Pcha mnie do kuchni,  
ciągnie mnie w dół,  
moja mała Śmierć. 
Skacze ze mną z klifu,  
wpycha pod auto,  
moja słodka Śmierć. 
Podaje mi strzykawkę,  
ostrzy mój nóż,  
moja piękna Śmierć. 
Skręca mi linę,  
wiąże ją w supeł,  
moja przyjaciółka Śmierć. 
Lecz ja się zrywam,  
uciekam jej ciągle,  
mojej przyjaciółce Śmierci. 
Ona mnie goni,  
zaraz dosięgnie,  
moja kochana Śmierć. 
Pogodziłem się z Losem,  
pożegnałem Ślepy Traf,  
czekam na moją Śmierć. 
Ona przyjdzie, ja wiem,  
gdy nadejdzie mój czas,  
moja oczekiwana Śmierć.
3 komentarze
iamnaughty1990
Jest ok
Kaspel
W sensie... Spoko. Nawet mi się spodobało, tylko coś mi tu nie gra, ale nie wiem co.
WereWolfMax
@Kaspel Wiersz napisałem w ciągu 15 minut na lekcji angielskiego bez ani jednej poprawki, więc coś może być nie tak
Robert72
Niezłe , bez wątpienia twja (nasza) pjaciułka jest cały czas z nami.