Wyszłam ze szkoły , przypatrując się uważnie licealistom rozmawającym przed szkołą.
- Hejo , jednak przyszłaś - usłyszałam głos zza moich pleców.
Zobaczyłam tego samego bruneta , która przed godziną chciał udać się ''gdzieś'' ze mną.
- Hej - odpowiedziałam zimno.
- Mam na imię Alex i sorry za tamto. - przywitał mnie.
- Ja nazywam się Marcela i przeprosiny przyjęte - odpowiedziałam.
- To świetnie , bo zapowiada się miłe po południe - uśmiechnął się Alex.
Moim ciałem zawładnęły dziwne emocje. Miałam ochotę skoczyć mu na szyję i całować go bez przerwy. Opanowałam się jednak.
- Hmm , chyba mam wolny czas. Gdzie pójdziemy? - zapytałam.
- Może poznamy się lepiej w pizzeri? Jestem straszliwie głodny.-Alex złapał się za brzuch.
- Oki , ale Ty płacisz -
uśmiechnęłam się.
Niedługo potem weszliśmy do pizzeri. Zamówiliśmy hawajską i dwie cole. Szybką ją dostaliśmy. Chłopak patrzył na mnie , a po chwili zapytał się :
- Wejdziemy na chwilę do mojego domu? Wezmę jakieś chipsy i możemy pójść gdzie masz ochotę.
- Eee , wiesz co? Dlaczego masz do mnie nastawienie , że jesteśmy parą? - Przerwałam jedzenie.
- Co? Przecież tylko chciałem Cię trochę poznać i wynagrodzić na tamtą chwilę , kiedy chciałem... - Alex uśmiechnął się , co spowodowało narastanie moich emocji.
- Acha , to spoko - wybąknęłam i odeszłam od stołu.
Skierowaliśmy swoje kroki do jego domu. Nie rozmawialiśmy w ogóle. Alex otworzył drzwi do swojego luksusowego domu i przepuścił mnie przodem.
-Tędy- powiedział , prowadząc mnie przez schody do młodzieżowego pokoju wypełnionym naklejkami typu : ''Mój pokój , mój chlew''.
- Muszę przebrać koszulkę , tą okropnie wybrudziłem sobie ketchupem - Alex mówiąc to zciągnął koszulkę odsłaniając szeroki tors i umięśniony brzuch.
Mnie ogarnęły różne emocje , tak jak przy uśmiechu chłopaka.
Alex szybko założył nową koszulkę , a ja tłumacząc się obowiązkami domowymi pobiegłam do domu.
-To bez sensu. Jak to pierwszy raz widzę chłopaka , a ten zaprasza mnie na pizze , do swojego domu. To jest chore- myślałam , przestępując progi swojego pokoju. - może to moja wina?
Materiał zarchiwizowany.
Dodaj komentarz