Głupia miłość 2

Obudziły mnie jakieś krzyki, ale nie chciałam jeszcze otwierać oczu. Wsłuchując się w rozmowę, zorientowałam się, że to dziewczyny a raczej lalki barbie ze środka, zaczęły żwawo dyskutować na temat jakiś lakierów do paznokci.  
I tak już nie usnę. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że wcale nie opieram się o swoją poduszkę tylko o klatke piersiową Kamila.
Zerwałam się jak oparzona, a on patrzył się na mnie z jednym ze swoich powalających uśmiechów.
-Ja ja na prawdę prze przepraszam, mogłeś mnie obudzić- zaczęłam się jąkać, a on tylko patrzył na mnie tym kpiącym uśmieszkiem.
Poczułam jak krew dopływa mi do policzków i znów byłam cała czerwona. Chciałam to ukryć, więc szybko przysłoniłam policzki włosami i odrobine się przekręciłam. Jednak chłopak to zauważył i zaczął mówić:
-Tak słodko spałaś, nie chciałem Cię budzić i nie chowaj się, mówiłem, że do twarzy Ci w rumieńcach.- mówiąc to odgarnął kosmyki włosów z mojej twarzy i schował za ucho. Gdy dotknął mojego policzka wzdrygnęłam się, poczułam przyjemny dresz. Jak na złość znów to zauważył. Czemu on tak na mnie działa?
-Nie bój się mnie, nic Ci nie zrobie- i znów ten uśmiech.
-Nie nie ja ja poprostu...- plątałam się, nie wiedziąc co powiedzieć. Nerwowo ściskałam moją poduszkę.
I jak zbawienie odwrócił się do nas kolega chłopaka i go zagadał. Pytał się o jakiś olej do motoru czy coś. Szybko wykorzystałam okazje i założyłam słuchawki. Usłyszałam jeszcze tylko, jak pani Monika mówiła, że postój będzie za 15 min. Przynajmiej to - pomyślałam i wsłuchałam się w ulubione brzmienie mojego zespołu.  
Tak jak było powiedziane, po 15 min byliśmy już na stacji benzynowej. Wyjęłam portfel, założyłam kurtke i szybko wyszłam, żeby przez przypadek Kamil nie rozpoczął pogawentki. Od razu stanęłam do kolejki do toalety. Jak zawsze do damskiej trzeba było czekać minimum 10 min. Kurde nie wytrzymam. Trzeba się poświęcić. Dyskretnie zerknęłam do męskiej i zobaczyłam, że nikogo nie było. Była za rogiem, więc nie trudno było tam dotrzeć niezauważona. Weszłam do pierwszej kabiny i zamknęłam drzwi. Wten usłyszałam głos. Ten jakże znajomy mi głos. Zastygłam, nie mogąc się poruszyć.
Tak jakbym się bała, że każdy ruch spowoduje, że ktoś mnie zauważy. Zaczęłam podsłuchiwać ich rozmowe.
-Ale niezła z niej dupa przyznaj.- powiedział jakiś chłopak, ale nie mogłam go rozpoznać po głosie.
-Przestań, ty to tylko o jednym myślisz- i mój... chwila czy ja powiedziałam mój, nie dziewczyno ogarnij się, nawet nie masz u niego szans, w końcu jest chyba najprzystojniejszym chłopakiem na tym obozie. Mógłby mieć każdą, nie, przestań o nim myśleć, skarciłam się w myślach.
-I kto to mówi, stary przecież zawsze to ty zaliczałeś panienki i je zostawiałeś bez tłumaczeń. A teraz to co? - nie wiem czemu, ale poczułam dziwny ucisk w brzuchu.
-Nie wiem, po prostu wydaje się..- Zaczął mówić szeptem, więc chciałam się przesunąć, aby lepiej słyszeć. I w tym momencie recę ześlizgnęły mi się ze ścianek, straciłam równowage, i spadłam, robiąc przy tym spory huk. Chłopcy od razu zamilkli i stanęli jak wryci. Powoli zaczęli zbliżać się do kabiny.  
-Hallo? Czy ktoś tam jest?- powiedział kolega chłopaka, a ja myslałam, że zaraz zemdleje.  
-Hallo?
Mało myśląc, otworzyłam szybko drzwi, uderzając przy tym chłopaków, i wybiegłam najszybciej jak mogłam. Słyszałam jak Kamil mnie woła, ale nawet się nie obróciłam. Cała czerwona wbiegłam do sklepu. Ktoś by mógł pomyśleć, że właśnie goni mnie stado głodnych wilków, z resztą tak wyglądałam. Usiadłam na pierwszym lepszym miejscu koło baru z zapiekankami i hot dogami. Powoli zaczęłam się uspokajać i dociero do mnie to co przed chwilą zrobiłam.
Boże jaka ja jestem głupia. Nawet jak on coś do mnie poczuł, to co on sobie teraz o mnie pomyśli. Mogę tylko o nim pomarzyć. Idiotka ze mnie. Jak ja teraz mam z nim siedzieć? A co gorsza rozmawiać? W tym momencie chciałam się zapaść pod ziemie lub po prostu zniknąć.
Na rozluźnienie kupiłam sobie gorącą czekoladę, która teraz chyba okazała się być najlepszym pomysłem, na jaki dzisiaj wpadłam.
-Dobra dzieciaki za 5 minut wszyscy mają być w autokarze- powiedziała przemiłym głosem pani Monika. O nie jak ja tam teraz wejdę? Przecież spale się ze wstydu. Wiem.  
