Szacunek CZ.II

Zatrzymała się i poczuła jak jej serce omal nie wyrwie się z piersi, odwróciła się pełna wątpliwości usiłując wyrównać oddech kilka kroków przed nią stał wysoki i umięśniony chłopak, był przystojny na swój własny sposób. Nie wyglądał jak inni, nie miał buźki dzieciaka i idealnie ułożonej fryzury, był łysy a z jego oczu emanowało doświadczenia. Nie wiedząc czemu zaufała mu poczuła dziwne poczucie bezpieczeństwa. Chłopak stanął tuż przed nią i wyciągnął w jej stronę dłoń  
-Piotrek- powiedział zachrypniętym głosem i uśmiechnął się w taki sposób, że ugięły się pod nią nogi
-Andżelika- uścisnęła jego dłoń- Czego właściwie chcecie od Marcina?- zapytała wstrzymując oddech
-To sprawa między mną a nim.- zabrzmiał jakby urwał się z innej epoki jakby był jakimiś rycerzem  
-Skoro między wami to po co ci ta obstawa- oburzyła się spoglądając na grupę chłopaków stojących za nim
-Oni?- znowu się uśmiechnął- przyszli zobaczyć widowisko
-Jakie widowisko?- nagle przestała czuć się bezpiecznie i poczuła jak rumieńce oblewają jej twarz
-Spokojnie myszko, ty jesteś bezpieczna. Muszę sobie coś wyjaśnić z Twoim chłopakiem- kiedy mówił to ostatnie słowo aż kipił sarkazmem. W sumie porównując ich obu Marcin był co najwyżej jakimiś tam chłopaczkiem.- więc możesz do niego zadzwonić, żebyśmy mogli pogadać jak facet z facetem?
Odruchowo sięgnęła po telefon, ale zorientowała się, że nie ma go w kieszeni.
-On ma mój telefon- powiedziała usiłując nie okazywać zdenerwowania
-Jak ma twój telefon?- zdziwił się  
-Dałam mu napisać smsa, a potem uciekł.
-No dobra- wyciągnął swój telefon- dzwoń na swój numer
Drżącą ręką sięgnęła po telefon i wybrała swój numer
-Halo? -usłyszała znajomy głos w słuchawce. Nie był tak pewny jak wtedy kiedy ją obrażał  
-Przyjdź tu.
-Nie ma szans, żebym dostał w mordę?
-Przyjdź tu- powtórzyła nieco pewniej- okaż się chociaż raz facetem
-Mogę z nim pogadać sam na sam.-jestem na boisku
-Dobra.
Rozłączyła się i oddała Piotrkowi telefon
-I co?- zapytał chłopaki
-Jest na boisku, chce żebyś przyszedł sam
-Dobra- uśmiechnął się nonszalancko i oboje ruszyli w stronę wspomnianego już miejsca
Marcin siedział na trawie wyraźnie przerażony. Andżelika chciała do niego podejść, ale wysoki chłopak zatrzymał ją dłonią. To nie sprawy dla delikatnych dam takich jak ty.  
-Ale..- nie zdążyła dokończyć kiedy on już stał przy Marcinie
Nagle straciła ich z pola widzenia. Odpaliła papierosa i poczuła jak wraca zmęczenie była słaba, przecież od dawna prawie nie spała, a jadła tak rzadko, że dziwiła się że nie jest w szpitalu. Była wrakiem człowieka, wykończona psychicznie i fizycznie. Nagle zobaczyła Piotrka mijał ją uśmiechnął się i odchodząc rzucił
-Głowa do góry myszko!
Chwile po nim wyszedł Marcin  
-Chodź stąd- warknął
-Możesz mi powiedzieć o co chodzi?
-Nie twój interes. Daj mi szluga.
-Czy ja wyglądam jak kasa zapomogowo-pożyczkowa? Czekam na wyjaśnienia.
-Jakie wyjaśnienia kurwo?!? Przez Ciebie dostałem w mordę ty czekasz na wyjaśnienia?
-Ej troszeczkę kultury.
-Bo co?!- wysyczał i złapał ją za nadgarstek tak mocno, że poczuła łzy napływające do oczu
-Bo cię zostawię.- szepnęła wyrywając się z uścisku
-Ty mnie zostawisz- wybuchł śmiechem- Ty gruba pizdo nie masz nikogo poza mną spędzisz wakacje w domu wpierdalając jakieś czekoladki. Tyle potrafisz zrobić, no może w łóżku jesteś w miarę nic poza tym jesteś brzydką, grubą dziwką bez przyjaciół.
Nie wytrzymała jej dłoń powędrowała w stronę jego twarzy i rozległ się głośny dźwięk przypominający klaśnięcie.
-Oddaj mi telefon śmieciu-krzyknęła
On stał jak wmurowany i chyba pierwszy raz wykonał jej polecenie podał jej telefon, ona złapała go i ruszyła w stronę domu.

mloda28

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 736 słów i 3954 znaków.

1 komentarz

 
  • Użytkownik Misia

    Zaakceptowane, ale te dwie części powinny być połączone w jedną. ;-) Lepiej jedna i dłuższa, niż dwie marnej długości :-)

    1 lut 2015