Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Atak dziwnego stwora

Jestem miłośnikiem japońskiej pornografii. Ze wszystkimi dziwactwami dla niej charakterystycznymi. Jednym z takich dziwactw jest tzw. Tentacle erotica czyli filmy, opowiadania, komiksy itp. w których bohaterki są napastowane i najzwyczajniej w świecie gwałcone prze jakieś tajemnicze stworzenia atakujące je długimi i giętkimi mackami.
Ten rodzaj pornografii powstał (oczywiście jako opowiadania i rysunki) około roku 1781 (Seria opowieści i rysunków "Fisherman wife" więc dawno.
Temat dość niszowy, ale w sumie historyjki i filmy potrafią być dość podniecające, szczególnie dla osób które lubują się w klimatach wielokrotnej penetracji we wszystkie naturalne otwory kobiecego ciała, zalewania ciała i wnętrza kobiety litrami cieczy wyglądającej jak ludzkie nasienie, lekkiej przemocy itp.
Długo wahałem się nad popełnieniem niniejszego opowiadania, no ale trzeba się odważyć i poddać się osądowi ogółu.
Zapraszam do czytania i chętnie poznam Wasze opinie i reakcje.
BTW. W sieci dostępne są bez problemu filmy z tymi motywami. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę "jav tentacles" i coś wyskoczy. Oczywiście ze względu na japońskie przepisy prawa i obowiązującą cenzurę obejmującą pokazywanie genitaliów w filmach są rozpikselowane okolice kobiecych stref intymnych (waginy), ale są też dostępne wersje filmów z usuniętymi rozmyciami (do znalezienia z frazą "uncensored leak" lub "decensored").