Szybko się zebrałam i pobiegłam czym prędzej do autobusu. Kubek z jeszcze nie do końca wypitą czekoladą wyrzuciłam po drodze do kosza. Proszę, żeby jego jeszcze tam nie było, tak bardzo proszę. Wychyliłam najwolniej jak potrafiłam głowe i tak, szczęście mi choć raz dopisało. Nasze siedzenia i jego kolegi były puste. Dobra czas na plan, który w tym momencie wydawał mi się jedyną opcją, żeby choć przez chwile się z nim nie spotkać. Zabrałam wszystko to co miałam i poszłam na środek do tajemniczego chłopaka. Uśmiechając się spytałam:
-Hej, wolne? Na tyle niezbyt dobrze się czuje.
-Tak, jasne siadaj.- powiedział blondyn z zielonymi oczami i nieziemskim uśmiechem.
-Wolisz od okna czy wyjścia?
-Jakby nie było żadnego problemu to wolałabym od okna.- nie chce żeby Kamil mnie zobaczył. Ani tym gorzej podszedł i spytał czemu tutaj siedze.
-Nie ma problemu, siadaj- w tej chwili wyszedł na korytarz, przepuszczając mnie. Prawdziwy z niego dżentelmen. Schował mi jeszcze kurtke na górną półkę i oboje usiadliśmy. I dobrze bo w tej chwili do autobusu wszedł Kamil razem ze swoją paczką. Odetchnęłam z ulgą, nie zauważył mnie. Trochę się zdziwił, gdy zobaczył, że mnie nie ma, ale nie przejął się zbytnio tym faktem. Widać, że był wkurzony.
-A tak w ogóle to Darek jestem- powiedział już znajomy mi chłopak.
-Kinga.- założyłam jak gdyby nigdy nic słuchawki i nie zwracałam na niego uwagi.
-Czego słuchasz?- wyjęłam jedną słuchawke, żeby lepiej go słyszeć.
-Muzyki.
-Jakiej?- nie dawał za wygraną.
-Ciekawej- przekomarzałam się, ale oboje zaczęliśmy się śmiać. Nie wiem czemu się go wcześniej obawiałam. Tak na prawdę był fajnym i miłym facetem. Okazało się, że też kochamy czytać i lubimy te same piosenki. Przy nim czułam się swobodnie, tak jabym go znała co najmiej kilka lat. Był świetnym słuchaczem i dawał dobre rady. Opowiadałam mu o wszystkim, ale też nie przesadzałam, w końcu znaliśmy się dopiero od półtorej godziny. Tak się zagadaliśmy, że nawet nie zauważyłam kiedy dojechaliśmy.
-Jesteśmy już na miejscu- krzyknął nasz drugi opiekun pan Michał. Był brunetem z niebieskimi oczami i piwnym brzuszkiem. Około 40 lat.
I teraz zaczął się prawdziwy chaos. Wszyscy momentalnie wybiegli z autokaru i zaczęli szukać swojej walizki. Mi to zajęło dobre 10 min, bo jak większość bagaży mój był czarny. Następnie wszyscy pognali do hotelu, w którym mieliśmy spędzić najbliższe 2 tygodnie.
O niee- popatrzyłam się na schody, które nie miały końca. Stwierdziłam, że zostawie na razie ciężki bagaż i poszukam mojego pokoju. Przemieszczałam się kolejno od drzwi do drzwi i przeglądałam liste z nazwiskami. Jest Kinga Pielska. Byłam jeszcze z dwoma dziewczynami- Martą i Gabrysią. Ok teraz czas na drugą część planu- wnieść walizkę. Nie było to łatwe zadanie, pokój był na drugim piętrze. Chwyciłam za rączkę i zrobiłam pierwszy krok. Boże jakie to ciężkie. Ale cóż jak trzeba to trzeba. I wtedy zobaczyłam Darka schodzącego po schodach.
-Pomóc Ci?
-Jakbyś mógł to z chęcią.- i oddałam mu ten nieszczęsny bagaż.
-Kobieto co ty tam spakowałaś, to waży tonę!- powiedział śmiejąc się.
-Gdzie masz pokój?- już bardziej spokojnym tonem, ale nadal nie schodził z jego twarzy uśmiech.
-Na drugim piętrze po prawej.
-O to tak jak ja. Może będziemy sąsiadami?
-Może, zobaczymy- uśmiechnęłam się. Ale tak na prawdę bardzo tego chciałam.
Nie wiem czemu, ale po prostu chciałam, żeby był blisko mnie. Dziwne uczucie.
Darek zaniósł mi ją pod same łóżko. Podziekowałam mu i rozpoczęłam rozpakowywanie się. Jezuu ile mama mi tego spakowała. Walizka była wypchana po brzegi, aż się zdziwiłam, że ją zapieła. Obiad miał być o 16:00, więc miałam jeszcze pół godziny. Postanowiłam, że zrobie sobie krótki spacer, żeby zapoznać się z okolicą. Wyszłam z pokoju, było strasznie głośno i co chwila ktoś przechodził, szturchając mnie. Skierowałam się w strone wyjścia i gdy byłam już na dworze, wzięłam głeboki oddech. Achhh nie ma to jak morskie powietrze. Obok hotelu był ogród i mały stawik. Dookoła były ścieżki pokryte kamykami. Zielone, ładnie przycięte na kształt kul krzewy, kolorowe kwiatki i niskie drzewa sprawiły że ten malutki kącik miał swój własny niepowtarzalny urok. Wpatrywałam się w śpiewającą sikorke i wtedy zobaczyłam jego...

