Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.

Sicilia Soleggiata rozdział 2

"Na pewno wierzę, że człowiek jest w stanie kontrolować swoje życie, ale tylko do pewnego stopnia. Nigdy do końca."

Aria

Nigdy nie byłam rannym ptaszkiem. Wstanie z łóżka przed godziną ósmą w moim przypadku, było niewykonalne. Jeżeli chodzi o spanie, to jest moją ulubioną czynnością, mogłabym nie wychodzić z łóżka. Dziś nie jest inaczej. Budzik zadzwonił dwadzieścia minut temu i nawet słońce zaglądające przez okno, nie przekonuje mnie do opuszczenia ciepłej, miękkiej pościeli. Ale muszę, muszę wreszcie ruszyć swoje szanowne cztery litery i zacząć się ogarniać. Na dziesiątą umówiłam się z ciocią Sarą i Alice na kawę, została mi trochę ponad godzina na wyszykowanie i dotarcie do kawiarni. Pierwsze kroki poczyniłam do kuchni, mimo że idę na kawę to, w domu muszę wypić pierwszą. Mama zawsze mówiła, że jestem uzależniona od kofeiny i mówiąc szczerze, miała trochę racji. Tylko że tak naprawdę moja kawa to mleko z dodatkiem kawy. Gdy pierwszy łyk rozgrzał mi gardło, z kubkiem w ręku udałam się znów do sypialni. Tęsknym wzrokiem popatrzyłam na łóżku.

Może przełożę spotkanie o godzinę? Nie, ogarnij się. Tak dawno ich nie widziałaś,

Po przeprowadzeniu w głowie wymiany zdań sama ze sobą, wyciągnęłam z walizki ciuchy. Dzisiaj klasycznie czarne spodnie cygaretki, jasnoróżowy t-shirt i granatowa dwurzędowa bosmanka. Włosy spięłam w wysoki kucyk i zrobiłam typowy dla siebie makijaż, kreska na górnej powiece i na linii wodnej oraz konturowanie. Ogarnięcie się zajęło mi czterdzieści minut, do Antico Cafe mam piętnaście minut spacerkiem, więc na spokojnie mogę wychodzić.

Wychodząc z budynku, owiało mnie letnie powietrze, wielki plusem Sycylii jest pogoda. Nawet w grudniu jest całkiem ciepło, w Polsce o tej porze roku jest najczęściej plucha i chlapa, a cała aura jest po prostu depresyjna. Tutaj ludzie są uśmiechnięci, cieszą się życiem. Idąc do kawiarni podziwiałam widoki, napawałam się pięknem tego miejsca. Wąskie uliczki i kamieniczki dodające uroku otoczeniu, w tle szum oceanu i gwar charakterystyczny dla włochów. Tutejsi sprzedawcy z uśmiechem zagadujący do przechodniów, aromat kawy unoszący się w powietrzu, to wszystko sprawiało, że kochałam tu być. Kochałam to miejsce.

Szkoda, że jej tu nie ma. Zakochałaby się od pierwszego wejrzenia.

