Fast & Forever - rozdział 1.

Dziś mieliśmy przeprowadzać się do nowego mieszkania na uboczu Warszawy. Miałem chodzić do prywatnego technikum mechanicznego. Mam 18 lat i nazywam się Łukasz. Interesuje się samochodami a raczej ich tuningiem.  
Wyprowadzaliśmy się, ponieważ po raz kolejny wdałem się w bójkę, ja miałem tylko złamany nos ale tamten wylądował na ostrym dyżurze.  
Po rozpakowaniu się zszedłem z góry na obiad. Rodzice powiedzieli, żebym nie robił takich wybryków i zaoszczędził im wstydu. Zjedliśmy obiad ja poszedłem na górę słuchać muzyki.  
Kolejnego dnia pierwszy dzień w szkole. Nikogo nie znam, z nikim nie rozmawiam. Po lekcjach, gdy wychodziłem ze szkoły jeden koleś zatrzymał mnie i zapytał czy ja pierwszy raz w tej szkole.  
Po kilku wymienionych zdaniach rozeszliśmy się. Wracałem do domu rozmyślając jedno zdanie, które w czasie naszej rozmowy powiedział mi Nico (Dominik). Cały czas w uszach mi brzmiało to jego zdanie, , Jeśli chcesz zaistnieć i zacząć być szanowany musisz pokazać co potrafisz”.  
Po przyjściu do domu rzuciłem torbę na krzesło.  
- Dlaczego jesteś taki zły, coś nie tak w szkole? - zapytała mama.  
- Nic – odpowiedziałem. - Po prostu jestem zmęczony.  
- Chcesz obiad? Dziś zrobiłam twoje ulubione spaghetti.  
- Nie dziękuje, nie będę nic jadł.  
Poszedłem na górę. Spędziłem tam czas do wieczora. Potem szybka kolacja. Spędziłem 4 godziny na oglądaniu zdjęć.  
Następnego dnia w szkole dzień jak każdy inny. Okazało się, że Nico jest fajnym kolesiem. Pasjonuje nas to samo. Różniło nas tylko to, że on ma super brykę, a przede wszystkim szacunek, który w tej szkole był bardzo ważny. Po lekcjach przed szkolą poczekałem, aby zobaczyć jaką furkę ma Dominik. Okazało się, że jest to czarna Supra. Odjechał z piskami opon.  
Po powrocie ze szkoły i po zjedzeniu wspólnego obiadu z rodzicami poszedłem do pokoju i odpaliłem laptopa. Postanowiłem poszperać w necie o szkole. Po przeglądnięciu kilku stron o tym jak szkoła jest na dobrym poziomie trafiłem na wpis na Twitterze jednego kolesia z naszej szkoły największej, , szychy”, , I dziś kolejny wygrany wyścig! Moje BMW robi cuda!!”. Następnie w wyszukiwarkę wpisałem jego nazwisko. O nim nic szczególnego nie znalazłem, ale znalazłem wiadomości na temat jego ojca. Okazało się, że jest znanym i szanowanym biznesmen, choć znalazłem też kilka newsów o wypadkach, które spowodował właśnie jego syn. Skasował do reszty trzy samochody, uczestnicząc w nielegalnych wyścigach samochodowych. Ani się nie obejrzałem, a była już godzina 20.00. Zszedłem na dół zjeść kolację z rodzicami. Gdy tak rozmawialiśmy o różnych sprawach zgadało się o tym że kolega z pracy taty sprzedaje samochód. Bardzo mnie to zaciekawiło. Od razu zapytałem się ile ten mężczyzna chce za ten samochód i jaka marka. Facet sprzedawał, , grata” za 3000 zł. A był to Dogde Charger. A wisienką na torcie było to, że miał silnik V8. Pobiegłem do swojego pokoju i wynalazłem wszystkie swoje oszczędności. Niestety było to tylko 2230 zł. Poszedłem na dół i zapytałem rodziców czy nie dołożyliby się mi do tego, , grata”. Powiedziałem, że jeżeli mam skończyć to technikum to muszę na czymś ćwiczyć. Po naradzie, rodzice postanowili dołożyć mi się do samochodu. Byłem wniebowzięty. Po kolacji, która nieźle się przeciągnęła, poszedłem na górę. Nie mogłem zasnąć.  
Kolejnego dnia w szkole opowiedziałem Nicowi o samochodzie. Mówił, że nie warto; będę musiał w niego dużo włożyć, ale ja i tak pozostawałem przy swoim. Po lekcjach, które dłużyły mi się niesamowicie. Wracałem do domu. Nagle przed drzwiami zobaczyłem ślicznego Chargera. Podbiegłem do samochodu i pierwsze co, otworzyłem maskę. Był tam zakurzony, ale na szczęście cały silnik V8. Następnie odpaliłem samochód. Ryk V-ósemki był zniewalający. Wiedziałem, że muszę wymienić dużo części, ale się tym nie przejmowałem. Gdy wszedłem do domu, rodzice stali w wejściu. Widać było, że cieszą się moim szczęściem.  
- Dziękuje, jesteście kochani!! - wykrzyknąłem  
- Proszę bardzo, tylko się nim dobrze zaopiekuj. - powiedział z uśmiechem tata.  
- Bez obaw, zrobię z niego bestię.  
- No tylko bez szaleństw. - powiedziała mama – Ale to nie jest ostatnia niespodzianka...  


Piszcie w komentarzach co sądzicie o tekście i czy mam dalej pisać :):)

Toretto

opublikował opowiadanie w kategorii przygoda, użył 805 słów i 4484 znaków, zaktualizował 7 lut 2016.

Dodaj komentarz