Siedziałam w kawiarence czekając na Mikołaja który poszedł zamówić, mi herbatę
a sobie kawę.
- Proszę- postawił przede mną filiżankę.
Podziękowałam mu uśmiechem.
- Opowiedz o sobie.
- Eh no więc wiesz już jak mam na imię. Mam 24 lata. Rok temu skończyłam studia logistyczne. Pracowałam przez rok w firmie transportowej a teraz zaczynam pracę w firmie twojego ojca.
- Czemu porzuciłaś tamtą pracę. Mój były szew był moim chłopakiem.. tak wiem dziwnie to brzmi ale tak jakoś wyszło. Parę dni temu dowiedziałam się że byłam tylko zakładem. Dlatego więc złożyłam wypowiedzeniem.
- A rodzina?
- Moja matka jest fizjoterapeutką a ojciec prawnikiem.
- Masz rodzeństwo czy jesteś jedynaczką?
- Miałam siostrę. Zginęła 6 lat temu. Miała raka piersi... Za miesiąc powinna mieć 18 lat - powiedziałam łamiącym się głosem. Poczułam jak Mikołaj kładzie swoją dłoń na moich. - Przepraszam. To wciąż dla mnie ciężki temat. - wytarłam szybko łzy które zebrały się w moich oczach. Już chciałam powiedzieć mu żeby opowiedział o sobie ale poczułam wibracje telefonu.
- Przepraszam ale muszę odebrać. Część mamo.
- Gdzie jesteś?
- Yyy na rozmowie o pracę.
- Oh a co z tamtą pracą?
-Opowiem ci w domu. Co chciałaś?
- Dzwonię żeby ci powiedzieć że za jakieś pół godziny będziemy z ojcem u ciebie.
- Oh. Nic nie mówiłaś że wpadnięcie - powiedziałam wstając .
- No ale teraz dzwonię .
- Dobra mamuś ja kończę- powiedziałam rozłączając się.- Przepraszam ale muszę już iść.- powiedziałam wyjmując portfel.
- Daj spokój. Ja cię zaprosiłem więc ja płacę- mówiąc to wyjął portfel i rzucił na stół pieniądze. Gdy wyszliśmy z kawiarni zapytał czy mnie podwieźć ale odmówiłam mówiąc że przyjechałam swoimi samochodem.
- To przynajmniej odprwadze cię do auta. - zaproponował.
-Pewnie - uśmiechnęłam się do niego.
- Dała byś mi swój numer? - zapytał gdy staliśmy już przy moim samochodzie.
- Jeśli ty mi podasz swój.
Wyjął telefon z marynarki i mi go podał. Gdy wpisałam mu swój numer oddałam mu urządzenie i podałam swój telefon.
Chwilę potem siedziałam już w samochodzie i machałam mu na pożegnanie. W domu byłam po 20 min.
Wbiegłam szybko na swoje piętro.
- No wreszcie. Ile można na ciebie czekać- powiedziała moja matka. Dałam jej i ojcu całusa w policzek i wpuściłam ich do środka.
- Co chcecie do picia?- zapytałam zdejmując buty.
- kewe córciu - powiedział tata.
Ruszyłam w stronę kuchni. Podeszłam do czajnika i wstawiłam wodę. Zasypiałam rodzicom kawę a sobie wolałam soku do szklanki.
- Jesteście pewnie głodni po podróży?
- Nie. Zatrzymaliśmy się w restauracji po drodze.
- No dobrze. Tatuś zalejesz kawę a ja w tym czasie pójdę się przebrać.
Wyszłam z kuchni i ruszyłam w stronę sypialni. Wyjęłam z szafy czarne leginsy i za dużą o parę rozmiarów beżową koszulkę. Ruszyłam do łazienki zmyłam makijaż, założyłam ciuchy po czym namoczyłam koszule. Gdy weszłam do kuchni zamarłam na widok któruy tam zastałam. Rodzice siedzieli przy stole i gawędzili sobie z Mikołajem. Z tym Mikołajem!!
