Jesienne zauroczenie - część 5

Droga minęła całkiem przyjemnie, było to kilka godzin jazdy, ale gdy dotarliśmy na miejsce byliśmy zadowoleni, że wreszcie jesteśmy. Wysiedliśmy z samochodu, ja wziąłem swój plecak, a Rafał wyjął swoje rzeczy.

-To co idziemy? - Zapytał zamykając bagażnik.
-No jak już tu przyjechałem, to nie będę uciekał.
-Nie masz się czego bać moi dziadkowie są naprawdę w porządku. - Próbował dodać mi trochę odwagi, a żebym poczuł się pewniej przytulił mnie i dostałem od niego całusa. - No chodź nie będziemy przecież tu stać cały wieczór.

Podeszliśmy do drzwi i Rafał pociągnął za klamkę. Drzwi były otwarte i po chwili znaleźliśmy się w środku. - Pomieszczenie do jakiego weszliśmy było bardzo przyjemne, ściany były obite polakierowanymi deskami. Koło okna stała nieduża komoda, a obok niej był przymocowany wieszak na ubrania. - Zostawiliśmy tam swoje rzeczy i poszliśmy dalej.

-Hej, jest tu ktoś? - Zawołał Rafał.

Nikt się nie odzywał więc zasugerował, żeby pójść do ogrodu. Po wyjściu na taras od razu zobaczyliśmy jego babcię, która przycinała krzewy sekatorem.

-Cześć babciu. - Powiedział zmierzając w jej kierunku.
-O cześć, skąd się tu wziąłeś? - Spytała zaskoczona.
-Dawno się z wami nie widziałem więc pomyślałem, że wpadnę na weekend.
-Cieszę się, a to kto? - Wskazała ręką w moim kierunku.
-Mój przyjaciel, Wojtek.
-Witam. - Przywitałem się z babcią Rafała.
-Cześć Wojtek.- Przywitała się ze mną. - Mówisz przyjaciel? - Popatrzyła się podejrzliwym wzrokiem na Rafała.
-Oj babciu, przestań. - Rafał się zarumienił.
-Już nic nie mówię, ale pamiętaj starej kobiety nie oszukasz. Chodźcie do środka zrobię wam coś do jedzenia. - Zaproponowała. Po czym weszliśmy do środka.

Razem z Rafałem usiedliśmy wygodnie na fotelach, które były w salonie, a jego babcia poszła do kuchni. - Pokój ten był bardzo duży, na środku stał drewniany stół, a w koło niego cztery fotele. W oknach wisiały długie firanki i jasne zasłony. Na ścianach wisiały zdjęcia całej rodziny Rafała: dziadkowie, wujkowie, ciotki, rodzice i najładniejsze dla mnie zdjęcie samego Rafała. Wisiało tam też kilka obrazów, ale nie zwracałem na nie większej uwagi. - Kilka minut później kolacja była gotowa. Babcia Rafiego przyniosła nam kanapki i herbatę. Usiadła koło nas i zaczęliśmy rozmawiać.

-To teraz mi powiedz, co u ciebie słychać i to dokładnie, a zacznij od tej nowości, którą widzę przed sobą. - Spojrzała w moim kierunku, a później zwróciła się jeszcze raz do Rafała. - Mów kiedy i jak się poznaliście?
-Poznaliśmy się jakiś czas temu w tej knajpce w której pracuję, później jeszcze parę razy spotkaliśmy się razem i jakoś tak wyszło, że jesteśmy ze sobą.
-A mówiłam, że swojej babci nigdy nie oszukasz. - Śmieje się głośno, po czym nas przytula, a po chwili dodała. - Cieszę się, że jesteście razem i mam nadzieję, że będzie wam ze sobą dobrze.
Rafał dziękuje jej za to co powiedziała, a ona zwróciła się teraz do mnie.
-Więc skoro jesteście razem, to będę miała jednego wnuka więcej, a ty jeszcze jedną babcie. - Uśmiechnęła się i jeszcze raz mnie uściskała.

