List od kłamcy.

List od kłamcy.01.02.2018  
Możesz być na mnie zła.  
Możesz mnie nienawidzić.  
Jednak proszę cię o jedno.  
Doczytaj ten list do końca, jeżeli cokolwiek do mnie czujesz.
Jednakże, jeżeli jest to zwykła obojętność, jeżeli cały ten czas byłem w błędzie…  
Proszę, przestań go czytać, i po prostu zapomnij… zapomnij o wszystkim.  


Jeżeli to czytasz, to zapewne już dawno wyjechałem.  
Mając tą ostatnią, wolną chwilę w moim życiu,  
postanawiam ci odpowiedzieć "dlaczego?”  
Myślę, że mogę zacząć w tym miejscu.  
Jak dobrze pamiętasz, pierwszy raz spotkaliśmy się w parku.
Było to piękne lato…  
Jak co dzień, ptaki grały swoją melodie, liście szumiały na wietrze.
Ja natomiast spacerowałem jak gdyby nigdy nic, gdy nagle usłyszałem plusk wody.
Do pobliskiego strumienia wpadła pewna dziewczyna. Nosiła niczym
nie wyróżniające się ubrania, oraz urodę.  
Jednakże, już wtedy coś przykuło moją uwagę, a mianowicie miała piękne,  
białe włosy.  
Po chwili pobiegłem jej pomóc.  
Tak oto zaczęła się nasza przyjaźń.  
Mieliśmy razem wiele pięknych chwil.
Jednakże tylko jedna z nich jest dla mnie najcenniejsza i mógłbym za nią oddać nawet własne życie.
Był to moment, w którym cię pokochałem.  
Pamiętasz co robiliśmy 7 miesięcy temu?
Dokładnie, wyjechaliśmy wtedy do USA,  
na koncert twojego ulubionego zespołu.  
Moment, kiedy szczerze się do mnie uśmiechnęłaś, był dla mnie magiczny.  
To właśnie wtedy poczułem ucisk w klatce piersiowej,  
A me serce zaczęło bić szybciej.  
Spojrzałem na ciebie, i zrozumiałem. Patrzysz na mnie w ten sam sposób.
Przez parę chwil spoglądaliśmy na siebie, jakby koncert nie istniał.  
A wtedy zorientowałem się…  
Że popełniłem błąd.  

Bo widzisz, nie powiedziałem ci o jednym.  
Od dziecka żyje z przewlekłą wadą serca.  
Było to rok temu, kiedy podczas jednej z lekcji W-F’u doszło do zatrzymania akcji mojego serca.
Zostałem uratowany dzięki szybkiej reakcji nauczyciela.
Następnie przyjechała po mnie karetka i zawiozła do szpitala.
To w tym miejscu dowiedziałem się o wadzie, którą dopiero teraz dostrzegli.  
Od tego momentu został mi rok życia.  
Miałem rok na uzbieranie pół miliona oraz znalezienie dawcy.  
I tak o to, po niespełna miesiącu, spotkałem ciebie, leżącą w rzece.  

Wybacz że ci tego wcześniej nie powiedziałem, ale po prostu nie potrafiłem… Nie…
Nie byłem w stanie zmazać tego uśmiechu z twej twarzy.  

Jedyna tajemnica, jedyne kłamstwo.

W tym momencie pewnie jestem na operacji w Berlinie.  
Jednakże prawdopodobieństwo jej powodzenia jest wielce niskie.  
Dlatego postanawiam się z tobą pożegnać…  

  
Anielo Lech

Kocham cię.  

_______________________________________________________________________________

-Dlaczego?

Dodaj komentarz