Furia Miłości 4

Była 16:20. Czekaliśmy w trójkę przed salą 18. Prawdopodobnie byliśmy równie zdenerwowani, choć mnie wydawało się, że mam najgorzej. Bałem się czy wszystko wypadnie, tak ja zaplanowaliśmy. Wcześniej powiedzieliśmy Nanami parę nieprzyjemnych rzeczy i teraz chodziła w kółko lekko wkurzona. Choć nie chciałem jej ranić, to powiedziałem to, żeby wypadło realistycznie. Mam nadzieję, że mi to wybaczy. Bardzo ją kochałem i nie chciałem jej stracić.  

Gdy było 25 po 16, weszliśmy do sali i zrobiliśmy miejsce dla siebie pod ścianą. Nie była to ta sama sala co zwykle, więc musieliśmy ją trochę przygotować. Wybraliśmy ją głównie dlatego. Nie chciałem, żeby ktoś nam przeszkadzał. Gdy mieliśmy wszystko gotowe, usłyszałem pukanie i szczęk zamka. To był nasz umówiony znak, że idzie dyrektorka.

Zbliżałam się do klasy, gdy usłyszałam pukanie. Trochę przyspieszyłam i doszłam do sali 18 pare chwil przed 16:30. Stał przed nią Naoki Ito. Nie wiedziałam, gdzie jest Nanami i jej chłopak, więc podeszłam do Naoki'ego i zapytałam:
- Widziałeś może Nanami i jej chłopaka?
- Tak, Pani profesor. Są w środku - powiedział opierając się o drzwi
- To może mnie przepuścisz?
- Dobrze, Pani profesor. I tak są zamknięte.
- Dlaczego?
- Bo nie może Pani wejść.
- A to dlaczego?
- Proszę zajrzeć - powiedział odsuwając się

Znowu ten wyraz twarzy, co w piątek. Współczucie i lekkie zdenerwowanie. No i zaczęła. Lekkie uderzenia w pierś. Nawet się nie starała. Wtedy rzuciłem wiązkę przekleństw i wyzwisk. Zadziałało. Naprawdę się zdenrwowała. I się zaczęło. Kopała, biła i drapała jak w czasie normalnej sesji. Tylko jedna rzecz się różniła. Ani razu nie dotknęla brzucha. Pierś, nogi i ręce. Po kilku minutach poczułem, że powoli przestaje.

Nie potrafiłam uwierzyć w to co widzę. Nanami biła starszego i większego od siebie kolegę. I to swojego chłopaka. Podobno nawet razem mieszkali. Jak to możliwe? Czy jest sadystką? Nie, raczej nie. To dlaczego go bije? Spytałam o to Naoki'ego, a on na to odpowiedział:
- Nie, nie jest. Ma pewne problemy psychiczne z kontrolą agresji. Próbowaliśmy wszystkiego, ale to jest najlepsze. Może to się wydawać nienormalne, ale i tak to najlepsze wyjście.
- Czy to się często dzieje? - spytałam nadal lekko zdezoriętowana
- Przeważnie raz na miesiąc. Teraz jednak zrobili to specjalnie, aby Pani im uwierzyła. Nie jest to, ani tak długo, ani tak mocno jak zwykle. O, już kończą. I nie upadł. Rzadko tak bywa - tłumaczył mi
Gdy zobaczyłam, że faktycznie skończyli, Naoki wyjął klucz i otworzył drzwi.

Faktycznie skończyła. Tym rzem nie upadłem. Nic też mnie nie bołało, więc stwierdziłem, że nic poważnego mi nie jest i nie potrzebuję opatrunków. Pomachałem do Naokiego, że już skończyłem i może wejść. Wszedł tazem z profesor Chino. Wyglądała na lekko przestraszoną i zdezoriętowaną. Nie dziwiłem się jej wcale. Podobnie było z Naoki'm. Podszedłem do niej zapytałem:
- Teraz mi Pani wierzy?
- Wierzę Ci. Jak do tego doszło?
- Niedługo po tym jak poznałem Nanami, miała ona jeden ze swoich ataków. Byliśmy wtedy w centrum miasta, więc podjąłem szybką decyzję. Zaciągnąłem ją do pobliskiej uliczki i tam mnie kilka razy uderzyła. Potem wyjaśniliśmy sobie kilka spraw i utaliśmy jak będzie wyglądał nasz związek. Mamy pewien pomysł i to tego potrzebujemy Pani pomocy. Będziemy potrzebowali sali na około jeden dzień i spokoju w tej sali. Chcemy też, aby zwolniła Pani naszą trójkę na ten dzień. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to nie nastąpi już rzadna kolejna sesja - opowiedziałem jej wszystko
- Co to za plan?
- Nie mogę go Pani na razie zdradzić. To też jest dosyć niekonwencjonalna metoda. Jestem jednak dobrej myśli. Czy pomoże nam Pani? - zapytałem się jej
- Pomogę - zgodziła się
- Na pewno? Gdyby coś wyszło na jaw, byłaby Pani współodpowiedzialna. Jest Pani na to gotowa? - doprecyzowałem
- Jestem - potwierdziła
- Dobrze. Powiadomię Panią jutro, kiedy zakładamy zrealizować plan.
- To do widzenia - odpowiedziała i wyszła cały czas lekko zdezorientowana.
- Jaki jest ten plan? - spytała się Nanami
- Powiem Ci, kiedy nadejdzie pora - opowiedziałem nie chcąc za durzo zdradzać.
Nanami nic nie powiedziała, tylko się przytuliła i wyszliśmy z sali w trójkę. Przecierz byliśmy trójką zwykłych japońskich uczniów szkoły średniej.
I trójka zwyczajnych japończyków opóściła budynek szkoły odprowadzona wzrokiem dyrektorki tej szkoły. Jeden z nich odłączył i poszedł na przystanek autobusowy. Dwójka pozostałych, chłopak i dziewczyna, ruszyli ku centrum.

Dodaj komentarz