To było moje najbardziej niedorzeczne i nieprawdopodobne przeżycie… Sama nie wiem jak to nazwać… Gwałt? Senny koszmar? Nie wiem…
Ale zacznę od początku. To wszystko działo się dwa lata temu. Miałam wówczas 37 lat. Dojrzała, ale nadal atrakcyjna i pełna powabu, co przyznawał mój mąż i wielu cichych adoratorów. Zawsze lubiłam pływać i spędzać czas nad wodą. Wolę staw czy jezioro albo rzekę niż baseny. Na szczęście w mojej miejscowości jest kilka jeziorek. Więc miałam zawsze gdzie oddawać się mojej pasji. Pewnego dnia, po południu poszłam nad jeziorko. Rozłożyłam kocyk na trawie przy brzegu, zrzuciłam ubranie i pomaszerowałam do wody. Popływałam kilkanaście minut, wróciłam na brzeg i położyłam się na kocyku by wyschnąć i pogrzać się w promieniach słońca. Nic nie zapowiadało koszmaru który wkrótce miał się stać moim udziałem… Słoneczko grzało i miło pieściło moje ciało. Lekki wiaterek miło chłodził i uprzyjemniał wylegiwanie się. Wspaniałe, przyjemne popołudnie…  
Po jakimś czasie usłyszałam głośny plusk wody. Nie zwróciłam na to szczególnej uwagi – ot, coś wpadło do wody, albo jakiś silniejszy podmuch wiatru wzburzył wodę. Po chwili jakiś cień przysłonił słoneczko. Uchyliłam powieki i spojrzałam przed siebie. To co zobaczyłam, zszokowało mnie i zaskoczyło. Z tafli wody wychylało się coś przypominającego grubego, szaro – fioletowego węża. Za nim kłębiło się dużo cieńszych, podobnych rzeczy. Cień rzucany przez to coś, padał na mnie. Nie wiedziałam co to jest i nie miałam pojęcia jak powinnam zareagować. Pozostałam na miejscu. To coś zaczęło poruszać się wężowym ruchem i zbliżać się do brzegu. Uniosłam się i siadłam na kocyku. Nagle liczne cienkie „wężyki” wystrzeliły z dużą prędkością w moim kierunku. Opadły na moje nogi. Poczułam dotyk mokrych, chłodnych rzeczy dotykających moich łydek i stóp. Po chwili owinęły moje kostki i zaczęły przesuwać się po nogach w górę. Szorowały po udach, sunąc w górę, aż dotarły do mojego korpusu i owinęły się na mnie, obejmując mnie w pasie. Zaczęłam robić się coraz bardziej zaskoczona i przerażona. Potężny, gruby wąż pochylił się nade mną, oparł o moją klatkę piersiową i nacisnął mocno, zmuszając mnie do położenia się na kocyku. Leżałam na plecach, mając nogi oplecione dziwnymi rzeczami, opasana kilkoma „witkami” i z potężnym „wężem” leżącym na mnie. Oplatające mi nogi rzeczy nagle silnie szarpnęły mi nogi, rozchylając je mocno na boki. Miałam zamiar zacząć krzyczeć, licząc na to, że ktoś zaalarmowany przyjdzie tutaj i pomoże mi. Jakby przewidując to, gruby wąż przesunął się do góry i osłonił moją twarz. Poczułam jak coś zmusza mnie do otwarcia ust i wsuwa się w nie coś blokujące moje usta. Zostałam zakneblowana. Po kilku chwilach poczułam w ustach słodkawą, gęstą substancję, wypływającą chyba z tego czegoś. Spływała mi po języku i sączyła się do gardła. Nie mając wyjścia połknęłam to coś. Poczułam jak po moich nogach coś sunie do góry. Po chwili poczułam jak coś wsuwa się pod paski łączące ze sobą przód i tył majteczek kostiumu kąpielowego. Za moment poczułam jak okolice moich bioder pokrywa jakaś wilgotna substancja. Usłyszałam jakiś szum, jakby coś się pieniło i poczułam jak jedno szarpnięcie zdziera ze mnie majtki. Cienkie „witki” poruszały się po moim ciele sunąc w górę w kierunku piersi. Po chwili poczułam znów tą wilgoć na ramionach i bokach ciała – tam gdzie znajdowały się ramiączka i pasek stanika. Znów usłyszałam delikatny szum  i poczułam jak coś wsuwa się pomiędzy piersi pod pasek łączący miseczki stanika. Za moment pojedyncze szarpnięcie zdarło ze mnie stanik. Byłam naga, na nadbrzeżnej łące, leżąca przygnieciona przez coś czego nie byłam w stanie pojąć… Najdziwniejsze było to, że czułam narastające seksualne podniecenie a moja pochwa robiła się coraz bardziej wilgotna. Po kilku chwilach poczułam jak z leżącego na mnie „węża” wysuwa się coś penetrującego dogłębnie moje usta i gardło… Jeszcze większym zaskoczeniem było to, że coś zaczęło naciskać na ściśnięte  wargi sromowe. Jeszcze chwila i poczułam jak coś wtargnęło w moją cipkę… Było śliskie, długie i dosyć cienkie. Po chwili jednak zaczęło zwiększać swój obwód i za moment byłam wypełniona tym czymś do granic możliwości… Nigdy nie czułam takiego wypełnienia mojej pusi. Nawet przy porodzie córeczki (a rodziłam naturalnie) nie czułam takiego wypełnienia pochwy. Teraz to coś zaczęło mnie mocno penetrować. Szybkie ruchy w cipce i ustach dawały mi niesamowite wrażenia. Nigdy nie byłam tak głęboko penetrowana. Czułam jak to coś wnika w moją cipkę aż do samego jej końca. Aż w końcu poczułam jak przedziera się głębiej, wchodzi do mojej macicy… To coś w moich ustach też robiło się coraz dłuższe, przeszło przez gardło i zagłębiło się dalej… Z jednej strony byłam przerażona, lecz jednak czułam olbrzymie podniecenie i rozkosz emanującą z moich intymnych stref. Nie wiem ile