"Jak zostałam najszczęśliwszym gamoniem na świecie"

Październik 2011
     -Nudzi mi się. . - rzuciłam okiem na Klaudię, która stanęła w drzwiach małego pokoju. –Co robisz?  
-Piszę z Maćkiem. Znowu rzuciła go ta cała Gosia, a nie przepraszam. Tym razem lizała się na dyskotece z jakimś kolesiem i on przypadkiem to zobaczył. Biedaczek.  
-Hahahaha. I co znowu mówi, że Cię kocha i zabierze nad morze na feriach ?  
-Taaa. –Maciek robił tak za każdym razem, gdy mu z kimś nie wyszło. Nie wiem, kiedy przestałam widzieć w nim faceta, ani kiedy przestałam mieć nadzieję, że może jeszcze będziemy razem, tak naprawdę. Teraz miał fazę na śmiecenie mojego konta na fejsie demotywatorami o miłości. Jakbym nie wiedziała po co to robi.  
-Nie masz ochoty na imprezę? –Klaudia wyrwała mnie z myśli o moim stuknietym ex, teraz moim przyjacielu? Koledze ? Podopiecznym, dla którego jestem telefonem zaufania? –No chodź, dopiero się zaczął rok akademicki, jutro masz tylko niemiecki, możemy pójść.  
-W sumie czemu nie… A w ogóle, mam pomysł. Może napiszę do tego Michała, co poznałyśmy go na dworcu? Obiecałyśmy, że pójdziemy z nim na imprezę, pamiętasz?  
-Pamiętam, napisz, przynajmniej nie pójdziemy same.  
     Dwie czy trzy godziny później jechałyśmy tramwajem na imprezę. Na imprezę, która miała odmienić moje życie.  
Zaczęło padać, a ja i Klaudia śmiałyśmy się, że niepotrzebnie układałyśmy włosy, bo i tak teraz są całe mokre. Nie robiło też na nas wrażenia, że Michał z kolegą czekają na nas od godziny na deszczu. No cóż, jak zależy im na tym spotkaniu to poczekają. Szlachcie się zawsze wybacza spóźnienia. Stali pod Maciem. Michał nawijał, drugi chłopak prawie się nie odzywał. Odpowiadał tylko, gdy się go o coś zapytało. Pod klubem Michał z Bartkiem wyciągnęli fajki. Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że może spodobać mi się sposób, w jaki ktoś pali. Bartek oparł się o parapet i palił jakby od niechcenia, powoli się zaciągając i wypuszczając małe obłoczki dymu. Podobał mi się sposób w jaki trzymał papierosa, między kciukiem a palcem wskazującym. "Jaką ja jestem idiotką, zachwycam się kolesiem i tym jak pali” myślałam. Ale było w nim coś niebezpiecznego. Coś mnie w nim przyciągało, kusiło. Oj, trzeba uciekać. Ale jak, skoro Klaudii wyraźnie spodobał się Michał ? Przecież jej tak nie zostawię, nawet jeśli to tylko flirt jak zwykle i moja przyjaciółka znowu zwieje przed zaangażowaniem.  
     W klubie jakimś dziwnym trafem się rozdzieliliśmy. Klaudia siedziała razem z Michałem, a ja wylądowałam z Bartkiem. Dobrze mi się z nim rozmawiało, miał taki miły, ciepły głos. Robiło się coraz bardziej niebezpiecznie. A on opowiadał mi o swojej walniętej byłej, która nie chce mu dać spokoju, o studiach, o tym jak grał w siatkówkę i jak bardzo to lubił. I nagle się uśmiechnął. To najpiękniejszy uśmiech mężczyzny, jaki widziałam. Mogłabym zakochać się tylko w tym jednym uśmiechu.  
-Może pójdziemy zatańczyć ? –zapytał
