Rebelia

Rebeliaproszę o opinie, chce wysłać to opowiadanie na konkurs, ale nie wiem czy się opłaca. Jak myślicie?
*************
Daleka przyszłość, jest rok 3001. Podczas kilku wieków przed nami wybuchały wojny, ostatnia była najgorsza. Zjednoczona Republika Azjatycka wypowiedziała wojnę połowie świata. Trwało to kilkanaście lat, a w tym czasie zniszczono wiele miast, niektóre państwa przestały istnieć, a około dwie trzecie ludności zmarły. Technologia naszych czasów nie jest lepsza niż tysiąc lat temu. Urządzenia są wadliwe i często się psują, a ludzie mieszkają w strasznych warunkach. Nowe miasta wybudowano wysoko nad ziemią, ponieważ gleba jest skażona przez bomby atomowe, więc zejście tam na chociażby kilka sekund kończy się powolną i bolesną śmiercią. Jedynym plusem naszych czasów są komunikatory- to urządzenie wszczepione w dłoń, dzięki którym możemy kontaktować się z innymi, jeśli przyłoży się rękę do szyby lub lustra wyświetla się obraz osoby z którą rozmawiamy, ale ma jeden minus, przeszkadzający w życiu rebelianta, a mianowicie namiar. Wielu z naszych ludzi zostało przez to złapanych, tylko dlatego, że nie wyciągnęli tego z ręki, wtedy gdy była na to pora. Na szkoleniach jakie odbywaliśmy właśnie tego nas uczono, należało naciąć skórę przy kciuku i szybko wyciągnąć urządzenie. Do walki z władzą szkoli się nas już w wieku szkolnym, gdy mamy siedem lub osiem lat. Przyjmuje się nas do rebeliantów w dniu, gdy skończymy siedemnaście lat. Ja swoje skończę już jutro i dzisiaj zakończy się szkolenie, muszę jedynie zdać testy.
Wstałam z mojego łóżka i podeszłam do lustra. Ujrzałam tam blondynkę z rozczochranymi włosami i szarymi, zimnymi oczami. Rysy twarzy miałam delikatne, nos był drobny i lekko zadarty.
-Dzisiaj twój wielki dzień, musisz się uszykować- powiedziałam do swojego odbicia i rozsunęłam drzwi szafy. Wyjęłam czarny kombinezon i założyłam na siebie. Wstukałam kod i ubranie zmieniło kolory, teraz miałam na sobie niebieską bluzkę i czarne, przylegające spodnie. Nałożyłam na strój czarną ramoneske i wciągnęłam wojskowe buty. Wzięłam do ręki szczotkę i wydałam jej polecenie.
-Falowane z niebieskimi końcówkami.- przyłożyłam urządzenie do włosów i zaczęłam je czesać, po kilku sekundach były już takie jakie chciałam. Jeszcze raz obejrzałam się w lustrze i z zadowoleniem stwierdziłam, że wyglądam w miarę dobrze. Teraz mogłam zejść na dół i zjeść śniadanie z rodzicami, co nie często się zdarzało. Mieszkaliśmy w apartamencie tylko dlatego, że rodzicom trafiła się dobra praca. Mama była szpiegiem rebeliantów, ale udało jej się dostać prace u boku prezydenta jako sekretarka. Tata natomiast dostarczał ruchowi oporu broń, dzięki pracy w wytwórni broni. Rodzice siedzieli przy stole i jedli zapiekankę, ja postanowiłam wziąć płatki.
-Płatki kukurydziane z mlekiem.- wydałam polecenie i usiadłam naprzeciw rodziców. Uśmiechnęłam się do nich, ale niestety byli zajęci oglądaniem wiadomości wiec tego nie zauważyli. Mama była drobną blondynką z zielonymi oczami, tata natomiast był wysokim i postawnym mężczyzną o czarnych włosach i zimnych, szarych oczach, które po nim odziedziczyłam. Przede mną pojawiła się miska z płatkami, wzięłam do ręki łyżkę i zaczęłam je przeżuwać, niestety były one bez smaku, ale przynajmniej się nimi najem.
