Bo to było tak, że żona od jakiegoś czasu, jak opowiadała, co się działo w pracy,to coraz częściej wspominała o jakimś Marku. A to, że M. tak powiedział, a to M. tak zrobił; M. to, M. tamto. Kilka pierwszych opowieści potraktowałem spokojnie. Ale później coraz bardziej zaczęło mnie to wkurzać. Była taka chwila,że chciałem zrobić awanturę. Dobrze, że nie zrobiłem i wszystko przemyślałem. No i tak. Delikatnie wypytałem żonę o tego M. i okazało się, że jest żonaty. Żona ma na imię E. Nie mają dzieci bo z żoną jest coś nie tak. No i po kolejnej opowieści o M.,j ak chędożyłem żonę w łóżku, to jej powiedziałem że powinna M. dać. Czułem że przestała oddychać. Pieściłem jej piersi i kiedy zacząłem znów ruszać tyłkiem, to powtórzyłem że powinna się pobzykać z M. u nas w domu w łóżku. Po kilkunastu sekundach jęknęła, wykręciło ją na wszystkie strony i opadła. Ja w tym czasie się też spuściłem. Jak już odpoczywaliśmy po figlach to znów zacząłem, że powinna poruchać się z M. i to u nas w domu. I wtedy wybuchła, że co ja sobie myślę, że ona nie jest kurwą, że jak ja sobie to wyobrażam, że go przyprowadzi, wskoczą do łóżka, ona rozłoży nogi, fik-mik i po wszystkim? I że ja jestem zboczony, i że powinienem się leczyć. Uspokoiła się po dłuższej chwili, po moich wielokrotnych zapewnieniach,że ją kocham. Dopiero wtedy mogłem jej wytłumaczyć o co mi chodzi. No więc tłumaczę jej, że wpadła M. w oko i on jedynie myśli jak ją wyciupciać. Ona oczywiście absolutnie o tym nie myśli, ale jest pod jego urokiem i nawet ma do niego słabość. Oczywiście o zdradzie nie ma mowy. Ale przyjdzie moment, że on przydybie ją miedzy regałami i ona w końcu da się wydudkać. Tak na chybcika, na stojaka, byle jak. Albo na jakimś wyjeździe służbowym po kilku kieliszkach. On będzie zadowolony, bo sobie zakutasił, a ty będziesz mieć wyrzuty sumienia, że zdradziłaś i będzie cię to ciągle prześladować i będziesz mieć ciągle obawy, że się wyda. A jak się wyda, wcześniej czy później, to bądź pewna, że dojdzie do szybkiego rozwodu. Obojętnie czy będziemy mieć dzieci, czy nie. Całe życie ze spiralą w macicy nie będziesz chodzić. Więc masz dwa rozwiązania. Albo zmienisz natychmiast pracę i zapomnisz o M. Albo się z nimi zaprzyjaźnimy i zaczną do nas przychodzić. A wtedy do ciebie należy jak to zrobić, żeby spędzić noc z M. A ja się zajmę jego żoną. Nic się nie odzywała, ale widziałem, że próbuje wszystko sobie poukładać. Przez kilka dni nawet nie pisnęła na ten temat. Byłem przekonany, że zmieni pracę. Aż w końcu wieczorem w łóżku w trakcie pieszczot przed fikaniem nagle pyta: -A nie będziesz na mnie zły? A ja na to: -A za co? No, za to, że cię zdradzę z M. Pomyślałem sobie: Aha - jej na tym zależy. Więc mówię, że już jej powiedziałem, że zdrada jest potajemna, a ja się zgadzam żeby się popyrtasiła z M. więc to nie będzie zdrada. Po chwili znowu pyta - a ty chcesz pociupciać E.? Powiedziałem, że chcę i ona musi to załatwić, żebym nie miał z tym trudności.
Zabrała się za to z zapałem i widać było że możliwość porypania się z M. i to we własnym łóżku dawała jej popędu.
