Prawdziwe życie Aleksandry cz. 3

Prawdziwe życie Aleksandry cz. 3Rozdział III

    Słyszę dobijający się do mojej głowy dźwięk budzika… Mam wahania nastroju. Czekałam na ten dzień tyle lat, moje marzenie, moja pasja, moje życie. Zaczynam nowy etap. Koniec szkoły, dziś jest mój wielki dzień mam wygłosić swoją przemowę, przy 150 studentach i ich rodzinach. Z jednej strony nie mogę się doczekać, a z drugiej zaś jestem smutna bo nie będzie przy mnie Filipa.  
    Zmarnowana wczorajszym dniem idę pod prysznic, zimna rześka woda oblewa moje delikatne ciało, czuję się wyzwolona. Zawijając włosy w ręcznik, zarzucam na siebie szlafrok i idę zjeść śniadanie. Tak naprawdę nie mam na nie najmniejszej ochoty ale muszę mieć siłę na dzisiejszy dzień. Po otworzeniu lodówki, widząc jajka, mleko i jakąś wędlinę, która nie wiem ile już tutaj leży, postanawiam, że dla własnego zdrowia zamówię coś z baru obok.  

    Popijając kawę, czekam na swoje kanapki z rukolą, serem i wędzonym łososiem. Po raz setny czytam swoją przemowę i nanoszę poprawki, ostateczna wersja, chyba gotowa.  

  Dźwięk drukarki zakłóca dzwonek do drzwi, mając nadzieję, że to mój posiłek, otwieram bez namysłu i pytam:
-Ile płacę? –pytam szukając drobnych w portfelu  

   Podnosząc głowę, ujrzałam moją mamę z tatą oraz brata z żoną, z szoku upuściłam portfel i rzuciłam się im na szyję.  
-Co wy tu robicie?! –tryskałam szczęściem, nie mogłam przestać się uśmiechać  
-Jak to co kochanie? Dziś kończysz swoją szkołę nie mogliśmy opuścić takiego wydarzenia? Chyba nie masz nam za złe, że Ci nic nie powiedzieliśmy, chcieliśmy zrobić Ci niespodziankę, no i nie mieliśmy pewności czy Paweł zdąży przyjechać do Ostrowca. –uśmiech mojej mamy to najpiękniejszy uśmiech na ziemi, przyrzekam
-Przygotowana? –pyta tata, spoglądając na mnie  
-Dopiero wstałam i zamówiłam kanapki, nie daliście mi czasu się wyszykować –odpowiadam śmiejąc się  

   Po zjedzeniu wspólnie kanapek z baru, poszłam się szykować do pokoju.
Nie mam najmniejszego pojęcia w co się ubrać, żaden strój nie był 100% odpowiedni, po wielkim namyśle, pokręciłam włosy, zrobiłam lekki lecz gustowny makijaż i założyłam miętową asymetryczną sukienkę, beżowe szpilki oraz małą beżową torebkę.  
Kiedy wkładałam telefon do torebki, za drzwi mojego pokoju wyłoniła się Klara, żona mojego brata.
-Jeju, jak ja Ci zazdroszczę! –patrzy na mnie z zachwytem  
-Hah, a czego to taka śliczna brunetka może mi zazdrościć, co? – odpowiadam żartobliwie  
-Tych ubrań, tej figury…  
-A ja Ci zazdroszczę, wspaniałego męża, stałego domu, stałej pracy, dzieci no i ciąży, ubrania i figura to nic.
-Przecież masz Filipa –odpowiada mi ze zdziwieniem po usłyszanych ode mnie słowach
-Ach, tak Filip, nie jestem pewna czy go mam. –czy ja właśnie powiedziałam, że nie mam pewności co do Filipa? Boże… Zaraz zaczną się tysiące pytań, głupia! Po coś to mówiła!
-Co się dzieje? Ola możesz mi zaufać, pamiętaj –nie mogę Ci zaufać, pamiętaj Klara…
-Za dużo by mówić, wracajmy do pokoju -szybkie wybrnięcie z tematu, Ola mistrz!

  W pokoju zniecierpliwieni czekają rodzice oraz Paweł.  
-Jak Ty ślicznie wyglądasz!  
-Mamy piękną córkę, Anno
-No, no, wyrobiłaś się siostra!  

