcami rozmaite otwory w moim ciele. Jest Ksiądz w mojej wyobraźni dość spontaniczny i odkrywczy.
- Ach, tak? - wstał i zaczął się powoli zbliżać, jak gdyby sunąc po podłodze w niezauważalny i cichy, lecz skuteczny sposób.
- Tak.
- Zdajesz sobie sprawę, że niewiele się myliłaś? Z tą tylko różnicą, że jestem jeszcze lepszy - ogłosił zuchwałym tonem, zupełnie już zrzucając maskę gorliwego wyznawcy dziesięciu przykazan.
- To... wspaniale - Marta spojrzała mu głęboko w oczy krzywiąc się od przyjemności. Nie wiedziała jak to się stało, że podszedł już tak blisko i wyraźnie sam się zastanawiał, jaki będzie jego następny ruch. Położył dłon na jej ramieniu, znów wbił w nią spojrzenie i przykazał:
- A teraz dla mnie dojdziesz, Grzesznico. Tylko nie myśl, że to Ty jesteś tutaj najważniejsza.

***

Marta poczuła pulsujący ból na powierzchni niemal całego ciała. Było to jej pierwsze wspomnienie. Dowodem zbrodni były liczne siniaki i zdarte kolana. Jakimś cudem znajdowała się we własnym łóżku, odetchnęła z ulgą. Można by pomyśleć, że wczorajsze perypetie były tylko jakąś nocną halucynacją. Może snem, wspomaganym przez liczne substancje, które chętnie przyjmowała. Jednak dowody mówiły same za siebie.

Dochodziła trzynasta, zegar głośno tykał raniąc dogorywającą z bólu głowę. Nasza bohaterka zdała sobie sprawę, że wczorajszy dzień wydarzył się naprawdę. Pomyślała także, że o wiele więcej pozornie nierealnych i irracjonalnych zdarzeń działo się w jej życiu. I jak to wytłumaczyć? Nie wiedziała. Zadawanie sobie tego typu pytań nie dawało żadnych pozytywnych perspektyw na odpowiedź. Od zawsze czuła, że nie rozumie - że nie chce rozumieć, jak to się dzieje. Dziwne uczucie podobne do tego, które miał Jim Carrey w filmie Truman Show prześladowało ją od zawsze.

Tym razem dała się z nieskrywaną radością pohańbić Księdzu. Nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni. Inni mogą sobie myśleć co chcą, ale ona nawet w jakiś sposób dbała o swoje Duchowe Życie. Tak, z pewnością dbała. Dogłębnie.

1 komentarz

 
  • Użytkownik Robert72

    Bardzo fajne

    9 wrz 2017