Rozdział Pierwszy
Moja babcia mieszka w spokojnej części BH, wzdłuż ulicy ciągnął się takiej samej wielkości dwu piętrowe małe kremowe domki, które oddzielają jedynie małe trawniki. Za każdym domem znajdowały się duże ogrody i tylko dzięki nim można odróżnić kto mieszka w jakim domku, ponieważ każdy z nich był urządzony inaczej, wedle gustu właściciela. W oddali za ogródkami znajdowała się droga, która prowadziła prosto na plażę. Siedząc w moim nowym pokoju z balkonem na piętrze, mogłam wsłuchiwać się w szum morza. Jak już wspomniałam była to spokojna część BH podobno, ponieważ obudził mnie jakiś hałas dochodzący prawdopodobnie z ogrodu z domu naprzeciwko. Był to niesamowicie głośny warkot jakiegoś. . motoru? Nie wiem nie znam się, ale strasznie przeszkadzał mi w spaniu, postanowiłam więc uciszyć maszynę i jego właściciela. Szybko wstałam z łóżka i jednym zgrabnym ruchem odsłoniłam okno balkonowe, natychmiast moje oczy poraziły promienie słoneczne.
- Osz kurde! – mruknęłam pod nosem zasłaniając jedną dłonią twarz, a drugą z zamachem otwierając okno. Powoli moje oczy zaczynały przyzwyczając się do światła, mrużąc oczy próbowałam dostrzec skąd dobiega ten strasznie głośny warkot.
- Hej. . – chciałam krzyknąć, do chłopaka który odwrócony do mnie plecami siedział na jakimś wielkim czarnym motorze i namiętnie molestował jego manetkę, ale z rana zawsze mam chrypę. Odchrząknęłam i nabrałam powietrza w płuca.
- Hej Ty! Przestań! Słyszysz!? Przestań do cholery!- Nie zareagował, no a jakże mógłby mnie słyszeć, ciekawe czy w ogóle słyszy swoje myśli przez ten jazgot. Sfrustrowana rozejrzałam się dookoła.
- Nie chcesz po dobroci, ok. – powiedziałam sama do siebie, szukając czegoś. . czegoś czym mogłabym zwrócić na siebie uwagę. Tak właściwie to ciągle gadam ze sobą. . No niestety tak się dzieje jak nie ma się przyjaciół. Uwagę moich oczu skupił tylko kaktus w doniczce, który stał na małym stoliku w kącie balkonu. Chwyciłam ją i przyjrzałam się dokładnie.
- Wybacz kaktusiku, wybacz babciu, ale tak się dzieje, jak ktoś zakłóca mój spokój podczas gdy śpię. – I z wielkim zamachem spróbowałam rzucić w chłopaka, niestety nie trafiłam, ale podziałało. Doniczka rozbiła się tuż obok skrzynki z jego narzędziami. Chłopak zgasił to hałasujące coś i rozejrzał się.
- Co do. . !? Do cholery! Czyś Ty zwariowała? – chłopak znalazł mnie wzrokiem. Był w lekkim szoku, a ja wielce zadowolona.
- Wybacz, ale inaczej nie mogłam zwrócić na Ciebie swojej uwagi żebyś w końcu wyłączył ten szajs! Obudziłeś mnie! – wychyliłam się krzycząc do niego. Chłopak spojrzał na zegarek na swoim nadgarstku, a ja trochę lepiej mu się przyjrzałam i trzeba przyznać, ładny był. Wysoki, dobrze zbudowany, ubrany był w obcisły biały podkoszulek, to znaczy już nie biały usmarowany był smarem, czarne luźne spodenki i klapki, chyba uprawiał jakiś sport, bo miał zgrabne łydki, haha Effy o czym ty mówisz, miał też krótko przystrzyżone kasztanowe włosy z grzyweczką. . oprzytomniałam w połowie jego wypowiedzi.
- Eeee – powiedziałam trochę zdekoncentrowana.
- No co eee? Jest 15 w południe dziewczyno rzucająca we mnie kaktusem! Rozumiem. . są wakacje, ale ile można spać!? Nie szkoda ci czasu?!
-Nie wymądrzaj Ty się! – tupnęłam nogą wychylając się coraz bardziej przez barierkę – Z chęcią skopałabym Ci tyłek!
- Nie skończyłem, poza tym nikomu nigdy nie przeszkadzał ten jazgot – wzruszył ramionami jak gdyby nigdy nic i zaczął grzebać w torbie z narzędziami.
- Jestem tu od wczoraj, będę twoją sąsiadką, więc lepiej więcej tego nie rób!
- Oooo przestań!- odwrócił się do mnie. – A tak poza tym, to masz fajną piżamkę, w nosorożce, nie jesteś na nią za stara? I zaczął się śmiać, perfidnie śmiać, ze mnie. . Po czym wrócił do czynności, którą wykonywał wcześniej, która tak bardzo mnie denerwowała.
Nie miałam ochoty na dalsze wydzieranie się na niego, schowałam się do pokoju i szczelnie zamknęłam balkon, chociaż niewiele to dało. Postanowiłam wziąć szybki prysznic i zejść na śniadanie, albo raczej obiad. . Ubrałam wygodne spodenki i zwiewną czarną bluzkę, związałam moje długie blond włosy w kucyk i tak jak najbardziej lubiłam na boso zeszłam na dół. Nie zastałam niestety nikogo w domu. . Z lodówki w kuchni zgarnęłam mój ulubiony przysmak, czyli kabanosa i wyszłam na ogród. Na huśtawce postawionej pod dużym kasztanem zastałam mamę. Z chłodnym wyrazem twarzy zapytałam gdzie babcia i Alex.
- Alex bawi się z nowymi kolegami w ogródku obok, a babcia poszła na zakupy. – wskazała mi palcem i wróciła do czynności, którą wcześniej wykonywała czyli sączenia wina i palenia papierosa. Zmierzyłam ją wzrokiem i zniesmaczona ruszyłam w głąb ogrodu. Alex bawił się z jakąś dziewczynką jego wzrostu w ogrodzie tego chłopaka¬¬. Nie chciała się na niego znowu natknąć. Wróciłam do domu i zauważyłam, że ktoś kręci się w kuchni, poszłam tam i natrafiłam się na babcie.
- Hej Babciu.
- Witaj Kochanie. - Babcia przytuliła mnie i ucałowała w policzek, zrobiła to co powinna robić moja matka, dla której ważniejsze są papierosy i winno. – Jak się spało?
- Em. . Dobrze- nie chciałam mówić jej o kaktusie.
- Nasza sąsiadka zaprosiła nas na grilla dzisiaj wieczorem, pójdziesz ze mną złotko? – Babcia uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie.
- Oczywiście. – Wtedy jeszcze nie wiedziałam co mnie czeka.
1 komentarz
rokisi
Dawaj kolejne! Chyba, ze juz jest. ;D bardzo fajnie sie czyta ;>