Semper cz.3 (ostatnia)

Kuba siedząc w zamknięciu miał zastanowić się nad propozycją komisarza, lecz już w momencie kiedy policjant opuszczał pokój przesłuchań odpowiedź była gotowa. Absolutnie nie! Z całą stanowczością, bez wątpienia, głośne i jednoznaczne NIE! Jak można przyznać się do potwornej zbrodni, której autor żyje sobie swobodnie pośród nieświadomych prawdy ludzi. Kłóciło się to z zasadami Kuby, jeśli byłby winny to natychmiast wziąłby wszystko na swoje konto. Takim jest człowiekiem, nie potrafił kłamać, do bólu uczciwy oraz prawdomówny. Historia wydaje mu się abstrakcyjna, kompletnie niezrozumiała. Jednak sam ma pretensje… do siebie w związku z tym jak zachował się wobec Mariana. Akurat na to miał wpływ, poniosło go, to nie była postawa którą należy się chwalić. Cóż… stało się, zatem trzyma się przedstawionej wersji, poza tym jakby on teraz wyglądał? Gdyby potwierdził że rzeczywiście z zimną krwią zabił szefa to w zapomnienie odeszłoby całe dotychczasowe życie. Koniec! Przeprowadziłby się do M-1, co prawda bez czynszu, rachunków i innych codziennych spraw. Kosztem ograniczenia mobilności, swobody poruszania się, mówiąc górnolotnie - wolności. Kariera zawodowa do kosza, wszystkie osiągnięcia, pozycja społeczna, podziw kumpli którym powiodło się różnie, no i najważniejsze - kobieta.

Ukochana Emilka, jedyna taka dziewczyna jaką poznał, bardzo wartościowa, ze świecą takiej szukać. Wrażliwość, empatia, ten osobisty czar, zmysłowość. Kuba nie może zaprzepaścić miłości, to nie mieści się w jego głowie, a przede wszystkim w sercu. Tylko ona wyciągnęła do niego pomocną dłoń kiedy był na krawędzi. Mimo iż nic nie wskazywało z zachowanie Kuby, to Emilia czuła wewnętrznie nękający przyjaciela problem. Taki ma dar, potrafi wychwycić to co niematerialne, jakby czytała duszę drugiego człowieka. Roztacza ciepłą atmosferę, która pozwala się otworzyć, słowa same płyną do jej uszu. Tymczasem ona z troską i w skupieniu zwyczajnie słucha, a kiedy jest odpowiedni moment włącza się aby poprowadzić na właściwy tor. Kuba dostrzegł tę cechę - empatię, dlatego przysiągł sobie że nie wypuści z rąk tak cudownego, opiekuńczego anioła.

Teraz na dodatkowy problem, chodzi o fakt zwątpienia Emilii w szczerość Kuby. To męczy bardziej niż wiszące nad głową widmo odbycia kary w więzieniu, niesłusznie. Straszna wizja, utrata zaufania w oczach kobiety, którą darzy się szczerą miłością. Co prawda kiedy tłumaczył jej przyczynę zawahania, Emilia przerwała mu gorącym pocałunkiem, ale… Cholera! Izolacja nie służy Kubie, zaczyna mieć czarne myśli. Niech już miną te trzy godziny, w końcu przyjdzie ten ‘pies’, powie mu stanowczo: NIE! I… no właśnie, co dalej?

Pomysł, na który wpadł komisarz Pajor, wydaje się niedorzeczny i policjant ma tego pełną świadomość. Dziwi się sobie, że coś podobnego zaświtało mu w środku. Jednak ma przeczucie, nieopisany wewnętrzny głos mówiący o niewinności Duszyńskiego. Mimo iż okoliczności, wiedza wynikająca z zeznań oskarżonego, świadków czy też z opinii biegłych, innych funkcjonariuszy przeczą prawdomówności osadzonego. Doświadczenie bierze górę, co prawda nie jest to logiczne, ale komisarz wielokrotnie polegał na osobistym osądzie napotykanego problemu. Za każdym razem jego wychodziło na wierzch, pierwotna koncepcja, założenia dotyczące podejrzanego okazywały się fałszywe. Błysk geniuszu policjanta uratował niezliczone życiorysy niesłusznie osadzonych. Tym razem także czuł podskórnie, iż przetrzymuje niewłaściwego sprawcę.

