Odnaleźć prawdę

Był poranek, 24 marca. A z domu Dawsonów jak zwykle tego dnia dało się usłyszeć krzyki. Co roku jest tak samo. I co roku ta sytuacja ma taki sam koniec.  
- Ale kochanie, może da się coś zrobić! Może się tym zajmą! – krzyczał Steven do swojej żony Nancy.  
- Od 2 lat, tego samego dnia nachodzi cię ta sama myśl. Ale uwierz, że już nic nie możesz zrobić. – Nancy wróciła do sprzątania.  
Natomiast Steven usiadł w fotelu przy kominku i spojrzał na zdjęcie swojej córeczki Mandy. Uśmiechnął się lekko. Lecz to tylko złudzenie. W środku jest najsmutniejszym człowiekiem na świecie. Odkłada zdjęcie Mandy i bierze w dłoń drugie, także opatrzone czarną wstążką zdjęcie Lindy, kobiety, którą tak naprawdę kochał…
3 lata temu 24 marca na autostradzie w Kansas zginęły dwie kobiety. Jedna miała 8 lat, druga 32. Te dwie kobiety były całym światem dla Stevena. Teraz, zostały tylko ruiny posklejane na szybko betonem. Ten beton, to Nancy. Poznał ją, oświadczył się i wziął za żonę. Ale w jego sercu nadal jest Linda. Dla niej żył, ona była tą jedyną.  
Steven wścieka się tego dnia nie tylko dlatego że ten dzień odebrał mu rodzinę, ale też dlatego, jak sąd, koledzy z pracy i cały świat potraktował jego stratę.  
Steven pracuje w policji. Gdy stała się ta tragedia, dostał kilka dni urlopu, a jego koledzy próbowali rozwikłać tę zagadkę. Jednak po kilku miesiącach sprawę odłożono do archiwum. Uznano, że napady na banki czy kradzieże są ważniejsze od śmierci człowieka.  
- Koniec z tym – pomyślał Steven.  
Wieczorem, kiedy Nancy usnęła oglądając telewizje, Stev pojechał na komisariat i po cichu wkradł się do archiwum. Odnalezienie dobrej szuflady, potem dobrych akt zajęło trochę czasu. Jednak nagroda, którą zdobył była zadawalająca. Znalazł dokumentacje śledztwa w sprawie jego rodziny.  
Przysiadł w kącie i otworzył folder. Podręcznikowo opisano datę, godzinę i miejsce zdarzenia. Ale zadziwiające było to, jaką pustką świeciło miejsce, gdzie powinni był wpisani ludzie podejrzani o dokonanie tego przestępstwa.  
Widząc to Steven postanowił dokładnie przepytać o tę sprawę swojego znajomego, komisarza Douglasa Shawesa. Kumplowali się, ale w tej sytuacji ta więź może zostać złamana. Steven był gotów użyć siły, by poznać choć jedno nazwisko. A resztę załatwi sam. To w końcu jego rodzina, zemsta i pragnienie poznania prawdy.  
Co do dowodów znalazł tam jedynie opis jego rozwalonej Hondy Civic, odciski palców jego żony i córki pozostawione w tym aucie. I oczywiście, żadnych innych odcisków tam nie było. Po co bawić się w szukanie morderców, jak można w tym czasie zajmować się patrolowaniem ulic czy ściganiem gości wyrywających torebki starym babciom w Central Parku!
Na liście świadków znalazł jedną pozycje – Jeffrey Withey. Mieszkający w Orlando farmer, 78 lat. Przejeżdżał tamtędy.  
" Widziałem tylko, że w te panie walnęła jakaś furgonetka”
Wow, Douglas ‘ bardzo’ się wysilił przesłuchując tego pana. Pewnie bał się, że mu zejdzie na zawał.  
Opis miejsca zdarzenia zawierał jedne ciekawy fakt – była tam kamera. Pokazywała miejsce wypadku. Ale po jej przejrzeniu nie znaleziono nic przydatnego. Steven chyba musi sprawdzić ten fakt. I skontaktować się z farmerem. Ale przedtem wyciągnąć od Douglasa jego adres.  
Przecież ktoś ‘ przypadkiem ‘ urwał kawałek kartki w folderze.  
Steven wrócił do domu ok. 2 w nocy. Nancy dalej spała przed telewizorem. Położył się do łóżka, a rano nie wzbudzając podejrzeń udał się do Douglasa pod pretekstem oddania pożyczonych płyt z heavy metalem J
Poszedł do niego do domu. Zdziwił go fakt, że drzwi był otwarte. Douglas zawsze miał hopla na punkcie bezpieczeństwa. Zawsze zamykał drzwi od środka na klucz. Teraz, po swobodnym naciśnięciu klamki drzwi lekkim ruchem otworzyły się.  
