Gwiazdy nie istnieją

Gwiazdy nie istnieją- Nadia, zbieraj się! Nie zdążymy na ten koncert jeśli będziesz tak się gramolić w tej łazience! - krzyknęła Zuzanna do swej młodszej siostry, która właśnie szykowała się na koncert swojego idola. Miała siedemnaście lat i uwielbiała Leona Martínez'a. Cały jej pokój był wyklejony plakatami na których widniał.  
- Jestem gotowa! - wyskoczyła z łazienki, ukazując swój strój w całej okazałości.  
- Chcesz tak iść? - zapytała Zuza.
- Aaa.. Coś nie tak?
- Nadia! Jest styczeń! Masz zamiar iść na koncert w spódniczce i w tym czymś? - wskazała na top, który opinał młody biust dziewczyny.
- Matko święta, masz dwadzieścia trzy lata a zachowujesz się jak te pięćdziesiątki z naszej wsi. - Młodsza wywróciła oczami.
Zuzanna założyła ręce na wysokości klatki piersiowej w stanowczym geście i przechyliła głowę na bok. Nie musiała długo czekać, młodsza zrozumiała i z westchnięciem wróciła do pokoju by nałożyć na siebie coś mniej wyzywającego.  
Po kilku minutach wychodziły z mieszkania na Warszawskim Bemowie, przekręcając zamek w drzwiach. Na klatce schodowej słychać było donośny dźwięk kroków.
- Cześć. - uśmiechnął się wysoki brunet o zielonych oczach.  
- Hej. - odpowiedziała Zuza z uśmiechem. - To Kuba, mój sąsiad. - Zwróciła się do siostry, wbijającej w nią ciekawski wzrok.
- Bardzo mi miło. - Młody mężczyzna wyciągnął rękę w jej kierunku.
- A to moja młodsza siostra...
- Nadia. - wyprzedziła siostrę i zalotnie zatrzepotała rzęsami.  
- Musimy uciekać, wymyśliła sobie koncert w Warszawce. - zażartowała Zuza i pomachała na pożegnanie sąsiadowi.
Po chwili wychodziły z klatki a Nadia zaczęła swój wywód na temat przystojnego sąsiada.
- Zuzka, a może pozwolisz mi przenocować u Jakuba? - oblizała wargi młodsza siostra...  
- Chyba śnisz małolato, wrócimy i zaśpiewam Ci dobranockę a jutro odwożę Cię do domu, musisz odpocząć bo w poniedziałek do szkoły. - Wystawiła jej język, nabijając się z niej. Znała jej poczucie humoru i wiedziała, że lubi rzucać takie żarty na temat mężczyzn, pomimo tego, że sama w jej wieku była zupełnie inna. Mimo to miały bardzo dobry kontakt. Nawet te sześć lat różnicy między nimi nie stanowiły problemu. Czas upłynął szybko na tej wymianie zdań i za chwilę wsiadały do czerwonego Forda Focusa, którego Zuzanna dostała na osiemnaste urodziny od rodziców. Jechały przez Warszawskie ulice powoli, rozmawiając o pracy i szkole. Pomimo tego, że koncert miał odbyć się dopiero za dwie godziny, wyjechały wcześniej ponieważ Nadia założyła sobie, że ma być jak najbliżej sceny i swojego ukochanego idola.
- A w zasadzie to, co ten Leon śpiewa?  - zapytała Zuza.
Gdyby mogła, cofnęłaby te pytanie. Napotkała wzrok, którego nie potrafiłaby opisać. Zaśmiała się i uniosła ręce w geście przeprosin.
- Ignorantka. - rzuciła siostra a starsza jeszcze bardziej się roześmiała.  
- Leon ma najlepsze piosenki na świecie, jego mama jest Polką a tata Hiszpanem, ma najlepszy głos na świecie i genialnie wyrzeźbione ciało... - rozpływała się siedemnastolatka.
- Przez Photoshop? - Zuza uniosła brew w geście zapytania.
- Zobaczysz.



- Wow. Nikogo nie ma! - zaśmiała się dwudziestotrzyletnia dziewczyna, wchodząc na halę na Warszawskim Torwarze.
- Cudownie! Staniemy pod samiutką sceną! - klaskała w ręce młodsza jak mała dziewczynka i pociągnęła za rękę siostrę, biegnąc w stronę miejsca, na którym już za niedługo miał stać jej idol.  
Oczekiwanie trwało dla niej zdecydowanie za długo ale kiedy w końcu nastąpiło, rozległ się huk, krzyk i pisk w jednym. Zdecydowanie Leon Martinez ma więcej fanek. - pomyślała Zuza.


