Niespełniona miłość...

Na wstępie chciałbym oznajmić, że wszyscy którzy zamieścili na tej stronie opowiadania są WIELCY. Większość z tych opowiadań to część waszego życia. Nie mnie oceniać czy są prawdziwe, czy tylko wyobraźnią niespełnionych pseudo - artystów. Po przeczytaniu kilku z waszych historii zapragnąłem opisać własną, która mam nadzieję spodoba się wam i skłoni do refleksji. (...) Na moim osiedlu, blok w blok od kilkunastu lat mieszka pewna dziewczyna. Znamy się ponieważ uczyliśmy się w tych samych szkołach ( podstawówka, gimnazjum). Pod koniec 4 klasy podstawówki ja i mój przyjaciel Mateusz zaczęliśmy się spotykać z Kasią ( bo tak miała na imię ). Do naszej trójki dołączyła jej koleżanka z klasy Iza. Nasza znajomość opierała się tylko i wyłącznie na szczeniackim koleżeństwie. Z roku na rok stawaliśmy się coraz starsi. Nadszedł czas, aby opuścić mury podstawówki i pójść do gimnazjum. Po zakończeniu roku szkolnego ucieszyliśmy się, że początki edukacji mamy za sobą. W wakacje wydarzyło się coś czego nie mogę zrozumieć do tej pory. Cała nasza czwórka rozpadła się na dwie grupy: ja i mój przyjaciel oraz dziewczyny. Powodem tej rozłąki mogło być odmienne towarzystwo, którego dziewczyny nie mogły zaakceptować. Wydaje mi się, że to jest prawdziwy powód zerwania tej znajomości. Pod koniec wakacji zaczęła się motanina za książkami i zeszytami... Na rozpoczęciu w gim. pojawiły się również nasze stare kumpelki (wiadomo o kogo chodzi). Po zakończeniu przedstawienia i zdobyciu planu lekcji postanowiłem się zawinąć z Mateuszem do domu. Przed wyjściem stała Kasia z Izą, patrzyliśmy na siebie, lecz żadne z nas nie wydusiło ani słowa. Byliśmy na nie wkurzeni, bo kazały nam wybierać między znajomymi,a nimi. Przeszliśmy obok nich nic nie mówiąc (olewając je). Odwróciłem się na chwilę i zauważyłem na ich twarzach zwątpienie, ale wtedy mało mnie to obchodziło! I tak już było przez całe trzy lata uczenia się w gimnazjum. Przechodziliśmy obok siebie tak jak byśmy się nie znali. Pogodziliśmy się z takiego typu zachowaniem i z biegiem czasu przestało nam się to wydawać dziwne. Po zakończeniu edukacji w gimnazjum udaliśmy się do szkół średnich ( i tu nowość, każdy z nas był w innej). Pod koniec 3 klasy gimnazjum zacząłem się spotykać z całkiem nowymi ludźmi. Długo trwało zanim zrozumiałem, że to nie jest towarzystwo dla mnie: alkohol, narkotyki. Uświadomili mi to moi rodzice, częstymi awanturami, kiedy przychodziłem do domu tak pijany, że ledwo się na nogach trzymałem. Miałem tego dość. Tak się uzależniłem, że nie potrafiłem odmówić. Musiałem wszystkich okłamać, że lekarz mi powiedział, że mam problemy z sercem i muszę z tym skończyć. To mi pozwoliło uwolnić się od częstego picia i ćpania. Przestałem się z nimi spotykać. Zacząłem częściej bywać w domu, rodzice byli szczęśliwi, że już z tym skończyłem, że przestałem się z nimi zadawać. Szybko mnie znudziło siedzenie całymi dniami w domu. Któregoś dnia tak mi się nudziło, że postanowiłem się przejść. Spacerowałem po pobliskim osiedlu, na którym pod jedną z blokowych klatek stała grupa młodzieży. Postanowiłem podbić i zagadać. Wśród całej tej grupy dostrzegłem wielu znajomych. Rozmowy kleiły się cały wieczór, było zabawnie i śmiesznie. Kolejnym krokiem w moim życiu było za kumplowanie się z nimi. Rzadko tam przesiadywałem (najczęściej w weekendy), powodem