Spaliłam papierosa, po czym wróciłam do opustoszałego, pełnego jednak ciszy domu. Cieszyłam się, że zostaliśmy z Chrisem sami. Czuje sie przy nim bezpiecznie. I jest jedną z moich niewielu odskoczni od problemów.
Dosiadłam się do niego, gdy na kanapie kręcił skręta. Spojrzałam na to gówno, nie wiedząc czy skusić sie na bucha czy też zachować trzeźwość przed całonocnym piciem.
- Nie patrz tak, skończe to ci dam - Powiedział, zanim podjęłam decyzje.
- Nie, nie che. Nie dzisiaj - odparłam, odwracając wzrok.
- Nie pierdol mi tu, Hope... Widać że ledwo trzymasz sie w sobie. Potrzebujesz odlotu. I ja...ci...go...dam - Ostrożnie, zawinął bletkę i ujął w dłoń zapalniczkę.
Dym wydostawał się z jego ust, gdy ja tylko patrzyłam. Po chwili jednak, zabrałam mu zioło i pociągnęłam. Nie wracam na noc do domu, także moge doprowadzić się do stanu zeszmacenia.
- Tak wogóle, wiesz że dzisiaj tu śpie? - Postanowiłam się upewnić i zapytałam chłopaka.
- Przecież wiem, nawet nie pytaj - Chris odpowiedział, po czym wstał i wyszedł z salonu. Wrócił po chwili, nałożywszy kurtkę i wełnianą czapkę.
- Ally za ile tu będzie? - zapytał. Chyba sie spieszył, gdyż zaczął chodzić po pokoju bez celu, jakby chciał już wyjść.
- Powinna być niedługo. A co, chcesz już iść? - zapytałam, czując że tracę kontrolę a moje ciało wypełnia pustka. To uczucie, gdy wszystko przestaje mieć znaczenie. A w tobie aktywują sie nieznane pokłady szczęścia...
- Mam tam interesy...wiesz. Lepiej sie nie spóźnić - rzekł, opierając się o ściane.
Aha, a przez Ally niby sie spóźnimy...
- Zadzwonie do niej, nie panikuj - Westchnęłam, wstając. Wyszłam na dwór by wykonać telefon.
Jednak, Ally już zbliżała się. Schowałam telefon do kieszeni i zaczekałam aż Al dojdzie. Przytuliłam ją i obdarzyłam uśmiechem.
- Gotowa na melanż? - spytałam radośnie, chcąc poprawić jej humor. Po wyrazie jej twarzy widziałam, że przyjaciółka nie jest entuzjastycznie nastawiona na ten wieczór.
Ally była ubrana w dżinsowe szorty z wysokim stanem, biały crop top bez rękawów i ciemne baletki. Miała na ramieniu małą torebkę w kształcie głowy kotka a jej włosy były ozdobione czarną opaską.
Wyglądała ładnie. Napewno bardziej przyjaźnie niż ja.
Każdy kto nas widzi, mówi "ogień i woda, a jednak sie przyjaźnią". Tak, dwa różne charaktery,style... A jednak jakoś sie dobrałyśmy.
- Naprawde nie wiem, czy to dobry pomysł - powiedziała cicho Ally.
- Weź, Als.... Dlaczego taka jesteś? Taka... przesadnie ostrożna,chyba?
- Nie jestem przesadnie ostrożna, Hope! Po prostu sie martwie! Już dzisiaj wpadłyśmy w jedno gówno.
- Oj sie stało... Poza tym, mam ci coś do powiedzenia.
Gdy Hope patrzyłą jak palę, opowiedziałam jej o moim kursie do miasta. O tym, że znów spotkałam tamtego faceta. Jej reakcja nie była tą, jakiej sie spodziewałam.
- I widzisz, właśnie o tym mówiłam. Przez twoje pomysły coś może nam sie stać.
Słuchając wyrzutów Hope, nawet nie zauważyłam jak Chris stanął obok mnie. Zapytał, czy jesteśmy gotowe. Ally zamilkła, nie chcąc nawet spojrzeć na mojego przyjaciela. Obojętnie, posnuła sie za nami do auta Chrisa.