  Po przyjęciu komplementów wyszliśmy z mieszkania, ustaliliśmy, że Paweł pojedzie ze mną, a tata z mamą zabiorą Klarę i pojadą za nami.

  Paweł oczywiście jako mechaniki z zawodu, ogląda moje auto, przyglądając się każdemu najmniejszemu szczegółowi.
-Piękny –tylko tyle? Bracie? Żadnych docinek, komentarzy?  
-Dziękuję, wsiadaj, bo się spóźnimy – co prawda do uroczystości jest jeszcze dużo czasu ale jako przewodnicząca muszę wszystko sprawdzić.  

  Przez pierwsze 5 minut Paweł, bacznie obserwuje jak prowadzę.
-Będziesz się tak gapił, przez całą drogę? –pytam spoglądając na jego minę  
-Nigdy nie spodziewałbym się, że taka pokraka jak Ty, będzie miała, takie mieszkanie, takiego chłopaka, takie wykształcenie oraz takie auto, którym będziesz tak dobrze prowadzić, uważaj, żeby tata nas nie zgubił –celna uwaga, spoglądając w lusterko, zauważyłam tatę, oddalonego ode mnie przynajmniej 200 metrów
-A widzisz! –odpowiadam śmiejąc się  
-A właśnie, gdzie się podział Filip? –pyta oglądając się za tatą  
-Filip… Filip jest… w Tokio – wymamrotałam pod nosem
-Żartujesz sobie ze mnie? W takim dniu Cię zostawił? –jego ton znacznie się zmienił  
-Miał ważny kontrakt, i posprzeczaliśmy się trochę… Przepraszam ale nie chcę o tym rozmawiać
-Ja też mam kontrakty ale jakoś nie zostawiam żony, tylko wysyłam zastępcę… Dobrze nie będziemy o tym rozmawiać

   Resztę drogi spędziliśmy w milczeniu, w myślach powtarzałam swoją przemowę, niech ona tylko zainteresuje ludzi, błagam.

  Na miejscu, słuchałam uwag taty "Za szybko jeździsz” "Nie uważasz na drodze” "Powinnaś być bardziej skoncentrowana”  
Po 15 minutowym monologu, mogłam zająć się sprawami uroczystości. Wchodząc na podest, załamały mi się nogi. CZY JA COŚ NIE WYRAŹNIE POWIEDZIAŁAM?  
-Kto zajmował się krzesłami i orkiestrą? –warknęłam na jakąś pierwszo roczną, która próbuje zabłysnąć, na Uniwersytecie.
-Ja… -wymamrotała
-Chodź za mną –nie mogę na nią nawrzeszczeć przy rodzicach, studentach i dziekanie to by było niestosowne. Chwyciłam ją za rękaw i zaprowadziłam na szkołę.
-CO TO DO CHOLERY MA BYĆ?  
-Ale… co…? –widzę w jej oczach strach, dobrze niech wie że zepsuła mi już dzień
-JAK TO CO? PRZECZYTAJ CO NAPISAŁAM CO DO KRZESEŁ?!
-Już… na podeście ozdobionym hiacyntami, zostanie ustawione 150 krzeseł z niebieskimi obiciami dla studentów i 10 krzeseł z białymi obiciami dla wykładowców oraz dziekana…
-BIAŁE OBICIA NA BIAŁYM PODEŚCIE A OBOK I NA GÓRZE BIAŁO-NIEBIESKIE SZARY?!  
-Dobrze, rozumiem. Uroczystość rozpoczyna się za 4 godziny, już wykonuję telefon i za godzinę krzesła z niebieskimi obiciami będą na miejscu –próbuje być poważa ale nadal widzę, że się mnie obawia  
-Jak masz na imię? –pytam łagodnie  
-Ilona –wyszeptuje
-A więc Pani Ilono, jeżeli krzesła nie będą na czas…  
-Panno Aleksandro wszędzie Panią szukam! Dlaczego krzesła się nie są jednakowe? –przerywa mi  
-Pani Ilona się pomyliła ale za godzinę wszystko będzie idealnie, prawda? –kieruję wzrok na małą blondyneczkę, która wygląda jakby chciała uciec ode mnie jak najdalej  
-Tak, oczywiście wszystko będzie gotowe.