Steven wszedł do domu, w którym panowała dziwna atmosfera. Było cicho, ale czuł, że nie jest tu sam…
Gdy wszedł do salonu, zobaczył leżącego na podłodze, martwego kolegę. Strzał z bliskiej odległości w głowę, typowa egzekucja, nie przypadek. Czy Douglas coś wiedział?
Z tych rozmyślań Steven został wyrwany przez stukot butów na piętrze. Przyczajony za ścianą, wyjrzał na korytarz i spoglądał na schody. Na szczęście obok był kredens, w którym Douglas trzymał broń. Szuflada z drugim dnem – cudowny wynalazek. Na rzeczy których nie chcemy pokazać żonie, wstydliwe rysunki, zdjęcia albo broń. Jednak Douglas nie zdążył jej użyć. Pewnie biegł to, żeby ją zdobyć i zastrzelić napastnika. Niestety, ten bandyta był szybszy…
Trzymał broń i obserwował schody. Ten bandyta ciągle tu jest i najwyraźniej robi raban szukając czegoś na piętrze. Zaraz… zbiega na dół!
Niska postać szybkim krokiem zbiega po schodach trzymając coś w ręku. Steven nie zastanawia się. Oddaje strzał, trafiając w ścianę koło drzwi. Wystraszony złodziej przypadkiem upuszcza zdobycz i wybiega z budynku.  
Steven podchodzi do schodów i widzi, że tym cennym łupem, dla którego zabito jego kumpla jest laptop. Postanawia dokładnie się mu przyjrzeć.  
Zabrał komputer do siebie, żeby Nancy nie nabrała podejrzeń. Steven bardzo rzadko bywał u Douglasa, więc co by tam robił tyle czasu.  
Wieczorem, siedząc przy biurku i przeglądając laptopa Steve znalazł materiał z kamery na ulicy.  
Ciarki go przechodziły kiedy to włączał. Zaraz zobaczy moment, kiedy zawalił się jego świat, kiedy jego życie straciło sens. Ale musi to zrobić, musi ukarać gościa, który tak spieprzył jego Zycie. Jest to winien tym dwóm skarbom, które stracił.  
Przed wypadkiem ulica jest spokojna. Nic ciekawego, samochody, niektóre pędzące, niektóre w żółwim tempie przemierzają autostradę.  
W pewnej chwili widać samochód, którym Linda odwoziła Mandy do szkoły muzycznej. Nie dotarły na zajęcia. Zna przeciwka nadjeżdża niebieski Ford, van. Duży, taranuje jego samochód. Honda odbija w prawo uderzając w barierki na autostradzie. Te wybijają ją w górę i samochód spada. Ford jest już kilkadziesiąt kilometrów od miejsca wypadku.  
Dlatego ciała jego córki i żony były w takim stanie. Pewnie samochód roztrzaskał je, kiedy spadł na ziemie.  
- Zaraz! – z Nienacka krzyknął Steven, tak że aż Nancy przerwała pedicure i zapytała.  
- Co się dzieje, kotku?
- Patrz, tam był nie tylko farmer! – Steve wypatrzył na nagraniu człowieka, o którym nic nie ma w aktach. Być może miał on kluczowe znaczenie dla sprawy?
Nancy spojrzała na ekran i powiedział niechlujnie
- Nie dramatyzuj – Uśmiechnęła się, cmoknęła Steva w policzek i wróciła do swoich paznokci.  
Na nagraniu bardzo wyraźnie widać, że ktoś jeszcze siedział obok kierowcy w vanie! Tylko, dlaczego Douglas nie napisał tego w aktach?
I kto próbował wykraść laptopa?! Ah, za dużo tych pytań, a jeszcze mniej odpowiedzi. Zmęczony natłokiem wrażeń dnia dzisiejszego Steven kładzie się spać. Oczywiście przedtem sprzątając zostawione byle gdzie lakiery do paznokci Nancy… Ah, kobiety…
Poranek to początek być może kolejnego wyścigu z czasem o życie kolegi, być może tego dnia znajdzie kolejną wskazówkę lub dowie się prawdy. Steve wstaje z łóżka i ma zamiar odwiedzić Jeffreya Whiteya. Grzebiąc wczoraj po laptopie Douglasa udało mu się wygrzebać z podfolderów, sprytnie ukryty adres staruszka. Co ciekawe, wszystkie dane dotyczące tej sprawy były poukrywane w różnych folderach? Czyżby D wiedział coś o tym, co ma nastąpić? Czy wiedział, że ktoś będzie szukał tych rzeczy?
O tym myślał Steve w drodze do Orlando, do Jeffreya. I kolejne pytanie : Czy ten staruszek też coś ukrywa, czy jeszcze żyje czy mam pytać się trupa na cmentarzu?
Stary Whitey mieszkał na terenach leśnych. W lesie, gdzie trudno go było znaleźć. Czy to przypadek, czy też się ukrywa?
