Szeroko zamknięte oczy cz.4

-Świetnie razem wyglądacie - zagadnęła Ola, kiedy dziewczyny zmywały naczynia w kuchni, a chłopacy sprzątali butelki i ustawiali meble w salonie.
  -Przestań, -Amelia wytarła talerzyk i podała go Klaudii. - Cieszę się, że się z nim dogadujecie.
  -Żartujesz? - zdziwiła się mała szatynka. - To świetny facet. Dobrze ci się trafiło.
  -Duśka ma rację, - mówiła Ola popłukując ostatni talerz. - On jest idealny. Nie rozumiem, dlaczego miałaś takie wątpliwości.
  -Przecież wiecie, o co mi chodziło.... z resztą to na razie nie ważne. - Blondynka zabrała się za wycieranie sztućy. - Muszę jutro po pracy kupić sobie łady strój kąpielowy, bo jak ja mu się pokażę w tym żółtym...
  -Czekaj, zanim zmienimy temat i zapomnę... - Klaudia przełożyła widelec, który przez pomyłkę wrzuciła do noży. - Podoba mi się, jak dobrze radzisz sobie z czasem.
  -W jakim sensie? - Kowalczyk była zdziwiona.
  -Pewnie Duśka ma na myśli, że masz na wszystko czas. Spotykasz się z Krzyśkiem, pracujesz, spotykasz się z nami... - Ola mówiła tylko nieco głośniej niż płynąca woda z kranu.
  -No, po prostu... nie olałaś nas, dlatego, że kogoś masz... - dodała Klaudia.
  -Dziewczyny, przestańcie, jak mogłabym to zrobić? - Odłożyła ścierkę i oparła się o blat. - Nawet nie gadajcie takich głupot.
  -Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczyło, jak wczoraj przyjechałaś - powiedziała cicho Ola.
  -Przestań, nie ma o czym mówić, potrzebowałaś mnie, więc przyszłam. Zawsze tak było, nie?
  -Byłaś z Krzyśkiem.
  -No i co z tego? Posłuchajcie, on ma swoich znajomych i ja mam swoich. Nie wyobrażam sobie nie spędzać z wami czasu bez niego. Nie nadaję się na papużkę nierozłączkę. To chyba jasne, nie?
  -Dobrze, że nie jesteś jak Magda - wyrwało się Klaudii.
  Popatrzyły na siebie ze smutkiem. Magda była jedną z nich, a potem poznała Kubę i straciła kontakt z rzeczywistością. Od początku zaczęła się oddalać od przyjaciół, a potem jej zaborczy chłopak zakazał wychodzić jej gdziekolwiek bez niego. Po pół roku rozmowy Magdy z przyjaciółmi były tylko zwrotami grzecznościowymi. Po roku widywali się tylko przypadkiem. Później Magda kończąc osiemnaście lat wyprowadziła się do niego. I tylko to, że Kowalczyk mieszka obok jej rodziców sprawia, że czasami dowiaduje się czegoś o byłej najlepszej przyjaciółce.
  -Nawet o tym nie pomyślałam.- Dobry humor wyparował z Amelii. - Błagam, jak będę się do niej upodabniać, to mi to powiedzcie.
  -Ale, Mel, mimo wszystko nigdy nie byłaś, ani nie będziesz, jak ona. Z resztą... ta wasza wymiana zdań wtedy... - słowa uwięzły w gardle dziewczyny.
  -Powiedziała, że jestem łatwa... - przyznała zimno. - Uniosłam się dumą. Cholerny honor, gdybym nie miała jej tego za złe... - Nawet nie próbowała ukryć smutku w głosie.
  -Nie przejmuj się, przecież już wtedy prawie nie rozmawiałyście, a ona nie miała prawa. Ja na twoim miejscu... - Amelia totalnie zignorowała słowa Oli.
   -A później, po takim czasie nieodzywania się nie miałam prawa, żeby przemówić jej do rozsądku....
