Valery II

Wziąłem wolne. Chciałem na chwilę odetchnąć, usunąć z głowy zbędne obrazy sprytnej oszustki. Tak, byłem facetem i angażowałem się w relację między kobietami, nie traktowałem ich jak sztukę na jedną noc. Zabawne, że sam zostałem tak potraktowany. Wiedziałem, że pomyśli sobie, że wygrała, że pewnie teraz zalewam poduszkę wielkimi, jak groch łzami. Sam znałem prawdę, ale nie chciałem się tam dziś pokazywać. Nie teraz, kiedy wyglądałem, jak zombie.  


Evelyn odwiedziła mnie po pracy. Nie wspominaliśmy o wczorajszym pocałunku. Jednak w jej oczach widziałem te śmieszne, tańczące iskry. Podobał się jej taki obrót sprawy, ale nie byłem pewien czy to dobrze wpłynęło na naszą relację.  
-Może wyskoczymy gdzieś wieczorem? - spytała, nie komentując mojego koszmarnego wyglądu. Kiwnąłem głową. Czemu nie? Chciałem się odprężyć.  


Zdecydowaliśmy, że wpadniemy do naszego ulubionego baru na piwo. Tak, Evelyn z zasadami też potrafiła się czasem rozerwać. Podobał mi się jej strój. Włożyła czarną sukienkę z odsłoniętymi plecami. Długie włosy upięła w starannego koka. Podziwiałem jej smukłą szyję.  
-Dwa piwa poproszę - uśmiechnąłem się do barmanki, na co kiwnęła głową. Jej drobne ręce chwyciły dwie, spore szklanki.  
-Jutro powrót na stare śmieci? - szturchnęła mnie przyjaciółka. - Cieszę się, że przejrzałeś na oczy - dodała, zagryzając dolną wargę.  
-Nie widzę powodu, żebym nie wrócił. To dobra robota a obecność niektórych ludzi po prostu będę musiał przeboleć - uśmiechnąłem się, choć marnie mi to wyszło. Jej twarz rozpromieniła się bardziej, niż zawsze.  
-O ile znów twoja silna wolna nie postanowi pójść na spacer - chwyciła rurkę i wsadziła ją do zimnego piwa. Westchnąłem.  
-Nie musisz się o to martwić, dostałem sporą lekcję - poszedłem w jej ślady, ale zamiast kolorowej rurki, po prostu zamoczyłem usta w szklance. Przechyliła głowę w bok, zerkając na mnie.  
-Co do wczoraj...
Przypomniałem sobie jej ciepłe wargi na moich ustach. Cholera.  
-Przepraszam, sam nie wiem, co mnie naszło - westchnąłem i wziąłem kolejnego, solidnego łyka. Zaśmiała się.
-To było całkiem miłe. Nie widzę powodu, żebyśmy nie mogli tego powtórzyć - sączyła piwo, jak drinka. Zastanawiałem się, ile jej było potrzeba, by świat zaczął wirować. Zwykle kończyła na jednym, ale wieczór dopiero się zaczynał. Odchrząknąłem.  
-Evelyn, nie sądzę, żeby to był dobry pomysł - zacząłem, obserwując, jak jej uśmiech zamieniał się w poziomą, wąską kreskę. - To był impuls, przepraszam - dodałem, choć miałem świadomość, że sam sobie zaczynałem wykopywać dołek.  
-Ach, oczywiście, impuls - powtórzyła, skupiając wzrok na szklance. Nerwowo obracała słomkę w palcach. - Pieprzony impuls - zaśmiała się, wstając od baru. Poczułem, jak lód pękł pod moimi stopami, na dobre. Evelyn nigdy nie przeklinała. Chciałem ją zatrzymać, ale wyrwała rękę. W jej oczach dostrzegłem łzy. Pieprzony hipokryta.  


-Valery? - głos w słuchawce ogłuszył mnie na dłuższą chwilę. - Gdzie ty do cholery jesteś?!  
Wkurwiony szef z rana może być najgorszym, możliwym budzikiem. Spojrzałem sennie na zegarek. Kurwa. Jedenasta.  
-Będę za jakieś trzydzieści minut - rozejrzałem się w poszukiwaniu kluczy.  
-Dwadzieścia. Od razu do mojego gabinetu - nie patyczkował się, po chwili się rozłączył. W locie ubrałem ciuchy, poprawiłem krawat i wypiłem wczorajszą kawę zrobioną na szybko w nocy. Traciłem głowę, zdecydowanie.  


-Jedziesz dzisiaj z Niną na wywiad. Dokładnie za dwie godziny. Nie interesuje mnie to, że jesteś niewyspany czy zdechł ci pies. Jak mówię, tak ma być - dopiero po chwili dotarło do mnie, że wymówił jej imię. Za jakie grzechy? Stałem kilka minut, jak zaczarowany, wgapiając w niego swoje ciemne oczy.  
-Czegoś nie rozumiesz w słowach - szybko, dobrze, bez wymówek? - pochylił się całym swoim ciałem na biurku. Poprawił okulary i odchrząknął.  
-Do zobaczenia później - złapałem za klamkę i wyszedłem.  


Czekała na mnie już przy biurku. Wzdrygnąłem się, ale nie zamierzałem się wycofać. Próbowała mnie dotknąć, ale wyminąłem ją.
-Czekam przy samochodzie. Weź teczkę - rzuciłem szorstko, na co się uśmiechnęła. Co ona miała w głowie? Chyba pustkę.  


