Szeroko zamknięte oczy cz.2

-I co? - dopytywały się Ola i Klaudia, podczas gdy chłopcy kilka metrów dalej grzebali przy jakimś motorze - Opowiadaj!
-No.. więc... - Amelia była wciąż taka podekscytowana, że nie potrafiła sklecić zdania.- Nie mam pojęcia, od czego zacząć.
-Pff... - prychnęła Ola. - Najlepiej od początku!
Kowalczyk uśmiechnęła się do siebie. Tak, to było cudowne popołudnie. Dawno nie była na tak udanej randce. Zwłaszcza, że nigdy wcześniej żaden chłopak nie zwrócił na siebie tak dużo jej uwagi. Jeszcze nikim się nie zainteresowała, podczas gdy wszyscy jej znajomi przeżywali miłosne wzloty i upadki. A ona nie.
-Skończyłam pracę dziesięć minut wcześniej, szybko się przebrałam, poprawiłam makijaż na zapleczu i biegłam do parku. Nie chciałam się spóźnić, bo nie wymieniliśmy się przecież numerami, a ja nawet nie znam jego nazwiska, więc nie miałabym jak się z nim skontaktować. A chciałam, żeby to spotkanie doszło do skutku, nie wiem, co bym zrobiła, gdyby sobie poszedł, bo się spóźniłam.
  -Nie histeryzuj - przerwała się Klaudia. - Specjalnie nie wziął od ciebie numeru, żebyś na pewno przyszła.
  -Ma rację, - wtrącił się Mateusz, który przysłuchiwał się rozmowie dziewczyn. - Nie mogłabyś przecież do niego napisać ani zadzwonić, żeby odwołać randkę. Musiałabyś tak czy siak przyjść, żeby osobiście odwołać spotkanie.
  Ola i Amelia wymieniły porozumiewawcze spojrzenie. Mateusz od dawna był zadurzony w Klaudii i okazywał to na każdym kroku. Wszyscy z paczki doskonale to widzieli, tylko nie niska szatynka. Chłopak też nie zauważył, że jego intencje są oczywiste dla przyjaciół. Ale Ola, Amelia, Łukasz i Kamil postanowili z tym nic nie robić, żeby nie komplikować ich relacji. Czasami tylko zostawiali im miejsca obok siebie, albo wysyłali ich razem np. po piwo. Skoro sam Mati nie chciał wyjawić swoich uczuć, oni postanowili również zachować to dla siebie.
  -Wracając - uśmiechnęła się Kowalczyk. - Przybiegłam tam równiutko o szesnastej trzydzieści. Krzysiek już tam na mnie czekał. Trochę nie wiedziałam, jak mam się przywitać. Uścisnąć dłoń, cmoknąć w policzek, przytulić czy w ogóle nic nie robić. Ale wybawił mnie z kłopotu, bo kiedy tylko mnie zobaczył, podszedł o mnie i podarował mi różę. Białą.
  -Nieźle! - westchnęła Ola.
  -Ale czy ty nie wolisz takich ciemnych róż? - Mateusz wciągnął się w opowiadanie blondynki, zostawiając Kamila i Łukasza samych.
  -Rzeczywiście, wolę bordowe albo ciemnopurpurowe... - zamyśliła się.
-Jej, w każdym razie ciemne...
-Ale skąd on miał wiedzieć? - Klaudia spiorunowała chłopaka wzrokiem. - A w co byłaś ubrana? A on!?
-Czekajcie! - Ola była wpatrzona w telefon. - "Białe kwiaty możemy podarować osobie, której chcemy podziękować, lub dziecku, ale również wręczyć jako kwiaty ślubne. Biały kolor to symbol szacunku, skromności oraz niewinności." - Ola czytała monotonnie, a wraz z tymi słowami mina Amelii nieco rzedła. - "Ale też niewinnej pierwszej miłości!" - wykrzyknęła radośnie ostanie zdanie. Przesunęła palcem w dół i dodała - jeśli była jedna, to mówi to "Wciąż Cię kocham, na pierwszej randce - miłość od pierwszego wejrzenia"! Jakie to romantyczne!
  -Przestańcie. - Blondynka była zadowolona z tej symboliki, ale zaprotestowała. - To nic nie znaczy. Zabobony jakieś. Na bank wybrał ją, dlatego, że akurat wpadła mu w oko.
-W imieniu płci odbarywującej powiem, że tak zwykle bywa, ale białe róże? Serio? Są wyjątkowo... - Pohamował się trochę i zamiast "brzydkie" powiedział - nijakie i obojętne.
-Ej! - Klaudia szturchnęła chłopaka. - Gdybyś tak jak on, zakochał się od pierwszego wejrzenia! - Mateuszowi cień przeszedł po twarzy, ale ona tego nie zauważyła.
  -Czy to serio takie ważne? - wzburzyła się Kowalczyk. - Nie wierzę w takie pierdoły, a zwłaszcza...
  -W miłość od pierwszego wejrzenia... - weszła jej w słowo Ola. Wszyscy zachichotali.
  -Okej, więcej nie będę! - zaśmiała się. - Jak chcecie usłyszeć resztę, to mi nie przerywajcie, co?
Zgodzili się. Trochę dalej Kamil prosił Łukasza o śrubkę. Amelia uśmiechnęła się na wspomnienie: szli razem przez most nad rzeką, on opowiadał jej coś, a ona się szczerze śmiała, bawiąc się łodyżką kwiatka. Słońce muskało jej skórę i odbijało się od wody, nieco dalej robotnicy kładli nowy asfalt. Wiatr rozwiewał jej włosy i sukienkę. A ten przystojny Krzysztof zwracał uwagę tylko na nią. Jak jakaś bajka.