Moja mama była we Włoszech tylko dwa razy. Nie podróżowała z tatą do jego rodziny, nie czuła się u nich dobrze. Matka mojego ojca miała mu za złe, że wyjechał i zostawił rodzinę, przez co nie traktowała mojej mamy dobrze. Ze mną też nie utrzymywała kontaktu. Wielokrotnie słuchałam opowieści mamy o Sycylii, co ją w niej urzekło. Jak poznała się z moim ojcem i jak jej się oświadczył właśnie tutaj, w Palermo. Pogrążona we wspomnieniach dotarłam do kawiarni i zajęłam stolik. Mój spacer trwał trochę dłużej niż zakładałam, po chwili zauważyłam zbliżającą się ciocią razem z moją kuzynką. Mało kto by powiedział, że to matka i córka, wyglądały jak siostry. Ciocia Sara to blondynka o figurze modelki, której nikt nie dałby czterdziestu dwóch lat, natomiast Alice była trochę niższa, ale równie szczupła. Podobnie jak matka miała blond włosy, tylko dłuższe, mniej więcej do łopatek, a ciocia ścięte na long boba.
- Aria, belissima jak dobrze Cię widzieć. Wypiękniałaś. - Uściskała mnie serdecznie.
- Ciebie też dobrze widzieć ciociu. Alice! - Przywitałam się z kuzynką i usiadłyśmy przy stoliku. Ciocia jak na włoszkę przystało zamówiła espresso, a ja i Alice wzięłyśmy latte. - Ciociu bardzo dziękuję za pomoc z przeprowadzką i za znalezienie mieszkania, jest cudowne.
- Mieszkanie to nie moja zasługa. - Ze śmiechem pokręciła głową. - Akurat tą sprawą zajęła się Alice. Ona też negocjowała warunki, żebyś widziała jak omotała tego biednego sprzedającego. - Wszystkie zaczęłyśmy się śmiać.
- Oj mamma bez przesady. - Mruknęła moja kuzynka chcąc wyglądać na speszoną, ale w jej oczach błysnęły figlarne ogniki. - Aria, musimy uczcić twój przyjazd. Dziś dwudziesta pierwsza. Ty i ja idziemy na imprezę.
- Alice, sama nie wiem. To chyba nie najlepszy pomysł. - Od wypadku mamy nie byłam na żadnej imprezie, choć wcześniej kluby, domówki i wszelkiej maści imprezy to był mój żywioł.
- Proszę Cię, dziewczyno. Musisz zacząć żyć.
- Aria kochanie, Alice ma rację. Nie możesz wiecznie tkwić w smutku, twoja mama nie chciałaby, żebyś ciągle była smutna. - Sara spojrzała na mnie z troską wymalowaną w oczach. W głębi serca wiedziałam, że ma rację.
- To jak? Dziś dwudziesta pierwsza? Przyjadę po Ciebie taksówką.
- Dobrze. - Zgodziłam się. Miały rację Przyjechałam tu zacząć od nowa, miałam zostawić smutki za sobą, za drzwiami samolotu, na którego pokład wsiadłam.

Alice wyglądała na szczerze zadowoloną, od razu zaczęła trajkotać jak się cieszy, co założy i gdzie pójdziemy. Wybrała podobno najlepsze miejsce w Palermo klub Atmosphera. Rozmowa przy kawie wyjątkowo nam się kleiła. Pytały o podróż, o to, jak się czuję i za co jestem im wyjątkowo wdzięczna, nie poruszały tematu mamy. Do kawy zdecydowałyśmy się zamówić po kawałku ciasta. Tak dobrego tiramisu nigdy nie jadłam.

Alessandro

Od rana siedziałem nad papierami, jeżeli jest coś, czego nienawidzę w mojej pracy to jest to właśnie papierologia. Jako właściciel kilku klubów, nieruchomości oraz firm, muszę podpisywać ich naprawdę sporo. Oczywiście mam ludzi, którzy zajmują się ich wypełnieniem i skompletowaniem, ale wyznaję zasadę, że należy wiedzieć, co się podpisuje. Przed podpisaniem dokładnie analizuję każdy dokument, dziś robię to już od kilku godzin, a stos na moim biurku jakoś się nie zmniejsza.
- Alessandro, jest sprawa. - Drzwi do gabinetu otworzyły się z hukiem. Do pomieszczenia wpadł Lorenzo.
- Kurwa Lorenzo, ile razy mówiłem, żebyś pukał. - Mój brat naprawdę nie rozumie, że oczekuję trochę szacunku. Cholera, jestem capo. - Nie możesz tak tu wpadać!
-Tak tak, wiem. Jesteś szefem. - Teatralnie przewrócił oczami. Chłopak ma szczęście, że jest moim młodszym bratem. W innym przypadku odstrzeliłbym mu łeb.
- Jaka sprawa?
- Kilku właścicieli restauracji dostało ofertę ochrony. - Na jego twarzy odmalował się grymas. - Od Fabrizia.
- Kurwa! Mały chuj! - Syn byłej prawej ręki mojego ojca Fabrizio, odkąd zostałem capo, usiłuje uprzykrzyć mi życie. - Tolerowałem jego zabawę we własny oddział, ale to już przesada.
- Podobno nawiązał kontakt z Rosjanami.
- Co? Czemu jeszcze nic o tym nie wiem? - Lorenzo wyglądał na skruszonego. - Dobra, nieważne. Przekaż tym właścicielom, że zapraszam ich na spotkanie. Przypomnimy im, komu zawdzięczają to, co mają.
- Się rozumie, capo. - I tyle go widzieli. Wychodząc mrugnął i czym prędzej opuścił pomieszczenie. Podejrzewam, że obawiał się dostać czymś w łeb, ale na jego szczęście nie miałem pod ręką nic, czym mogłem rzucić. Chociaż nie powiem pokusa była i to wielka.



