Otworzyłem oczy, a Patrycja jakby na to tylko czekała.
- Cześć - patrzyła wprost w moje oczy.
- Cześć.
- Dobrze ci się spało?
- A spaliśmy w ogóle?
- Krótko, ale intensywnie, jak się czujesz?
- Jak w niebie – odpowiedziałem - uszczypnij mnie, bo nie wiem, czy przypadkiem nie
śnię.
Zrobiła to i uszczypnęła w brzuch.
- Ałła - syknąłem przesadnie - nie śpię – stwierdziłem.
Nie spałem, to fakt. Patrzyłem na Pati starając się wniknąć w jej myśli, ale to było
niemożliwe. Miałem zamiar zapytać ją o kwestię, która wciąż mnie drażniła, czyli:
dlaczego ja? Ale przyszła nagle mądrzejsza myśl, by nie psuć nastroju i tak wspaniale
zapowiadającego się dnia.
- Wstajemy, czy jeszcze leniuchujemy? - spytała.
- Szczerze mówiąc jeszcze trochę bym się pobyczył.
- To wiesz co? Ty się pobycz, a ja wskoczę pod prysznic - mówiąc to podniosła się i z
małpią zwinnością wyskoczyła z łóżka.
W dziennym świetle wyglądała równie podniecająco i chrupiąco. Mógłbym zjeść ją nawet
teraz. Odwróciła się, a po chwili skrzypnęły drzwi łazienki i dobiegł mnie szum wody.
Rozejrzałem się ciekawie po sypialni. Była jakby wydzieloną częścią wielkiego balkonu,
który miałem za ścianą po swej lewej ręce. Na wprost mnie także murek oddzielający
miejsce do spania od części jadalnej ze stołem i krzesłami. Stała tu tylko mała szafka
nocna no i oczywiście łóżko. Proste i zwykłe, czyli: bez żadnych szaleństw i bajerów.
Wstałem i zrobiłem kilka kroków w stronę centrum pokoju. Przez chwilę poczułem się
trochę nieswojo na golasa w obcym miejscu. Nasze ubrania leżały w nieładzie tam, gdzie
je z siebie zrzuciliśmy. Profilaktycznie i z przyzwoitości nałożyłem slipy i koszulę. Resztę
garderoby, w tym też i ciuchy Patrycji rzuciłem na kanapę. Obiegłem wzrokiem pokój, ale
nie zmienił się zbytnio od nocy.
Otworzyłem drzwi balkonowe i podszedłem do barierki. Widok z balkonu mógł
zachwycić. Mnóstwo drzew a za nimi jeziorko. Cudnie to wyglądało.
Wpatrywałem się urzeczony, bo widok z moich okien rozpościerał się na rzędy okien
bloku sąsiedniego.
Nawet nie usłyszałem jak Pati stanęła obok odziana w biały kosmaty szlafrok.
- Mam nadzieję, że nie zrujnowałem twej reputacji stając na twym balkonie w stroju
niedbałym - zdobyłem się na żart.
Żart mógłby wydać się słaby, bo w pobliżu nie znajdowało się żadne inne okno...
- Moja reputacja i tak jest już zrujnowana, więc... - zaśmiała się.
Przy śniadaniu, na które składały się grzanki, biały serek twarogowy zmieszany z
warzywami i kawa opowiedzieliśmy sobie wszystko co na wstępie powinni o sobie
wiedzieć chłopak i dziewczyna. Po raz pierwszy od dłuższego czasu mówiłem o sobie
szczerze i bez ogródek. Wyznałbym Pati chyba wszystkie swoje grzechy. Wyznałem też co
mnie najbardziej podnieca, co chciałbym przeżyć. W ciągu krótkiego czasu zdobyła o
mnie wiedzę, która dostępna była tylko nielicznym. Trochę byłem tym zaskoczony, ale
emanowało z niej ciepło i zrozumienie, więc otworzyłem się przed Pati jak książka. Ona
zresztą też.
Zastanawialiśmy się też, co dalej zrobić z tą bardzo słoneczną sobotą.
Gdybym obudził się sam, to pewnie nic ciekawego by się nie wydarzyło i dzień
przepłynąłby wolno i bardzo nudnie.
Zaproponowałem, że zrobię obiad. W lodówce było niewiele, więc narodził się pomysł
szybkich zakupów. To było mi nawet na rękę, bo pomyślałem, że wskoczę na moment do
domu i zmienię koszulę oraz bieliznę.
Byliśmy u mnie. Przebierałem się w łazience, a Pati tymczasem lustrowała moją kwaterę.
Niewiele jej było. Ona cała zmieściłaby się w jej pokoju stołowym, a nawet zostało by
trochę miejsca.
(Dobrze, że przed wyjazdem do Warszawy ogarnąłem tu trochę)
Gdy wróciłem do pokoju czekała mnie niespodzianka. Pati leżała na łóżku przykryta
kocem aż pod brodę. Uśmiechała się jak zwykle diabelsko.
- Chodź – szepnęła.
Usiadłem tuż obok. Wyciągnąłem rękę, a ona podała mi swoją.
