"Szum" - Część 3

-Jej pokój jest prosto. Połóż ja na łóżku –Słyszałam przytłumiony głos taty.  
Zaspana spojrzałam na Marcina. Niósł mnie na rękach. Odwróciłam głowę  
i patrzyłam na podłogę. Jej szklana tafla oświetlona była światełkami. Jeszcze raz na niego. Pchnął nogą drzwi, które otwarły się z trudem. Wszędzie stały pudła z książkami i zagracały całą przestrzeń. Przeciskał się między nimi. Nachylił się nad moim łóżkiem. Opadłam na nie a w powietrze uniósł się zapach wanilii. W dzieciństwie wszystkie moje ubranka pachniały wanilią albo lawendą Te dwa zapachy sprawiały, że czułam się bezpiecznie. Podszedł do drzwi balkonowych i otwarł je. Położyłam głowę na poduszce i zaczęła zasypiać. Przez drzwi wlatywało świeże powietrze, które oczyszczało pokój  
z dusznego. Zasłony tańczyły a rytm nadawał im wiatr. Dzwoneczki przypięte do doniczek wydawały dźwięk. Co jakiś czas dało się słyszeć sygnał karetki czy inne samochody jeżdżące w pobliżu naszej kamienicy  
Nasz apartament mieścił się w samym centrum. Był największym bo zajmował dwa pietra kamienicy i dach. Właśnie tam w lecie i wiosną spędzałam najwięcej czasu. Najczęściej malowałam, albo prowadziłam rozmowy z moim kotem. Był to raczej monolog. Czasem pomrukiwał tak jakby mi przytakiwał.  
Pieniądze dały nam dom. Choć wolałabym mniejszy i na wsi z dala od szybkości jaka ma dzień w mieści. Ledwie się zaczyna a już kończy. Minuty docenia się będąc właśnie tu. Pamiętam, gdy przez tydzień byliśmy na wsi. Tam każda minuta była jak godzina. Czułam, że czas zwolnił. Nie musiałam być dokładna. Żyć szybkim tempem. Nikt tam tego nie wymagał. Robiłam co chciałam i jak długo chciała. Dziesięć minut na huśtawce dłużyło się niesamowicie. Później wróciłam i pojawiły się zajęcia których tam nie miałam. Rano bieganie, taniec, malowanie, obiad. Wszystko z zegarkiem w ręce. Byle zdążyć.  
Ojciec był deweloperem. Zakończył pracę, gdy dorobił się takich pieniędzy, że mógł żyć z odsetek. Był dumny jak paw, gdy pierwsze pieniądze wpłynęły na konto.  
Mama, gdy zaczęła chorować zostawiła pracę prawnika. Długi czas leżała w szpitalu. Odwiedzałam ją by nie czuła się osamotniona.  
Marcin stał obok mojego łóżka i obserwował jak leżę. Do pokoju weszła mama. Na głowę zarzuciła chustkę w kwiaty.  
-Marcin chodź. Pokażę ci twój pokój. Dobranoc mała.  
-Dobranoc.  
Zostałam sama.  
Rano wcisnęłam na nogi buty do biegania, związałam włosy w kucyk i wyszłam z domu po cichu.  
Rano zaczynało się robić zimno. Pogoda była paskudna padało i lekko świeciło tak na zmianę.  
Para wylatywała przez mały otwór w moich ustach. Ciało wzrastało w temperaturę. Na policzkach pojawiły się czerwone rumieńce. Przystanęłam na chwilę i usiadła na ławce. Pomału normowałam oddech i uspokajałam się po biegu.  
-Cześć. -Znajomy głos zmusił mnie bym nie dokończyła wiązać buta.  
Nataniel równie zdyszany właśnie nadbiegł.  
-Cześć. Też biegasz?
-Już kilka lat. W Szwecji mniej. Tutaj mam mniej znajomych i więcej czasu na takie rzeczy.  
Szwecja nie wiedziałam, że Natasza tam była. Zaczęłam przyzwyczajać się do tego, że mało wiedziałam o niej.  
-Ja też już kilak lat. Choć z przerwami.  
-Widziałem tu miłą kawiarnie. Chyba jest już otwarta. Dasz się wyciągnąć?- Wskazał na mały lokalik w którym od wczesnych godzin migotały światła lampek. Przechodziłam tamtędy codziennie.  
Przygryzłam wargę z zdenerwowania. Wciąż pamiętałam o jego zachowaniu w stosunku do mnie.  
-No dobrze.  
Wewnątrz atmosfera była spokojna ze względu na wczesną porę. Przed restauracją już było czuć zapach świeżej kawy i słodkości, które dopiero co dostarczano z piekarni. Babeczki, rurki z marmoladą, najróżniejsze ciasta. Przy stolikach siedzieli tak zwani "stali bywalcy”. Dwóch mężczyzn już  
w podeszłym wieku grało w szachy. Obaj skupieni na grze, co jakiś czas któryś wyciągał rękę w kierunku filiżanki upijał łyk napoju i wracał by przewidzieć ruchy przeciwnika. Gdy na nich patrzyłam myślała, że czas zatrzymał się na chwile. Jako mała dziewczynka często tam bywałam i dwóch staruszków tez grało w szachy.  
Na plecach poczułam dłoń Nataniela, który delikatnie pchnął mnie do przodu w kierunku stoliku stojącego przy oknie. Rozsiedliśmy się wygodnie. Nasze spojrzenia uciekały, ale ten nieunikniony moment kiedy spojrzeliśmy sobie prosto w oczy coś zmienił.  
