-Przepraszam cię. – powiedział Szymon podchodząc do Natalki i mocno ją obejmując. – Ale nie miałem z kim zostawić Wiktorii. – rzekł na swoją obronę.
-Nie szkodzi. – nie chciała się przyznać, że sama przybyła spóźniona, gdyż jej mąż musiał zostać dłużej w pracy. – Nie czekałam długa.
-Mam nadzieję. – zaśmiał się głucho. – Zamówiłaś już coś? – spytał szybko.
-Nie mam dziś do tego głowy. – wybąkała przeglądając menu. – Opowiadaj co tam u ciebie. Nie pisałeś, nie dzwoniłeś. Zapadłeś się pod ziemię. – wyżaliła się.
-Byłem we Francji. – wyjaśnił z łobuzerski uśmiechem. – Po rozwodzie przeprowadziłem się z Wiktorią. Moja była żona zniknęła, nikt jej nie widział, postanowiłem więc wrócić. To tak w skrócie. A u ciebie jak?
-Wyszłam za mąż, urodziłam syna i jakoś sobie żyję. – spojrzała na niego spod zjawiskowo długich rzęs. – Minęło tyle lat, a ty nic się nie zmieniłeś.
-A ty schudłaś. – komplementował.
Uśmiechnęła się pobłażliwie, dobrze wiedziała, że z nią pogrywa. Znała go lepiej niż on sam, nie miał przed nią żadnych tajemnic.
-Coś się stało? – spytał po chwili.
-Nie nic. – odparła. – Po prostu zostawiłam Honoratę samą, miałyśmy iść wybierać razem suknie.
-Mogłaś powiedzieć. Umówilibyśmy się kiedy indziej. Teraz będziesz myśleć tylko o tym.
On nic nie rozumiał. Nie pamiętał, ale co się dziwić. Była tylko przelotnym romansem w jego życiu, mimo, że on był dla niej najważniejszy to ona była dla niego jak śnieg, kiedyś musiała się mu znudzić.
-Oj tam. – machnęła ręką. – Kupimy kiedy indziej. Wielki panicz Kmiecik ma pieniądze. – powiedziała zgryźliwie.
-Kmiecik? – zaciekawił się. – Ten architekt?
-Tak. Tylko jeden jest w mieście.
-To dziwne. – poprawił się na krześle. – Byłem dziś u niego i spotkałem się z nie jaką panią Kmiecik.
Natalka przełknęła ślinę. Nie wiedziała, że spotkał się z Honoratą, ale co gorsza, nie poznał jej. Ale tu nie było co się dziwić, zmieniła się.
-Honorata Zięba. – odparła. – To ta pani Kmiecik.
Jego oczy zalśniły złowrogim blaskiem. Przypomniał sobie, wszystko. Nawet to jak zostawił ją i odszedł z cholerną francuską, która go później chciała oszukać.
***
Zimowy poranek kusił swoim pięknem młodą panią architekt. Płatki śniegu spadały na jej długie blond włosy. Honorata powolnym krokiem podeszła do swojego czerwonego samochodu i z podziwem przyglądała się szronowi układającemu się w przeróżne wzory. Westchnęła zrezygnowana spoglądając na zaśnieżoną ulicę. Spojrzała na zegarek, czekając aż podgrzewana szyba doszczętnie zniszczy zamrożone sople wody, i liczyła ile czasu zajmie jej powrót po pracy do domu. Przed wyjazdem chciała pobyć chwilę ze swoim narzeczonym, ostatni raz przed delegacją spojrzeć w błękitne oczy tego oszusta. Wciągnęła do płuc chłodne powietrze i wsiadła do sportowego auta.
Jechała wciąż rozmyślając o planie na najbliższe godzinny. Honorata nie zauważyła kiedy mgła znacznie zmniejszyła widoczność, kobieta miała wytyczoną trasę z domu do pracy i bez zastanowienia pokonywała ten szlak. Wjechała na główną drogę, chciała szybko dostać się na drugą stronę miasta.
Przeklęła pod nosem.
-Cudownie. – wybąkała wybijając na telefonie jedyny numer jaki znała. – Karina? Spóźnię się dziś. Oznajmij to Piotrowi i mężczyźnie z którym byłam umówiona na dziesiątą. – uśmiechnęła się krzywo.
