
     Z pełną mobilizacją ciągnę drewniane sanki, brnąc przez białą ścianę. Pokonam ją, aby na szczycie wynagrodzić to sobie odrobiną przyjemności. 
      Zmachana, zasmarkana, dolazłam w końcu, dumna i szczęśliwa. Czuję się jak nowicjusz na wierzchołku ośmiotysięcznika. 
      Mknę swoim bolidem, rozbawiona, na mecie padając w wielką zaspę. Śnieg oblepił twarz, wlazł za kołnierz… Ale to nic, warto było. 
      Niezadowolona wracam do domu, dlaczego ściemnia się tak szybko? Herbatka, ciastka z czekoladą i miły wieczór przed telewizorem. 
 
     Ogarnięta nostalgią zamykam pamiętnik…
4 komentarze
kaszmir
Niezapomniane zimy i saneczkowanie. Najważniejszy był zjazd.
Pozdrawiam
agnes1709
@kaszmir Zjazd był mega. Dzięki za odwiedziny.😘
takisobie
wróciłoby się do takich zim, czlowiek nie czuł nic ale jak wszedł do cieplego domu, do tego herbata lub kakao ech
agnes1709
@takisobie
Detektyw prawdy
Wrażenie takie jak tytuł. Bardzo fajny wpis od MEM i chyba zdominowało twoje opowiadanie, też bym tak chciał
agnes1709
@Detektyw prawdy To musisz się bardziej postarać.
Detektyw prawdy
@agnes1709 postarać? – jestem leniwy jak każdy, potrafię się przyznać jak nikt...
wram
....to fajne wspomnienia, realnie opisane, jechałem na tych sankach.
agnes1709
@wram Miło mi.