   -Daj spokój, nawet nie myśl, że dałabyś radę przekonać ją, żeby się nie wyprowadzała.
  -Macie rację, z resztą za często to roztrząsamy. - Kowalczyk próbowała się zaśmiać, ale wyszedł jej tylko nieprzyjemny grymas. Po chwili zastanowienia dodała jeszcze - pamiętacie, jak przysięgałyśmy sobie, że jak któraś sobie znajdzie chłopaka, to niczego to nie zmieni? Żadnej zazdrości, ani braku spotkań? Przyjaźń jest najważniejsza!
  -Magda nie dotrzymała tej obietnicy. Paula najwyraźniej też... -westchnęła Klaudia.
  -Ja dotrzymuję obietnic. Zawsze. Jescze raz obiecuję, ze nie zrobię niczego, co miałoby was zranić. A jeśli będziecie miały mi coś do zarzucenia, to walcie prosto z mostu.
  -Och, jesteś taka kochana.
  Przytuliły się mocno ze łzami w oczach.
  -O kurwa, co jest? - Do kuchni wszedł zdezorientowany Łukasz. Jego reakcja przywołała resztę chłopaków z salonu. Kamil, Mateusz i Krzysztof stanęli jak wryci za blondynem.
  -Hej, dziewczyny, wszytko w porządku? Co się stało? - zapytał Kamil zaniepokojony.
  Przyjaciółki popatrzyły najpierw na chłopców, którzy stali w progu, potem na siebie nawzajem i wybuchnęły niepohamowanym śmiechem.
  -Nic, nic... to tylko takie dziewczyńskie sprawy.
  -Kurczę ale Amela się ostatnio dziwna zrobiła, taka w miarę miła... - Łukasz przeżył szok, widząc tak rozemocjonowaną dziewczynę.
  -Hej, nie mów na mnie Amela, to takie brzydkie....
  -Rzeczywiście, jak teraz sobie przypomnę to aż mnie mdli.... - zawtórował Mateusz, zupełnie ignorując złość przyjaciółki.
   -Hej, ja tu jestem! - denerwowała się Kowalczyk.
   -No, Krzysiek, nie wiem, jak to zrobiłeś, ale Mel jest taka nie nieczuła. że masakra - ucieszyła się Klaudia. - I nie rzuca chamskich tekstów. Normalnie, jakby nie była sobą.
   -I ty, Brutusie, przeciwko mnie? - zaoponowała dziewczyna.
   Wszyscy wybuchli śmiechem. I wtedy Amelia zdała sobie sprawę z tego, że rzeczywiście jest inna. Ale dlaczego? Nie słuchała już przekomarzań przyjaciół. Nie podobało jej się, że się zmieniła. Bez znaczenia, w którą stronę. Uzmysłowiła sobie od razu, że nie wie, co tak naprawdę czuje do Krzysztofa Majewskiego. Czy to jest właśnie zakochanie? Nie miała pojęcia, bo przecież nigdy wcześniej nie darzyła nikogo tym uczuciem. Pogrążona w myślach. poczuła, jak jej chłopak obejmuje ją od tyłu w pasie. Poczuła się bezpieczna i swobodna. A to chyba było najważniejsze. Powoli się odprężyła w mocnych ramionach.
  -Zapytaj Mel! - Klaudia szukała deski ratunku.
   -Mnie i tak ignorujecie, więc zarządzam remis.
  -Hej, to nie fair! - Oburzył się Mateusz. - Mam rację.
  -Dobra, rozstrzygniemy to w sobotę w na wyjeździe, ok? - zaproponowała Ola.
  -No tak... baby... - podsumował Łukasz. - Chodźcie chłopacy.
  Chłopcy wycofali się z kuchni. Majewski pocałował blondynkę w policzek i wyszedł za resztą.
  -To myślicie, że czarny strój będzie do mnie pasował? Lubię czarny... - zmieniła nieświadomie temat Amelia.
  -A może niebieski? Pasuje ci do oczu. Poza tym masz w cholerę czarnych rzeczy....


