Wilczyca - rozdział 1

To już tydzień odkąd zeszliśmy z gór. Byliśmy coraz bliżej Edenu. Nie obeszło się oczywiście bez kilku spotkań z Żarłokami. Podczas walki zginął Kverst i Hvitr (Drapieżca i Biały), o których wcześniej nie mówiłam. Spirit był ranny jednak szybko się regenerujemy.  
Zatrzymaliśmy się na postój. Eragon poszedł na zwiad. Gdy wrócił u jego boku było dwoje nastolatków (chłopiec i dziewczyna). Wyglądali na przerażonych i głodnych.  
E – Znalazłem je, gdy błąkali się po lesie. Nie rozumieją naszej mowy i bardzo ciężko było ich tu przyprowadzić.
I – Dziękuję Eragonie. Idź, posil się z innymi.  
Spojrzałam na gości. W ich oczach kłębiło się przerażenie i niepewność. Szybko przeszłam na ojczysty język.  
I – Kim jesteście i dlaczego błąkacie się po lesie?
Jednak odpowiedziała mi cisza. Po kilku chwilach Dziewczynka odezwała się nieśmiało, skubiąc rąbek sukienki, a raczej tego co z niej zostało.
Dz – Jestem Elene a to mój przyjaciel Michael. Mamy po 13 lat. Błąkamy się od czasu tej strasznej burzy. Była z nami nasza sunia – Blizzard ale kiedy usłyszała, że coś się zbliża ukryła się w krzakach.
I – Gdzie ona teraz jest?
El – Prawdopodobnie szła za nami.
I – Esperanzo, możesz przyjść na chwilę?
Es – Tak elda* Istalri?
I – Poszukaj psa tych dwojga, prawdopodobnie boi się do nas podejść. Tylko uważaj na Nocnych Łowców.
Es – Oczywiście.
Łowcy wyglądali jak wilkołaki – długie pazury, sierść, bestia w całej krasie. Niejednokrotnie zabili któregoś z naszych. Dajemy radę się bronić dzięki przeobrażeniu. Ja byłam tak szybka i zwinna, że kiedy rozwinęłam maxymalną prędkość byłam jak wiatr. Cicha, jak szybko się pojawiałam, tak szybko znikałam. Wcześniej byłam samotnikiem. To wataha mnie zmieniła. Nauczyła odpowiedzialności za rodzinę.  
Podeszłam do przybyszów i zaprowadziłam w stronę ogniska. Kiedy zjedli i napili się byli dużo bardziej spokojniejsi. Po półrocznej wędrówce wreszcie znaleźli spokojne miejsce. Kiedy tylko się położyli momentalnie zasnęli. Leżeli przytuleni do siebie.
Po kilku minutach wróciła też Esperanza prowadząc przy boku dużego bernardyna.
Es – To chyba ten pies.
I – Taki duży a boi się zwykłego szelestu.
S – Z tego co widzę to dopiero szczeniak.
I – Spróbuję się z nią porozumieć.
Podeszłam do suni, a ona schowała się bojaźliwie za Espe. Pradawną mowę rozumieją wszystkie zwierzęta, więc miałam ułatwione zadanie. Pytanie tylko czy potrafiła mi odpowiedzieć.
I – Blizzard nie bój się, tu jesteś bezpieczna.
B – Naprawdę? Nic mi nie zrobicie?
I – Nakarmimy, napoimy i płożymy spać. Taki układ ci odpowiada?
B – Oczywiście.
To co powiedziałam, uczyniłam. Suczka położyła się przy właścicielach i usnęła. Nasza rozmowa powoli zeszła na sprawy watahy.
Sa – Istalri, niedługo pełnia, musisz znaleźć sobie partnera.
I – Tylko jak? Esperanza była ze Sriderem, który zmarł podczas walki. Wolferine jest z Shadowem. Ty, ja, Spirit jesteśmy sami a przecież w pobliżu nie ma nikogo z naszych.
Sa – Wiem. Może znajdziemy kogoś w Edenie.
I – Może.
Wpatrywaliśmy się w ogień, rozmyślając co robić. Podniosłam wzrok i rozejrzałam się dookoła. Wszyscy byli piękni:
Eperanza – złotowłosa, białe znamię na czole, niezwykle miła i przyjacielska, piwne oczy.
Saphira – włosy koloru ciemnoszarego z metalicznym błyskiem, mądra i pomocna, lodowato srebrne oczy.
Eragon – blondyn, szare oczy, pomysłowy i szalony.
Spirit – włosy tak ciemne, że prawie czarne ze złotym połyskiem, brązowe oczy, waleczny i odważny a do tego opiekuńczy.
Wolferine – szatynka, zielone oczy, zawsze znajdzie wyjście z trudnej sytuacji.
Shadow – ciemne włosy z jaśniejszymi końcówkami, niebieskie, świdrujące na wylot oczy, opiekuńczy ale też nerwowy i niecierpliwy.
I zostałam jeszcze ja. Kruczoczarne włosy, po burzy moje oczy stały się praktycznie, że fioletowe, spokój, asertywność ale też agresja i dzikość. Tyle przeciwieństw w jednym ciele… Tak dziwne, że aż straszne. Właśnie przez to zostałam wybrana na przywódcę.
Każde z nas jest sobie przeznaczone i nie można tego zmienić. Tyle że nasza trójka nie ma szans na znalezienie kogoś. Według naszej krótkiej tradycji, mężczyzna po wybraniu partnerki tatuuje sobie symbol oznaczający jej imię na prawej łopatce. Robiliśmy je sokiem z lian, który zostawia trwały ślad na skórze. Nawet po śmierci wybranki nigdy się z nikim nie zwiąże. Zostaje sam do końca życia.
Porozmawialiśmy jeszcze przez chwilę po czym ustaliliśmy warty. Miałam być trzecia, więc trzeba się wyspać…
Shadow obudził mnie, kiedy nadeszła moja kolej. Niechętnie podniosłam się z posłania, po czym rozprostowałam się i ruszyłam na obchód. W pewnej chwili usłyszałam wycie wilka. Poszłam w tamtym kierunku. Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam.

*elda – przydomek, oznaka wielkiego szacunku

-------------------------------------------------------------------------------------
Co sądzicie o tym opowiadaniu?

Yamaha

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 903 słów i 5186 znaków.

6 komentarzy

 
  • Yamaha

    Jeśli tylko będę mogła następny rozdział napiszę jutro

    15 lis 2014

  • at0306

    fajne oby tak dalej

    10 lis 2014

  • co do milosci, romansow

    Nie niejednokrotnie czytałam książki - romanse, gdzie pary dopiero. Na końcu książki wyZnaly sb miłość czy cus. Mi tam tak pasuje
    Czekam na kolejna część .♥

    8 lis 2014

  • Hah

    Dla mnie bomba. Ciekawe i wciągające. Nie mogę się doczekać dalszych części.

    8 lis 2014

  • Yamaha

    Nie bój nic akcja się rozkręci

    8 lis 2014

  • Sledziu

    Szczerze? Bardzo mnie zaciekawiło, choć po pierwszym chapku nie sposób nazwać to opowiadaniem miłosnym. :D

    8 lis 2014