- Hej - uśmiechnął się szeroko na mój widok i zmierzył mnie od góry do dołu.
- Hej. Co ty tu robisz?- zapytałam czerwieniąc się.
- Przyszłem oddać ci to. - pokazał na mój portfel.
- O Jezu ale ze mnie niezdara. Gdzie był?
- Tam gdzie stał twój samochód.
- Jak ja mam ci dziękować?
- Wystarczy że pójdziemy jutro na lunch i tyle.
- W takim nie pozostaje mi nic innego jak się zgodzić.
- W takim razie jesteśmy umówieni. - uśmiechnął się do mnie i spojrzał na zegarek - będę się już zbierał. Odprowadziłam go do drzwi.
- To do zobaczenia jutro i dziękuję za portfel.
- Nie ma sprawy - przytulił mnie do siebie czym mnie zaskoczył. Posłał mi ostatni uśmiech i odszedł. Zamknęłam drzwi na klucz i wruciłam do rodziców.
- Miły chłopak - powiedziała mama.
- Skąd go znasz i jak długo? - zapytał Darek mój tata.
- Jest synem mojego może przyszłego szefa. Poznaliśmy się dziś gdy wylał na mnie kawę. Potem w ramach przeprosin zaprosił mnie do kawiarni i tyle.
- Właśnie co się stało że zmieniłaś pracę? - zapytała mama.
- Nie będę pracować z osobą która się o mnie założyła.
- Co zrobiła? - zapytali jednocześnie.
- Logan się o mnie założył.
Opowiedziałam rodzicom wszystko to co się działo w ciągu tego tygodnia. W trakcie gdy im mówiłam zaczęłam robić kolacje. Gdy już zjedliśmy, poszliśmy do salonu aby obejrzeć jakiś film. Po skończeniu ruszyłam pościelić moim gościom łóżko w pokoju gościnnym. Gdy rodzice już byli po zrobieniu nocnej toalety mogłam iść ja. Wzięłam piżamę i ruszyłam do łazienki. Nalałam wody do wanny i dodałam olejku waniliowego. Gdy woda była już gotowa rozebrałam się, włosy związałam w kok i weszłam do wanny. Leżałam tak około 15 min po czym szybko się umyłam, wytarłam i ubrałam w piżamę. Wyszłam z łazienki i ruszyłam do sypialni. Sprawdziłam jeszcze czy drzwi wejściowe są zamknięte i poszłam spać. Następnego dnia obudził mnie zapach smażonego bekonu. Założyłam na siebie szlafrok i ruszyłam za zapachem jedzenzia. W kuchni stała moja mama. Podeszłam do niej i pocałowałam ją w policzek.
- Część mamuś. Gdzie tata?
- Część. Zaraz przyjdzie. Poszedł do sklepu. Siadaj i jedź. Chcesz kawy?
-Poprosze. - uśmiechnęłam się do niej. W tym momencie do kuchni wszedł mój tata niosąc zakupy. Podszedł i pocałował mnie w policzek. Usiedliśmy wszyscy razem i zaczęliśmy jeść. Gdy skończyliśmy włożyłam naczynia do zmywarki i ruszyłam się ubrać do pracy. Założyłam czarna spódnice i białą koszulkę. Buty na obcasie w kolorze spódnicy. Założyłam mój ulubiony naszyjnik który dostałam od siostry na urodziny. Gotowa wyszłam do rodziców.
- Co będziecie robić przez ten czas gdy mnie nie będzie?- zapytałam ich kończąc kawę.
- Jeszcze nie wiemy ale coś się wymyśli. O właśnie o której kończysz? - zapytała moja rodzicielka.
- Około 17. - odpeowiedziałam wstawiając kubek do zlewu. - Dobra czas na mnie.
Założyłam płaszcz wzięłam torebkę, klucze od auta i domu.