Pierwsze spotkanie zorganizowała już po dwóch tygodniach w kawiarni. Trochę byłem podniecony przed spotkaniem i jak przyszliśmy to oni już byli. M. okazał się całkiem atrakcyjnym typem, dość dobrze zbudowanym ,takim bysiowatym. Ale gdy zobaczyłem E. to muszę przyznać, że serce mi zabiło mocniej. Jej oczy na mój widok najpierw zrobiły się większe potem się zarumieniła i spuściła oczy. W czasie całego naszego spotkania za każdym razem gdy nasze spojrzenia się spotkały spuszczała wzrok, ale cały czas była czujna. A ja patrzyłem na nią z zachwytem, ale nie natrętnie. Polowałem na jej wzrok jak kot na ptaszka a ona jak ptaszek za każdym razem odlatywała dalej. To były łowy i ona o tym wiedziała. Miała piękne dłonie i nagle zapragnąłem aby te jej dłonie pieściły moje ciało. Aż mnie dreszcz przeszedł. Siedzieliśmy w kawiarni około trzech godzin. Kiedy się żegnaliśmy udało mi się zatrzymać jej dłoń dłużej niż należy na pożegnanie, a ona popatrzyła w moje oczy prosto, śmiało, spokojnie. Ale nie wyzywająco. I też dłużej niż należy. Jakby chciała powiedzieć "no dobrze, zgadzam się".Tamci nic nie widzieli ,bo byli zajęci sobą. W następnych dniach ciągle o niej myślałem.
Moja żona jest średnio ładna, ale zgrabna, ma ładnie wciętą talię i ponętną dupkę, jest szczupła i ma dość długie nogi. E. też ma przeciętną urodę, jest ładna choć nie na pierwszą stronę, ale ma takie delikatnie zaokrąglone kształty. Ma więcej ciała, ale nie jest gruba. I ma coś, co mnie podniecało i czego nie da się określić, ale to coś mnie zauroczyło do końca.
Drugie spotkanie było u nas w domu. Potem jedno u nich i następnie dwa lub trzy u nas. Czekałem na to spotkanie. I właśnie to spotkanie rozpoczęło fizyczne kontakty mojej żony z M. i moje z jego żoną. To niby nic wielkiego ,ale możliwość dotykania się buduje pożądanie. M. i moja żona prawie nie odstępowali od siebie. Moja żona zaczęła inicjować rozmowy z podtekstem seksualnym. Na początek bardzo delikatne, ale początki zawsze są takie. W pewnym momencie E. mówi do mnie z zaniepokojeniem: -Słuchaj, oni są w sobie zakochani, nie widzisz tego? A ja do niej. -Posłuchaj, co ci powiem. Twój mąż koniecznie chce przelecieć moją żonę, a moja żona chce, żeby on to zrobił. Przecież jak ona jest koło niego, to nieważne czy stoi czy siedzi jej nogi same się rozkładają. Dopóki o tym wiemy i możemy to jakoś kontrolować, to nie ma obawy. Ale jeśli to będą robić poza naszą wiedzą, to ty stracisz męża a ja żonę. Więc pozwólmy im teraz na to, a my z tego skorzystajmy dla siebie. Popatrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami jakby nagle doznała olśnienia. I nagle szybko i namiętnie mnie pocałowała. Ta bliskość sprawiała, że wszyscy byli w ciągłym napięciu seksualnym. Ja miałem co chwila twardego siura.
Następne spotkanie było u nich. Było wino, więc trochę poluzowało. Zaczęliśmy robić wszystko parami, oczywiście mieszanymi. Pary wychodziły do kuchni lub drugiego pokoju. W pewnej chwili zauważyłem że M. ma rozpięty rozporek ,jakby tam było grzebane. Powiedziałem to E., a ona mi na to, -A twoja żona ma opuszczone majtki. I rzeczywiście, jak się przyjrzałem to zauważyłem, że jej majtki są dużo niżej niż powinny być. W lecie przy cienkiej sukience to widać. To znaczyło, że sobie nawzajem sprawdzali, co mają w kroku. Ja ze swoim twardym łobuzem korzystałem z każdej okazji, żeby oprzeć się nim o E. Poszedłem za nią do kuchni po coś i w pewnym momencie objąłem ją od tyłu za piersi, pocałowałem w szyję i oparłem się twardym siurem o jej tyłek. Nie broniła się, pozwoliła. Tylko powiedziała, żebym się nie spieszył. Przy winie moja żona stwierdziła, że powinniśmy się częściej spotykać. Wszyscy razem przyznaliśmy, że tak, że ma rację.