Był to ciemny van. Ally i ja siadłyśmy z tyłu, wiedząc że miejsce z przodu zawsze jest zarezerwowane.
Dla Maxa.
Max jest moim kumplem. I najlepszym przyjacielem Chrisa. Na szczęście, jest od niego bardziej powściągliwy. Ma wesoły charakter, lubi żartować ale gdy trzeba jest śmiertelnie poważny.
Jechaliśmy w ciszy przez jakieś 15 minut. Na przedmieściach Nowego Jorku, Chris zatrzymał auto przy jednym z wielu podobnych domków jednorodzinnych.
Max dostał w spadku dom. Mieszka w nim sam. Co ciekawe, posiadłość jest spora i wiele razy zastanawiało mnie, jak on radzi sobie ze sprzątaniem.
Drzwi kłapnęły i chłopak wsiadł. Wnętrze auta od razu wypełnił cudowny zapach wody kolońskiej.
Czułam kiedyś mięte do tego gościa, ale powstrzymywał mnie fakt że jest nieco starszy. I może Chrisowi by to sie nie spodobało. Dlatego, jesteśmy bliskimi przyjaciółmi.
Max ma zaczesane do tyłu, bujne i puszyste włosy. Są trudne do ułożenia więc czasem męczy sie z układaniem fryzury. Mimo to, jest słodki na twarzy, ale męski jednocześnie, czego dodaje mu jednodniowy zarost.
Ubiera sie na luzie - dżinsy, koszulka bejsbolowa i jakieś Nike'i.
-Cześć Chris - Max podał ręke Chrisowi, po czym rzucił na mnie okiem - Cześć Hope.
- Cześć. Miło cie widzieć - zagadnęłam, słysząc ryk silnika. Chris ruszył, wjeżdżając na pustą jezdnie.
- Wyjechałem na troche, ale już jestem. Widze, że koleżanke przyprowadziłaś - Max zlustrował Ally wzrokiem. Jak zauważyłam, zdziwiła go je zamknięta postawa.
Przejęłam inicjatywe.
- Ally, to jest Max. Mój kumpel - powiedziałam, szturchając łokciem udo przyjaciółki. Naprawde, czasami denerwuje mnie bardziej niż matka.
- Allyson - Dziewczyna niechętnie podała ręke Maxowi.
Oparłam się o siedzenie i zaczęłam przez chwilę zastanawiać - Co zrobić żeby poczuła sie tu komfortowo...
- Ally, chcesz fajke? - zdecydowałam. Chris pozwala pallić w samochodzie, dlatego już po chwili paliłam.
Ally odmówiła, na co usłyszała tylko moje westchnięcie. Poddałam sie, niech sie focha ile chce. Ja jade na impreze, bez zamiaru niańczenia jej.
W ciszy, z trudem przetrwałam kolejne minuty jazdy. Chłopaki gadali, nie zamykając ust. Za to ja i Als... nie poznawałam jej. Zawsze taka jest w obecności Chrisa. Dlatego tak niewiele razy gdzieś z nami była.
Siedziała cicho, patrząc tylko za szybę. Widząc, że nie zamierza odpuścić, zajęta byłam tym samym.
Dojechaliśmy w końcu, do dużej willi. Bardziej nowoczesnej niż chata Maxa. Od razu spodobał mi sie ten dom. A tłum przewijający sie na podwórku zapowiadał niezłą, pełną wrażeń noc.
Kanciasty budynek, z dużymi oknami i ogromnym ogrodem. To miejsce dzisiaj będzie moim domem.
Auto zaparkowaliśmy w otoczeniu sportowych fur. Nasz van wogóle tam nie pasował, ale większość ulicy była zajęta przez Ferrari,Lambo,Porsche...
Widać różne bogate typy dzisiaj tu zjechały.
Szłam za Chrisem i Maxem. Ally wolno, snuła się jak mój cień.
1 komentarz
Malawasaczka03
Zapowiada się fajnie,;D