- Chodź - powtórzyła.
Zbliżyłem usta do jej ust. Objęła mnie mocno za szyję. Koc zsunął się odsłaniając piersi.
Mało co nie zachowałem się jak pewien aktor w jednym filmie na widok kobiecych
cycusiów. Jakież one były piękne. Skupiały na sobie całkowicie uwagę. Były jak magnes.
Zachwycały regularnym kształtem. Idealnym do tego. Były wręcz posągowe.
Moja twarz znalazła się w tym fascynującym wąwozie między dwoma pagórkami.
Były niesamowicie gorące. Jak sama Patrycja.
Całowałem jej szyję. Wpiłem się w nią całą mocą. Przycisnęła mnie mocniej dłońmi.
Teraz całowaliśmy szaleńczo swe twarze. Opadliśmy na miękką, białą poduszkę.
Odgarnąłem koc odsłaniając dla moich oczu wdzięki Pati. I znowu czekała mnie
niespodzianka. Była rozebrana tylko do pasa. Zaśmiała się wesoło. Ja też. Ale i tak i tak,
ubrana, czy rozebrana, a tle białego prześcieradła wyglądała przeuroczo.
Przytuliłem ją silnie do siebie.
- Jak tak dalej pójdzie, to nasz obiad okaże się być nierealny – powiedziałem.
- W zasadzie to nie jestem głodna.
- Ja też nie, bo od wczoraj sycę się tylko tobą.
- I co? Strawna jestem?
- Bardzo pikantna przede wszystkim.
Całowałem jej cycuszki i brzuch nie próbując nawet przesunąć ręki poniżej pasa. Pati
wodziła ręką po moich plecach.
W sumie to też było ciekawe doświadczenie. Taki krótki powrót do czasów, gdy dopiero
odkrywałem całą radość z seksu i bycia bardzo blisko ukochanej osoby. Taki powrót do
przeszłości.
Necking w sumie zawsze był ok.
Dzień był udany.
Zrobiliśmy dość spore zakupy. Długo nam zeszło i nie wyrobiliśmy się z obiadem, ale
nasyciliśmy się kebabem "na mieście". Zaproponowałem żeby tę noc spędzić u mnie.
Przystała na to chętnie.
Moczyliśmy więc teraz swe grzeszne ciała w wannie, w której ledwo co się zmieściliśmy.
Na pralce dwie świeczki dawały subtelny blask. Obok kieliszki z winem. Pati kupiła jakieś
pachnidełko, więc także zmysł powonienia otrzymywał swoją dawkę podniecających impulsów.
Wyciągniętymi przed siebie i splecionymi rękoma wykonywaliśmy jakieś skomplikowane
gesty bez przerwy cicho się śmiejąc. Pati siedziała przede mną opierając się o mnie.
Musieliśmy ugiąć nogi w kolanach. Byliśmy mocno ściśnięci, ale to był tylko plus. Ciepła
woda niwelowała każdą szczelinę między nami.
- Wiesz - szepnęła Patrycja - w moich żyłach płynie krew nigeryjskich czarowników. Oni
byli obdarzeni wielką, przedwieczną mocą. Widzieli przyszłość swego plemienia. Widzieli
los pojedynczego człowieka. I ja też mam czasem wizje. Widziałam ciebie już dawno.
Najpierw twój obraz był niewyraźny i zamglony, ale z upływem czasu coraz bardziej się
krystalizował, aż wreszcie zobaczyłam cię wyraźnie. A po pewnym czasie zobaczyłam cię
realnego. Pamiętasz moją reakcję jak weszłam do twego pokoju? - spytała.
Rzeczywiście. Coś mi zadzwoniło. Otworzyła drzwi, stanęła w progu i przez chwilkę
dosłownie zdębiała podobnie jak ja na jej widok.
- Niedawno zobaczyłam coś innego. Zobaczyłam nas dwoje. Obejmowaliśmy się skąpani
w żółtoczerwonej poświacie.
- To dobrze czy źle? - spytałem z obawą przerywając jej po raz pierwszy.
- Bardzo dobrze. To znaczy, że duchy przodków dobrze nas widzą i otaczają opieką.
- Myślisz, że naprawdę nas lubią?
- Wierzę w mądrości i wiedzę przodków. Oni wiedzieli dużo więcej niż my kiedykolwiek
się dowiemy i byli dużo bliżej sił natury niż my kiedykolwiek będziemy.
- Zróbmy to - oświadczyła nagle.
Z niejakim trudem odwróciła się do mnie w wannie.
- Co?
- Wejdź w moją pupę.
Bardzo mnie to zaskoczyło. Musiałem mieć chyba bardzo głupią minę, bo Pati
uśmiechnęła się.
- Kochaj mnie tak - szeptała całując moją twarz.
Nie zadawałem głupich pytań.
Przez naczynka krwionośne mojego małego popłynęła teraz krew pod maksymalnym
ciśnieniem. Myślałem, że któryś z rurociągów nie wytrzyma napięcia i eksploduje. Moje
podniecenie było niebotyczne.
- Zrób to ze mną.
- Chcesz tego naprawdę? - zapytałem.