była szkoła, mnóstwo nauki=brak czasu. Któregoś piątku znalazłem chwilę czasu i postanowiłem wykorzystać go na spotkanie z nową paczką. Udałem się na to osiedle, na którym oni zazwyczaj przesiadywali. Nie zawiodłem się ponieważ byli prawie wszyscy. Tylko jednej postaci nie mogłem dostrzec, wiedziałem, że jest to dziewczyna, ale nie widziałem jej twarzy, przysłaniał ją mocno naciągnięty kaptur. Podszedłem do niej wyciągając prawą rękę aby się przywitać, a lewą delikatnie zdjąłem kaptur. Zamurowało mnie - to była Kasia! Ta sama, z którą się nie odzywałem i, z którą przestałem utrzymywać jakichkolwiek kontaktów po ukończeniu podstawówki. Pomyślałem, że czas to zmienić, stanąłem obok niej i zaczęliśmy rozmawiać. Rozmowa była długa i ciekawa, dotyczyła naszego obecnego życia. Ucieszyłem się, że mogłem z nią porozmawiać po raz pierwszy od tak długiego czasu. Widywaliśmy się prawie codziennie, mając sobie zawsze coś do powiedzenia. Relacje między Katrin a pozostałymi dziewczynami uległy zmianie na gorsze. Zaczęły się kłótnie i konflikty. Kasia miała do wyboru albo zerwać z nimi znajomość, albo zostać i być upokarzana. Postąpiła mądrze i dała sobie spokój z tamtymi. Ja również stanąłem przed trudnym wyborem: Kasia czy znajomi??? Już kiedyś znalazłem się w podobnej sytuacji i wtedy wybrałem źle. Tym razem nie chciałem popełnić tego błędu i zostałem z Kasią. Dołączyła do nas jeszcze jedna koleżanka. Wydaje mi się, że Kasia była zadowolona z mojej decyzji. Na kolejny tydzień umówiliśmy się, że wypijemy sobie coś mocniejszego. Piliśmy w czwórkę; ja, Kasia, Dominika (nasza wspólna koleżanka) oraz jeszcze jedne koleś. Dominika szybko odpadła i chciała iść do domu więc ją odprowadziliśmy, aby mieć pewność, że nic jej się nie stanie po drodze. Kolega również się szybko zmył. Zostałem tylko ja i ona:)Spojrzałem na zegarek była godzina 20:50, przypomniało mi się, że miałem być o 21 w domu bo rodzice szli na noc do pracy, a ja miałem położyć spać swoją małą siostrzyczkę. Odprowadziłem Kasię pod blok, zerkałem jej głęboko w oczy i podziękowałem za dzisiejszy dzień, wspominając również, że nie chce jeszcze iść do domu i chcę zostać z nią. Ona też była smutna z tego powodu, lecz musiałem - nie mogłem zawieść rodziców. Nie potrafiłem jednak tak po prostu się odwrócić i pójść do domu. Położyłem swą rękę na jej twarzy przytrzymując delikatnie jej głowę i zbliżyłem swoje usta. Zaczęliśmy się całować, nie trwało to jednak za długo ponieważ się odchyliła. Zapytałem się czy się pośpieszyłem? Czy nie jest jeszcze na to gotowa? Nic nie odpowiadała, przybliżała się jedynie do mnie i tym razem to ona mnie pocałowała. Było cudownie, jak z telenoweli. Tym bardziej, że już wcześniej jej powiedziałem, że czuję coś do niej. Wtedy nie powiedziała ani TAK, ani NIE. Jej słowa brzmiały: "czas pokarze"... Wróciłem do domu, w którym nikogo nie zastałem, zdziwiło mnie to, bo już dawno powinna być w nim moja siostra i mama. Złapałem za telefon i wykręciłem numer do mamy. Oznajmiła mi, że wzięła sobie wolne, teraz wraca właśnie z siostrą do domu. Byłem trochę wkurzony bo zakończyłem tak piękne spotkanie niepotrzebnie. Zadzwoniłem do Kasi i zapytałem czy ma jeszcze ochotę wyjść. W jej głosie usłyszałem płacz (pokłóciła się z mamą), ale rodzice pozwolili jej jeszcze wyjść. Znaleźliśmy jakieś miejsce, w który mogliśmy spokojnie