Później były chyba dwa spotkania u nas. Muszę przyznać, że ich polubiłem. Atmosfera spotkań stawała się coraz bardziej swobodna i podniecająca. Zresztą moja żona dbała o to, żeby tak było. Wino było zawsze, ale bez pijaństwa. To bardzo rozwiązywało język i usuwało trudności. Żona na czas spotkań przestała zakładać majtki. Odkryłem to w dniu spotkania u nas. Zanim przyjechali, w pewnym momencie zaczęliśmy się całować i ja zacząłem jeździć dłonią po jej plecach aż do pupy i kiedy zadarłem jej sukienkę, to miała gołą dupkę. Nic nie powiedziałem. A jak poprzedniego wieczora barłożyliśmy, to żona zapytała czy E. mi się podoba i znowu zapytała czy chcę ją załomotać. Powiedziałem, że mam wielką ochotę na nią. Co było zgodne z prawdą. Powiedziała jeszcze, że mówiła M., żeby nie był za bardzo zazdrosny o swoją żonę. Ja się jej zapytałem czy M. obmacuje ją po cipce, powiedziała, że tak, a ona jeden raz miała w buzi jego siurka, ale nie do końca.
Teraz jak przychodzili, to witaliśmy się bardziej serdecznie i swobodnie, szczególnie moja żona z M. Lato to lekkie ubranie. A lekkie ubranie to łatwość dotykania. Tym razem E. przyszła w takiej sukience, że nie mogłem utrzymać ręce przy sobie. E. to widziała i chwilami mnie prowokowała. Miała tak skrojoną sukienkę, że człowiek musiał koniecznie wsadzić rękę żeby dotknąć piersi. I kiedy M. wyszedł na balkon zapalić a z nim moja żona, to nie wytrzymałem i włożyłem tam rękę. A ona nie miała biustonosza. To było cudo nie cycek. Pełny i równocześnie delikatny i aksamitny. E. położyła swoją piękną dłoń na mojej ręce i przytrzymała a drugą przyciągnęła mnie i namiętnie pocałowała. Wsadziła pół języka w moje usta.
Tylko M. pali i często wychodzi na balkon. Nasze spotkania odbywały się w soboty i kiedyś żona stwierdziła, że aby dobrze się poznać, to trzeba przegadać przynajmniej jedną noc. A potem stwierdziła, że przecież oni mogliby zostać u nas na noc. I że M. może wychodzić zapalić na balkon. Są trzy pokoje więc jakby co, to każda para może spać w innym pokoju. Nie powiedziała że każde małżeństwo, tylko każda para. Była pełna zgoda że w przyszłości zorganizujemy takie spotkanie. Więc żona ustaliła, że najlepszy do tego będzie długi weekend. Ogólna zgoda.
Jak mówiłem, rozmawiało się gdzie kto pracował przedtem i o pracy teraz, i o planach i o "dupie Maryny". Okazało się, że M. był masażystą a E. w biurze podróży. Ale najczęściej o seksie. Mówiliśmy o ciąży, o zabezpieczeniach, żona powiedziała, że ma wkładkę, więc jest zabezpieczona a E. mówiła, że ciąża im nie wychodzi, i jak im kiedyś pękła guma, to teraz się w ogóle nie zabezpieczają. Wszyscy zgodziliśmy się, że seks z gumą to jest prawie to samo, co onanizowanie się i żeby była pełnia szczęścia dla mężczyzny i kobiety, to sperma powinna wylądować w pipce i kobieta musi ją poczuć. Dyskutowaliśmy jak powinny się zachować dwa lub trzy małżeństwa razem gdyby byli przymusowo oddzielni od innych ludzi. Doszliśmy do wniosku, że dla zachowania jedności i spokoju powinno być tak,że każda kobieta, nieważne czy żona, czy narzeczona, powinna należeć do każdego mężczyzny a każdy mężczyzna do każdej kobiety. Była mowa o nagrywaniu swoich figli w łóżku i wspólnym oglądaniu. Mówiliśmy o plaży dla golasów i o chodzeniu nago w domu. Okazało się, że oni często tak chodzą a E. lubi to szczególnie i nas zachęcała abyśmy to wypróbowali. Zażartowałem, że wypróbujemy to wszystko na następnym spotkaniu. Ogólnie to były bardzo mądre i pożyteczne rozmowy. A następny długi weekend wypadał w sierpniu. Środek lata. Od kilku dni trwały upały. Przyjechali ubrani bardzo lekko i luźno. Dużo odkrytego ciała, M. w szortach a E. w luźnej prostej sukience. Moja żona od rana chodziła w stroju plażowym, ja też w krótkich spodenkach. Moja żona poradziła E. żeby zdjęła biustonosz i majtki i była w tej luźnej workowatej sukience i E. skorzystała z tej rady. Żona przygotowała odpowiednio pokoje i do spania i do stołowania. Panie razem upiekły mięsiwo. Odpowiednie wina, schłodzone. Wszystko było nastawione na dłuższe spędzenie czasu razem. Ta świadomość i upalna pogoda spowodowała, że wszyscy zachowywaliśmy się z dużą swobodą. Całe szczęście, że chociaż było gorąco, to nie było parno. Było pięknie i podniecająco. W którymś momencie moja żona stwierdziła,że ostatnio jej mięśnie za bardzo są napięte i musi się wybrać na masaż rozluźniający. E. stwierdziła, że jej mąż był masażystą i mógłby pomasować kark mojej żonie. M. zabrał się ochoczo, a wtedy ja stwierdziłem, że lepiej niech ją weźmie na łóżko i zrobi porządny masaż tak,żeby rano była szczęśliwa. Wszyscy wybuchnęli śmiechem, ale żona i M. rzeczywiście po chwili poszli do pokoju na łóżko. Potem zamknęli drzwi. Ja z E. posiedzieliśmy jeszcze pewien czas, no i w końcu za rękę poprowadziłem ją do drugiego pokoju.