to trwało. Nieustający ruch masywnego czegoś, ściśle wypełniającego moją pochwę i stymulującego każdy jej skrawek doprowadzał mnie szybko i niezawodnie do orgazmów – jednego po drugim. Poczułam jak coś oplata moje piersi i zaciska się wokół sutków. To też było doskonałe. Nagle poczułam jak moje wyprężone sutki są atakowane przez kolejne cienkie „witki”. Poczułam jakąś lepką substancję na nich i na aureolkach piersi, a potem jakby coś wnikało do wnętrza piersi. Bez jakiegokolwiek bólu czy oporu z mojej strony. Później poczułam jak coś wpływa do moich piersi, rosną, naprężają się… W mojej cipce działy się rzeczy w które nie mogłam uwierzyć. Wydawało mi się, źe do mojej macicy coś jest wtryskiwane w ilościach olbrzymich, coś twardego też trafiło chyba do mojej macicy…
Nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje, co jest ze mną robione, co się dzieje. Nagle poczułam, że pomiędzy moimi szeroko rozłożonymi nogami, porusza się coś jeszcze. Tym razem poczułam rozchylane pośladki i gładko wsuwający się w ciasną dziurkę śliski twór… Ten też po wejściu i usadowieniu się w nim zaczął błyskawicznie rosnąć, wypełniając mnie do granic. Wszystko trwało dalej, ale teraz penetrowana byłam w trzech miejscach, Dodatkowo nadal czułam, że coś jest w moich piersiach. Nie wiem ile czasu to trwało. Nie wiem ile orgazmów osiągnęłam. Nagle, poczułam jak z mojej dupki wysuwa się penetrujący ją „wąż”. Po chwili moje piersi zostały oswobodzone. Poczułam jak w moim gardle tryska jakaś substancja, którą połknęłam. Za moment kolejny „wąż” opuścił moją macicę i pochwę. Ostatni zniknął ze mnie ten który zajmował moje usta. Moje nogi zostały uwolnione i wszystkie te „węże” zsunęły się w wody jeziorka.  Uniosłam się i usiadłam. Był już zmierzch. Moje ciało było nadal rozpalone i gorące. Piersi miałam dużo większe niż rano, z cipki i dupki płynęła dziwna różowawa maź. Byłam bardzo zmęczona. Sięgnęłam po ubranie. Bluzeczka, spódniczka, buty. Nałożyłam je, złożyłam kocyk i wtedy zobaczyłam moje majtki i stanik. Miejsca na których znalazła się ta wilgotna substancja wyglądały jakby zniszczył je jakiś kwas rozpuszczając materiał. Zebrałam się i poszłam w kierunku domu. Weszłam do łazienki pod prysznic i zaczęłam się myć. Próbowałam wypłukać z siebie jak najwięcej tej różowej mazi, ale niewiele już wylało się jej z pochwy. Moje piersi były nabrzmiałe i dużo większe. Podejrzewałam, że nie mam stanika który je zmieści. W sumie to sama nie wiedziałam co się stało i jak zareagować. Coś spenetrowało mnie dogłębnie dając mi mnóstwo orgazmów. Ale w sumie to nie chciałam tego, więc właściwie był to gwałt, ale jak niby miałam to zgłosić – „coś mnie wyruchało we wszystkie dziurki i zniknęło”?
Postanowiłam postarać się zapomnieć o tym wydarzeniu. Mąż na szczęście był w delegacji więc nie powinien nic zauważyć. Nie miałam pojęcia o tym co jeszcze może się wydarzyć. Przez kilka kolejnych dni mimo, że nie miałam okresu nosiłam podpaskę, bo różowy śluz nadal wypływał z mojej pochwy. Po jakimś tygodniu się to skończyło. Choć piersi nadal miałam powiększone. Jeszcze kilka dni minęło spokojnie i normalnie. Aż wreszcie pewnego dnia obudziłam się z dziwnym bólem podbrzusza. Coś jakby szurało po moim podbrzuszu. Nie miałam pojęcia o co chodzi. Usiadłam na łóżku i zaczęłam masować brzuszek. Po kilku chwilach nagle poczułam i zobaczyłam jak z cipki wypływa fala znajomego różowego śluzu. Po kilku chwilach poczułam silny ucisk gdzieś w głębi brzuszka. Miałam wrażenie, że to odczucie jest takie jak przy porodzie mojej córeczki. Jeszcze kilka chwil i ku memu przerażeniu zobaczyłam jak z pochwy wysuwa się coś podobnego do tego „węża” z nad jeziora, choć dużo mniejsze. Po chwili wysunął się cały i upadł na łóżko. Po chwili wysunął z siebie liczne cienkie witki. Z rosnącym przerażeniem patrzyłam jak z ich użyciem porusza się i zaczyna sunąć w moim kierunku. Wpełzł na mnie i podążył w kierunku piersi. Zobaczyłam jak owija witkami piersi i wciąga się w górę, lokując się pomiędzy nimi. Zacisnął mocno moje cycuszki, poczym pokrył moje sutki jakąś mazią. Po chwili witki wymierzyły w moje sutki i gładko, bez bólu wbiły się w nie. To coś zaczęło jakby wysysać coś z moich piersi. Przypomniałam sobie, że podobnie to coś nad jeziorem potraktowało moje cycuszki, ale wtedy coś zostało wstrzyknięte do cycków, a teraz jest widocznie pobierane. Czułam się jakbym została użyta jako rodzaj inkubatora, który umożliwił temu czemuś rozwinięcie się, a teraz zapewnia mu pierwszy posiłek. Trwało to około kwadransa, po którym wysunął witki ze sutków i zaczął zsuwać się w dół. Zauważyłam, że był już większy niż zanim zajął się moimi piersiami. To coś zeszło z łóżka na podłogę i powędrowało do otwartych drzwi tarasowych. Wysunął się na zewnątrz i podążył dalej. To był już koniec sensacji. Ale przez długi czas nie poszłam znów nad jeziorko…