-No okej, możemy iść- "Porąbało cię, przecież on będzie za blisko” moje myśli jakoś dziwnie nie współgrały z tym co mówiłam. No, ale przecież się zgodziłam. Tańczyliśmy chwilę, podczas której uważałam by przypadkiem go nie dotknąć. Dziwnie się czułam, nie piłam alkoholu, a kręciło mi się w głowie. Nagle pojawił się przede mną inny chłopak. Popatrzyłam na niego zaskoczona, gdy ten klęknął i wyciągnął do mnie rękę. A potem zaczął śpiewać "Please, tell me why…” Śmiać mi się chciało z niego, miał tego dnia wyjątkowego pecha. Coś nieznanego zaczynało się ze mną dziać, cała moja uwaga skupiona była tylko na jednym chłopaku w klubie. Zdecydowanie powinnam się bronić przed tym dziwacznym stanem. -Możemy wyjść na chwilę na dwór? Trochę gorąco tutaj- poprosiłam Bartka, mając nadzieję, że świeże powietrze trochę mnie otrzeźwi. Kiedy wyszliśmy rozmawialiśmy na różne tematy, zaczynałam łapać się na tym, że zwierzam mu się z wielu rzeczy, o których normalnie trudno przychodzi mi rozmowa. Opowiedziałam mu o Sebastianie, o nieudanym związku z Pawłem. Cóż, przynajmniej wie, że ja mam wyjątkową siłę przyciągania niewłaściwych mężczyzn do siebie. Zresztą, przecież to bez znaczenia, dzisiaj spędzimy miły wieczór, a jutro on zapomni o mnie. Tymczasem wróciliśmy do środka, usiadłam obok Klaudii, która od razu zapytała:  
-Czy wyście się całowali tam na zewnątrz?  
-No coś ty-moja twarz od razu zrobiła się czerwona jak pomidor-po prostu rozmawialiśmy. Nic więcej.  
-Ale on Ci się podoba!- Klaudia wypowiedziała na głos, to czego się obawiałam najbardziej. -I Ty jemu też, widzisz jak na Ciebie patrzy?- a teraz wypowiedziała to o czym marzyłam.  
-A daj spokój, to pewnie tylko tak dzisiaj. Jutro o mnie zapomni. Idziemy zatańczyć?-cóż, samoobrona to mi zdecydowanie nie wychodzi dzisiaj. Sama pcham się w to coś.  
-Wiesz, może wybrałabyś się ze mną na tenisa? – pytanie zadane przez Bartka mega mnie zaskoczyło-chciałem się nauczyć, ale tak jakoś nie było z kim. .  
-W sumie czemu nie-uśmiechnęłam się do niego. Kurwa, co ja wygaduję. Będzie dobrze, jak się rakietką nie zabije. Popatrzyłam na zegarek i na Klaudię, która podeszła i spytała, czy wracamy do domu.  
-Okej, możemy wracać. Idziecie z nami czy zostajecie?  
-Odprowadzimy Was do autobusu, milady-Michał kontynuował naszą zabawę w szlachcianki.  
     Przechodziliśmy koło placu solnego, gdy chłopcy wpadli na pomysł kupienia nam kwiatów. Od nowo poznanego chłopaka pierwszy raz w życiu dostałam moje ukochane słoneczniki. Już wiedziałam, że z całą pewnością muszę uciekać, bo mogę się naprawdę narazić na ból, a tego nie chciałam. Nie kolejny raz. Nie ufałam chłopakom, Sebastian odebrał mi całe zaufanie jakie do nich miałam. Ale on, on wydaje się być taki inny. Tak bezpiecznie się czuję, a znam go jeden dzień. Poprosiłam by oddał mi mój telefon, który znajdował się pod jego opieką, a on niczym mi go dał po prostu, najzwyczajniej w świecie puścił sobie sygnał. Coraz bardziej byłam nim zafascynowana. Najzwyklejsze gesty w jego wykonaniu urastały w moich oczach do rangi czegoś niesamowitego, a gdy się uśmiechał do mnie moje serce wykonywało dziwne akrobacje. Wiedziałam, że wkradła się w nie nadzieja, że on się odezwie, że nie tak zakończy się nasza znajomość, nie na tym przystanku na którym właśnie staliśmy. Ale ja się bałam, bałam się tak przeraźliwie, że wmawiałam sobie, że nigdy więcej się nie spotkamy. Że on już nigdy nie obejmie mnie, tak jak obejmował w tym momencie. Delikatnie, uważnie, jakby wyczuwał mój strach i chęć ucieczki. Byłam jak zwierzątko zwabione w pułapkę przez smakołyk, którego on bał się spłoszyć. Kiedy podjechał nasz autobus, pożegnałam się z nim pospiesznie, byle tylko uciec, jak najdalej, jak najszybciej, choć z drugiej strony chciałam wciąż stać przy nim. Nie rozstawać się z nim, zatrzymać na jak najdłuższą chwilę piękny sen, który mi podarował. Kiedy wsiadłam do autobusu byłam już pewna, że nigdy go nie zapomnę, że w pewien sposób już jest ważną osobą w moim życiu, choć znałam go zaledwie jeden krótki wieczór.  
