Tydzień później wstałem przed Nanami. Zabrałem się do robienia śniadania, aby trochę jej zrekompensować, to co zaplanowałem. Nie było to zbyt przyjemne, ale powinno zadziałać. Trzy dni temu pojechałem z Noakim do Tokio, aby spotkać się z dziewczyną, która miała kiedyś podobne problemy co Nanami. Dowiedzieliśmy się od niej, jak dała sobie z nimi radę. Podobny sposób planowaliśmy dla Nanami. Naoki miał zabrać potrzebne rzeczy, a ja przygotować Nanami. Zjedliśmy śniadanie i poszliśmy na autobus. Nie musieliśmy się śpieszyć do szkoły, bo mieliśmy zwolnienie na cały dzień. Gdy dojechaliśmy do szkoły, czekała tam na nas już dyrektorka. Poszliśmy z nią do sali, którą wybraliśmy na dziś i tam się pożegnaliśmy. Usiedliśmy i czekając na Naokiego, zaproponowałem Nanami herbatę. Wiedziałem, że się zgodzi. Do herbaty dodałem jej tabletkę usypiającą. Kupiłem specjalnie taką, która uśpi ją na mniej więcej godzinę. Gdy tylko usnęła, usłyszałem pukanie do drzwi, więc odpowiedziałem:
- Wejdź. Już śpi - przywitałem się z Naokim
- Mam wszystko. Ale jesteś pewien, że wiesz co robisz?
- Byłeś ze mną w Tokio. Zgodziliśmy się, że to dobry plan.
- No nie wiem. Coraz mniej mi się to podoba. A jak się wyrwie? Gniew napędza.
- No i właśnie o to chodzi, aby się nie wyrwała. Zwiąrz jej ręce za plecami. Tylko nie za mocno.
- Dobra. Użyć paska?
- Tak. Pomóż mi ją przypiąć do kaloryfera kajdankami w przedramionach. Obwiąż jej przedramiona, pod kajdankami, bandażem. Nie chcę, aby coś sobie zrobiła.
- Okej. Zaknebluj ją tą chustką. Pewnie zacznie krzyczeć, jak tylko zda sobię sprawę z tego, co się dzieje.
- Masz linę?
- Jest w plecaku
- Gdzie? Już mam. Ostatnia rzecz i czekamy.
- Mocno przywiązać?
- Nie za bardzo... Dobra, gotowe. Teraz czekamy.
No i czekaliśmy. Trochę się przeliczyłem z tabletką. Spała półtorej godziny. W tym czesie, na chwilę, przyszła dyrektorka. Porozmawialiśmy trochę i poszła sobie. Poprosiłem ją, aby już nie przychodziła. To co miało się dziać, było bardziej niż prywatne. Po kilkudziesięciu minutach zauważyłem, że powoli zaczyna się budzić. Wtedy byłem już sam na sam z Nanami. Naoki miał stać przed salą i nikogo nie wpuszczać.
Gdy się obudziła, zaczęła się wyrywać. Próbowała krzyczeć, ale knebel bardzo skutecznie jej to uniemożliwiał. Zauważyła mnie i na chwilę umilkła, marszcząc brwi patrzyła na mnie z rosnącym przerażeniem w jej oczach. Pewnie myślała, że chcę się zemścić za te sesje. Spojrzałem na nią z podobnym wyrazem twarzy, co ona w czasie sesji. Wtedy zacząłem jej wyjaśniać kilka spraw:
- Pamiętarz jak w niedzielę jochałem do Tokio i nie chciałem abyś mi towarzyszyła? - skinęła głową, więc kontynuowałem - Spotkałem się wtedy z pewną dziewczyną, która miała problemy ppdobne do Twoich. Dowiedziałem się od niej jak sobie z nimi poradziła. Teraz stosuję ten sposób na Tobie. Mam nadzieję, że nie uciska za bardzo. Proszę, nie miej do mnie żalu.
Siadłem koło niej i oparłem głowę na jej ramieniu. Zaczęła wyrywać się i próbować się wyswobodzić, ale dobrze ją związaliśmy i ledwo mogła się ruszyć. Zacząłem mówić do niej. Opowiadałem o sobie, o tym co przeżyłem w Ameryce, o niej, o nas, o tym jak się poznaliśmy i o nsszym związku. Powoli się uspokajała. Miałem nadzieję, że nie będzie miała traumy. Kiedy już całkowicie była spokojna, zapytałem ją:
- Będziesz krzyczeć?
- "Nie" - pokręciła głową
Odkneblowałem ją i jak przyrzekła nie krzyczała.
- Rozwiąż mnie.
- Nie.
- Rozwiąż mnie albo Ci zrobię krzywdę! - wykrzyczała. Wyglądało na to, że wpadła w szał. Nie odsunąłem się od niej nawet na centymetr.
Wrzeszczała, szarpała się i wiła. Na początku bałem się, że się jej uda. Jednak po chwili się uspokoiłem. Choć miałem ochotę odsunąć się od niej, to ttwałem nie wzruszony. Musiałem jej pokazać, że jest kochana i będę ją chronił dopóki będę mógł. W pewnej chwili poczułem, że się uspokoiła. Teraz jej ciałem wstrząsały spazmy. Spojrzałem na nią. Okazało się, że płacze. Wtedy spytałem:
- Czemu płaczesz?