Byłem w szoku po tym co powiedziała, ale jednocześnie czułem radość i miałem wrażenie, że jestem tu mile widzianym gościem. Przepraszam już nie gościem, tylko członkiem tej rodziny, do której wprowadziła mnie moja "nowa babcia". Bardzo się cieszyłem i byłem z tego powodu niewyobrażalnie szczęśliwy. Gdy tak siedzieliśmy i gadaliśmy, usłyszałem otwierające się drzwi i po chwili do pokoju wszedł starszy mężczyzna w wieku około siedemdziesięciu lat, był to dziadek Rafała.

-Kogo ja widzę.
-Cześć, dziadku. - Rafał wstał i poszedł się z nim przywitać.
-Cześć, widzę, że mamy gościa.
-Dobry wieczór. - Przywitałem się z nim.
-I to nie byle jakiego. - Powiedziała babcia Rafała i mogę powiedzieć, że moja już też.
-Tak, a czemu to? - Widać było, że go to zaciekawiło.
-Bo to twój nowy wnuk. - Odpowiedziała cała rozpromieniona babcia.
Był w szoku, ale po chwili na jego twarzy zagościł uśmiech.
-Skoro mamy nowego członka rodziny, to wypadało by to jakoś uczcić. Ja proponuję po kieliszeczku nalewki. Co wy na to?

Wszyscy się zgodzili, a dziadek Rafała poszedł po karafkę i kieliszki, gdy przyszedł nalał każdemu po kieliszku i wzniósł pierwszy toast. - Za pomyślność w waszym związku. Posiedzieliśmy jeszcze trochę, a że robiło się późno, babcia zapytała mnie, czy ścielić mi oddzielnie, czy będę spać razem z Rafałem. Rafał od razu powiedział, że będziemy spali razem, a ja się uśmiechnąłem i powiedziałem tak samo. Obejrzeliśmy jeszcze film w telewizji i poszliśmy się położyć, nie chciało nam się spać więc leżeliśmy wtuleni w siebie, a ja zacząłem.

-Twoi dziadkowie to naprawdę mili ludzie, nie wiem czego aż tak się bałem.
-Po pierwsze nie moi, tylko jak sam dzisiaj słyszałeś już teraz nasi, a po drugie są naprawdę fajni. Z resztą, sam widziałeś jak się cieszyli, gdy dowiedzieli się, że jesteśmy razem.

Jeszcze długo leżeliśmy i rozmawialiśmy o planach na jutrzejszy dzień. Rafał obiecał, że pokaże mi miasto, a ja od razu się zgodziłem z tego względu, że nigdy tam nie byłem, a mając najlepszego przewodnika u swego boku, nie mogłem nie skorzystać z takiej propozycji. Zaczęliśmy się robić senni, więc przytuliłem się do mojego słoneczka i zasnąłem.
Rano obudziliśmy się jednocześnie, było coś koło dziewiątej. Tym razem to on obdarował mnie pocałunkiem na dzień dobry, a ja nie pozostałem mu dłużny i go odwzajemniłem. Gdy już zdołaliśmy wyjść z łóżka wyciągnąłem z plecaka saszetkę z kosmetykami i poszedłem do łazienki, aby wziąć poranną toaletę. W czasie jak myłem zęby drzwi do łazienki otworzyły się i stanął w nich Rafał.

-Długo jeszcze? Babcia czeka na ciebie ze śniadaniem.  
-A pukać nie nauczyli?  
-Po co mam pukać jak i tak wszystko już widziałem.
-A pfff... - Wystawiam język w jego kierunku, jednocześnie udając obrażonego.
-Więc, długo jeszcze?
-Zaraz będę.

Rafał wyszedł zamykając za sobą drzwi, a ja ubrałem się i poszedłem do salonu, który był też jadalnią. Siedziała tam tylko babcia i Rafał.