Unikałem jej spojrzenia przez całą drogę w wyznaczone miejsce. Próbowała nawiązać ze mną rozmowę, ale zbyłem ją bez trudu. W końcu się poddała i zamknęła usta. Nie rozumiałem, dlaczego po ostatniej nocy zachowywała się tak, jakby nic się nie stało. Stało się, stało się wszystko.  
-Wchodzimy, robimy wywiad, rozchodzimy się w swoją stronę, żeby było jasne - nie odrywałem wzroku od trasy, choć przecież świetnie prowadziłem i mogłem robić w tym czasie kilka rzeczy naraz.  
-Valery, oboje jesteśmy dorośli i myślę, że za bardzo wyolbrzymiasz - westchnęła, nawijając kosmyk włosów na palec. Tak, nadal na mnie działała i była piękna, ale przerażała mnie jej pustka w głowie i brak jakichkolwiek wyrzutów sumienia. Jeśli o tym mowa, musiałem dzisiaj podjechać do Evelyn.  
-Temat jest skończony. To, co między nami było, jeśli w ogóle coś było, również dobiegło końca. Możesz szukać innej ofiary - zaśmiałem się. Ta sytuacja zaczęła powoli mnie bawić. Zrobiła nadąsaną minę, zupełnie, jak małe, obrażone dziecko.  


Wywiad miał być krótki, ale treściwy. Para staruszków miała opowiedzieć nam o szczęśliwym małżeństwie. Mieli spory staż i chcieli podzielić się z innymi swoją trwającą tyle lat miłością. Temat przypadł mi do gustu, szkoda tylko, że nie z inną osobą u boku.  
-Jaką receptę mają państwo dla innych par, by ich miłość była równie trwała i piękna, co wasza? - uśmiechnąłem się, zapominając chociaż na chwilę o obecności Niny. Patrząc na nich, nie dało się nie poczuć tego emanującego wokół nich szczęścia.  
-Najważniejsze to zaangażowanie dwóch osób, bez tego nic się nie uda - przemówił mężczyzna, ściskając ramię żony. Spojrzała na niego i się zaśmiała.
-Nie sztuka pamiętać o ukochanej osobie w urodziny, imieniny, walentynki. Każdy drobny gest wobec siebie w ciągu zwykłego dnia pokazuje, jak bardzo nam zależy na drugiej połówce, nie uważa pan? - zwróciła się do mnie staruszka, przerzucając po chwili wzrok na potakującą Ninę.  
-Zdecydowanie się z państwem zgadzam - zerknąłem na ich złączone dłonie, wspominając zranioną Evelyn. - A wierzy pani w przyjaźń damsko męską? - zbiłem ich z tropu, ale kobieta od razu rozpromieniła się jeszcze bardziej, spoglądając na swojego ukochanego.  
-Oczywiście. Najpierw, kiedy się z kimś wiążesz, musisz mieć w tej osobie przyjaciela. Tak jest łatwiej i korzystniej dla przyszłej relacji, bo jeśli rozumiesz się z kimś bez słów a możesz go równocześnie pocałować i schować się w jego ramionach, to czego chcieć więcej? - jej śmiech sprawił, że przeniosłem się zupełnie w inne, lepsze miejsce. Zatłoczona kawiarenka odeszła gdzieś w cień.  
-A co, jeśli to przyjaźń bez miłości? - nie dawałem za wygraną, przypominając sobie o jej smukłej, delikatnej szyi.  
-Zawsze wynika z tego coś więcej. Problem, jeśli tylko z jednej strony. Ciężka sprawa, ale zawsze da się znaleźć jakieś rozwiązanie. Mniej bądź bardziej bolesne - jej słowa pobrzmiewały w mojej głowie i odbijały się w niej, jak echo.  
Całe szczęście, że zrozumiałem w tamtej chwili więcej niż leżąc samotnie w pustym łóżku.  


Z satysfakcją położyłem wszystkie papiery i nagranie na mahoniowym biurku swojego szefa. Poprawił na nosie swoje okulary i raczył na mnie spojrzeć.  
-Gotowe - zaznaczyłem, jakby sam nie mógł się domyśleć. Pokiwał głową, dopijając podejrzaną zawartość wlaną do kubka.  
-Całe szczęście, Valery. Coś kiepsko z tobą ostatnio - stwierdził, po czym wziął jedną z kartek do ręki. Nie skomentowałem, bo po co? To nie psycholog ani matka, żebym musiał się przed nim tłumaczyć ze swoich prywatnych problemów.  
-Świetnie. Mamy to. Może jednak źle cię oceniłem. Siły wróciły, witaj znów na pokładzie - zaśmiał się, ale kiwnąłem tylko głową i wyszedłem. Musiałem coś załatwić. Coś bardzo pilnego, bo mogło się okazać, że czas stałby się moim wrogiem, na zawsze.  


__

Czy to ma w ogóle sens? c:

Malolata1

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1574 słów i 8538 znaków, zaktualizowała 8 lut 2016.

2 komentarze

 
  • Pina

    Ma, super jest  :)

    16 lut 2016

  • NataliaO

    Lekkie, przyjemne i ładne opowiadanie :)

    8 lut 2016