- Pęęękłoo...nieee czuuuję juuż gnieeewuu...nieeech wróóóciiiiiiii powiedziała płaczliwym głosem
- To dobrze - cieszyłem się. To "pęknięcie" było ważnym punktem.
- Oddaaaj miii...oddaaaajj - płakała dalej - Oddaj. Oddaj. Oddaj! Oddaj!
Zaczęła krzyczeć. Wyglądało na to, że jej gniew był większy niż mi się wydawało. Znowu się szarpała i myślałem, że tym razem naprawdę się może wyrwać. Przez okno w dżwiach zajrzał Naoki z pytającym wyrazem twarzy. Pokręciłem głową, więc wrócił do pilnowania. Walczyła z krępującymi ją więzami, ale te były silniejsze. Powoli się uspokajała, ale dalej błagała:
- Oddaj mi go. Oddaj mi mój gniew. Bez niego jestem bezsilna. Proszę. Oddaj go...
- Niestety nie ode mnie to zależy
- Proszę! Oddaj go. Bez niego...bez nieegoo...ooodaaaajjj - znowu płakała
- Patrz. Mimo swojego gniewu nie byłaś w stanie się uwolnić. Nawet z gniewem jesteś słaba. Spójrz na mnie. Ile sesji już minęło? 11, 12? Czy ja się kiedykolwiek na Ciebie gniewałem? Nie. Gniew nie jest tym co pcha mnie do przodu. Tym jest miłość. Miłość do Ciebie, do ludzkości i do świata. Głownie do Ciebie - uśmiechnąłem się
- Aalee jaaa ppootrzeebuujęęę goooo...
- Kochasz mnie? - przerwałem jej
- Taaak - odpowiedziała
- To spróbuj ją poczuć w sobie. Znajdź ją.
- Aale jak?
- Przypomnij sobię każdą szczęśliwą chwilę, którą razem spędziliśmy. Ale także każdą złą wpólną chwilę. Odszukaj to co łączy te chwile. Znajdź to, co powoduję, że zostaniesz ze mną na dobre i złe. Miłość to nie emocja, nie uczucie. Miłość to obietnica. Obietnica pozostania z kochaną odobą do śmierci i jeszcze dłużej. Obietnica walki, tylko dla Ciebie. Znajdź to w sobie.
- Aale nie ma. Nie mogęę znaaleźć.
- Możesz. Wiem, że możesz.
Pochlipywała i patrzyła niewidzącym wzrokiem gdzieś wgłąb swoich wspomnień. Jej twarz zmnieniała wygląd jak coraz głębiej sięgała w przeszłość. Najpierw trochę smutno potem coraz szczęśliwiej i bardziej radośnie. Zapytałem ją wtedy:
- Znalazłaś?
- Tak. Czuję to. Piękne.
- Dlatego kochana osoba jest dla Ciebie najpiękniejsza - powiedziałem i zacząłem ją rozwiązywać. Zawołałem Naokiego i rozwiązaliśmy ją. Nanami chciała wiedzieć czy Naoki też ma kogoś kochanego. Powiedział, że ma ale nie powie nam kto to jest. Zdziwiło mnie to, ponieważ nie mówił mi o tym. Okazało się, że to świerza sprawa. Kiedy skończyliśmy, sprawdziliśmy godzinę i okazało się, że nie opłaca nam się wracać na lekcję, bo niedługo się skończą. Naoki napisał do dyrektorki z prośbą o przyjście do nas. Zapytałem go skąd ma jej numer a on tylko uśmiechął się zagadkowo, ale nie powiedział nic. Dyrektorka przyszła do nas po kilku minutach. Naoki przywiatał się:
- Cześć, kotku!
- Cześć, słońce! - odpowiedziała dyrektorka, kiedy nam szczęki opadały coraz bardziej.
- Ale jak? - Nanami nie dowierzała uszom
- Nie tylko ty masz szczęście. Kaori przyszła do mnie w czwartek i przepytywała o was. Nie będę się zagłębiał w szczegóły, ale skończyliśmy w łóżku. Potem to się rozwinęło w miłość. Myślałeś, że masz monopol na miłość? - zaśmiał się Naoki
- Nie, ale dyrektorka? To nie podchodzi pod pedofilię? - zapytałem się
- Nie wydaje mi się, ale nie obchodzi nas to - odpowiedziała Kaori
Rozmawialiśmy przez kolejną godzinę. Okazało się, że Kaori ma dopiero 28 lat, a pracę dotała dzięki kontaktom ojca. Zawsze się zastanawiałem ile lat może mieć i choć dwałem jej młody wiek, nawet ja nie myślałem, że mogła mieć tak mało. Po tym poszedłem z Nanami do domu, zostawiając Naokiego z Kaori samym sobie. Kiedy wracaliśmy przytuleni, powiedziałem:
- Kocham Cię, Nanami.
- Ja Ciebie też, Alex.
20 lat później
Pobrałem się z Nanami 17 lat temu, a Naoki z Kaori 15. Mam dwójkę dzieci, jedno w wieku 14, drugie 9. Kaori dalej zajmowała stanowisko dyrektora w naszej byłej szkole, gdzie zamierzaliśmy wysłać nasze dzieci. Naoki pracował w szpitalu jako chirurg. Ja pisałem książki, a Nanami pomagała ludziom z problemami jako psycholog. Od tamtego dnia, dokładnie 20 lat temu, ani razu Nanami nie wpadła w szał.
Dodaj komentarz