Koncert trwał w najlepsze, Zuzie bardzo przypadł do gustu styl jaki wykonywał Martinez a jego wokal był bardzo oryginalny. Stwierdziła, że jej siostra ma dobry gust muzyczny.  
- Moi drodzy. -  muzyka ucichła i wszystkie oczy skierowały się na osobę Leon'a. - Chciałbym zaprosić na scenę kilka osób a może... Może jedną zaproszę.  
Powiedział i tak też zrobił. Ku zaskoczeniu wskazał na Zuzę? Po chwili dziewczyna, zaczęła być prowadzona przez ochroniarzy. Zdążyła tylko krzyknąć do Nadii żeby stała w tym samym miejscu i po chwili pojawiła się na scenie, siadając na wysokie krzesło. Światła zgasły na ułamek sekundy i scenę oraz całą halę spowiły ciemno niebieskie światła, nadając koncertowi intymną atmosferę. Z głośników wydobył się dźwięk spokojnej, romantycznej muzycznej ballady. Leon stanął za Zuzą i zaczął śpiewać jej jakby "do ucha". Po chwili obszedł ją i dotknął dłoni. Przeszedł ją dreszcz. Pomimo, że nie znała kompletnie jego piosenek i nie była jego fanką. Emocje narastały a piosenka stawała się coraz bardziej podniosła. Po skończeniu, ze spowitej ciszą hali wydobyły się głośne piski i oklaski. Dwóch ochroniarzy sprowadziło Zuzę na backstage sceny. Głośne hałasy zaczęły się oddalać.
- Przepraszam, którędy mam zejść z powrotem na widownię? - spytała jednego z nich.
- Pan Leon za chwilę kończy koncert i poświęci Ci kilka chwil.
Co takiego? Kilka chwil? Ale ja... Ja przecież go kompletnie nie znam, co mam mu powiedzieć? O czym rozmawiać? On mnie nie interesuje, tam w tłumie została Nadia.. - myślała Zuza. Była totalną panikarą. Z drugiej strony cieszyła się, może zdobędzie autograf dla młodszej siostry. Ona na pewno się ucieszy. Po kilku minutach na backstagu zrobił się straszny tłum. Mnóstwo osób zebrało się wokół jednej osoby. Podawali mu wodę, ręcznik, pytali o samopoczucie. Poświęcił im chwilę czasu ale zmierzał w kierunku swojej garderoby, przy której stała Zuzanna.
- Cześć. - uśmiechnął się do dziewczyny a ta odpowiedziała bardzo nieśmiałym uśmiechem.  
- Hej.
- To Ty dziś zostałaś wybrana?
- yyy.. Słucham? Tak.. Tak.. Ja - drapała się po głowie.
- Więc.. Zapewne chcesz pogadać, zrobić zdjęcie, autograf? - uniósł brew, bo nigdy żadna fanka, która do tej pory spotkał się nie zachowywała. Wszystkie praktycznie piszczały, gdy go zobaczyły, przytulały się, robiły sobie z nim zdjęcia.
- A masz jakąś swoją ulubioną piosenkę? - ciągnął dalej pytania.
- Tak. Mam. Ostatnio non stop słucham "Jealous".
- Pytałem o moje piosenki ale doceniam gust muzyczny. - Zaśmiał się Leon i puścił jej oczko.
- aaa.. - westchnęła głupkowato Zuza. - Wiesz.. Zaszło nieporozumienie.. Ja Cie nie znam.. To znaczy... Już znam.. Bo moja siostra mnie tu zabrała.. To znaczy, ja zabrałam ją... Jako opiekun, tylko że.. Ona nie ma jeszcze 18 lat.. Nie jest stąd... To znaczy.. Porostu przyszłam tu jako opiekun..
- Czekaj.. Czyli wziąłem na scenę osobę, która kompletnie mnie nie zna? - Nadal się śmiał.
- Na to wychodzi... - uśmiechnęła się.
- Ciekawe... - zamyślił się. - Michał! - zawołał mężczyznę, który był obrócony do niego plecami. - Wyjdź na scenę i zawołaj... - zamilkł na chwilę, patrząc na Zuzę, oddając jen głos.