4 komentarze

 
  • Użytkownik Historyczka

    Jak już zapowiedziałam autorowi udanej scenki, chętnie widziałabym inną scenkę, gdzie ja, idąca gdzieś elegancko wystrojona damulka, zostaję narażona na niespodziewaną i brutalną napaść takiego dziwacznie wyposażonego monstrum... :)

    2 tyg. temu

  • Użytkownik japanlover

    @Historyczka  
    Wyzwanie/zamówienie przyjęte i wstępnie skierowane do realizacji. :)

    2 tyg. temu

  • Użytkownik Historyczka

    Oczywiście głosuję na tak!  

    Ekscytował mnie fragment: W mojej cipce działy się rzeczy w które nie mogłam uwierzyć. Wydawało mi się, źe do mojej macicy coś jest wtryskiwane w ilościach olbrzymich, coś twardego też trafiło chyba do mojej macicy…

    2 tyg. temu

  • Użytkownik japanlover

    @Historyczka  
    To już mój wymysł. W oryginałach tajemnicze macki ograniczają się wyłącznie do wlewania swoich wydzielin we wszystkie kobiece otworki i zalewania ciał dziesiątkami litrów przypominającego spermę płynu...
    Idea wprowadzenia do ciała kobiety jakichś zarodków i występowanie "egg lying" po takiej dziwnej przygodzie występuje wyłącznie w jakichś króciutkich filmikach, gdy kobieta "wypluwa" z dróg rodnych jakieś jajowate przedmioty. Ale nie dzieje się to w żadnej produkcji z "głównego nurtu", ani tym bardziej w klasyce gatunku, czyli w mocno starych opowiadaniach, czy grafikach...
    Japończycy od zawsze gustowali w różnych formach "bukkake" więc takie zachowania macek wydają się być naturalne w ich wizjach. ;)

    2 tyg. temu

  • Użytkownik Historyczka

    Opowiadanie, jako miniaturka niezwykle podniecające...

    2 tyg. temu

  • Użytkownik japanlover

    @Historyczka  

    Jak na debiut i tutaj na stronie, i w takich "japońskich wizjach" to chyba i tak nieźle.  

    A że miniaturka...
    Cóż, to była tylko jedna ofiara i jeden napastnik, który osiągnął swój cel, więc nie miał potrzeby by nadal korzystać z jej wdzięków... ;)

    2 tyg. temu

  • Użytkownik Historyczka

    @japanlover  

    Słowo - "miniaturka" - w żadnym razie nie miała być ocenna! :)
    A tak naprawdę kusi mnie napisanie miniaturek :)

    2 tyg. temu

  • Użytkownik japanlover

    @Historyczka  
    Oj wiem.
    Ale tuszę, że Ci się spodobało choć trochę i już to jest dla mnie wielce satysfakcjonujące. :)

    2 tyg. temu

  • Użytkownik Historyczka

    @japanlover  

    Spodobało znacznie więcej niż "trochę" :) Teraz chętnie widziałabym scenkę, gdzie ja, idąca elegancko wystrojona, zostaję narażona na napaść takiego monstrum... :)

    2 tyg. temu

  • Użytkownik japanlover

    @Historyczka  
    Pani profesor. Dołączam do wstępnego synopsisu tą sugestię :)
    Czy czarna długa suknia może być? Bo o to, że powinny być pończoszki z koronkowymi manszetami to już nawet nie wypada pytać...

    2 tyg. temu

  • Użytkownik PisarkaPrzyszłegoPisarza

    Opowiadanie super acz z jednym minusem 😉 zdecydowanie za krótkie 😉 pisz dalej, dłuższe i ostre. I nie każ nam czekać zbyt długo jak inni pisarze tutaj :(

    2 tyg. temu

  • Użytkownik japanlover

    @PisarkaPrzyszłegoPisarza  
    Spróbuję spełnić prośbę, choć nic nie obiecuję, bo czasu wolnego za dużo nie mam...
    Dziękuję za pozytywny komentarz.

    2 tyg. temu

  • Użytkownik PisarkaPrzyszłegoPisarza

    @japanlover dziękuję i doceniam, może np raz w tyg lub na cztery dni, a nie raz na rok 😉pozdrawiam i czekam.

    2 tyg. temu

  • Użytkownik japanlover

    @PisarkaPrzyszłegoPisarza  
    Pisarko. Prośba spełniona, dodałem opowiadanie w tym stylu, trochę dłuższe...

    2 tyg. temu