Wróciłem do przerwanego zajęcia. Mimo że miałem już dość papierów, musiałem to skończyć. W międzyczasie układałem w głowie plan spotkania, które czeka mnie wieczorem. Co do obecności zainteresowanych to wiem, że będą. W końcu to dzięki mojemu ojcu, a teraz mnie mają to co mają. Spotkanie będzie w jednym z klubów, które posiadam - Atmosphera jest moim ulubionym lokalem. Jeżeli już muszę załatwiać interesy w piątkowy wieczór, to chociaż w dobrej atmosferze.

Klub Atmosphera

Popołudnie i wieczór upłynęły bardzo szybko, od godziny jestem już Atmospherze i powoli moja cierpliwość sięga zenitu. Choć wiem, że interesy wymagają stalowych nerwów to i ja mam swoje granice. Moim współpracownicy, tak można ich nazwać, robią wszystko, aby wyprowadzić mnie z równowagi. Na całe szczęście spotkanie trwało tylko trochę ponad czterdzieści minut, oczywiście przebiegło po mojej myśli. Można się było tego spodziewać. Ludzie są bardzo prości w obsłudze, a najłatwiej dogadać się z tymi, w których oczach widzisz strach. Ale nie jestem potworem, chociaż niejedni tak używają, więc teraz moi goście bawią się na koszt firmy.

Popatrzyłem na moich towarzyszy, Lorenzo i Fabio - mój drugi młodszy brat, siedzących obok mnie w loży VIP. Oczywiście standardowo popijają wiskey z lodem i gapią się na dziewczyny wywijające na parkiecie. Plusem loży VIP jest szklana ściana, która zapewnia całkowitą dźwiękoszczelność i jednocześnie zapewnia świetny widok na cały klub. Jeszcze raz spojrzałem na chłopaków, którzy o czymś zawzięcie dyskutowali i ze szklanką bursztynowego trunku w ręku wstałem z kanapy, aby podejść do szyby. Dziś w klubie bawiło się wyjątkowo dużo osób, parkiet był praktycznie pełen, a i barmani mieli ręce pełne roboty. Takie wieczory jak ten sprawiały, że jeszcze bardziej lubiłem to miejsce. Jeszcze raz zlustrowałem wzrokiem parkiet, kątem oka zauważyłem dziewczynę o czarnych długich oczach, prześlizgnąłem po niej spojrzeniem. Coś jednak kazało mi wrócić do niej wzrokiem, jakieś wewnętrzne przeczucie.

Nie, niemożliwe. To jest ona. Dziewczyna z lotniska.

Co prawda wyglądała inaczej, ale na pewno to była ona. Razem z jakąś dziewczyną bawiła się w najlepsze na środku parkietu. Nie wiem jak to wyjaśnić, ale było w niej coś, co przyciągało mój wzrok.

Aria

Z Alice umówiłyśmy się, że po mnie przyjedzie taksówką o dwudziestej pierwszej. Po powrocie ze spotkania z nią i ciocią Sarą zabrałam się za rozpakowanie walizek. O godzinie dziewiętnastej w końcu skończyła, wszystkie rzeczy były na swoim miejscu. Dwie godziny na przygotowanie to bardzo dużo czasu, chociaż kuzynka kilkakrotnie podkreśliła, że mam się zrobić na bóstwo. Podobno Atmosphera to najlepszy lokal w mieście. Popatrzyłam na swoje ciuchy i po chwili zastanowienia wybrałam na dzisiejszy wieczór białe jeansy rurki, czarny top bieliźniany i czarne botki na wysokiej szpilce. Z wybranymi ciuchami poszłam do łazienki, aby wziąć długi, gorący prysznic i na spokojnie szykować się do wyjścia.