Rzuciliśmy się na siebie jak pies na kość. Obydwoje. Prawie bez wstępnych pieszczot. Tylko jeden pocałunek, który trwał i trwał. To był wybuch pożądania i namiętności. Przyssaliśmy się do siebie, zdzierałem z niej sukienkę a ona ze mnie majtki, ręką chwyciłem za pierś, ona się na mnie otworzyła jak róża, ja w nią wszedłem i ona się nade mną zamknęła jak drapieżna roślina. Obięła mnie rękami i nogami szczelnie jak w kleszczach, z piętami na moim tyłku i dociskała nimi mój tyłek za każdym razem jak wchodziłem, tak, że prawie nie mogłem wycofać, jakby bała się że jak wyciągnę to już więcej w nią nie wejdę. Wpychałem się w nią gwałtownie, niecierpliwie a ona dyszała, popiskiwała, stękała, wszystko na zmianę i równocześnie, gdy dobijałem do macicy, aż nagle ją wygięło, wpiła palce w mój tyłek z jękiem a ja wykonałem ostatnie trzy ruchy w nią i tylko pulsowałem tyłkiem w rytm wytrysku. I nastąpiło rozluźnienie. Dopiero po chwili zaczęły do nas docierać odgłosy zza ściany, stłumione. To było miarowe bum, bum, bum i równoczesne piskliwe A...,A...,A...Aaa...,Ech..., Ech...,A. E. się uśmiechnęła i tylko stwierdziła, że to jej mąż masuje moją żonę. Figlowaliśmy całą noc z przerwami na odpoczynek. Pieściłem jej ciało, piersi, brzuch, pośladki, a ona z rozwartymi nogami, w każdej chwili gotowa, żebym w nią wszedł. Usnęliśmy nad ranem.
Wyjechali koło południa. I nagle nastał spokój; jak po burzy. Usiedliśmy na kanapie, ja na jednym końcu, ona na drugim. I nic się nie odzywamy. Widać, że żona jest zażenowana. Ja, też nie wiem, co mam mówić. Po dłuższej chwili się odezwałem: No i pojechali, ale się pofukałaś z M. Yhm, tylko tyle odpowiedziała. I cisza. Wstałem, usiadłem koło niej i objąłem.
Dała się przytulić, ale tak obojętnie. To ja znów do niej: pocykałaś się, wszystko w porządku? -Tak. -Na pewno? Bo się trochę martwię. -Na pewno. Nie była rozmowna, ale chciałem, żeby się przełamała. Przytuliłem ją mocniej i zacząłem wypytywać. Przyznała, że ruchnęła się cztery razy, że pięć razy się spuściła i że M. miał dobrze twardego i jeszcze czuje jak jej jeździ w środku. Jeszcze raz spytałem czy jest zadowolona i czy chciałaby jeszcze raz. I wtedy nagle mnie objęła i zaczęła gwałtownie całować. Drugą ręką szybko ściągnęła majtki. Poczułem jak mi twardnieje. Wsadziłem rękę między jej nogi. Pipkę miała nabrzmiałą, wilgotną, taką rozwartą, gotową do fikania. Zadarłem jej gwałtownie spódnicę, opuściłem trochę spodnie i wskoczyłem na nią. Nogi rozłożyła szeroko, a ja wsadziłem jak mogłem najgłębiej. Wlazło jak w masło. W środku była śliska od spermy po nocny z M. To było gwałtowne, namiętne walenie. Za każdym pchnięciem podrzucała dupką. Doszliśmy oboje bardzo szybko. I tyle. Dalszego ciągu z M. i jego żoną nie było. Taki ciąg losowych zdarzeń.
1 komentarz
eksperymentujacy
Fajne opowiadanie, takie prawie moje klimaty