  -Więc? Mel! - Klaudia zaczęła się niecierpliwić.
  -Dobra, Duśka, już.... - westchnęła. - Ja ubrałam tę cienką granatową sukienkę z kołnierzykiem i miałam rozpuszczone włosy.
  -Serio? Kołnierzyki są już niemodne! - wzburzyła się koleżanka. Blondynka tylko spiorunowała ja wzrokiem. - Okej, okej...
  -A on miał białą sportową koszulę na krótki rękaw i granatowe spodenki do kolan. - Zastanowiła się na sekundę. - Teraz tak sobie myślę, chociaż już wcześniej to mi przyszło do głowy, ... że chyba nie powinnam się z nim spotykać... - Dziewczyna zobaczyła, że oburzeni przyjaciele chcą zaprotestować, więc zaraz sprostowała. - Zanim mnie ochrzanicie, to wiedzcie, że... to znaczy on, Krzysiek, ma chyba kupę kasy...
  Wybuchnęli śmiechem. Amelia spuściła wzrok.
  - I w czym problem? - Pierwszy w miarę opanował się Mateusz. - Myślałem, że o tym zawsze marzy każda dziewczyna: przystojny koleś, który kupuje wymyślne kwiatki i śpi na forsie...
  -Nie ja! - zaprotestowała, ale zagłuszył ją chichot przyjaciół.
  -Tak wiemy, Mel. - Ola przytuliła ją mocno. - Nie ma zakochanych od pierwszego wejrzenia, pochodzących z "dwóch różnych światów" (cokolwiek to jest) i jeszcze... jeszcze coś. Tak samo, jeśli chodzi o całowanie i odzywanie się po randce albo spotkaniu. Musisz być zawsze taka zasadnicza?
  -Właśnie! Gdyby to na mnie taki zwrócił uwagę... - westchnęła Klaudia, co Mateusz odczytał jak policzek.
  -Myślę, że coś takiego po prostu nie może się udać... to są dwa różne punkty widzenia i...
  -A spróbowałaś? On na pewno nie ma takich skrupułów. Po prostu mu się podobasz i już.
  -Ej! To też mi nie daje spokoju, bo on powiedział, że spodobałam mu się, jak tak sobie czekałam na ławce i wysłał swoją siostrę, żeby mieć pretekst, żeby do mnie zagadać. A to znaczy, że chciał mnie poznać tylko ze względu na mój wygląd.
   -I? - zaśmiał się Mateusz. - Wszyscy zwracają uwagę najpierw na wygląd. Sorry, ale faceci w szczególności. Z resztą nikt nie ma na czole wypisanych cech charakteru....
  -A może spodobało mu się, że czytasz?
  -Za bardzo się przejmujesz takimi bzdurami - dodała Ola. - I co dalej?
  -Poszliśmy na spacer, głównie byliśmy w parku i nad rzeką, międzyczasie wypiliśmy lemoniadę w tej drogiej restauracji. Później jak się ściemniało, to poszliśmy na starówkę. Tam weszliśmy do takiej uroczej kawiarni, wypiłam herbatę a Krzysiek kawę i zjedliśmy jabłecznik. Chociaż wolałabym ciasto czekoladowe, ale...
  -On płacił?
  -Tak, chciałam połowę zapłacić, to powiedział, że on zaprasza, więc on płaci. I później jeszcze przeszliśmy się trochę i zadzwoniła zaniepokojna mama, bo już dziewiąta, a ja nie wróciłam z pracy. Zapomniałam dać rodzicom znać, że wrócę później. Wykręciłam się trochę, ale musiałam wrócić do domu. I Krzysiek zaproponował, że odwiezie mnie do domu, więc poszliśmy tam, gdzie zaparkował.
   -A czym jeździ?
   -Takim białym, , nowiutkim Audi. Było bardzo ładne i fajnie się jechało, a on powiedział, że jest sportowe. Przy tym aucie strasznie się speszyłam.
   -Matko Najświętsza! To musiało być Audi S5! -Mateusz był podekscytowany.
   -Może... nie pytałam, bo mnie to bardzo onieśmieliło. Ostatecznie odwiózł mnie do domu.
   -Całowaliście się? - Klaudia wyczekiwała, żeby zadać to pytanie.
   -Nie, Głupolu! Cmoknął mnie w policzek. - Amelia widząc zawiedzioną minę koleżanki dodała. - I dobrze, nie chciałam nic więcej, a to było akurat w sam raz. No i wysiadłam, o dziesiątej byłam w domu. No i tyle.
   -A jakieś dane o nim? Ile ma lat i w ogóle...
   -Ma dwadzieścia dwa lata, studiuje prawo, a teraz, przez wakacje, bedzie pracował w firmie ojca.
   -Uuuu....
   I kiedy przeszli na inny temat, tylko Oli nie dawał spokoju fakt, że Amelia opowiadała o Krzysztofie jak o przyjacielu, a nie chłopaku, który jej się podoba. Chociaż zasada numer trzy Amelii Kowalczyk brzmiała: "chłopak powinien być też najlepszym przyjacielem i nie tylko adoratorem". Nie dziwne, że Mel nie miała dotąd chłopaka - zaśmiała się w duchu.

laleczka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1587 słów i 8842 znaków.

3 komentarze

 
  • Użytkownik Paulaa

    Czekam z niecierpliwością ;)

    9 mar 2015

  • Użytkownik Szalonaa

    czekam na ciąg dalszy ;)

    9 mar 2015

  • Użytkownik prf

    Ciekawe, czekam na kolejną część

    9 mar 2015