Włosy wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone, makijaż zrobiłam mocniejszy niż na co dzień. Oczy podkreśliłam złotym cieniem i czarną kredką, dodatkowo użyłam bronzera i rozświetlacza, aby wykonturować twarz, na usta nałożyłam lekko różowy błyszczyk. Ubrałam się i stanęłam przed wielkim lustrem.

Całkiem nieźle.

Top podkreślał dekolt, a spodnie z wysokim stanem talię i tyłek, szpilki idealnie dopełniały stylizację. Nie mogę powiedzieć, podobał mi się efekt. Z szafy wyciągnęłam jeszcze brązową, zamszową ramoneskę, którą założę na wierzch i małą czarną torebkę na złotym łańcuszku. Trzeba przyznać, prezentowałam się całkiem dobrze, nie bardzo wyzywająco, ale kobieto. Pokuszę się o stwierdzenie, że całkiem sexy.

Wsiadam do taksówki, będę za 10 minut. - Mój iphone zawibrował i na ekranie pojawiła się wiadomość od Alice. Spakowałam do torebki chusteczki, błyszczyk, telefon i portfel, i wyszłam z mieszkania, zamykając drzwi na klucz. Mówiąc szczerze, nie mogłam się doczekać dzisiejszej imprezy. Tak dawno nigdzie nie byłam. Przed budynek podjechała taksówka, do której szybko wsiadłam. Moja kuzynka wyglądała obłędnie, czarna sukienka wiązana na szyi idealnie opinała jej ciało, a prawdę mówiąc, miała czym się pochwalić. Do tego założyła kremowe szpilki i skórzaną ramoneskę w takim samym kolorze.
- Wow Alice, wyglądasz zajebiście. - Na moje słowa tylko się uśmiechnęła i też zlustrowała mnie wzrokiem.
- Kochana też wyglądasz niczego sobie. W tych spodniach masz nogi do nieba. - Zaśmiała się w głos, we wstecznym lusterku widziałam, że taksówkarz uśmiechnął się pod nosem.

Do klubu dojechałyśmy w ciszy, podróż trwała może dziesięć minut. Miejsce rzeczywiście robiło wrażenie. Z wnętrza było słychać muzykę, ale w odróżnieniu od polskich lokali tutaj królowała muzyka latino, którą osobiście uwielbiałam. Po pokazaniu ochroniarzowi dowodów weszłyśmy do środka, ściany zrobione tynkiem strukturalnym imitującym beton i czarne polerowane kafle na podłodze, a do tego kolorowe światła robiły efekt wow. Teraz zrozumiałam, dlaczego to jest najlepszy lokal w mieście.
- To co najpierw po drinku i na parkiet? - Ledwo dotarły do mnie słowa kuzynki, a już widziałam jej sylwetkę przepychającą się między tańczącymi, w kierunku baru. Nie mając zbytnio wyjścia, poszłam za nią.
- Poproszę mohito. - Alice spojrzała na mnie jak na wariatkę. Ona zamówiła wódkę z colą, ale biorąc pod uwagę jak dawno, nie piłam alkoholu, nie chciałam upić się jednym drinkiem.