-Dzień dobry. Jak się spało? - Zapytała się z uśmiechem na ustach, który chyba nigdy nie znikał z jej twarzy.
-A dziękuję, bardzo dobrze. Najważniejsze, że z Rafałem. - Uśmiechnąłem się, po czym podszedłem i dałem buziaka Rafiemu.
-To dobrze. Jakie macie na dzisiaj plany?
-Jeżeli w niczym ci nie trzeba pomóc to myślałem, żeby pokazać Wojtkowi miasto. - Wtrącił Rafał.
-Nie. Spokojnie, jeszcze sama dam sobie radę. Może jestem stara, ale to nie znaczy, że sobie nie poradzę. - Jej humor i optymizm był po prostu powalający, Teraz już wiedziałem po kim Rafał go ma. - A z tym spacerem to dobry pomysł, ale mam prośbę, żebyście wrócili na obiad.  
-Nie ma sprawy babciu.

Po zjedzeniu śniadania przyszedł czas, aby wyruszyć na spacer po mieście z moim osobistym przewodnikiem. Pierwszym miejscem do jakiego się wybraliśmy, były rzeszowskie bulwary gdzie znajdował się pomnik ostatniego krypiarza. Rafał powiedział mi, że przedstawia on Stanisława Nitkę, który pochodził z rodu jaki przewoził ludzi na drugi brzeg rzeki od lat trzydziestych do lat osiemdziesiątych. Usiedliśmy na ławkę, bo byliśmy zmęczeni, ponieważ był to spory kawałek od domu babci Rafała. Po małym odpoczynku podążyliśmy w kierunku rynku, a tam Rafi miał dla mnie niespodziankę.

-I jak podoba się?
-Pewnie.
-Jak tak to teraz wejdziemy pod rynek.
-Co?! - Zastanawiałem się o czym on mówi.
-No właśnie to co słyszałeś. Zejdziemy teraz kilka metrów pod ziemię.

Byłem ciekawy co mi chce tam pokazać więc podążałem za nim w kierunku jakiegoś budynku. Weszliśmy do środka i zeszliśmy w dół. Schodząc coraz głębiej mijaliśmy kolejno piwnice, po wyglądzie było widać, że były bardzo stare jak się potem dowiedziałem miałem rację. Gdy doszliśmy do ostatniej piwnicy policzyłem, że było ich 34. Rafał zatrzymał się i powiedział, że jesteśmy prawie dziesięć metrów pod ziemią, a ta piwnica w której się znajdujemy pochodzi z piętnastego wieku. Średniowieczne pomieszczenie robiło na mnie niezwykłe wrażenie. Mój przewodnik powiedział jeszcze, że nie wiadomo jaką funkcję pełniło to pomieszczenie. Widoczne były zachowane fragmenty kamiennych sklepień, ostrołukowe drzwi i okienko z obramieniem typu "ośli grzbiet". Po wyjściu z podziemi Rafał chciał zaprowadzić mnie w jeszcze jedno miejsce, a mianowicie "Pałac Lubomirskich" podczas, gdy szliśmy w jego kierunku opowiedział mi jego historię. Powiedział, że został on wzniesiony w początku XVIII w. przez Tylmana z Gameren i był otoczony dużym ogrodem, stanowił letnią rezydencję Lubomirskich, a w latach osiemdziesiątych został Starannie odrestaurowany i obecnie mieści filię Akademii Muzycznej. Był piękną barokową budowlą jaka doskonale wpasowała się w otoczenie. Pomału dochodziła pora obiadu więc postanowiliśmy wracać do domu, żeby babcia nie czekała na nas z obiadem. W drodze powrotnej jeszcze raz podziwiałem przepiękne widoki Rzeszowa. Gdy dochodziliśmy do domu z jego okna machała już do nas babcia, która wołała nas szybciej na obiad. Nie zdążyliśmy wejść do środka, a od razu usłyszeliśmy. -Szybciej myjcie ręce i siadajcie bo zaraz obiad wystygnie.
Posłusznie poszliśmy do łazienki, wymyliśmy ręce i usiedliśmy na fotelach w salonie. Babcia podała nam talerze i zaczęła się wypytywać.

