Semper cz.1

Normalna sala o wymiarach pięć na pięć metrów. Stół, dwa krzesła, lustro na ścianie, okien brak, drzwi… Atmosfera ciszy, spokoju, idealne warunki do kontemplacji, ewentualnie kulturalnej rozmowy na dowolny temat. W istocie odbywają się tutaj konwersacje, ale rzadko kiedy przebiegają one w przyjaznym tonie. Dużo częściej dochodzi do słownych ataków, gorących kłótni, wzajemnych oskarżeń oraz generalnie jest niemiło, wręcz obsesyjnie wrogo. Czy ktoś jeszcze nie domyślił się, iż opisywany jest policyjny pokój przesłuchań? Przez dziesięciolecia był on niemym świadkiem ludzkich dramatów, ale także sami podejrzani przyznawali się do popełnionych przestępstw. Morderstwa, gwałty, handel ludźmi, maltretowanie zwierząt, deptanie trawników itp. Zdecydowana większość przypadków to bezsporne przykłady łamania prawa, a ich sprawcy otrzymali sprawiedliwe wyroki. Jednak zdarza się, że człowiek przypadkowo znajduje się na miejscu zbrodni/wykroczenia/przestępstwa i to raczej przypadek bardziej niż obiektywne dowody świadczyły przeciwko niemu. Kompletnie niewinny obywatel trafia do kryminału, no chyba że zajdzie nowa okoliczność… lecz czy na pewno warto płacić tak wysoką cenę za wolność?

- No dobra panie Duszyński, dalej idziemy w zaparte?! Czy w końcu się przyznajemy i będzie już z górki?
- Jestem niewinny! Nie przyznam się, bo to nie mnie szukacie! - protestuje Kuba.
- Uparty… Ale fakty mówią jasno - tylko pan posiadał motyw, to raz! Na miejscu zbrodni stał pan nad zwłokami ofiary, to dwa! W ręku nóż trzymał… zgadniesz pan kto… Jakub Duszyński, tymże ostrym narzędziem w zgodnej opinii biegłych pozbawiono życia Mariana Wrońskiego, to trzy! Na ubraniu oraz ciele denata nie znaleziono odcisków palców innych niż pana, to numer cztery! W świetle przedstawionych przeze mnie dowodów wciąż…
- Tak! - przerwał mu. - Będę powtarzał do końca tę samą wersję, zobaczyłem jak ktoś leży na ulicy. Podszedłem aby sprawdzić czy facet popił i zwyczajnie śpi pijany lub może dolega mu coś. Zauważyłem wbity nóż w klatkę piersiową, natychmiast dotknąłem tętnicy - pulsu brak, więc potrząsnąłem gościem w nadziei, że oprzytomnieje. Nic to nie dało, zatem dopiero wtedy wyciągnąłem ostrze z ciała…
- Czemu nie zrobił pan tego w pierwszej kolejności? - zauważył komisarz.
- Sam nie wiem… stres albo szok? W każdym razie nóż był w mojej dłoni, a facet zaczął krwawić, bardzo obficie… stracił sporo… pogorszyłem jego stan. Dalej było jak w amerykańskim filmie, wie pan lepiej… Patrol policji, mnie obalili widząc leżącego mężczyznę zakrwawionego w dodatku ja z nożem w ręku… - tłumaczył zrezygnowany.
- Tak… problem w tym… no, ciężko w to uwierzyć! Ponadto cztery osoby zeznały jak kłóciliście się z Marianem Wrońskim, co więcej groził pan przełożonemu śmiercią, spaleniem domu, wysadzeniem samochodu i… i… i gwałtem na jego żonie! Postaw się pan teraz na moim miejscu.
- Słucham?! - zdziwił się Kuba.
- Odwróćmy role, wiesz pan to samo co ja. Mamy trupa i gościa, który stoi nad nim z narzędziem zbrodni, zaznania świadków, tj. sprzeczka słyszana przez całe piętro, a może nawet cały budynek. Wersja Jakuba Duszyńskiego, hmmm…. Szedł sobie wieczorkiem zażywając świeżego powietrza, nagle widzi mężczyznę w pozycji horyzontalnej. Cuci go, bez efektu, sprawdza puls, wyjmuje ostrze z piersi. Pech chce, iż akurat w pobliżu przejeżdża nadgorliwy patrol policji biorąc Bogu ducha winnego spacerowicza za mordercę. Jakub Duszyński cierpi za grzech kogoś innego, a jednak on twierdzi że nie jest autorem pozbawienia życia Mariana Wrońskiego. Czy będąc na miejscu śledczego wierzy pan zapewnieniom podejrzanego? Tylko szczerze, to bardzo ważne!
- Miałbym te same wątpliwości… Ale ja tego nie zrobiłem, siedzę tutaj bez sensu, a prawdziwy morderca chodzi na luzie po mieście i być może planuje następny podobny numer!
- Człowieku! Słyszysz pan co mówisz?! Jedno przeczy drugiemu, ale… dobrze dam czas aby pan się zastanowił. Trzy godziny, potem wrócę i zadam proste pytanie. W porządku?! Zresztą, tak postanowiłem, wychodzę. Radzę przemyśleć głęboko swoją sytuację, proszę o rozsądną decyzję…