Wypiłyśmy swoje drink w dość szybki tempie i tak jak ustaliłyśmy, poszłyśmy na parkiet. Udało nam się znaleźć kawałek wolnego miejsca praktycznie pośrodku parkietu. Podczas przepychania przez tańczących ludzi, w oczy rzuciła mi się szklana ściana i widoczna za nią loża.
- Alice, co tam jest? - Głową kiwnęłam w kierunku przeszklonego pomieszczenia.
- Loża VIP korzysta z niej tylko właściciel. - Odpowiedź niezbyt mnie zdziwiła. Zapewne właścicielem jest jakiś stary pryk, lubiący popatrzeć na tańczące młode dziewczyny. Spojrzałam jeszcze raz w kierunku loży i zobaczyłam podchodzącego do ściany mężczyznę. Wysoki brunet miał na sobie czarny idealnie skrojony garnitur i śnieżnobiałą koszulę, której górne guziki były rozpięte. - Alice, a to kto?
- No mówiłam Ci, że korzysta z niej właściciel. To Alessandro Rossi. - Nie mogłam uwierzyć w jej słowa.
- Ale on jest młody, spodziewałam się jakiegoś dziadka. - Spojrzałam na dziewczynę szeroko otwartymi oczami. - Jak to możliwe, że posiada klub?
- Aria on nie posiada klubu, posiada kilka klubów, nieruchomości i firm. - W tym momencie obok bruneta stanęło dwóch facetów. Kuzynka szybko objaśniła kto to. - To jego bracia Lorenzo i Fabio Rossi.
- Alice skąd ty tyle o nich wiesz? - Wydało mi się to co najmniej dziwne.
- Tutaj wszyscy ich znają. Można powiedzieć, że rządzą miastem. - Konspiracyjnie do mnie mrugnęła. - Wiesz mafia sycylijska i te sprawy. - Oczywiście słyszałam o tutejszej mafii, ale to były dawne dzieje. Nie możliwe, żeby nadal działała, zapewne to jakaś bogata rodzina, a mieszkańcy dopowiedzieli sobie historie. Nic nie odpowiedziałam na ostatnie zdanie mojej kuzynki, ale wydało mi się ono wielce nieprawdopodobne. Mafia? Jasne.

Starałam się nie patrzeć w kierunku trójki mężczyzn znajdujących się w loży, ale oczy jakby mnie nie słuchały i po chwili zerknęłam przez ramię. Przy szybie znów stał tylko tajemniczy brunet. Był dziwnie znajomy, jakbym już go spotkała, ale to niemożliwe. Zapamiętałabym taką osobę. Patrząc na lokal z podwyższenia i popijając jakiś brązowy płyn, zakładam że whyskey, wyglądał jak Pan rządzący światem. Jakby wszystko miał u swoich stóp. Pewny siebie, dobrze zbudowany, nawet z tej odległości można było zauważyć, jak garnitur opinał się na jego mięśniach. Nie, na pewno nigdzie go nie spotkałam. Zerknęłam jeszcze raz w kierunku nieznajomego i poczułam się jakbym była sparaliżowana. Patrzył prosto na mnie. Nie patrzył to mało powiedziane, gapił się, jakby chciał mnie pożreć wzrokiem. W jego oczach było coś dziwnego, były hipnotyzujące. Zauważył, że też na niego patrzę i nieznacznie uniósł kąciki ust. Nie wiedzieć czemu zarumieniłam się i szybko odwróciłam wzrok.
- Alice idę do toalety. Zaraz przyjdę. - Kuzynka chciała iść ze mną, ale zapewniłam ją, że dam radę sama. Czułam, że muszę uciec z oczu tajemniczego bruneta. Było w nim coś, co mnie ciekawiło, intrygowało, a przecież ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Dobrze o tym wiedziałam.

Gosiaczek2302

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i erotyczne, użyła 2950 słów i 16208 znaków. Tagi: #mafia #romans #sycylia #capo #włochy #słabość #gangsterzy

2 komentarze

 
  • kitu

    Narazie nie wiadomo o co w tym chodzi.Czy to jest opowiadanie erotyczne?W tej chwili to jest kryminał z udziałem mafiozów.

    18 lut 2022

  • Gosiaczek2302

    @kitu to nie jest typowe opowiadanie erotyczne, raczej romans erotyk. Powiedziałabym, że forma zbliżona do książki niż opowiadania

    18 lut 2022

  • Mela

    Zapowiada się ciekawie,czekam na kolejne  :danss:

    18 lut 2022

  • Gosiaczek2302

    @Mela po weekendzie będzie kolejna część

    18 lut 2022