Skrzywdzona#2

Właśnie skończyłam lekcje. Pogoda nie jest za ciekawa pada deszcz jest zimno a ja mam na sobie tylko starą bluzę i przetarte dżinsy. No tak Li trzeba było się nie spóźniać mówię do siebie w myślach. Tak dobry humor to jedyne co mi zostało po tamtym życiu. Westchnęłam zanim dojdę do DD (czyt.dom dziecka)minię jakieś pół godziny trudno. Idę już jakieś 5 minut jest mi zimno cała się trzęsę ręce zrobiły mi się sine ok. przyznaje to nie był dobry pomysł mogłam przeczekać w bibliotece. Tak to jest jak się nie myśli.Moje myśli przerwał warkot silnika. Czarny samochód właśnie zatrzymał się przy mnie. Przestraszona już miałam wiać ale gdy zobaczyłam kierowce strach zastąpiło zaskoczenie.
-Hej co ty tu robisz w taką pogode na dworze jest z -5 do tego pada deszcz! Chcesz być chora? wskakuj do samochodu podwiozę cię. Już chciałam coś powiedzieć ale Justin spojrzał na mnie wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu. No raz kozi śmierć. Chłopak podkręcił ogrzewanie i dotknął mojej ręki wzdrygłam się i zabrałam rękę  
-Masz lodowate ręce to było nie odpowiedzialne teraz możesz być chora!-Podniósł głos a ja podskoczyłam na siedzeniu.
-Przepraszam nie chciałem cię wystraszyć.-Powiedział skruszony
-Nic się nie stało - powiedziałam cichutko.
- Gdzie mieszkasz?-Spytał nie patrząc na mnie. O nie i co ja mam mu powiedzieć, że mieszkam w domu dziecka nie potrzebuje kolejnej osoby która będzie się ze mnie śmiała/Chłopak najwyraźniej zaniepokoił się moim milczeniem bo spojrzał na mnie  
-Coś nie tak ?-Z nerwów zaczęły mi drgać ręce. jus najwyraźniej zobaczył moje zdenerwowanie ponieważ dotkną mojego kolana masując je. Momentalnie się spięłam  
-Ul. Kwiatkowska 34-szepłam szybko wiedząc, że bez tego się nie obejdzie.Chłopak otwarł szeroko oczy ukazując zdziwienie. Szykowałam się na śmiech chłopaka ale nic takiego nie nastąpiło.Zamiast tego Jus ruszył pod podany adres dziwnie myślałam że mnie wyśmieje.  
-Nie znam twojego imienia zdradzisz mi je?
-Lili- szepłam  
-Piękne imię-Powiedział a ja się zarumieniłam. Usłyszałam cichy śmiech Justina teraz to jestem burakiem. Chłopak się zatrzymał  
-dziękuje -podziękowałam i ruszyłam w stronę furtki. Już miałam przez nią wejść ale zatrzymała mnie męska dłoń odwróciłam się zaskoczona. Chłopak wyciągnął z kieszeni telefon. Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie to że to jest mój telefon!
-Co ale...
Upadł ci w szkole- Przerwał mi.
-Cóż dziękuje...znowu wiec pa.-Pożegnałam się z justinem
-Do zobaczenia Li.-powiedział i odjechał
-2godziny później-
Odrobiłam właśnie lekcje co wcale nie było łatwe, ponieważ moje myśli krążyły wokół niebieskookiego. Postanowiłam, że przejdę się do parku. Oczywiście gdy wychodziłam słyszałam śmiechy za plecami zrobiło mi się przykro ale nic z tym nie zrobię. Doszłam do parku spacerowałam alejkami gdy nagle zrobiło mi się słabo. Musiałam się oprzeć o drzewo inaczej bym upadła. Dlaczego tak źle się czuje przecież no nie! Nie wzięłam tabletek jak mogłam być tak głupia. Nagle ugięły się pode mną kolana pewnie leżałam bym na trawie ale od upadku ochroniły mnie męskie ramiona. Jus?
-Li! Co ci jest ?słabo ci? -wziął mnie na ręce jak pannę młodą i położył na ławce a moją głowę położył na swoich kolanach.
-Nie nic mi nie jest...
-Lili ty prawię zemdlałaś -krzyknął
-Naprawdę nic mi nie jest po prostu zakręciło mi się w głowię.-Skłamałam. Widać chłopak mi nie uwierzył.
Próbowałam stanąć o własnych siłach ale zakręciło mi się w gowie.
-Li co ci się dzieje?Proszę powiedz mi -błagał  
-Ja..



Następna część będzie do niedzieli (1.10.2017)
piszcie komentarze i dajcie łapki :*  
Pozdrawiam Paaaa.

Madela

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 714 słów i 3845 znaków, zaktualizowała 29 wrz 2017.

3 komentarze

 
  • Kasia1988

    Opowiadanie super :) ale bardzo krótkie :) czekam na kolejną część ☺☺☺☺

    30 wrz 2017

  • Fanka

    :bravo:

    29 wrz 2017

  • Margo1990

    Kiedy kolejna część ?

    29 wrz 2017

  • Madela

    @Margo1990  Do niedzieli na pewno pojawi się kolejna część  :jupi:

    29 wrz 2017