Trochę dalej niż niebo istnieje cz.2

Trochę dalej niż niebo istnieje cz.2Dzwonek do drzwi zadzwonił o 23.30. To Alex. Wyglądała jak zawsze. Czarny płaszcz,spodnie, glany oraz fioletowe włosy. Z powodu tego jak się ubiera moi rodzice nie darzą ją sympatią lecz ufają mi, że jest naprawdę w porządku co nie jest do końca prawdą. Rok temu wylądowała w poradni psychologicznej przez narkotyki. Dalej pije ale nie tak dużo jak wcześniej lecz zaczęła palić, nie przeszkadza mi to bo naprawę ją lubię i wiem jaka jest naprawdę. Mam wielkie szczęście, że rodzice jeszcze pozwalają mi się z nią widywać.
Pobiegłam po schodach na dół i otworzyłam drzwi. Alex uściskała mnie przywitała się z moimi rodzicami i poszła ze mną na górę. Wyrzuciła mi parę ubrań z szafy i oznajmiła, że mam ubrać moje białe trampki, czarną koszulkę,spodnie i skórzaną kurtkę.  
- Seks bomba! - powiedziała Alex kiedy wyszłam ubrana z łazienki
- No ja nie wiem... Jak mnie rodzice mnie zobaczą to powiedzą, że wyglądam jak pod latarnie! Oni uważają, że mam nosić spódniczki do kolan i koszuli w kwiatki!  
- Nie przesadza... to zwykłe ubranie zwykłej nastolatki!  
- Tylko, że ja nie jestem zwykłą nastolatką.
- Weź przestań twoi rodzice nie chcą da ciebie źle. Moi starzy to tylko pracują i mają gdzieś gdzie jestem.
- Może to lepiej? Sama wiesz jakie mam życie
- No wiem, wiem.  
- A tak w ogóle to gdzie mnie zabierasz?
- Marcus dzisiaj stara się o podium...  
- Wyścigi?! - nie mogłam w to uwierzyć, że znowu tam będę! !  
- Tak, wyścigi. Dzisiaj finał!
- O boże... - poczułam jak rozdziera mnie radość!  
- To idziemy?
- Jasne!
Wyszłam z domu najciszej jak mogła ponieważ wszyscy już spali. Gdy minęłyśmy pierwsze pięć domów złapałyśmy taksówkę, która zawiozła nas do centrum miasta. Potem szłyśmy parę uliczek dalej. Nagle jakby z znikąd zaczęła grać głośna muzyka i było słychać silniki maszyn oraz śmiechy,rozmowy uczestników i reszty. Motory stały wszędzie, trochę dalej było widać dwie dziewczyny ubrane bardzo wyzywająco w krótkie spodenki, które wyglądały jakby brakło materiału by je uszyć i odsłaniały to co nie powinno, w rękach trzymały czerwone chorągiewki więc tak jak się domyślałam mają ogłosić kiedy zacznie się wyścig. Cała reszta dziewczyn wyglądała w miarę normalnie lecz ich zachowanie wcale takie nie było, kleiły się do chłopaków jak muchy do lepu. Podeszłyśmy do Marcusa, który nie był sam. Obok niego stał motocyklista w czarnym kombinezonie z białymi dodatkami, opierał się na swoim motorze Ninja Kawasaki, który był cały czarny, w ręku trzymał swój kask, także czarny. Stał tyłem do nas rozmawiając z jaką dziewczyną. Z tego co usłyszałam chłopak najwyraźniej nie chiał z nią gadać. Marcus namiętnie pocałował Alex po czym szturchnął chłopca w ramie mówiąc:
- Ej Max! Zobacz!
- Czego? - motocyklista obrócił się przodem do nas i pokazał swoją twarz. Miał słodkie dołeczki, błękitne oczy, brąz włosy oraz tunele w uszach. Popatrzał rozgniewany na Marcusa i podniósł pytająco brwi
- Oto moja kochana dziewczyna Alex a to jej przyjaciółka. - pewnie Marcus zapomniał zapomniał jak się nazywam i powiedział, że jestem po prosu "kimś"
- Miło mi jak się nazywasz? - to pytanie bardzo mnie zaskoczyło. Myślałam, że Max o to nie zapyta a on spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Ja.. Brenda... - wymamrotałam pod nosem
- Menda? Miło mi, ja Max ale to już  chyba wiesz. - mówiąc to podął mi rękę i wybuchnął śmiechem.
- Brenda, nie "Menda" panie Maxiu - kiedy to powiedziałam wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Uwaga! Uwaga! Uczestnicy na miejsca! - to powiedziała jedna z dziewczyn, która trzymała chorągiewkę.  
-  No więc Brendo nie "Mendo" kiedy to wygram wrócę tu do ciebie z medalem i zabiorę na kawę, zgoda?
- Musze się zastanowić - Max usiadł na motor i podjechał na linie startu razem z Marcusem. Dziewczyny z chorągiewkami stały już po prawej i lewej stronie z wielkim uśmiechem, zaczęły mrugać do chłopaków na motorach i wysyłać buziaczki. Alex była bardzo zdenerwowana, bała się, że Marcusowi coś się stanie lecz w sumie jak teraz bałam się o Maxa, w końcu może zginąć... po chwili wszyscy zaczęli odliczać:
- Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć, dziesięć! Start! - na słowa "start" wszyscy ruszyli jak strzała i po pięciu sekundach wszyscy znikli mi z oczu. Z tego co mi wiadomo to dzisiaj mają bardzo długi dystans do przejechania.  
Minęła minuta a w oddali cały czas było słychać chodzące silniki. Za nie długo powinni wracać i tak się stało. W oddali było widać pięć motorów (było 10), pewnie niektórzy zrezygnowali lub już zginęli. Nagle motocykliści zatrzymali się przed tłumem ludzi i zaczęli krzyczeć by wszyscy uciekali bo znalazła ich policja. Przerażona w oddali zobaczył parę aut policji. Policjanci wyszli z aut i zaczęli strzelać. Marcus podjechał po Alex dał jej kask i powiedział mi, że Max weźmie mnie na swój motor oraz, że mam lecieć po kask i kombinezon do małej budki z kebabem, dawno nieczynnej. Pobiegłam najszybciej jak umiałam do wyznaczonego miejsca ubrałam się i wyszłam na dwór. Na placu wszyscy panikowali i krzyczeli. Max właśnie po mnie przyjechał. Wsiadłam na motor i uciekliśmy.



Link do części ostatniej: http://lol24.com/opowiadania/milosne/troche-dalej-niz-niebo-istnieje-cz1-12272

Enchanted

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1041 słów i 5540 znaków.

Dodaj komentarz