Kilkakrotne pukanie do drzwi dawało do myślenia Stevenowi. Czy jest przygłuchy czy nie żyje? Ale na szczęście, żywy, w dobrym stanie fizycznym i psychicznym Jeffrey w końcu otworzył drzwi.  
- Czy naprawdę nie widział pan kogoś obok kierowcy tego vana? – zapytał Steve mężczyznę.  
- Niestety nie. Ale dobrze panu radze, niech pan się tym nie zajmuje. Oni nadal nas obserwują.  
- Kto nas obserwuje? O czym ty człowieku gadasz? – zapytał zirytowany Steve.  
- Nie mogę panu nic powiedzieć, proszę stąd wyjść! – tak oto pożegnał go starzec.  
Coś tu nie gra. Pewnie on też jest przez kogoś zmuszany do milczenia. Steve zdecydował się poczekać trochę przy oknie. Ten facet i tak tylko czyta książkę w fotelu. Co miałoby go skłonić do wyjrzenia przez okno? Psów nie ma, więc nie zaszczeka. A zatem zaczajony za oknem Steve spędził tam jakiś czas.  
Za jakieś 40 minut od " miłej ‘ rozmowy z Jeffreyem zadzwonił telefon. Mężczyzna odebrał. Na szczęście było słychać co mówi. Ale głosu rozmówcy już nie dało się dosłyszeć.  
-Nie wiem kto to był, przysięgam!
- Nie, nic mu nie powiedziałem.  
- Tak, oczywiście.  
Te kilka słów wyjaśnił kilka wątków, które przewijały się przez umysł Steva. Whitey jest przez kogoś zmuszany do trzymania gęby na kłódkę, i coś wie. Musi się tylko dowiedzieć co…
Steve wrócił do domu, a na pytanie Nancy:
- Gdzie byłeś?
Odpowiedział:
- U kuzyna, jest w szpitalu w Orlando. Ciężka choroba.  
Kłamstwo ma krótkie nogi, ale Nancy ma dość słuchania o mojej rodzinie, więc nie zamierzam jej mówić, co robie całymi dniami poza domem.  
Nazajutrz poszedłem na komisariat przejrzeć baze danych i poszukać gościa z vana. Może doprowadzi mnie do gościa, który siedział za kółkiem, bo to właśnie jego musi dorwać.  
Po męczącym wielogodzinnym przeglądaniu fot w komputerze twarze zaczęły się rozmazywać, usta ziewać, a oczy zamykać. Ale Steven się nie poddał. Choćby miałby źle się czuć, z powodu znudzenia czy przedawkowania napojów energetycznych, znajdzie tego chama, a potem jeszcze drugiego większego chama i roztrzaska ich durne łby o jezdnie, na której zabili jego dwa szczęścia. Albo po prostu wyśle ich do paki J
Już prawie usypiał i miał ochotę się zdrzemnąć gdy rozpoznał twarz, na którą właśnie trafił. To ten bydlak…
Facet nazywa się Michael Jones, ma dom w Illinois. Chyba czeka mnie kolejna podróż… A co jeśli go tam nie będzie?... Cóż, zawsze można popytać sąsiadów i meneli osiedlowych
I tak było. Steve dotarł tam wciskając Nancy kolejny kit. Bez zasięgnięcia informacji od ludności miejscowej się nie obyło.  
-Przepraszam, Michael Jones tu był? – To pytanie było zadawane kilka razy, a ludzie najczęściej odwracali głowy. Chyba wiedzą, kim jest, co robi i dla kogo pracuje. Tylko dlaczego Steve tego nie wie!
- Może… - odpowiedział jeden z małolatów tam się kręcących.  
- A gdzie jest? – zapytał Steven.  
- A po co ci on? – Nie dawał za wygraną…
- Potrzebuje pomocy
-Ohh… Dobra. Ale mam na ciebie oko. Za mną.  
-Nareszcie jakieś konkrety – pomyślał Steve. Ale w głębi duszy bał się tego gościa. Jest wspólnikiem bandyty, mordercy i kto wie kogo jeszcze…
Weszli tylnymi drzwiami do jakiegoś opuszczonego budynku. Było tam brudno, kawałek dachu leżał na podłodze. Natomiast podłogę od drugiego piętra zajmowały pajęczyny, pająki i w nocy pewnie nietoperze. Ogólnie, było tam strasznie.  
- Kto ty? – zapytał Michael Jones.  
Był wysoki, ubrany w skórzaną kurtkę, i na pasku miał kaburę z bronią. Steve opanował emocje i spokojnie powiedział:
- Ty i twój kumpel zabiliście moją zonę i dziecko. 2 lata temu.  
