O żydach - str 5

  • Syn pracujący u ojca Żyda w sklepie

    Syn pracujący u ojca - Żyda w sklepie pyta go:
    - Tate, a co to jest etyka?
    - Widzisz synu jakby ci to wytłumaczyć. Wyobraź sobie, że do sklepu przychodzi klient kupuje towar za 100 rubli, płaci banknotem 200 rublowym i przez przypadek zapomina zabrać wydaną mu resztę. Wtedy wchodzi w grę etyka: czy zabrać te pieniądze, czy podzielić się nimi ze wspólnikiem.

  • Szadchen swata młodziencowi posażną

    Szadchen swata młodziencowi posażną pannę.
    Ten sie wzbrania:
    - Przecież ona jest na pół ślepa!
    - Pomyśl tylko - nie będziesz musiał niczego przed nią ukrywać.
    - Ale ona jest prawie głucha!
    - Pomyśl tylko - ona nie usłyszy twoich przekleństw...
    - Kuleje na jedna nogę!
    - Tylko pomyśl - ona nie będzie za tobą łaziła krok w krok...
    - No i ma garba!
    - Oj, młody człowieku, badźże sprawiedliwy! Przecież  jedną  wadę to ona może mieć!

  • Tewje poczuł pragnienieWstapił

    Tewje poczuł pragnienie.Wstapił do piwiarni, wypił kufel piwa i mówi do sprzedawczyni:
    - Czy chce pani sprzedawać dwa razy więcej piwa niż dotychczas?
    - A jak? - sprzedawczyni jest wyraznie zainteresowana.
    - Jak? Niech pani nalewa piwo do pełna!!!

  • W 1968 roku centrala handlu

    W 1968 roku centrala handlu zagranicznego w Warszawie, chcąc się pozbyć towarzysza Rozencwajga, wysłała go do Rzymu z poleceniem służbowym, aby załatwił tam eksport polskiego makaronu do Włoch. Po trzech dniach Rozencwajg wraca z podpisanym kontraktem. Wobec tego wysyłają go do Paryża z poleceniem, aby załatwił eksport polskich perfum do Francji. Rozencwajg po dwóch dniach wraca ze wspaniałym kontraktem. Zrozpaczona dyrekcja wysyła go do Pekinu, aby załatwił eksport polskiego ryżu do Chin. po tygodniu telefonują.
    "Dlaczego tak długo, towarzyszu Rozencwajg?"
    "Co znaczy długo? Czy ja mogę tak ze środy na czwartek znaleźć w Chinach jednego z naszych?"

  • W jednym przedziale na sleeping`u

    W jednym przedziale na sleeping`u nocują Żyd i goj. Jest już grubo po jedenastej wieczór, strudzony podróżą goj w końcu usnął, a tu nagle wybudzają go z letargu słowa Żyda:
    - ojojoj, jakie to ja mam pragnienie, ojojoj jakie to ja mam pragnienie.
    Wkurzony facet po wysłuchiwaniu przez kilka minut tego lamentu wychodzi do przedziału ze sklepikiem, kupuje dwie flaszki oranżady, daje je Żydowi z tymi słowy:
    - Masz tu, pij i daj spać!
    Żyd w kilka sekund uporał się z obiema flaszkami. Kiedy dobroczyńca w końcu usnął, znowu obudził go głos sąsiada, tym razem słowami:
    - ojojoj, jakie to ja miałem pragnienie, ojojoj jakie to ja miałem pragnienie!

  • W Nowym Orleanie w tramwaju siedzi

    W Nowym Orleanie, w tramwaju siedzi Murzyn i czyta gazetę żydowską. Współpasażer - Żyd klepie go poufale po ramieniu i mówi:
    - Mało panu, że jest pan Murzynem.

  • W pewnym mieście obok siebie

    W pewnym mieście obok siebie znajdowały się Synagoga Żydowska i kościół. W sobotę idzie Rabin do Synagogi patrzy a tu ksiądz myje mu samochód, no to się rabin ucieszył ale i zastanowił. Następnego dnia czyli w niedziele idzie ksiądz na msze patrzy a tu mu rabin odcina rurę wydechowa w samochodzie.
    - Rabin co ty robisz z moim samochodem - krzyczy ksiądz.
    Na to rabin odpowiada;
    - Ty mi wczoraj ochrzciłeś samochód to ja ci dzisiaj twój obrzezam.

  • W przedziale kolejowym jadą Żyd

    W przedziale kolejowym jadą Żyd i szlachcic i rozmawiają na różne tematy. Kiedy w końcu rozmowa schodzi na temat interesów, szlachcic pyta:  
    - "Panie kupiec, niechże pan mi powie, skąd wy  Żydzi macie taką dobrą głowę do interesów."  
    Żyd, który właśnie je śledzia, uśmiecha się na te słowa i mówi:  
    - "Widzi pan, panie dziedzicu, my Żydzi jadamy bardzo dużo ryb, i to razem z głowami. W ciele ryby, a zwłaszcza w jej głowie, znajduje się dużo fosforu. Fosfor rozwija komórki mózgowe i sprawia, że jesteśmy tak dobrzy w interesach."  
    Szlachcic widzi, że Żyd obżera się śledziami, i postanawia coś zrobić, aby mu się lepiej powodziło w interesach. Mówi więc do Żyda:  
    - "Panie kupiec, odsprzedaj mi kilka śledzi."  
    Żyd odmawia. Szlachcic proponuje mu po pięć rubli za sztukę, potem dziesięć, potem piętnaście, potem dwadzieścia. Wreszcie, po długich targach, Żyd zgadza się sprzedać mu dwa śledzie za pięćdziesiąt rubli. Szlachcic zjada je z apetytem, ale niebawem odczuwa pragnienie. Na najbliższej stacji wychodzi więc z pociągu i idzie do bufetu, aby napić się piwa. Po chwili wraca do przedziału i mówi do Żyda:  
    - "Ale ze mnie głupiec, że zapłaciłem panu tyle pieniędzy za te śledzie. Przecież mogłem poczekać do tej stacji i kupić je tutaj za trzydzieści kopiejek."  
    - "O widzi pan, panie dziedzicu!" - woła Żyd. - "To już działa!"

  • W restauracji w wielkim przemysłowym

    W restauracji, w wielkim przemysłowym mieście, toczy się w żydowskim towarzystwie dyskusja na temat małżeństwa.
    - Małżeństwo to instytucja zdrowotna - mówi lekarz.
    - Małżeństwo to mniejsze zło - zauważa prawnik.
    Młody student twierdzi z zachwytem:
    - Małżeństwo to przecież spokojna przystań, na której spotykają się dwa okręty.
    Milczący dotychczas szef restauracji wzdycha głęboko:
    - Niestety, niektórzy natknęli się na okręt wojenny!

  • W salonie Rotszyldów wystąpił młody

    W salonie Rotszyldów wystąpił młody, obiecujący pianista. Po skończonym koncercie podszedł doń baron Louis i oświadczył:
    - Słyszałem Karola Lafite...
    Młodzieniec ukłonił się nisko.
    - Słyszałem Artura Rubinsteina..
    Młodzieniec ukłonił się jeszcze niżej.
    - Słyszałem Ignacego Paderewskiego...
    Młodzieniec ukłonił się najniżej jak mógł.
    - Ale żaden z nich nie pocił się tak, jak pan!