-Laura- spojrzałam na mamę.- Dzisiaj zaraz po szkole masz egzaminy na żołnierza rebeliantów, o siedemnastej musisz być na miejscu. Nie spóźnij się.
-Dobra- spojrzałam na zegar.- Ja lecę jest pięć po szóstej, za dziesięć minut mam lekcje.- pożegnałam się z rodzicami, wzięłam torbę i wyszłam. Pod apartamentami był parking, zjechałam windą na dół i skierowałam się do sektoru drugiego, odnalazłam mój motor i wsiadłam na niego. Był to biały ścigacz ze wzorami ze złota, czule go poklepałam i odpaliłam silnik. W kilka sekund byłam już na drodze, skierowałam się w stronę biedniejszej części miasta, czekała tam na mnie koleżanka, którą miałam ze sobą zabrać.
-Cześć Lisa.- powitałam ją ciepło- wsiadaj.- podałam jej kask, a ona usiadła za mną. Była rudowłosą dziewczyną z ostrymi rysami twarzy, lecz z drobnym ciałem. Była bardzo chuda, prawie jak anorektyczka, ale potrafiła powalić naraz dwie osoby, była bardzo silna i niższa ode mnie o kilka centymetrów.
-Zdążymy? Zostało mniej niż pięć minut.
-Spoko, za dwie minuty będziemy na miejscu.
Odpaliłam silnik i ruszyłyśmy z piskiem opon. Pod szkołą byłyśmy w jakieś trzy lub dwie minuty przed dzwonkiem. Odstawiłam motor na parking i skierowałyśmy się w stronę głównego wejścia do budynku. Spojrzałam na mój komunikator, migała na nim zielona ikona z jedynką.
-Czekaj sprawdzę co mam- przyłożyłam dłoń do drzwi i wyświetliło mi mój plan lekcji.- Mam historie, a ty?
-Języki obce, trzy godziny męczarni.  
-No to widzimy się po szkole, na razie.
Obróciłam się i ruszyłam do zachodniej części szkoły. Weszłam do klasy i zajęłam miejsce z tyłu, udawałam, że z zainteresowaniem słucham o wojnie w 2146. Nagle mój komunikator zaczął dzwonić, podniosłam rękę i poprosiłam o wyjście z klasy.
-Oczywiście, ale nie bądź tam za długo.
Wzięłam torbę i wyszłam z klasy, na korytarzu przyłożyłam dłoń do ucha.
-Mama? Tak już idę.
Weszłam do pierwszej lepszej łazienki i przyłożyłam rękę do lustra. Wyświetlił się obraz mojej mamy.
-Mamo? O co chodzi?
-Uciekaj ze szkoły, nie wracaj do domu, namierzyli nas, za chwilę tu będą. Mieli podsłuch w naszym mieszkanie nie wr...- zobaczyłam jak ktoś uderza mamę w głowę, a ona pada na ziemie, później połączenie się urwało. Wybiegłam ze szkoły najszybciej jak mogłam, dobiegłam do motoru i wsiadłam na niego. Kluczyłam między pojazdami, żeby jak najszybciej dostać się do apartamentów. Na miejscu byłam w niecałą minutę, zobaczyłam jak prowadzą moich rodziców skutych kajdankami do wozów z kratami. Schowałam się za samochodami więc mnie nie widzieli, oparłam się o jeden z nich i wyjęłam mały nożyk. Wbiłam końcówkę obok kciuka i pociągnęłam ostrze w prawą stronę, rana otworzyła się pokazując małe urządzenie. Włożyłam palce do środka i wyciągnęłam komunikator, na początku tylko zapiekło, ale po chwili poczułam straszny ból, otworzyłam torbę i wyjęłam z niej mały flakonik. Zdjęłam zatyczkę i popsikałam roztworem rękę, rana zagoiła się w kilka sekund. Znów wyjrzałam zza