-Wojtek powiedz mi gdzie Rafał ciebie zaprowadził?
-Byliśmy na bulwarach, pokazał mi piwnice pod rynkiem i pałac Lubomirskich.
-I jak się ci podobało?
-Bardzo się podobało, ale najbardziej piwnice.
-A gdzie teraz się wybieracie?
-Myślałem jeżeli Wojtek zechce, żeby przejść się do Arka, poznał byś jeszcze kogoś z tych stron. Co ty na to?
-Gdzie ty, tam i ja.

Po zjedzeniu bardzo smacznego obiadu i podziękowaniu szefowej kuchni poszliśmy do pokoju. Rafał wyjął telefon i powiedział, że zadzwoni do Arka zapytać się co robi. Po kilku sygnałach Arek odebrał, a gdy skończyli rozmowę powiedział, że mamy z nim się spotkać o osiemnastej w "Kuli" - dyskotece połączonej z kręgielnią. Do czasu wyjścia postanowiliśmy posiedzieć w domu i pooglądać telewizję. Tak jak zwykle nie było nic ciekawego do oglądania, ale najważniejsze było to, że obok mnie siedział mój Rafi. Powoli dochodziła osiemnasta wiec był czas się zbierać. Ubraliśmy się, Rafał powiedział babci, że nie będzie nas na kolacji i wyszliśmy. Po dojściu na miejsce mój partner zobaczył, że Arek siedzi przy barze więc podeszliśmy do niego.

-Cześć Arek.
-Cześć, co powiesz?
-Nic ciekawego, chciałem przedstawić ci Wojtka. Wojtek-Arek, Arek- Wojtek.
-Cześć.
-Cześć.
-Widzę, że już sobie znalazłeś chłopaka.
-Tak jak widać.
-A co u ciebie? Opowiadaj.
-Co u mnie, nudy. Uczelnia dom, dom uczelnia, a ostatnio doszedł jeszcze jeden punkt mojego dnia.
-Jaki?
-Spotkania z Wojtkiem. A co u ciebie?
-Stara bieda, póki co nowej nie ma i to najważniejsze.

Zamówiliśmy po piwku, pogadaliśmy jeszcze trochę, a Rafał pomimo tego, że mówiłem mu, że nie umiem tańczyć zaciągnął mnie na parkiet. - Za to co zrobił jak będziemy sami to go uduszę, żeby nie było świadków. - Tańczyłem jak kaleka, ale tańczyłem, żeby dotrzymać towarzystwa dla Rafała. Gdy się zmęczyliśmy usiedliśmy przy barze i zamówiliśmy jeszcze po jednym piwie. Podczas jak zabawa pomału się kończyła, my szliśmy odprowadzić Arka do domu, bo chcieliśmy mieć pewność, że dotrze do siebie w jednym kawałku. Po odprowadzeniu Arka razem z Rafałem wracaliśmy do domu. Dochodząc do drzwi Rafi wyjął klucze z kieszeni i najciszej jak potrafiliśmy poszliśmy się położyć.  

-Wiesz co ci powiem?
-Jeszcze w twoich myślach nie potrafię czytać. - Był już ledwie żywy, ale jeszcze chciało mu się żartować.
-No trudno skoro tak to ja ci powiem. Dziękuję ci za dzisiejszy dzień, że pokazałeś mi miasto, że byłeś ze mną na dyskotece, dziękuję za to, że jesteś. Dziękuję ci za wszystko.
-Nie wygłupiaj się, to przecież nie było nic wielkiego.
-Dla ciebie może nie, ale dla mnie tak.
-A skoro już tak sobie rozmawiamy to wiesz co ja ci powiem.
-Co?
-Cieszę się, że ciebie mam, dziękuję za to, że jeszcze jesteś ze mną.

W podziękowaniu za to co powiedział, pocałowałem go tak jak jeszcze nigdy wcześniej, a pocałunek był tak namiętny, że nie mogliśmy się od siebie oderwać. Przywarliśmy swoimi ciałami do siebie, a ja przeplotłem palce jego dłoni ze swoimi i tak zasnęliśmy. Rano, gdy się obudziłem zobaczyłem, że nasze dłonie dalej były splecione nie miałem serca go dzisiaj budzić. Obróciłem się na bok przytuliłem do mojego słońca i znów zasnąłem. - Śni mi się sen, widzę w nim Rafał i siebie jesteśmy tam bardzo szczęśliwi, a to dlatego, że jesteśmy tam razem. - Co było dalej nie pamiętam, bo Rafi obudził mnie pocałunkami w szyję.

