Strach cz2

Nie byłam w stanie podnosić nóg, schody były dosyć strome, a nasz oprawca nie patyczkował się z nami. Krystian także ledwo unosił nogi, miał je bardzo posiniaczone. Pewnie droga do tego budynku była bardzo długa. Nadal nie mogłam uwierzyć że porwano mnie  i tego biednego 14-letniego chłopaka.... Nie mieściło mi się to w głowie. Nagle nasz porywacz odezwał się.
- No i jak podróż? Podobało wam się? Mam nadzieje że tak, bo teraz nie będzie tak słodko. - Mężczyzna wydał z siebie mało zabawny ryk. Nie było mi do śmiechu. - Zaraz umrę. - Pomyślałam.
   Schody właśnie się kończyły, gdy zza zakrętu wyszedł niski mężczyzna. Nie był ubrany na czarno ani nie miał na sobie kominiarki. Zupełnie jakby nie należał do tego gangu (inaczej nie mogę tego nazwać) był opanowany, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Cóż to za ślicznotka! Hmmm... podoba mi się, ale nie martw się księżniczko zrobisz co masz zrobić i wrócisz do domku - Mówiąc to oczy mu zabłysły, a mi zrobiło się nie dobrze. - Jak masz na imię? - Spytał.
Z nie chęciom i z wielkim obrzydzeniem odpowiedziałam.
- Karolina. Po co nas tu przywieźliście!!!??? - Krzyknęłam
- Ooo.. nie grzeczna dziewczynka....  Nie ładnie... -  Facet obrócił się do przestępcy, który przed chwilką wyciągnął nas z pomieszczenia - Tylko tyle? Co to ma być? I po co Ci ta kominiarka debilu? - Facet nawet nie drgnął, a po chwili powiedział:
- Niestety tylko 5 kobiet Panie, wybacz mi... Jest mały problem szefie, bo gdy braliśmy te kobietę to ten chłopak wszystko widział i stwierdziliśmy że nie ma na co czekać bo maże komuś powiedzieć... i... stąd ta kominiarka..... no i .... - Teraz mówił  bardzo nie pewnie, jakby on był królem świata i każde słowo wymawiał bardzo cicho, myślę żeby nie zdenerwować swojego Pana i  miałam rację (w krótce także i my mieliśmy się przekonać jak to jest, ale o tym później).
- Zgupiałeś!!!!!????? Za kogo Ty się masz??!! - Zmienił ton głosu na niższy co bardzo mnie to zdziwiło.- Piotrek, w tej chwili masz pozbyć się chłopaka! - Moje oczy pokryły słone łzy, tak bardzo chciałam, aby jemu nie stała się krzywda - Albo nie! Zaprowadź tych dwoje do mojego biura, a ja sobie tam z nimi porozmawiam.
- Tak jest Panie! - odpowiedział.
   Szliśmy jakimś wąskim korytarzem, słyszałam dźwięki wydawane przez wykorzystywane kobiety, a  na ścianach były dziwne napisy ze spreju wydawało mi się że nie po polsku. Nagle korytarz skończył się, a ja ujrzałam duże drzwi. Weszliśmy. Było tam pięknie, odzwierciedlenie tego co widzieliśmy na korytarzu. Był to duży salon  pomalowany na kremowo, wszystko było piękne. Milczenie przerwał głos szefa gangu.
- No i jesteście w moim pałacu. Nie ma to jak w domu. Nie martwcie się, bo to co słyszeliście tam nie ma nic wspólnego z wami, wręcz przeciwnie! - Z radości uśmiechnął się - Wiecie co to jest? Hmm.. Zapewne nie więc wam wytłumaczę. - Jakiś młody mężczyzna przyniósł mu woreczek z białym proszkiem.  - Narkotyki, a dokładnie skopolamina, którą wy będziecie musieli przetransportować do Polski. Jak pewnie nie wiecie jest to bardzo mocna używka, która jak tylko dostanie się do krwiobiegu zniewala. Nie macie pojęcia co robicie po jej zażyciu.  
- Ale po co mamy ją tam zawieść ? - Przerwałam mu, a on troszkę się oburzył jednak nie zareagował.
- Jak to nie wiecie? Nikt wam nie powiedział?  - Udał niewiniątko - Jesteśmy teraz w Kolumbii, tutaj wszystko jest inne, kobiety także. W Polsce dziewczyny są piękne! A my potrzebujemy takich! Upada mi interes, faceci rzadziej przychodzą żeby się zabawić, a ja tracę na tym sporo pieniędzy! - Głos mu zadrżał - Powiem wam jak to będzie wyglądało. Za chwilę moi ludzie wezmą was do tamtego pokoju - wskazał palcem na drzwi - tam wszczepią wam  woreczek narkotyku, ale spokojnie nie będzie bolało. Odwiozą was na lotnisko, potem wsiądziecie w samolot lecący w stronę Los Angeles, a następnie do Polski. Na każdym lotnisku będą czekać moi ludzie z bronią, więc nie warto uciekać. Gdy będziecie już w Polsce na lotnisku, przyjdzie po was nie jaki Pablo, on zawiezie was do swojego biura i wyciągnie z was tzw. Oddech diabła, jeśli tylko nie będziecie martwi, ten narkotyk szybko zabija, jak się rozprzestrzeni w waszym organizmie będzie po was. - Mówił to z takim spokojem. - A potem jesteście wolni tylko tyle mam wam do powiedzenia.
- Zabrać ich! - Powiedział szef do stojących za nim ochroniarzy.
   Weszliśmy do wskazanego nam wcześniej pokoju, było tam pełno krwi, pomyślałam że był tam ktoś wcześniej przed nami, który tak jak my poddał się zabiegowi. Zmroziło mi krew w żyłach. Dla nich wszystkich było to takie proste... Spojrzałam na mojego towarzysza. Po jego policzkach nadal spływały łzy. Kazali nam się położyć i zdjąć bluzki. Zrobiło mi się zimno i byłam przerażona jak diabli. Przytuliłam Krystiana do siebie, ale wtedy nas rozdzielono. Przywiązali mnie do jakiegoś pręta sznurem i zakleili usta taśmą. To samo stało się z chłopakiem. Jakiś facet do mnie podszedł i wziął ze sobą scyzoryk, przytrzymał mnie jedną ręką a drugą powoli naciął dół mojego brzucha. Tak bardzo bolało, nie miałam sił by krzyczeć, ale Krystian się nie poddawał, wiercił się i wiercił, a potem usłyszałam tylko jego krzyki i odpłynęłam. Zemdlałam z bólu.
    
....................................................................................................................................................
       Jak wam się podoba? Piszcie w komentarzach! Jestem tutaj nowa i potrzebuję jakiś wskazówek ;) :) ;) :) MIŁEGO CZYTANIA!!!!

kajtula03

opublikowała opowiadanie w kategorii science fiction, użyła 1063 słów i 5783 znaków.

2 komentarze

 
  • Tommy

    Super

    20 kwi 2017

  • kajtula03

    @Tommy A dziękuję Ci ;)

    20 kwi 2017

  • JustiJusti

    Mega :) Czekam na kolejną część

    19 kwi 2017

  • kajtula03

    @JustiJusti DZIĘKUJE! Nie długo będziesz czekać :)

    19 kwi 2017