Niespodziewanie dla Kuby zbyt wcześnie otworzyły się drzwi, stanął w nich znany mu już oficer. Powoli przekroczył próg nie spuszczając wzroku z podejrzanego. Ten również utrzymywał kontakt patrząc bacznie na komisarza, który zamknął pokój, co to co miał do zaoferowania wymagało absolutnej dyskrecji. Nikt nie może poznać szczegółów, albowiem… sami przeczytajcie.

- Czy to nie za wcześnie, z godnie z naszą dżentelmeńską umową zostało mi jeszcze mnóstwo czasu - odsunął się nieco krzesłem do tyłu. - Dowiedział się pan czegoś nowego, komisarzu?
- Jakubie Duszyński, ta rozmowa będzie nieoficjalna.
- Uuu… to rzeczywiście coś nowego! - zdumiał się Kuba.
- Ale może się to panu nie spodobać, muszę to wyraźnie zaznaczyć. Wyjaśnię jak widzę obecną sprawę, chodzi o to że jeśli spojrzeć w papiery to… no… sytuacja jest fatalna! Przede wszystkim są jednoznaczne dowody wskazujące winę, zeznania świadków tylko pogarszają pańską wersję zdarzeń. To czy dostanę potwierdzenie tego co wynika z akt czy nie jest w tej chwili nieistotne. Gdybym dzisiaj przekazał materiał do prokuratury to… co tu dużo gadać, jest pan w czarnej dupie!
- …
- Dobra, tyle wiedza i logika. Wiesz pan czym ludzie różnią się od zwierząt? - zapytał przewrotnie.
- Nie, w ogóle nie rozumiem do czego pan zmierza!
- Wyjaśniam! Myślenie abstrakcyjne, to znaczy… Człowiek jest zdolny do tworzenia ze zdobytych informacji, doświadczenia różnych mechanizmów czy też sztukę. Wyciąga wnioski, łączy pewne rzeczy i to pozwala mu żyć na innym poziomie niż zwierzęta. Podobnie przebiega proces śledczy, który jest sednem policyjnej pracy. Z tymże dochodzi do tego umiejętność myślenia poza wszelkimi schematami, tj, improwizacja i przeczucie. Ja mam wewnętrzne przekonanie, że jest pan niewinny…
- Mówiłem! - podskoczył uradowany. - Dziękuję panie komisarzu!
- Stop! Siadaj kurwa! Nie skończyłem jeszcze! - zaprowadził porządek.
- To po co całe to gadanie? - usiadł zrezygnowany.
- Co mi się wydaje panie Duszyński… to za mało abym potrafił wykluczyć…
- Jakaś propozycja, jak mam dowieść, że nie mnie szukacie? Nie wskażę właściwego zabójcy, mówiłem przecież!
- Potrzebne byłoby… ciężko, no ciężko… Powiem inaczej! Mój syn od kilku lat szuka żony, rzecz w tym że idzie mu ślamazarnie. Wdał się w matkę, taka pierdoła trochę. Ty masz fajną dziewczynę, naprawdę niezłą. Wykluczę cię z grona podejrzanych jeśli oddasz ją mojemu synowi… za żonę.
- …
- Posłuchaj Duszyński! Dodam do akt nowe ‘fakty’, dzięki którym wyjdziesz pan na wolność jeszcze dziś. To na pewno trudna decyzja, świetnie to rozumiem. Jednak trzeba popatrzeć szerzej na wszystko, siedząc w celi i tak nie ma pożytku z dziewczyny, no bo jak…
- Komisarzu!- przerwał policjantowi - Przyznaję się! To ja zabiłem Mariana Wrońśkiego.

moonky

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 1133 słów i 6673 znaków.

1 komentarz

 
  • retrezed

    Opowiadanie nietuzinkowe. Wątek miłosny na tle morderstwa i oryginalne zakończenie. Podoba mi się to jak ukazałeś przywiązanie bohatera do narzeczonej i to, że nie sprzedał ukochanej nawet za cenę wolności.

    18 lut 2014