     -Naprawdę nie dałaś mu nawet buziaka? –Klaudia była w szoku, a swoim pytaniem wyrwała mnie z rozmyślań.  
-Nie, a powinnam ?  
-Kochanie, kogo chcesz oszukiwać? Mnie? Która Cię zna najlepiej w świecie? Jestem pewna, że on Ci się podoba.  
-Tak, wiem. Ale wiesz, w nim to ja się mogę zakochać. A ja nie chcę. Nie chcę się zakochiwać. Ja się boję. Co będzie, jeśli znowu ktoś mnie skrzywdzi? On ma jeszcze tą byłą dziewczynę, poza tym na pewno się nie odezwie. A nawet jeśli, to i tak się nie spotkam z nim- wyrzucałam z siebie słowa jak z karabinu, byle tylko przekonać Klaudię, że mam rację. Byle przekonać siebie, że mam rację.  
-Jesteś debilem- moja przyjaciółka jak zwykle nie oszczędzała mi. –Zresztą sama zobaczysz.  
     Kiedy dojechałyśmy do domu, przypomniałam sobie o prośbie mojego nowego kolegi. Miałam mu napisać, gdy dotrzemy do mieszkania. Napisałam szybko wiadomość i wysłałam, pewna, że nie dostanę odpowiedzi. Tymczasem odpowiedź przyszła.  
     "My właśnie weszliśmy do domu. Dobranoc szlachetnym waćpannom :)”  
Tą wiadomością kupił mnie kolejny raz. Niby nic wielkiego, tylko kilkadziesiąt znaków wystukanych na klawiaturze telefonu, a moje serce zabiło szybciej. W tym momencie podjęłam decyzję:
-Klaudia, nie spotkam się z nim więcej. To zbyt niebezpieczne. On jest … On po prostu jest niesamowity. Ja się w nim zakocham i to będzie bolesne. Zbyt bolesne dla mnie. A jak z Michałem?  
- No cóż, Michał to słodziak i naprawdę bardzo go lubię, dobrze mi się z nim rozmawia, jest zabawny, wesoły-cieszyłam się słuchając słów przyjaciółki, bo naprawdę polubiłam Majkela. Wiedziałam jednak, że jeden jego nieprzemyślany błąd i moja przyjaciółka ucieknie od niego jak najdalej. -I dałam mu buziaka w policzek, którego Ty się nie odważyłaś dać -( w tym momencie moja K wybucha śmiechem szatana, którego niestety nie potrafię właściwie opisać, gdyż brakuje mi słów)
-Oj tam, oj tam. Idę się myć. Widziałaś jak on się ładnie uśmiecha?  
-Nie, ale widziałam jak ty się uśmiechałaś, patrząc na niego.  
-Dzięki, idź spać lepiej. I tak się z nim nie spotkam.  
-Dobranoc Milady. Spotkasz.  
     Nie mogłam długo zasnąć. Rzucałam się po łóżku, bijąc się z myślami. Cóż, to z pewnością najmilszy chłopak jakiego poznałam. Ale przecież ja nie mogę się zakochać, nie wolno mi. A jak się z nim spotkam i uśmiechnie się znowu, to koniec, przepadłam. Będzie miał mnie całą. I te jego oczy, sposób w jaki na mnie patrzył. Jakby znał każdą moją myśl i to co odczytywał podobało mu się. Wydawało mi się, że widzę w jego oczach czułość, z jaką nikt nigdy na mnie nie patrzył. Z całą pewnością natomiast on nie widział większego głupka, który wgapiał się w niego z takim zachwytem, jaki ja musiałam mieć wymalowany na twarzy. Pogódź się z tym Beatko, dzisiejszej nocy nie możesz spać przez Bartka, bo nie możesz przestać o nim myśleć…

Kharija

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1891 słów i 10413 znaków.

2 komentarze

 
  • DzikaKuna69

    Mi też się bardzo podoba :)

    24 maj 2013

  • Kharija

    dziękuję, cieszę się, że Ci się spodobało :)
    tym bardziej,że historia jest w 100 % prawdziwa :) w miarę możliwości będę dodawać kolejne części :)

    24 maj 2013