Zapach Szczęścia

Zapach SzczęściaSarah.

Zima. Magiczna pora roku. Płatki śniegu opadają na jesienne liście. Wszystko w okół zaczyna się zmieniać. Wystawy sklepowe są już udekorowane świątecznymi ozdobami. W domach pachnie świątecznym jedzeniem i choinką. Ludzie dotąd zapracowani, mają chwilę czasu by kupić odpowiednie prezenty dla swoich bliskich. Dzieciaki zjeżdżają na sankach, lepią bałwany, rzucają śnieżkami..są takie szczęśliwe. Mają beztroskie życie. Wielu z nich jeszcze nie wie co czeka ich w przyszłość. Ile cierpienia, smutku i rozczarowań kryję się za dorosłym życiem. Też taka byłam. Nie świadoma krzywd jakie mnie czekają w przyszłości. Żyłam chwilą, byłam tylko bezbronną małą istotą, której rodzice dali życie. Wspominając czasy dzieciństwa zastanawiam się co takiego zrobili, że ten pan na górze odebrał im życie. Dlaczego zabrał im życie? dlaczego pozwolił by zostawili na świecie swoją córkę? Dlaczego to wszystko musi być tak ciężkie do zrozumienia? na te pytania nie ma odpowiedzi..

- Sara! złaź na dół w końcu! - Chloe waliła pięściami w drzwi mojego pokoju.
- Uspokój się, powiedziałam już. Nie mam zamiaru siedzieć przy tym stole i udawać szczęśliwą. - odpowiedziałam.
- Nie możesz wiecznie siedzieć w tym pokoju. Zejdź na tą pieprzoną kolację..proszę - błagała.
- Chloe..nie chcę.
- Sara później ubierzemy choinkę. Wiem, że kochasz ją ubierać. Proszę Sara..- głos się jej załamał.
- Dobrze, już idę. - wsunęłam na nogi kapcie i powolnym krokiem skierowałam się na dół. Przy stole siedzieli już wszyscy oprócz mnie. Usiadłam na przeciwko Jacksona i obdarowałam go lekkim uśmiechem. Jedynie z nim i Chloe się dogadywałam. Inni mogli nie istnieć. Może też dlatego, że to oni byli ze mną gdy moje życie stoczyło się na zły tor. Kochałam ich, byli dla mnie jak rodzina mimo tego, że nie byliśmy spokrewnieni.  

Po zjedzonej kolacji razem z Chloe i Jacksonem zabraliśmy się za dekorowanie choinki. Szło nam szybko i sprawnie. Nie obyło się również bez kłótni kto na sam czubek kładł gwiazdę. Gdy kładłam się już spać dostałam smsa od Jacksona i Chloe...
" Wszystkiego Najlepszego Nasza Osiemnastolatko! " uśmiechnęłam się delikatnie i spojrzałam na zegarek. Była chwila po północy. Dziś rocznica śmierci moich rodziców i moje osiemnaste urodziny...

Lusi

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 417 słów i 2412 znaków. Tagi: #wypadek #strata #nowe #życie

Dodaj komentarz