   Wracam do rodziny, zachwyceni moją pracą, idą na obiad, a potem na plaże, w końcu nie będą siedzieć 4 godziny bezczynnie.

   Wkurzona, dając znać Ilonie, że jej czas się kończy, obserwuję drogę z nadzieją, że na chwilę podjedzie samochód z krzesłami.
   Minęła godzina, a krzeseł brak.  
Idąc stronę Ilony, obmyślając plan jak ją zabić, słyszę dźwięk samochodu. Z zestresowanej pierwszoklasistki upłynęła cała obawa.  

  Po dwóch godzinach, wszystko było na swoim miejscu. Krzesła, orkiestra, kwiaty.
W łazience w spokoju czytam jeszcze raz swoją mowę i poprawiam makijaż.  
Spoglądając na zegarek zorientowałam się, że w spędziłam w niej półtorej godziny. Wychodząc zauważyłam, że wszyscy już są na swoją sukienkę założyłam togę i zajęłam swoje miejsce.  
   W tłumie ludzi widzę moją rodzinę, Paulinę z Krzyśkiem i grupkę znajomych z pralni, w którym dorabiam z Pauliną na czynsz.
   Dziekan wyczytał moje imię, to mój czas w tej szkole.
- Bardzo serdecznie witam dziekana, wykładowców, studentów oraz ich rodziny. Spotykając się dziś, żegnamy mury naszej uczelni. Ostatni raz widzimy się w takim gronie. Spędziliśmy tutaj swoje 5 lat, jak to się mówi "najlepsze lata to lata studenckie”. Dziś przyszedł czas byśmy wkroczyli w dorosłość na zawsze. Podejmując pracę pamiętajmy, czego nauczyli nas nasi kochani wykładowcy, i po co tu przyszliśmy. Pamiętajmy czym jest również dla nas psychologia, i jak możemy pomóc innym dobrą radą oraz wysłuchaniem. W XXI wieku ludzie, nie mają czasu na chwilę zastanowienia się nad własnym życiem, na zatrzymanie monotonii, na zmiany, od tego jesteśmy my drodzy koledzy i koleżanki psycholodzy. Dziękuję za uwagę.

  Ku mojemu zaskoczeniu, widownia obdarowała mnie brawami. Czułam się dumna sama z siebie, widziałam uśmiechy moich bliskich i ich zachwyt. Czułam się wspaniale. Po rozdaniu dyplomów, pożegnałam się z Panią Anią, dziekanem i przede wszystkim z Panią Lipiec.

Po kolacji spędzonej w uroczej restauracji na obierzach Sopotu. Rozmawiałam z Pauliną na temat naszych licealnych przyjaźni, postanowiłyśmy wrócić do Ostrowca na wakacje i zacząć działać. Rodzice bardzo się ucieszyli na tę wiadomość, jednak Krzysiek nie był najszczęśliwszy, w końcu rozstaje się na jakiś czas ze swoją ukochaną. Paulina pożegnała się z Krzyśkiem, rodzice z Pawłem i Klarą pojechali do hotelu, a my wróciłyśmy do domu.

  Opuszczamy nasze mieszkanie na 3 miesiące, po dwugodzinnym pakowaniu rzeczy do kartonów i walizek, siadłyśmy na kanapie i w milczeniu patrzyłyśmy przez okno, na pędzących ludzi, nie mających najmniejszego czasu, na jakiekolwiek przemyślenia.  
-Już czas –mówi Paulina, budząca mnie z transu zamyślenia
Kiedy zamykałam nasz dom czułam w pewien sposób ulgę, której potrzebowałam od pięciu lat.

  Półgodzinny później wraz z Pauliną czekałyśmy pod hotelem na rodziców i Tomka z Klarą.
Tata z mamą jechali pierwsi, za nimi Tomek z Klarą, a ostanie jechałyśmy my, przed nami 8 godzin jazdy, gdzie Klara ma nudności z powodu ciąży, a Paulina chorobę lokomocyjną.  