- Zapasowe klucze kładę wam na szafce. Pa- i wyszłam z mieszkania. W pracy byłam o 8:50. Ogarnęłam sobie miejscem po swojemu i zaczęłam sprawdzać co dziś ma do zrobienie i czy pan Krzysztof nie ma dziś jakiś spotkań. Pracy troszkę było ale to nic. O 10:20 przyszedł pan Hanc.
- Dzień dobry panu
-Witaj Amber. Mam dziś jakieś spotkania ?- zapytał.
- Tak. O 13 z panem Kraską i o 15 z zarządem.
- Dobrze. Mogła byś zrobić mi herbatę?
- Oczywiście. Jaką pan pije ?
- Zwykłą i dwie łyżeczki cukru.
- Już się robi.
Gdy herbata była już gotowa zaniosłam ją do gabinetu szefa.
- Czy mogła by mi to pani skserować i jedną część zanieść do kadrowej?
Skinęłam głową na tak. Gdy wyszłam z gabinetu zdałam sobie sprawę że nie wiem gdzie jest kadrowa. Ksero miałam u siebie wiec nie było z tym problemu. Gdy już prawie kończyłam do pokoju wszedł jakiś chłopak. Wyglądał na 18 lat.
- O widzę że szef ma nową sekretarkę.
- Na to wygląda.
- Kuba jestem.
- Amber. Miło mi - uśmiechnął się do mnie gdy podałam mu dłoń.
- Witaj Amber , część Kuba- przywitał się z nami Mikołaj. Zmierzył mojego gościa zimnym spojrzeniem- nie miałeś przypadkiem czegoś mi zanieść do biura? - zapytał chłodnym głosem. Kuba skinoł tylko głową i wyszedł. Chłopak spojrzał na mnie uśmiechając się szeroko.
- To co idziemy na lunch ?
- O Boże to już ? - zapytałam patrząc na zegar - pewnie tylko muszę iść to zanieść twojemu ojcu i iść do kadrowej ale nie wiem gdzie to jest.
- To potem cię do niej zaprowadzę.
Zgodziłam się . Zaniosłam dokumenty szefowi i ruszyliśmy aby coś zjeść. Poszliśmy do tej s samej kawiarni co wczoraj. Rozmawiało nam się świetnie, ale to co dobre szybko się kończy. Mikołaj zaprowadził mnie do kadrowej. Super kobieta. Około 40 i jest strasznie miła. Zaprzyjaźniłyśmy się. Gdy wróciłam do siebie zostało mi tylko 2 godziny do końca pracy. Gdy już skończyłam pojechałam do domu. Wchodząc po schodach uznałam że muszę zmienić mieszkanie. Jak się okazało rodziców już nie było. Zostawili mi tylko kartkę. Szybko się przebrałam i odgrzałam sobie kolacje którą zrobiła mama. Ogarnęłam trochę w mieszkaniu i zaczęłam czytać książkę z kubkiem herbaty w reku. Gdy skończyłam była już 22 więc postanowiłam iść spać. Zrobiłam wieczorną toalete, zamknęłam drzwi i poszłam spać.