To nie mój kumpel. Już nie. Ta akcja była jego największym wyczynem. Zaangażował tyle osób, te osoby musiały zastraszyć wielu ludzi, ale najlepszy jest powód, dlaczego w ogóle zabił tą kobietę i tę dziewczynkę.  
- No właśnie… Dlaczego? – Nareszcie, po 2 latach, dowiem się prawdy…
- Żeby jego siostra mogła cię poślubić.  
-Że co?! – krzyknął Steven. – Chodzi o Nancy?
- Tak. Nancy, siostra mojego kumpla zarywała do ciebie. Ale ty kilka razy dawałeś jej kosza mówiąc, że masz żonę i dziecko. Ona płakała po nocach, a że jej brat tak bardzo ją kochał, zrobiłby wszystko, żeby nie cierpiała. I zrobił najgorsze. A my nie dostaliśmy za to kasy! Obiecywał złote góry, jeśli tylko mu pomożemy, a gówno dostaliśmy! Też mamy ochotę się na nim zemścić! Ale znalazłem za mało ludzi. Jest nas tylko kilku. Gdybyśmy mieli coś w rodzaju wojska albo więcej osób, moglibyśmy go zamknąć lub zabić. I ty, i my bylibyśmy szczęśliwi.  
- I ktoś od was zabił mojego kolegę, żeby nie puścił pary? I ktoś od was zastrasza starca z Orlando? – zapytał Steve.  
- Tak. Ale teraz możemy się zemścić na tym debilu. My damy wam adres mojego byłego kolegi, a ty za to nie ujawnisz, kto mu pomagał. Stoi?
-Spoko. Jakoś dam rade.  
Steve miał ochotę wsadzić za kratki jeszcze gościa, który zabił Douglasa, ale gdyby powiedział u Michaela jedno słowo za dużo, wróciłby do domu w plastikowym worku, a nie w swoim Dodgu.  
Na początek chciał wyrzucić z domu rzeczy Nancy, ale mogłaby zadzwonić do brata i cała akcja byłaby skończona. Postanowił na razie ukryć swą wściekłość pod maską uśmiechu. Ale uwierzcie mi, w środku gotowało się, i to nieźle.  
Ale nazajutrz te emocje wyparowały. Poszedł do pracy i powiedział kolegom i komisarzowi jaką akcje odkrył. To była mega afera, dlatego szybko zebrano ekipę SWAT i wszystkie siły zbrojne z miasta, żeby tylko dorwać drania.  
Michael podał Stevenowi adres i nazwisko tego, którego od 2 lat nie mogła znaleźć ( albo nie chciała ) chicagowska policja, a znalazł go zwykły komisarz Steven Dawson. Awans gwarantowany. Pan Gerald Little niedługo odpowie za to, jaką krzywdę wyrządził Stevenowi. I przy okazji swojej siostrze, bo Steven nie ma ochoty dłużej być z kobietą, która zataiła przed nim tak szokującą prawdę…

Gerald Little, jak wynikało z danych Jonesa ukrywa się gdzieś na Alasce. Był notowany za drobne kradzieże, więc jego zdjęcie było w bazie danych.  
Pokazano jego zdjęcie mieszkańcom kilku miast, i w końcu policja znalazła jego dom.  
Wokół jego dom u zebrało się dużo policji i czarno-mundurowych. Nie miał szans. Ale coś było nie tak. W powietrzu dało się wyczuć jakiś nagły zwrot akcji. Okazało się, że w domu nie było już kogo aresztować.  
Gdy policjanci weszli do środka, była tam grobowa cisza, zupełnie jak po wejściu do domu Douglasa. Ale tutaj nie było mordercy, broni czy kul. Był tylko sznurek z pętlą zaciśnięty na szyi Geralda. Obok znaleziono list. Pisał, że wyrzuty sumienia nie dały mu żyć i że nie wybaczy sobie że zabił kobietę, którą Steven naprawdę kochał, żeby mógł na siłe pokochać inną.  
Tu miał trochę racji. Tak naprawdę Steve nie kochał Nancy. Była tylko osobą, której daje całusy itp. Ale to nie była szczera miłość.  
Po powrocie do domu rzeczy Nancy wylądowały przed domem, zamek został zmieniony, tak samo jak numer telefonu. A Steve szuka kobiety, która będzie w stanie choć trochę zastąpić Linde. Życzmy mu szczęścia i pamiętajmy, że prawdziwą miłość trzeba czuć. Nie można okłamywać się, że kogoś kochamy i na siłę z nim być. Poszukaj właściwej osoby, i powiedz " Tak”. Nie rób tego, gdy nie jesteś pewny i nie popełnij błędu Steva. A gdy coś cię gryzie, gdy czujesz że coś jest nie tak, nie porzucaj tego uczucia. Szukaj prawdy, a może odmieni ona twoje spojrzenie na świat…

EdD

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 2796 słów i 15815 znaków.

Dodaj komentarz