samochodu, ale nikogo nie było już na parkingu, wstałam. Spojrzałam na komunikator i rozdeptałam go. Skierowałam się w stronę wind, ale w ostatniej chwili rozmyśliłam się i wybrałam inną drogę. Otworzyłam drzwi na klatkę schodową i zaczęłam wchodzić po schodach, czekało na mnie kilka pięter, które musiałam minąć, ale aby zdobyć broń schowaną w domu zrobiłabym wszystko. Wchodziłam szybko, jednocześnie starając się być cicho. Po kilku minutach byłam już na dziesiątym piętrze, miałam już otwierać drzwi, gdy usłyszałam głosy.
-Myślisz że ich córka tu przyjedzie?  
-To rebeliantka do tego młoda, na pewno wróci, zresztą nasz agent dzwonił, że wybiegła ze szkoły. Chciał ją śledzić, ale jej ścigacz to najnowsza generacja, więc niestety nie mógł jej dogonić.
-Miejmy nadzieje, powinniśmy szybko sobie z nią poradzić.  
Dalszej rozmowy nie usłyszałam, wyjrzałam zza drzwi i zobaczyłam, że nikogo nie ma w holu, a to oznaczało, że weszli do środka mieszkania. Po cichu podkradłam się do drzwi i zajrzałam do pomieszczenia. Widząc, że nikogo nie ma weszłam do środka i skierowałam się do kuchni, schowałam się za wysepką i zaczęłam wyciągać szuflady. Wpisywałam właśnie kod dostępu do schowka gdy ktoś wszedł do kuchni, udało mi się wpisać kod zanim intruz mnie zauważył. Wślizgnęłam się do środka i zamknęłam drzwiczki, znalazłam się w składziku broni. Obejrzałam wszystkie po kolei, były tu Miotacze, Iskry, a nawet zwyczajne noże. Wzięłam do ręki iskrę i stwierdzałam, że to nie wszystko co mogę wziąć. Powybierałam najnowsze rodzaje broni do torby i znów wstukałam kod, wyszłam i rozejrzałam się po pomieszczeniu, ale nikogo nie było. Trzymając w dłoni iskrę sprawdzałam po kolei każdy pokój, nikogo nie było więc postanowiłam się wycofać i uciec z miasta. Ostrożnie schodziłam po schodach, nie chciałam ryzykować wpadnięciem na kogoś z kim miałabym problem. Udało mi się dotrzeć do parkingu, tu także nikogo nie było co wydało mi się bardzo podejrzane. Dobiegłam do motoru, odpaliłam go i ruszyłam na północ, właśnie tam było zejście na prawdziwą ziemie, to była moja jedyna szansa na ucieczkę i zaplanowanie rebelii.  
Po kilkudziesięciu minutach jazdy w końcu dotarłam do przejścia na powierzchnie. Poszukałam zjazdu i wróciłam po motor. Bałam się tego co tam zastane, ale musiałam to zrobić, dla rodziców i dla rebeliantów. Z bijącym sercem podjechałam do przejścia i powoli ruszyłam w dół, jechałam kilka minut. Nie wiedziałam co tam zastane w szkole mówiono nam, że powierzchnia jest zanieczyszczona, a zejście tam jest śmiertelnie niebezpieczne.
Jednak musiałam to zrobić, nie mogłam przestać. Gdy dojechałam na ziemie, zobaczyłam ruiny miasta, stałam tak wpatrując się w ten widok chyba przez kilka minut, dzięki temu okazało się, że ziemia jest bezpieczna. Ruszyłam powoli do przodu, byłam ciekawa co zastane dalej. Nagle poczułam uderzenie w głowę i tępy ból, a później już nic nie pamiętałam, straciłam przytomność.
***************
-Premierze dziewczyny nie ma w mieście, znaleźliśmy jej komunikator, cały zniszczony.
-A gdzie go znaleźliście?  
-Na parkingu apartamentów.
-A dokładniej?
