Spojrzałem na zegarek była godzina 20:50, przypomniało mi się, że miałem być o 21 w domu bo rodzice szli na noc do pracy, a ja miałem położyć spać swoją małą siostrzyczkę. Odprowadziłem Kasię pod blok, zerkałem jej głęboko w oczy i podziękowałem za dzisiejszy dzień, wspominając również, że nie chce jeszcze iść do domu i chcę zostać z nią. Ona też była smutna z tego powodu, lecz musiałem - nie mogłem zawieść rodziców. Nie potrafiłem jednak tak po prostu się odwrócić i pójść do domu. Położyłem swą rękę na jej twarzy przytrzymując delikatnie jej głowę i zbliżyłem swoje usta. Zaczęliśmy się całować, nie trwało to jednak za długo ponieważ się odchyliła. Zapytałem się czy się pośpieszyłem? Czy nie jest jeszcze na to gotowa? Nic nie odpowiadała, przybliżała się jedynie do mnie i tym razem to ona mnie pocałowała. Było cudownie, jak z telenoweli. Tym bardziej, że już wcześniej jej powiedziałem, że czuję coś do niej. Wtedy nie powiedziała ani TAK, ani NIE. Jej słowa brzmiały: "czas pokarze"... Wróciłem do domu, w którym nikogo nie zastałem, zdziwiło mnie to, bo już dawno powinna być w nim moja siostra i mama. Złapałem za telefon i wykręciłem numer do mamy. Oznajmiła mi, że wzięła sobie wolne, teraz wraca właśnie z siostrą do domu. Byłem trochę wkurzony bo zakończyłem tak piękne spotkanie niepotrzebnie. Zadzwoniłem do Kasi i zapytałem czy ma jeszcze ochotę wyjść. W jej głosie usłyszałem płacz (pokłóciła się z mamą), ale rodzice pozwolili jej jeszcze wyjść. Znaleźliśmy jakieś miejsce, w który mogliśmy spokojnie porozmawiać. Nasza rozmowa opierała się na stosunkach z rodzicami. Byliśmy bardzo otwarci, mówiliśmy sobie o wszystkim, nawet o tym o czym nie powinniśmy. Po ponad godzinie zadzwonił jej telefon. Rodzice prosili, aby wróciła już do domu. Odprowadziłem ją pod sama klatkę. Znów zaczęliśmy sobie patrzeć głęboko w oczy. Nasze usta zaczęły się zbliżać do siebie. Nim się zorientowałem nasze usta i języki dotykały się.Utrudniała nam to wszystko czkawka, którą miała Kasia. Była trochę podirytowana, objąłem ją dość mocno i na tym zakończyliśmy nasze wspaniałe spotkanie. Następnego dnia z rana mieliśmy się udać cała czwórka do Kościoła. Po wyjściu z domu otrzymałem sms'a od Kasi, w którym napisała, że wieczorem przesadziliśmy i zdecydowanie nie może tak być. Byłem tak zły, że miałem ochotę zawrócić do domu. Nie chciałem się jednak zachować jak szczeniak i spotkałem się z nimi. Nikt nie wiedział o wczorajszej nocy. To była nasza tajemnica. Liczyłem na miłe powitanie ze strony Kasi, lecz musiałem się zadowolić uściskiem dłoni. Przez cała Mszę zastanawiałem się co zrobiłem nie tak... Po Kościele odprowadziłem ją pod blok i zapytałem jak mam rozumieć jej sms'a. Odpowiedziała, że dosłownie. Dopowiedziała jeszcze, że wczoraj to było wszystko pod wpływem alkoholu... Zapytałem czy na trzeźwo by tego nie zrobiła, powiedziała, że nie wie. Nasze niedzielne spotkanie zakończyło się uściskiem dłoni. Od tamtej pory dużo z nią o tym rozmawiałem, przekonując się to tego aby ze mną była. Nie usłyszałem jednak jednoznacznej odpowiedzi. Do tej pory spotykamy się prawie codziennie. Staram się już unikać rozmów na temat bycia ze sobą, bo wiem, że nie dowiem się niczego nowego. W ostatnią sobotę zadzwoniła do mnie i powiedziała, że jest z Dominiką i czy wyjdę. Nie miałem ochoty, lecz nietrudno się domyśleć, że spotkałem się z nimi. Rozmawialiśmy o wszystkim tylko nie o mnie i Kasi. Starałem się nie wchodzić na ten temat. Nadszedł czas, w którym Dominika miała iść do domu. Zostałem z Katarzyną "sam na sam". Nie wytrzymałem i zacząłem rozmowę na temat, którego chciałem uniknąć. Dowiedziałem się czegoś nowego, co miało istotny wpływ na nasz związek (którego jako tako nie ma). Dotyczyło to jej chłopka (nie wiem czy jest z nią czy nie), wiem tylko, że nie kontaktuje się z nią od 8 miesięcy. Nie mogę ujawnić tutaj szczegółów, ale nie wierzę, aby on do niej wrócił lub się odezwał. Sam nie wiem czy to jest prawda, a jeśli nawet to nie wiadomo czy ten koleś wróci i czy będzie z nią. Według niej to jest jedyny powód dla którego nie chce ze mną być. Być może jest to jedna wielka ściema to co mówi, sam już nie wiem co mam o tym myśleć...? Historia ta może się wam wydać bardzo ironiczna i bardzo słabo napisana, lecz nie mam doświadczenia w pisaniu tego typu opowiadań. Tym bardziej, że trudno jest opisywać swoje życie i uczucia... Bardzo proszę o komentarze, w których wyrazicie swoją opinie i dacie mi wskazówki co mam robić dalej...? Collins18
3 komentarze
Anka:)
Zgadzam się z M
M
Walcz o nią!
Jeśli Ci na niej zależy, to walcz, aby później nie żałować, bądź z nią w kontakcie, spotykajcie się, lecz nie naciskaj daj jej czas...
bogusia
uuuuuuuuuuuu