Prolog
10 grudnia, najgorszy dzień w roku. Mija rok od dnia, w którym straciłam wszystko. 10 grudnia 2020 roku straciłam najbliższą mi osobę, moją ukochaną mamę, moją najbliższą przyjaciółkę. Tego dnia zmieniło się moje postrzeganie świata, a wszystko przez jeden cholerny błąd. Błąd faceta, który prowadził ciężarówkę i zbieg wydarzeń, które doprowadziły do tragedii. Kto by pomyślał, że zawodowy kierowca wykona tak nieprzemyślany ruch, że w momencie gdy jakiś wsiowy kundel wybiegnie mu pod koła, skręci kierownicą i uderzy czołowo w jadącą z przeciwka toyotę. Toyotę mojej mamy, która nie miała szans w starciu z dwudziestopięcio tonową ciężarówką. Pamiętam jakby to było wczoraj, uparcie dzwoniący telefon podczas wykładów i moją irytację, gdy w końcu wyszłam odebrać. To był jeden z najważniejszych wykładów, a ktoś mi w nim przeszkadzał.
Następne wydarzenia pamiętam jak przez mgłę. Informacje o wypadku, o tym że mama zginęła na miejscu. Mimo, że minęło tyle czasu nadal nie mogę pozbyć się tego bólu. Podobno czas leczy rany, ale czy na pewno? Może nie w każdym przypadku, może ze mną zostanie na zawsze. Przez pierwszy miesiąc działałam jak maszyna, wszystkim się zajęłam i nie dopuszczałam do głosu swoich emocji. Później wróciłam na uczelnie, ale nie widziałam już sensu w studiach. W końcu medycyna to było także jej marzenie. Była taka szczęśliwa jak dostałam się na studia. Gdy już jej nie było, zniknęły też moje marzenia. Krótko po powrocie na studia podjęłam decyzje o ich rzuceniu. Przekreśliłam tym swoją dotychczasową, ciężką pracę. Jedyne na czym mi wtedy zależało to na odcięciu się od dotychczasowego życia. Chciałam wyjechać, chciałam zniknąć, ale nie mogłam.
Przez kolejne miesiące pracowałam w nieruchomościach. Jestem wygadana i szybko uczę się nowych rzeczy, dzięki czemu po naprawdę krótkim czasie zaczęłam bardzo dobrze zarabiać. Teraz, po dwunastu miesiącach od tego feralnego dnia, w końcu mogę zrealizować swój plan. Za dwa dni na dobre wynoszę się z Polski. Za dwa dni lecę do słonecznej Italii. Mam na imię Aria, mam dwadzieścia trzy lata i za dwa dni zacznę nowe życie na Sycylii.
Dodaj komentarz