- Tak. Chcę to z tobą zrobić.
Wyszliśmy z wanny.
- Tutaj? - spytała.
- Tak.
Przyklęknęła rozsuwając nogi, pochyliła opierając rękami o wannę i wypięła tyłeczek w
moją stronę. Ja pochyliłem się nad nią. Odgarnąłem jej warkoczyki odsłaniając szyję i
muskałem ją wargami. Oparłem się o Pati delikatnie przywierając do jej pleców. Penis
znalazł się między jej pośladkami.
Całowałem jej szyję masując ramiona Pati. Potem linią kręgosłupa zacząłem schodzić w
dół. Robiłem to jak najwolniej potrafiłem. Często wracałem.
Pati prawą ręką zaczęła pieścić swą myszkę dodatkowo się napędzając.
Zjechałem wreszcie ustami do miejsca, gdzie kończą się plecy. Niżej jest już tylko
nieczęsto odwiedzana kraina.
Całowałem na przemian jej krągłe pośladki. Rozsunąłem je nieco, aby pociągnąć językiem
po granicy dzielącej tę krainę na dwie równe połowy. Czubkiem języka dotknąłem dziurki.
W tej chwili Pati zadrżała z podniecenia. Nadal maltretowała paluszkami swą cipkę.
Zaczynała coraz głośniej dyszeć.
Zacząłem mocniej napierać językiem na jej odbyt.
- Wejdź - wyjęczała Pati.
Odsunąłem się od niej.
Wziąłem do ręki oliwkę i rozsmarowałem ją po swoim penisie i tylnej dziurce Patrycji.
Wsunąłem delikatnie palec wskazujący w dziurkę Pati. Powolutku zagłębiałem go coraz
bardziej.
Robiłem to już kiedyś.
Przyklęknąłem między jej nogami. Przytknąłem członka do jej słodkiego otworu.
Masowałem jeszcze chwilę ręka. Złapałem mocniej i powolutku wpychałem w głąb pupy
Pati. Patrycja jęknęła nieco głośniej, ale w tym dźwięku nie było bólu. Weszła już cała
żołądź, więc przystopowałem na chwilkę. Po chwili wsuwałem się dalej aż do momentu,
gdy penis był już cały w środku.
Wnętrze Patrycji było niezwykle ciasne. Ścianki odbytu otulały szczelnie mojego członka.
Było tam ciasno, bardzo ciasno.
Uchwyciłem Patrycję w biodrach.
Wolno wysuwałem się z Pati. Do połowy. Co jak co, ale nie chciałem tuż na wstępie
wysunąć się z jej dziurki zbyt daleko. Potem znowu naparłem. I znów.
Płomienie świec falowały ruszane podmuchami niezauważalnego wiaterku. Kadzidełko
wypaliło się, ale dopiero teraz jego aromat dał prawdziwy koncert. Wokół nas robiło się
coraz bardziej duszno, parno i wręcz gorąco.
Patrycja jęczała już głośno. Jej palce coraz szybciej tańcowały pomiędzy wargami
sromowymi. Ja też powoli zacząłem się zbliżać do końca.
Mimowolnie moje ruchy stały się szybsze i gwałtowniejsze, ale nie tak, żeby zapaliło się
we mnie czerwone światło.
Wreszcie trysnąłem całym potencjałem. Ściany łazienki jeszcze bardziej wzmocnił moc
naszych jęków rozkoszy.
Wysunąłem się z Pati.
Klęczałem, ale od kolan byłem w pionie, więc przyciągnąłem Pati do siebie i objąłem
rękami na wysokości piersi. Przywarłem do jej pleców. Oddychaliśmy głęboko próbując
chwycić i zawrzeć w jednym wdechu jak największą ilość życiodajnego powietrza.
Pati wyciągnęła ręce do tyłu i objęła jak tylko pozwoliła jej na to nasza pozycja.
Całowałem jej szyję i ucho. Moja prawa ręka zsunęła się między nogi Patrycji, a dłoń
zamknęła na jej łonie. Moja Wenus silnie zadrżała. Spomiędzy jej nóg znów tryskało
obfite źródło wilgoci.
Sięgnąłem po dużych rozmiarów ręcznik frotte i rozłożyłem go na podłodze. Położyłem
się na nim a na mnie Patrycja. Nie mieliśmy siły na nic innego.
- Boli cię? - spytałem.
- Nie.
Leżeliśmy odświeżeni w moim łóżku wtuleni w siebie do utraty tchu.
- Naprawdę?
- Naprawdę. Nic mnie nie bolało. Byłeś bardzo czuły i delikatny. Spodobało mi się.
- Mnie też.
- Dobrze wiedziałeś co robić.
- Robiłem to już, kiedyś, dawno.
Patrycja znieruchomiała na chwilę. Po niej znów zaczęła muskać ustami mój tors.
- Jednakowoż wybrałam prawidłowo.
- Co? - nie zrozumiałem w pierwszej chwili.
- Ciebie w swoich wizjach.
Uśmiechnęła się ponownie do mnie. Ten uśmiech był zarówno diabelski jak i anielski.
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.