-Wstawaj śpiochu. - Cicho szeptał nad moim uchem.
-Nie jestem śpiochem, wstałem wcześniej od ciebie, ale nie miałem serca cię budzić więc jeszcze na trochę zasnąłem.
-Kochany jesteś. - Dostaję w podziękowaniu całusa. - Idziemy na śniadanie?
-No dobra trzeba wstawać.
Długo zajęło nam wyjście z łóżka, ale w końcu się udało. Ubraliśmy się i poszliśmy coś zjeść. Babcia z dziadkiem już od dawna byli na nogach, gdy tylko nas zobaczyli przywitali się z nami.
-Na co macie dzisiaj ochotę?
-Wszystko co zrobisz będzie przepyszne. - Powiedział Rafał punktując u babci.
-Cieszę się, że tak uważasz, ale powiedzcie co chcecie. - Skonsultowaliśmy się z Rafałem i doszliśmy do wniosku, że mamy chęć na naleśniki z białym serem.
-Już się robi poczekajcie trochę zaraz będą gotowe. - Nie ma to jak babcia, zawsze we wszystkim dogadza wnukom, aby tylko sprawić im radość.

Po piętnastu minutach naleśniki były gotowe. Zjedliśmy kilka sztuk nie śpiesząc się, a to dlatego, że dzisiejszego dnia zamierzaliśmy leniuchować i pobyć jeszcze kilka godzin z dziadkami Rafała zanim wyjedziemy.

-To jak tam się wczoraj bawiliście? - Zapytał dziadek.
-Było świetnie, potańczyliśmy, wypiliśmy po piwie, pogadaliśmy z Arkiem i wróciliśmy.
-A co u niego?
-Mówi, że wszystko w porządku.
-To dobrze.
-A co dzisiaj będziecie robić? - Usłyszeliśmy głos babci dochodzący z kuchni.
-Dzisiaj, lenić się. - Odpowiedziałem.
-A no tak, przed drogą trzeba odpocząć. To wy sobie posiedźcie, a ja pójdę zmyć naczynia.

Gdy babcia skończyła zmywać przyszła i po rozmawialiśmy razem o wszystkim i o niczym. Nieuchronnie zbliżała się pora obiadu, a że babcia wolała posiedzieć dzisiaj z nami a nie stać przy garnkach postanowiliśmy zamówić pizze, którą z resztą wszyscy lubili. Po obiedzie przyszła pora się pakować, wzięliśmy z Rafałem swoje rzeczy, podziękowałem babci za gościnność, a ona mnie uściskała i powiedziała, żebyśmy wpadali częściej, Uścisnąłem rękę dziadkowi i pojechaliśmy machając na pożegnanie dla naszych dziadków. Od razu po opuszczeniu tego miejsca czułem żal, że je opuszczam. Spotkałem się tu z taką serdecznością, że chciałbym tu zostać na zawsze. Te miejsce i dziadków zawsze będę miał gdzieś w sercu i mam nadzieję, że za jakiś czas tutaj wrócę.

*****************************************************************************************************
Mam nadzieję, że się podobało.

Gabriel

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 2917 słów i 15969 znaków.

4 komentarze

 
  • Gabriel

    Nie wiem. Na razie nie mam weny żeby coś napisać, ale postaram się jak najszybciej.

    9 gru 2013

  • karo

    a mi wlasnie nie bardzo je przypomina :) kiedy kolejna czesc?

    9 gru 2013

  • Czytelniczka

    Opowiadanie jest dobre ale jakoś za bardzo mi przypomina opowiadanie o Maćku i Gabrysiu.

    6 gru 2013

  • Jabber

    Fajna część :smile:

    5 gru 2013