  Krzysztof zabrał Amelię do jednego ze swoich kumpli. Dziewczyna nie wiedziała, że domówki mogą przybierać tak duże rozmiary. Gospodarz, Andrzej, którego Kowalczyk poznała już wcześniej, zaprosił na imprezę około setki ludzi. I wcale nie przeszkadzało mu, kiedy goście przyprowadzali swoich znajomych. Chociaż gdyby jej salon był wielkości sali gimnastycznej, jej też by to nie przeszkadzało.
  Blondynka dałaby dużo, żeby wypić jeszcze kilka drinków. To wszystko ją onieśmielało. Dawno nie czuła się jak zagubiona mała dziewczynka, jak teraz. Przedstawiana masie ludzi, którzy zadawali najróżniejsze pytania i oceniali ją, czuła się jak na egzaminie. Nigdy nie miała dobrej pamięci do imion, która teraz bardzo by się jej przydała. Wioleta, Ania, Kuba, Marek, Olaf, Kasia, Ala, Romek, Tomek, znowu Kasia... Jeden wielki sprawdzian, którego nie zda - jej umiejętności towarzyskie są dużo poniżej tego poziomu.
  Poczuła, jak Krzysztof mocniej ją przytula. Napiął mięśnie.
  -W porządku? - zapytała, chociaż wszystko wokół ją niemal zagłuszało.
  -Jasne. - Uśmiechnął się sztucznie. - Pamiętaj, że jesteś dla mnie najważniejsza.
  W tym momencie zmaterializowała się przed nimi piękna dziewczyna. Amelia od razu pozazdrościła jej urody. Kowalczyk była ładna, ale ładna przeciętnie. Nie umywała się do jej figury, idealnych rysów, czarnych oczu i takich samych, długich, prostych, lśniących włosów. Uśmiechnęła się ślicznie śnieżnobiałymi, prostymi zębami.
  -Hej, Krzysiek. Cześć, my się jeszcze nie znamy, jestem Leo. To od Leokadia. - Uśmiechnęła się, blondynka odwzajemniła gest, ale wyczuła w tym powitaniu mnóstwo fałszu.
  -Cześć. Mel. Od Amelia. - Brunetka przez chwilę nie wiedziała, czy to żart, prawda, czy kpina. Tylko słowa zadowolonego Krzysztofa pomogły jej się zdecydować.
  -Mel jest moją dziewczyną. - powiedział to znacząco. Kowalczyk poczuła się podle, była narzędziem do wywoływania zazdrości. Nie straciła jednak orientacji w sytuacji, chciała pokazać się od jak najlepszej naturalnej strony. Graj, muzyko!
  -Krzysiu, możemy porozmawiać na osobności? - zapytała Leokadia, patrząc kątem oka na Amelię.
  -Pójdę się czegoś napić. - Dziewczyna gładko wyślizgnęła się z objęć Majewskiego. Przez ułamek sekundy zastanawiała się czy nie pocałować go, tak, żeby "Leo" była zazdrosna, ale uznała, że będzie to wyglądało sztucznie i desperacko, więc zrezygnowała. Zostawiła ich.
  Sama natomiast udała się w kierunku wielkiego ladowego blatu, gdzie rozlewano alkohole. Od razu ktoś zaproponował jej kolejkę. Potem wypiła drugą z zapoznanym wcześniej chłopakiem, którego imienia nie zapamiętała. Dostała jeszcze drinka - wódkę z kolą i lodem i udała się w stronę kanap.

laleczka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1626 słów i 9130 znaków, zaktualizowała 10 maj 2015.

2 komentarze

 
  • Użytkownik Mowa

    Czekam na następną część, moja droda! ;)

    11 maj 2015

  • Użytkownik zakr3cona

    Długo zwlekałaś z dodaniem części, ale fajnie, że już jest :) bardzo mi się podoba, czekam na kontynuację. Pozdrawiam A

    9 maj 2015