Odludzie II

Nowy wagon, a jeszcze śmierdzi komuną. Stojąc przy oknie oglądał uciekające z pola widzenia krajobrazy, które wcale nie robiły na nim wrażenia, niewykluczone, że ich osobliwe piękno tłumili "Hollywood Undead” na jego słuchawkach. Nie wiedzieć kiedy – do jego głowy wskoczyły niepostrzeżenie istoty z pozoru przez nas uwielbiane, ale jednocześnie niejednokrotnie doprowadzające do obłędu. Wspomnienie za wspomnieniem, niczym horda Turków w Konstantynopolu, robiły zamieszanie w jego głowie. Czy to możliwe bu odezwała się w nim skrywana przez lata resztka człowieczeństwa? To było takie piękne – odezwał się głos w okolicy klatki piersiowej. Przecież dostał się do wymarzonej szkoły, co łatwe bynajmniej nie jest. Wiązał z tym nadzieje, od zawsze chciał być psychiatrą. W ukryciu często przeglądał życiorysy, procesy sądowe seryjnych morderców, tych najgorszych z najgorszych. Nierzadko sporządzał portrety psychologiczne na podstawie, często starych, zapisków, po czym sprawdzał na ile się to pokrywa z wnioskami ludzi stworzonych do "czytania” tychże wspomnianych popaprańców. Co ciekawe, wychodziło mu to naprawdę dobrze jak na te piętnaście czy szesnaście lat.  
Ateiści? Ciężko wyjaśnić, dlaczego akurat w tym momencie zagościli w jego myślach. Co to ma wspólnego z wyjazdem na ten niedorzeczny projekt? Przecież nie ma tutaj żadnego klechy, psychofana Slayera, czy innego powiązanego z tym osobnika. Tak, o nich też sporo czytał. Kto przedstawia ludzi mających najtrwalszą, najbardziej zrozumiałą i najbardziej racjonalną wiarę? Nie wygłupiaj się nawet z odpowiedziami typu chrześcijan etc. No proste, że ateiści. Wierzą tylko w siebie, co sprawia w nich, że żadna praktycznie bariera nie jest nie do pokonania.  
- Przepraszam, trochę tutaj tłoczno, może miałbyś ochotę usiąść? – Zachrypły głos, który od razu skojarzył się mu z Dementorem, znaczy się skojarzyłby się, gdyby one wydawały dźwięki dla nas zrozumiałe.  
-Mhm- Czego wymagacie od tak skrytego i nierozmownego chłopaka? Chociaż się odezwał.. Poszedł za tajemniczą postacią w kapturze aż do ostatniego przedziału, z daleka już powiało grozą i tajemnicą. Nie był pusty. Gościło w nim kilka osób, pięcioro ich było. Patrząc od lewej: Trzydziestolatek, sprawiający wrażenie takiego, co mu nic nie brakuje, na twarzy jakby wypisane: "Więcej niż Ty”. Kobieta co wieku jej odczytać nie sposób, kolorowe włosy przemawiały za młodą, przeciwnie do jej niecodziennego kapelusza w stylu "Mówili, że zostanę kim chcę, więc zostałam tandetną kopią Elżbiety II”. Na twarzy jakby wypisane: "Mój mąż wiele może” Emo, samica, której oczy jakby pełne obłędu. Najbardziej prawdopodobne, że wytargał ją ktoś z miesięcznika o pokrzywdzonych nastolatkach podcinających sobie żyły, gdy nie dostali na doładowanie. Na twarzy jakby napisane: "Pociesz mnie i zakochaj się”. Jakże wiele można odczytać po oczach. Te starca, nie tego co Dominika przyprowadził, chciały tak głośno krzyczeć, wiele przeszły. Nikt z nas nie chce, choćby chwilę, oglądać tego co one w każdej sekundzie. Na twarzy jakby napisane: "Kiedyś byłem całkiem szczęśliwy, potem mnie wyciągnęli z łona tej co w miłości nie ma miary” Na miejscu piątym chłopak w jego wieku, zaczytany w powieściach Lovecrafta, ciemny na zewnątrz i wewnątrz. Na twarzy jakby wypisane: "Żyję by czytać, czytam by żyć”.
Zajął miejsce, każdy z "lokatorów” zmierzył go wzrokiem i po kilku sekundach powrócił do tego co w ich mniemaniu było ważne lub przyjemne. Dlaczego ten starzec po mnie przyszedł, a teraz zniknął? To pytanie ciągle powracało bez odpowiedzi.  
"Twiztid” na koszulce Emo przyciągnął jego wzrok, cień uśmiechu na twarzy chłopaka zobaczyła właśnie właścicielka dwóch clownów. To śmieszne, dlaczego ona niby ma mu imponować? Przecież jemu nikt nie imponuje, a tutaj przypadkowa podróżująca w pociągu.. Co jak co, ale sprawy sercowe nie są dla niego specjalnie istotne.  
Poszedł zapalić, wydychając chyba ostatni obłok tytoniowego dymu.  
- Nie jestem tutaj przypadkiem – Głos zbliżony do bezbronnej dziewczynki zagubionej we mgle.
- Naprawdę, nie mam cza.. Zanim dokończył, ona chwyciła jego ramię, spojrzała mu w oczy a on ujrzał w nich rozkaz, którego nawet nie zamierzał kontrować.  
- Oliwia, jesteś Dominik, porozmawiajmy..

Psychotropek

opublikował opowiadanie w kategorii przygoda, użył 776 słów i 4549 znaków.

2 komentarze

 
  • kryspin27

    Widzę że się może w końcu rozkręci

    9 lis 2013

  • Bu

    Wciąga, bardzo wciąga x.x

    8 lis 2013