uskrzydlona

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1694 słów i 9039 znaków, zaktualizowała 28 cze 2016.

7 komentarzy

 
  • mysza

    No i gdzie kolejna? :(

    21 sie 2015

  • adaa14

    Kiedy następna ???

    16 sie 2015

  • uskrzydlona

    @adaa14 będzie góra w czwartek, ale myślę, że uda mi się wcześniej :D

    17 sie 2015

  • Zizi

    Kiedy następna??  ^^ super

    16 sie 2015

  • uskrzydlona

    @Zizi niedługo będzie :D  :)

    17 sie 2015

  • -'~Nick

    Nie da sie szybciej ? ;(

    16 sie 2015

  • uskrzydlona

    @-'~Nick postaram się dodać jak najszybciej :)

    17 sie 2015

  • nk

    Kiedy kolejna ?

    16 sie 2015

  • uskrzydlona

    @nk mam internet, więc myśle, że będzie za kilka dni :D

    16 sie 2015

  • Kamilka889

    Cudo :)

    16 sie 2015

  • uskrzydlona

    @KontoUsuniętelka889 dzięki :D  :)

    16 sie 2015

  • Hemmings

    Świetne <3 kiedy następna czesc? Błagam szybko ;)

    16 sie 2015

  • uskrzydlona

    @Hemmings postram się jak najszybciej, ale jadę nad morze i nwm czy tam będzię internet  ;)  :)

    16 sie 2015