-Z panem Szymonem Peszko? – usłyszała głos w słuchawce.
-Dokładnie. Muszę kończyć. – powiedziałam rzucając telefon na siedzenie pasażera.
***
Natalka uśmiechnęła się pobłażliwie przykładając do ust kubek z ciepłą kawą. Przyglądała się mężczyźnie który siedział przed nią. To prawie dziesięć lat odkąd go nie widziała, a on nic się nie zmienił. Wciąż był szczupły, opalony i nieziemsko przystojny. Ta francuska nie wiedziała co traci uciekając od niego, a może jednak wiedziała zbyt dużo? W końcu nie był przykładowym dzieckiem ministra i księgowej. Miał ciemną stronę, którą znali wszyscy. Nie dziwiło nikogo jak nie widzieli go tydzień bądź dwa:
-Przepraszam telefon. – powiedział uśmiechając się przepraszająco.
-Idź. – odparła uśmiechając się niewesoło.
Uśmiechnął się do niej i odszedł. Zauważyła jak kobiety siedzące stolik obok przyglądały mu się nachalnie. Przewróciła oczami i spojrzała na telefon.
Ósma trzydzieści.
-Przesunęli mi spotkanie z panią Zięba. – zaśmiał się – Może się przejdziemy, jest ładna pogoda? – spytał. Natalka zerknęła na niego.
-W sumie. Czemu nie. – odparła wstając.
Podał jej rękę i zaprowadził do wyjścia. Obejrzała się wiedząc, że pewne dwie damy oglądają się na nimi.
-Coś się stało? – spytał zakładając płaszcz.
-Nie nic. Naprawdę nic. – rzekła uśmiechając się do niego szeroko. – Mogę o coś spytać?
-Oczywiście. – odparł podając jej szaliki.
-Po co wróciłeś do Polski?
Zamurowała go tym pytaniem. Przez dłuższą chwilę tylko się zastanawiał. Co miał jej powiedzieć? Że miał już dość Francji. Szczerze jej nienawidził, ale dla kobiety mężczyzna jest w stanie zrobić wszystko.
-Nie lubiłem nigdy Francji, ogólnie nie lubię reszty Europy, może tyle co na wakacje, ale nic po za tym. – odpowiedział jej po namyśle.
-A jak znosi to Wiktoria? – wsunęła rękę pod jego ramię i spojrzała na niego.
-Ciężko jej, ale powoli zaczyna jej się tu podobać.
-Czyli wszystko będzie dobrze?
-Mam taką nadzieję.
***
Honorata szybko wbiegła do swojego biura. Na całe szczęście nikt na nią nie czekał. Uśmiechnęła się szeroko i przeszła do łazienki.
Przygotowanie się zajęło jej niecałe dziesięć minut. Jednak gdy wyszła zobaczyła Szymona, nie wyglądał jakby przyszedł na spotkanie biznesowe. Miał na sobie jeans’y, czarno-szary sweter z krokodylem i czarne buty, przez kolana przerzucony miał szary płaszcz.
-Witam, pani Zięba. – powiedział nie spoglądając nawet w jej kierunku. – Proszę dać mi papiery, chciałbym je szybko podpisać.
Wtedy na nią spojrzał, widziała w jego oczach czysty gniew. Wiedziała, że gdyby tylko mógł przełożyłby ją przez kolano i dał tyle razów na ile wskazywała godzina. Honorata spojrzała na zegarek.
10:34
Dostałaby jedenaście razów, po wpół do zawsze doliczało się jeden. – po tylu latach pamiętała. A potem wziąłby ją na tym stole, nie bacząc na jej krzyki i piski. Dreszcz przebiegł po jej skórze, dobrze pamiętała do jakiego stanu potrafił doprowadzić jej ciało.
-Pani Honorato. – powiedział – Nie mam zbyt dużo czasu, chciałbym szybko wrócić do córki.
Córki? Wtedy oprzytomniała, no tak. Zapomniała zadzwonić do Natalki. No cóż, będzie musiała się sama wszystkiego dowiedzieć.
-Żona na pewno się nią dobrze zaopiekuje na czas pana nieobecności. – jej głos przesiąknięty był goryczą.
Zaśmiał się, spoglądając na nią z krzywym uśmiechem.
-Niestety. – powiedział patrząc jej prosto w oczy. –Nie mam żony.
Dodaj komentarz