Policjant opuścił pokój przesłuchań zostawiając Kubę sam na sam ze swoimi problemami. Ten ani myślał przyznawać się do czynu, tym bardziej iż nie popełnił żadnego przestępstwa, co najwyżej mógł zachować się bardziej roztropnie i zadzwonić na policję. Wtedy na pewno cała sytuacja wyglądałaby inaczej, on wówczas nie występowałby jako czarny charakter w tej historii. Jednak czas cofa się tylko raz w roku zmieniając go na zimowy. Tymczasem mamy maj, wiosna. Uratować Kubę w tym przypadku może już jedynie cudotwórca.

Komisarz Pajor zbliżał się do biurka, gdzie miał zamiar po raz kolejny przejrzeć dokumenty dotyczące aktualnego śledztwa. Tak naprawdę wciąż targały nim wątpliwości co do winy Jakuba. Być może faktycznie mówi szczerą prawdę i to splot wydarzeń sprawił mu kłopoty. Lata służby nauczyły policjanta, że to się zdarza, lecz z drugiej strony gdyby nie groził Wrońskiemu…

Deszcz zacinał mocno, tak mocno że niewiele było widać. Wytworzył się efekt jakby mgły, która dodatkowo dokuczała nieustającymi opadami sprawiając chłód ludziom zmierzającym w różnych kierunkach. A tych nie brakowało, albowiem w środku dnia toczyło się życie przeciętnego człowieka. Zaganiani niczym mrówki czy też trutnie w ulu stanowili codzienny krajobraz miejski. Uczniowie czy studenci powracający ze szkoły/uczelni, kurierzy i listonosze, zwykli pracownicy biurowi czy przemysłowi, itd. Wśród tłumu społeczeństwa także ona - Emilia, akurat skończyła obowiązki przedszkolanki, ale o odpoczynku nie ma mowy. Spieszy się bardzo, wręcz pędzi na przystanek tramwajowy. Stresuje się niesamowicie, jakby cała sprawa dotyczyła jej bezpośrednio. Jednak tak to nie wygląda, bo to Kuba jest oskarżonym. Emilia jest święcie przekonana o niewinności narzeczonego, ufa mu w stu procentach, przecież on taki dobry, uczciwy do ostatniego grosza. Zawsze gotów do pomocy, nie tylko bliskim, ale również nieznajomemu. Ona sama także czuje się odpowiedzialna w pewnym stopniu za bieżące wydarzenia. Dlaczego?  

Emilia wywierała presję, aby Kuba wymógł na szefie awans wiążący się oczywiście ze znaczną podwyżką. W końcu planują wspólną przyszłość, a mąż musi odpowiednio zarabiać jeśli chcą założyć prawdziwą rodzinę. Wypominała mu to aż do obrzydzenia, więc Kuba zebrał się w sobie i zażądał kategorycznie wyższej pozycji w hierarchii korporacji. Spotkał się z odmową, co dało upust jego emocjom, tym negatywnym. Wybuchł i raczej nie wiedział do końca czy to rzeczywiście z przekonania, iż naprawdę należy mu się awans czy ze strachu przed przekazaniem złych wieści Emilii. Cóż… stało się - wykrzyczał wszystkie żale, ale otrzymał ‘tylko’ obietnicę słowną:

- Jeśli poprawi się sytuacja firmy to będę o tobie pamiętał, masz u mnie wysoki priorytet.

Mimo to wygłosił te nieszczęsne groźby, przez które jest głównym podejrzanym. Emilia żałuje swojej postawy wobec ukochanego, zatem jest gotowa na wiele, nawet bardzo wiele aby pomóc temu jedynemu.

moonky

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 1279 słów i 7481 znaków.

2 komentarze

 
  • retrezed

    Świetna kreacja ironicznego policjanta. Zabieram się za drugą część :)

    18 lut 2014

  • skyisthelimit

    W końcu ktoś, kto zna poprawną skladnie języka polskiego i nie wałkuje ciągle banalnych miłosnych historyjek. Pisz dalej, czekam z niecierpliwością.

    2 lis 2013