Rano obudziłam się pełna energii i dobrego. Przeciągnęłam się leniwie po czym ruszyłam w stronę kuchni. Włączyłam radio. Z głośników popłynęła piosenka ,, Hit the road Jack". Kołysząc biodrami w rytm muzyki zaczęłam robić naleśniki z dżemem i twarogiem. Po skończonym śniadaniu wstawiłam naczynia do zmywarki i wyszłam z kuchni. Po skończonym prysznicu i zrobieniu lekkiego makijażu weszłam do sypialni. Podeszłam do szuflady, wyjęłam z niej czarny koronkowy zestaw, po czym z szafy wyjęłam czarne eleganckie spodnie i białą satynową koszulę. Na nogi założyłam standardowo buty na obcasie. Postanowiłam że założę zegarek o kolorze brudnego pudrowego złota, srebrny naszyjnik w kształcie łezki oraz tego samego kształtu kolczyki. Wzięłam małą torebkę. Spakowałam tam tyko portfel, telefon, chusteczki higieniczne oraz mała butelkę wody. Założyłam płaszczyk, wyszłam z mieszkania, zamykając drzwi na klucz po czym ruszyłam w stronę wyjścia z bloku. Na piątym piętrze zdjęłam buty ponieważ schodzenie w 10 cm szpilkach że schodów nie jest łatwe i nie chciałam się zabić. Gdy byłam już na samym dole założyłam buty z powrotem i poszłam do samochodu. W pracy byłam po 15 min. Przywitałam się z panią z recepcji i ruszyłam do siebie. Pana Krzysztofa jeszcze nie było więc na spokojnie przygotowałam się do pracy. Po około pół godziny przyszedł pan Hanc wraz z Mikołajem.
- Dzień dobry panom.
- Witaj Amber - odpowiedział mi miło pan Krzysztof. Mikołaj tylko skinoł głową marszcząc brwi. Ktoś się chyba dziś nie wysłał.
- Amber czy była byś tak miła i zrobiła nam kawy i przyniosła do biura? - zapytał mój szef.
- Oczywiście że tak. Dla pana czarna z jedną łyżeczka cukru a dla pana, panie Mikołaju?
- Także czarna tylko dwie łyżeczki cukru.
Gdy zrobiłam napuj panom zaniosłam to do biura. Postawiłam filiżanki przed mężczyznami i ruszyłam w stronę wyjścia.
- A teraz synu musimy poważnie porozmawiać- usłyszałam jeszcze zanim wyszłam z pomieszczenia. Po półtora godziny z gabinetu pana Krzysztofa wyszedł wściekły Mikołaj trzaskając drzwiami. Parę minut potem zadzwonił pan Hanc.
- Przynieś mi faktury z tego miejsca.
Znalazłam to o co prosił szef i zaniosłam mu dokumenty. I tak minął mi dzień w pracy. Z racji tego że szef pozwolił mi wyjść dziś wcześniej poszłam na małe zakupy. Kupiłam jedną sukienkę, trzy pary spodni i dwie koszule. Weszłam jeszcze do spożywczego aby kupić coś do jedzenia. Gdy wróciłam do domu rozpakowałam zakupy. Po chwili namysłu zamówiłam sobie pizzę bo nie chciało mi się robić nic do jedzenia. Poszłam przebrać się w luźniejsze ciuchy, włosy upiełam w luźny kok. Włączyłam sobie jakiś serial. Było to coś o wampirach. Uwielbiam takie klimaty. Wampiry, wilkołaki, wiedźmy, miłość, namiętność i nienawiść. Tak to jest coś co kocham. Gdy byłam w połowie pierwszego odcinka przyjechała moja pizza. Szybko za nią zapłaciłam i udałam się przed telewizor. Miałam już ugryźć kawałek ale dostałam esms. Sprawdziłam od kogo. Był to Mikołaj.
MIKOŁAJ: Hejka
JA: Hej
MIKOŁAJ: Ym chciałem się zapytać co u ciebie. Dziś nie mieliśmy szans na to aby porozmawiać.
JA: Tak to prawda. Nie mieliśmy.
MIKOŁAJ: Mam nadzieję że się na mnie nie gniewasz? Jeśli tak to chciał bym jakiś ci to wynagrodzić.
JA: Daj spokój Mikołaj. Nie musisz mi niczego wynagradzać.
MIKOŁAJ: Uf kamień z serca. Może... Może mógł bym wpaść? Napili byśmy się wina, obejrzeli jakiś film. Co ty na to ? Oczywiście zrozumiem jeśli się nie zgodzisz. Nie znamy się jeszcze aż tak dobrze.
Spojrzałam na godzinę. Dochodzi 19.
Ja: Ymm...
CDN
Dodaj komentarz