Mi zadrżały kolana a on po dłuższej chwili odwrócił wzrok i nabrał powietrza.  
  Zagarnęła dłonią włosy i przerzuciła na prawe ramie. Odsłoniłam swoją łabędzią szyje tym samym przykuwając jego wzrok. Przestałam się stresować. Obserwowałam jak w zabawny sposób wodził oczami po mojej szyi, ustach, oczach. Czyżby moja wada mu się spodobała. Gdy tylko mogłam zakładałam apaszki, krępowałam się. Teraz zrozumiałam, że nie miałam czego.  
Przypomniałam sobie, że on w jakiś sposób jest moim bratem. Traktuje jego mamę jak swoją a on mojego ojca jak swojego. Tak nie mogło być. Chyba poczuł to samo co ja bo odwrócił wzrok. Przypomniały mu się słowa z samochodu i mi też, że jesteśmy jakby rodzeństwem.  
Do naszego stolika podeszła kelnerka. Miała figlarne kształty, gdy szła pokaźny biust unosił się i opadał. Długie czarne włosy spięła w kucyk. Wyglądała naturalnie przez co była piękna. Na dłoni błyszczał pierścionek zaręczynowy. Większość mężczyzn pewnie by pomyślała ciekawe co za szczęściarz ja poślubi. Spojrzała na nas oboje i uśmiechnęła się od ucha do ucha. W policzkach zrobiły jej się urocze dołeczki.  
-Wybrali coś państwo?- Wskazała dłonią na karty leżące przed nami na stoliku.  
Zupełnie o tym zapomnieliśmy przez swoją obecność.  
-Chętnie bym zjadła gofry z owocami i bitą śmietaną.  
-Ja poproszę to samo. - Marcin zlustrował kelnerkę.  
-Coś do picia?
-Sok dla mnie ty też chcesz?
Kiwnęłam głową znacząco.  
-A więc dwa soki. -Odchodząc zabrała karty i podeszła do innych stolików zbierając zamówienia.  
Rozczarowało mnie jego zachowanie. Jednak wyznawałam zasadę, że nie ocenia się ludzi po pozorach. Postanowiłam go poznać by dowiedzieć się jaki jest naprawdę.  
-Jesteś synem Nataszy, ale jak to możliwe. Nigdy o tobie nie słyszałam.  
Milczał dłuższy moment.  
-Dwadzieścia jeden lat temu mój ojciec był w Polsce na wakacjach. Jest Szwedem. Poznał Nataszę i przeżyli upojną noc po alkoholu. On wyjechał. Urodziłem się na początku roku.  
W następne wakacje poznała twojego ojca. On ją zostawił dla twojej biologicznej mamy. Nie radziła sobie ze mną więc wysłała mnie do ojca, do Szwecji. Otwarła się dla niej szansa, gdy twoja matka umarła. Miałem kontakt z Natasza przez wszystkie lata. Odwiedzałem ją w Polsce. Trudno mi było i jej też. Chciała mnie tu sprowadzić na stałe, ale nie chciałem. Teraz przyleciałem bo jest z nią źle.  
-Jest bardzo źle. - Oczy zaszły mi łzami. Przykro mi było słuchając opowiadania Marcina. Nie uważałam by Natasza była złą kobietą.  
-To wszystko co ci opowiedziałem jest wielkim skrótem – Był smutny. –Kocham ją mimo tego, że ze mną nie była, gdy jej potrzebowałem. Gdy dorastałem. Nie chce jej stracić.  
-Ja też. Jest dla mnie kimś więcej niż tylko mamą. To najlepsza przyjaciółka.  
Nie wierzyłam, w to, że tak bardzo się przed sobą otwarliśmy.  
- Proszę. – Kelnerka położyła dwa talerze i szklanki na stole.  
Nie zauważyliśmy kiedy podeszła. Z gofrów ociekła bita śmietana. Owoce wyglądały smakowicie. Nabrałam apetytu.  
-Smacznego. –Rzuciłam.  
-Smacznego.  
Wychodząc z restauracji widziałam jak bardzo Marcin jest przybity. Ręce mu się trzęsły. Widać było jego podenerwowanie. Wyjął z kieszeni paczkę papierosów "Malboro” i zapalniczkę typu Zippo.  
-Wiesz że papieros to trzydzieści minut biegania.  
-Nie wiedziałem, ale kiedyś to nadrobię.  
Miło było na niego patrzeć. W świadomości karciłam się za swoje zachowanie.

Kaja123

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1513 słów i 8194 znaków.

7 komentarzy

 
  • isia

    nie ważne ja wiem o co chodzi... nataniel to marcin... pisz dalej bo to było naprawde ciekawe...

    23 gru 2012

  • anonimeek

    Bardzo fajne opowiadanie ! Pisz dalej ; )

    1 paź 2012

  • alanna

    pisz bo mi sie podoba :)

    22 wrz 2012

  • Kaja123

    Reszty nie będzie opowiadania. Ponieważ nie zostało dobrze przyjęte.

    21 wrz 2012

  • a,a,a, n,n,n, o,o,o, n,n,n, i,

    no właśnie! raz marcin, a innym razem nataniel. bez sęsu. a tak poza tym to treść jest całkiem spoko.

    12 wrz 2012

  • Kaja123

    to dwa opowiadania w jednym był nataniel a w drugim marcin. to posklejane i nei wszedzie poprawiłam ma byc marcin.

    1 wrz 2012

  • Szczęśliwa

    Marcin czy Nataniel? Bo nie rozumiem.

    31 sie 2012