O żydach - str 14

  • Kon widzi że jego buchalter Żółtko

    Kon widzi, że jego buchalter Żółtko wygląda przez okno.
    - Panie Żółtko, lepiej by pan zrobił, gdyby pan tyłkiem przyglądał się przechodniom a oczami zaglądał do ksiąg.
    - Często to robię, panie Kon!
    - Tak? A co na to przechodnie?
    - Mówią "Dzień dobry, panie Kon"!

  • Łabędź i Żółtko zwiedzają

    Łabędź i Żółtko zwiedzają wesołe miasteczko. Stają przed karuzelą.
    - Ta karuzela - mówi Żółtko należy do Kona. Chodźmy się trochę przejechać.
    Po kilku okrążeniach Żółtko zbladł, potem zzieleniał i dostał torsji.
    - Zejdź z karuzeli - radzi Łabędź.
    - Nie mogę.
    - Dlaczego?
    - Bo Kon jest mi winien pieniądze i tylko w ten sposób mogę je odebrać.

  • Moniek Szwarcberg wysłał swego

    Moniek Szwarcberg wysłał swego pracownika, Joska Wasersztajna, żeby odebrał dług od Jojne Goldszmita. Josek wraca bez pieniędzy.  
    "Czyżby Jojne nie chciał oddać długu?" - pyta zaniepokojony Moniek.  
    "Wyraźnie tego nie powiedział" - odpowiada uspokajająco Josek - "tylko mnie wyrzucił za drzwi, a potem spuścił na pysk ze schodów".

  • Moris i jego żona Estera co roku

    Moris i jego żona Estera co roku chodzili na pokazy samolotów i co roku Moris mówił: "Estero, chciałbym się przelecieć tym samolotem" a Estera co roku odpowiadała: "Wiem Moris, ale przejażdżka tym samolotem kosztuje 50 dolarów, a 50 dolarów to jednak 50 dolarów." Pewnego roku, na pokazie samolotów, Moris mówi do Estery:
    - Estero, mam 85 lat, jeśli nie polecę w tym roku tym samolotem to już nigdy więcej mogę nie mieć takiej szansy.
    - Wiem Moris, ale przejażdżka tym samolotem kosztuje 50 dolarów, a 50 dolarów to jednak 50 dolarów.
    Rozmowę podsłuchał pilot i mówi:
    - Mam dla was propozycję. Zabiorę was na przelot tym samolotem i jeśli przez cały lot nie piśniecie ani słówka, nic nie powiecie, to nic nie zapłacicie. A jesli którekolwiek odezwie się jednym słowem, zapłacicie 50 dolarów.
    Moris i Estera się zgodzili. Pilot w powietrzu wykonuywał różne akrobacje chcąc wywołać u pasażerów przerażenie i zmusić do wrzasku, ale nie powiodło mu się. Milczeli jak zaklęci. W końcu lądują na ziemi, pilot podchodzi do Morisa i mówi:
    - To niemal niemożliwe! Robiłem wszystko co mogłem, żebyście krzyczeli z przerażenia, z reguły tak zawsze z innymi pasażerami było, a tym razem nic. Udało wam się zachować milczenie nawet w czasie najstraszniejszych akrobacji.
    - No wie pan, co prawda zamierzałem coś powiedzieć kiedy Estera wypadła z samolotu, ale  50 dolarów to jednak 50 dolarów

  • Mosiek budzi się w nocy i widzi że

    Mosiek budzi się w nocy i widzi, że z jego łoża wystają trzy pary nóg. Jeszcze trochę zaspany, liczy dla pewności:  
    - Moje nogi, Salci nogi, a to czyje nogi? Powtarza:  
    - Moje nogi, Salci nogi, a tu czyje nogi?  
    Wyskakuje z łóżka i jeszcze raz liczy:  
    - Moje nogi, Salci nogi... A ja się głupi denerwował!

  • Mosze zaprosił na randkę swoją

    Mosze zaprosił na randkę swoją przyjaciółkę, Salcie. Spacerują po mieście i w pewnym momencie mijają elegancką restaurację.
    - Ach, jakie smakowite zapachy... - wzdycha dziewczyna.
    - Podoba ci się? - Mosiek na to. - Jeśli tak, to możemy przejść się tędy jeszcze raz.

  • Na dworcu w Warszawie spotykają się

    Na dworcu w Warszawie spotykają się dwaj konkurujący ze sobą żydowscy handlarze drewnem.
    - Gdzie jedziesz?
    - Do Łodzi
    - Jak mówisz, że do Łodzi, to znaczy że do Lwowa. Przypadkiem wiem jednak, że faktycznie jedziesz do Łodzi. Pytam się więc ciebie: Po co kłamiesz?

  • Nauczyciel wezwał Szwarcmanową

    Nauczyciel wezwał Szwarcmanową do szkoły i mówi do niej:
    - Pani Szwarcmanowa ten pani Mosze, to strasznie brudny jest...
    - Jaki on brudny? Sama go myłam.
    Nauczyciel wziął chusteczke, skropił woda kolońską i przetarł nią szyję Moszka.
    Chusteczka zrobiła sie szara od brudu.
    - No i co, pani Szwarcmanowa?
    - Phy, chimicznie to każdy potrafi!...

  • Nowo ochrzczony bankier Rozenblum

    Nowo ochrzczony bankier Rozenblum zaręczył syna z córką neofity Kona.
    - Zawsze życzyłem sobie takiego zięcia - zwraca się Kon do przyjaciół - Sympatycznego chrześcijańskiego młodzieńca z dobrej żydowskiej rodziny.