porozmawiać. Nasza rozmowa opierała się na stosunkach z rodzicami. Byliśmy bardzo otwarci, mówiliśmy sobie o wszystkim, nawet o tym o czym nie powinniśmy. Po ponad godzinie zadzwonił jej telefon. Rodzice prosili, aby wróciła już do domu. Odprowadziłem ją pod sama klatkę. Znów zaczęliśmy sobie patrzeć głęboko w oczy. Nasze usta zaczęły się zbliżać do siebie. Nim się zorientowałem nasze usta i języki dotykały się.Utrudniała nam to wszystko czkawka, którą miała Kasia. Była trochę podirytowana, objąłem ją dość mocno i na tym zakończyliśmy nasze wspaniałe spotkanie. Następnego dnia z rana mieliśmy się udać cała czwórka do Kościoła. Po wyjściu z domu otrzymałem sms'a od Kasi, w którym napisała, że wieczorem przesadziliśmy i zdecydowanie nie może tak być. Byłem tak zły, że miałem ochotę zawrócić do domu. Nie chciałem się jednak zachować jak szczeniak i spotkałem się z nimi. Nikt nie wiedział o wczorajszej nocy. To była nasza tajemnica. Liczyłem na miłe powitanie ze strony Kasi, lecz musiałem się zadowolić uściskiem dłoni. Przez cała Mszę zastanawiałem się co zrobiłem nie tak... Po Kościele odprowadziłem ją pod blok i zapytałem jak mam rozumieć jej sms'a. Odpowiedziała, że dosłownie. Dopowiedziała jeszcze, że wczoraj to było wszystko pod wpływem alkoholu... Zapytałem czy na trzeźwo by tego nie zrobiła, powiedziała, że nie wie. Nasze niedzielne spotkanie zakończyło się uściskiem dłoni. Od tamtej pory dużo z nią o tym rozmawiałem, przekonując się to tego aby ze mną była. Nie usłyszałem jednak jednoznacznej odpowiedzi. Do tej pory spotykamy się prawie codziennie. Staram się już unikać rozmów na temat bycia ze sobą, bo wiem, że nie dowiem się niczego nowego. W ostatnią sobotę zadzwoniła do mnie i powiedziała, że jest z Dominiką i czy wyjdę. Nie miałem ochoty, lecz nietrudno się domyśleć, że spotkałem się z nimi. Rozmawialiśmy o wszystkim tylko nie o mnie i Kasi. Starałem się nie wchodzić na ten temat. Nadszedł czas, w którym Dominika miała iść do domu. Zostałem z Katarzyną "sam na sam". Nie wytrzymałem i zacząłem rozmowę na temat, którego chciałem uniknąć. Dowiedziałem się czegoś nowego, co miało istotny wpływ na nasz związek (którego jako tako nie ma). Dotyczyło to jej chłopka (nie wiem czy jest z nią czy nie), wiem tylko, że nie kontaktuje się z nią od 8 miesięcy. Nie mogę ujawnić tutaj szczegółów, ale nie wierzę, aby on do niej wrócił lub się odezwał. Sam nie wiem czy to jest prawda, a jeśli nawet to nie wiadomo czy ten koleś wróci i czy będzie z nią. Według niej to jest jedyny powód dla którego nie chce ze mną być. Być może jest to jedna wielka ściema to co mówi, sam już nie wiem co mam o tym myśleć...? Historia ta może się wam wydać bardzo ironiczna i bardzo słabo napisana, lecz nie mam doświadczenia w pisaniu tego typu opowiadań. Tym bardziej, że trudno jest opisywać swoje życie i uczucia... Bardzo proszę o komentarze, w których wyrazicie swoją opinie i dacie mi wskazówki co mam robić dalej...? Collins18

~Collins18

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 1934 słów i 10390 znaków.

3 komentarze

 
  • Anka:)

    Zgadzam się z M

    6 sie 2013

  • M

    Walcz o nią!
    Jeśli Ci na niej zależy, to walcz, aby później nie żałować, bądź z nią w kontakcie, spotykajcie się, lecz nie naciskaj daj jej czas...

    12 mar 2012

  • bogusia

    uuuuuuuuuuuu

    19 sie 2011