- Nadia Wróblewska. - powiedziała dość cicho. Sama nie wiedziała czemu się stresowała. Przecież to nie był jej idol. Jeszcze kilka godzin temu nawet nie wiedziała jak wygląda ten mężczyzna. Usprawiedliwiała się, że to przez to iż jest osobą sławną, jednak w tej kwestii przemawia też jego uroda. Miał nieziemski uśmiech, ciemny zarost, ciemną karnację i piękne, duże brązowe oczy.
Po chwili przy nich nie było już tego chłopaka, którego zawołał Leon.  
- Jesteś stąd?
- Nie... Jestem spod Warszawy. Tutaj pracuje..
- A czym się zajmujesz?
- Pracuje w Urzędzie Skarbowym.
- O proszę. Miło poznać Panią, która co miesiąc zabiera mi połowę mojej wypłaty. - zaśmiał się, co także uczyniła Zuza.
- Robisz świetną muzykę. - dziewczyna uśmiechnęła się i próbowała się ratować z tej sytuacji.  
- Dziękuję, jak masz w ogóle na imię? - zapytał Leon, wwiercając wzrok w wystraszone oczy dziewczyny obok.
- Zuza.
- Leon. - podał rękę dziewczynie, trzymając ją dłuższą chwilę. Patrzyli tak chwilę na siebie, nic nie mówiąc.
Tę chwilę przerwała im Nadia, która zobaczyła piosenkarza i zaczęła piszczeć. Artysta widząc to jak biegnie w jego stronę, uśmiechnął się, przytulił dziewczynę i zrobili sobie zdjęcie, bo przecież Nadia cały koncert miała włączoną kamerę. Aż dziwne, że nie rozładowała jej się bateria.  
- Jak Ci na imię młoda niewiasto? - zapytał Leon młodszej Wróblewskiej.
- Jestem Nadia i Cie uwielbiam. - znów się przytuliła do artysty a ten skwitował to szerokim uśmiechem.  
- Nadia! Opanuj się. - próbowała uspokoić ją Zuzanna.
- Jak zawsze to samo, jak mama. - odpowiedziała Nadia, patrząc na Leona.  
- Masz bardzo fajną siostrę. Trochę Ci zazdroszczę bo ja nie mam w ogóle rodzeństwa.  
Zuzie zrobiło się niezmiernie miło na te słowa. Z zamyśleń wyrwał ją nieznajomy głos jakiegoś mężczyzny.
- Leon!
- Wybaczcie, muszę iść, praca. Dziękuję, że przyjechałyście na mój koncert. - podał rękę Nadii. - Mam nadzieję, że jeszcze się nie raz zobaczymy. - mówiąc to, podawał rękę Zuzannie.
- Nam również było miło, dziękujemy za poświęconą chwilę.  
Pożegnali się i dziewczyny zostały same na długim korytarzu, przepełnionym ludźmi. Skierowały się w stronę parkingu do stojącego na nim samochodu.  
- Ej, Zuzka. Uszczypnij mnie. Ja chyba śnie.  
- Gdyby to był sen, chciałabyś się z niego obudzić? Nie sądzę. - puściła oczko młodszej siostrze.
Po kilkudziesięciu minutach były już w mieszkaniu Zuzy. Przez całą drogę młodsza mówiła o Leonie, puszczała sobie filmiki z koncertu i spoglądała na pamiętne zdjęcie.
- Idź spać, jutro muszę Cie odwieźć. Dobranoc - powiedziała starsza Wróblewska i poszła do sypialni. Położyła się do łóżka, zamknęła oczy, jednak sen nie przychodził. Miała przed oczami Martinez'a.  
- Zachowujesz się jak nastolatka. - szepnęła do siebie i zaśmiała się pod nosem. W myślach nuciła tę piosenkę, którą śpiewał "dla niej"Leon. Zdążyła się jej nauczyć, ponieważ Nadka puściła ją w aucie, co najmniej dziesięć razy. Po dłuższej chwili jednak oddała się w objęcia Morfeusza.









Nie zapomnij zostawić komentarza ;)

dilerrka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1965 słów i 10463 znaków, zaktualizowała 24 sty 2020. Tagi: #miłość #gwiazda #love

Dodaj komentarz