  Zapadła noc, po kilku razowym łapaniu Świerzego powietrza, moja towarzyszka zasnęła. Jeśli moja nawigacja dobrze pokazuje do Ostrowca zostało mi jeszcze 3 godziny dobrej jazdy, z czego tata z mamą będą już na godzinę w domu, gdyż Tomek musiał zmienić oponę, a ja musiałam się co jakiś czas zatrzymywać ze względu na Paulę.

Jesteśmy na miejscu, miejsce gdzie spędziłam całe swoje dzieciństwo jest teraz mi zupełnie obce, wszystkie chwile odeszły w zapomnienie. Nie budząc jeszcze Pauliny, Tomek zabiera moje rzeczy z samochodu i zanosi je na górę do domu, zmęczona kilkugodzinną podróżą, patrzę na śpiącą, złotowłosą kobietę i odpalam samochód. Kiedy wjeżdżałam na parking przed jej blok, zbudziła się. Jej, blada skóra lśniła w świetle księżyca, a zaspane oczy sugerowały brak orientacji zarówno w czasie jak i w terenie. Po kilku minutowym przeciąganiu się, wyszła z samochodu.
-Mam dejavu  
-Nie dziwne –śmieje się patrząc, jak bardzo jest nie świadoma faktu, że za chwilę zobaczy swoją mamę.
-Kilka lat temu tak samo stałyśmy i żegnałyśmy pod moim blokiem  
-Księżniczka, leć do domu, i machaj z okna, bo nawet nie napisałaś sms’a rodzicom, że wracasz
-A NO TAK! –jej krzyk obudził chyba całe słoneczko

Po kilkunastu minutowej obserwacji jej okna, ujrzałam jej mamę promieniującą uśmiechem.
Tylko to wystarczyło mi abym zrozumiała, że spokojnie mogę jechać do domu.

  Wchodząc do klatki schodowej, poczułam na ciele ten chłód, bardzo dobrze znany chłód, kojący moją nagrzaną skórę przez tyle lat. Każdy schodek jest mi tak dobrze znany, lecz zapomniany. Każdy parapet, każde drzwi, każdy szczebel od obręczy, każda ściana, aż wreszcie klamka od mojego rodzinnego domu.  
  To uczucie kiedy wchodzi się do miejsca z którym wiąże się całe swoje życie po tak długim czasie jest nie do opisania, obawiałam się, że po pięciu latach ten dom nie będzie mi bliski tylko obcy. Nawet nie sądziłam, że kiedykolwiek tak bardzo się pomylę.  
  Po zjedzeniu wspólnego posiłku z rodzicami, poszłam pod prysznic, kojące wybawienie po takiej podróży to coś o czym marzyłam.  
  Wykąpana i najedzona, zamykam się w swoim pokoju i badam każdy szczegół, każdy mebel, każdą ścianę, każdą plamę nic tutaj nie stało się bez przyczyny, a to co było ukryte nigdy nie zostało odnalezione przez inne osoby.  
   Księżyc dzisiejszej nocy jest taki piękny, księżyc to moja życiowa zagadka, patrząc w niego masz ochotę zadać miliony pytań, na które i tak nie otrzymasz odpowiedzi. Jakby nie spojrzeć to właśnie on oświetla nam noc, pokazuje drogę, kiedy zapada mrok. Noc jest porą przemyśleń dla wszystkich nie zależnie od wieku, każdy z nas czy to pięciolatek czy pięćdziesięciolatek, ma choć jedną nie przespaną noc, dlaczego? Bo wtedy znajdujemy ten cenny czas.

strawberry

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2227 słów i 12699 znaków.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik strawberry

    Nie mam pojęcia, ten rozdział zajął mi ok. miesiąc z powodu szkoły i choroby. Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli za ok. 2 tygodnie :)

    22 kwi 2014

  • Użytkownik ciekawa

    świetne opowiadanie !!!!
    Kiedy kolejna część ??

    22 kwi 2014

  • Użytkownik anulka

    nie ma za co, aż dziw bierze, ze to pisze 16-lataka, gratuluje!!!!

    22 kwi 2014

  • Użytkownik strawberry

    Dziękuję bardzo :)

    22 kwi 2014

  • Użytkownik anulka

    bardzo piękne opowiadanie, ładnie napisane, z sensem, daje do myślenia!!!!! :smile:

    22 kwi 2014