-Sektor pierwszy, to parking dla samochodów. Wraz z Markiem myślimy, że dziewczyny nie ma już w mieście, uciekła.
-A więc poszukajcie jej.
Adam wyszedł z gabinetu premiera, był wściekły, wiedział jak szkolono dziewczynę.
-Jest sprytna i szybka, jak my sobie z nią poradzimy?- spytał sam siebie. Miał świadomość, że nie ma jej w mieście i że jej tu nie znajdą, jedynym wyjściem był powrót na powierzchnię ziemi. Wiedział już, że ta decyzja jest dobra i jego odział musi wykonać rozkaz który im za chwilę wyda, inaczej będą skazani na łaskę lub niełaskę premiera.  
Adam wchodził na teren bazy gdy usłyszał syreny zwiastujące atak. Nie chciał pomagać innym, jego kompani należeli do oddziału specjalnego, a on był ich szefem, więc nie jego zadaniem było ratowanie bazy. Co do dziewczyny miał już ustalony dokładny plan, najpierw sam zjedzie na ziemie, a następnie powiadomi swój oddział, czy mogą zejść i czy jest bezpiecznie. Przechodził właśnie przez plac szkoleniowy, gdy obok niego wybuchła spadająca bomba hukowa, która odrzuciła go na dużą odległość przez co uderzył plecami o ścianę. Po kilku sekundach udało mu się otrząsnąć z szoku, ale nic nie słyszał. Przyłożył palce do prawego ucha i poczuł na nich ciepłą i lepką ciecz, to samo stało się z drugim uchem. "Widocznie mają coraz lepsze bomby niż sądziliśmy” pomyślał i spróbował wstać, lecz nie udało mu się, podejmował kilka prób podniesienia się, ale każda kończyła się tak samo, w końcu zrezygnował. Oparł się plecami o ścianę i przyglądał się żołnierzom próbującym powstrzymać rebeliantów od wdarcia się do bazy, ale nie udało im się to. W pewnym momencie główna brama wyleciała w powietrze, a do środka zaczęli wbiegać uzbrojeni ludzie. Adam widział jak żołnierze po kolei padali od ich strzałów, domyślił się więc, że jego także zastrzelą, jednak zobaczył szansę na schowanie się przed nimi. Na wprost niego znajdowała się studzienka, wiedział, że prowadzi ona do ścieków i możliwe jest, że uda mu się uciec. Zaczął się czołgać w stronę otworu, ale nagle ktoś przytrzymał jego nogę, odwrócił się i ujrzał nad sobą wysoką brunetkę.
-A gdzie się tak chłopczykowi spieszy? Chyba nie chcesz wpaść do studzienki?- zapytała ironicznie dziewczyna i w tej samej chwili ktoś inny założył mu na głowę worek. Ostatnie co poczuł to silne uderzenie w głowę.
********  
To tylko jedna cześć, ale będzie więcej. Mam nadzieje, że się podobało i proszę o szczerą opinię czy to opowiadanie nadaje się na konkurs.

Karou

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 2334 słów i 12673 znaków.

5 komentarzy

 
  • Cherry

    Superrr bardzo fajny  :smile:

    6 kwi 2014

  • Karou

    jakiego? O.o

    31 mar 2014

  • nemfer

    Tak jak Scarlet pisze… kilka literówek, początek znajomy (z filmu)

    31 mar 2014

  • ;)

    Jak dla mnie,to fajne nawet:-)

    31 mar 2014

  • LittleScarlet

    No fajnie. Dobry, oryginalny pomysł i całkiem niezłe wykonanie. Wychwyciłam kilka błędów, Np. słowami zamiast włosami. Wyeliminuj pozostałe literówki i wydaje mi się, że naprawdę warto spróbować sił w tym konkursie, w końcu nic nie tracisz ;) Powodzenia życzę.

    31 mar 2014