Festyn cz.2

Festyn cz.2Jeszcze tylko 24 kilometry, może ktoś mnie podwiezie. Przecież już jechałam z nieznajomym.  
Nagle podjechał jakiś samochód, w nim za kierownicą facet w podeszłym wieku, a obok kobieta, chyba jego żona. Wyglądają na bardzo sympatycznych ludzi. Mogę jechać.
-Dokąd cię podwieźć kochana?-zapytał facet spuszczając okulary na nos, spoglądając w lusterko.
-Do najbliższego miasta,  stamtąd pojadę autobusem do domu.
-Co taka młoda dama robi w lesie? sama?- zapytała kobieta, co i raz odwracając się.
-Tylko się z kimś pokłóciłam.-powiedziałam cicho.
-Ktoś ważny?
-Niee, a może tak, sama nie wiem.
-Haha, to nic. Georg, pamiętasz jak my się pokłóciliśmy? -zapytała kobieta swojego męża śmiejąc się na cały samochód.
-Taa, jak mógłbym zapomnieć Madison, kochana żonko. -odpowiedział facet z uśmiechem.
Zrobiło mi się ciepło.
-Niech mi pani o tym opowie.
-Niee, to za długa historia, bardzo skomplikowana i baaaaaaaardzo długa.
-Wiesz kochanie, czasem takie kłótnie pomagają, ludzie się wtedy lepiej poznają, nawet po 45 latach małożeństwa, nasze kłótnie czegoś nas uczą.-powiedział Georg, łapiąc Madison za rękę.
Następne kilka kilometrów przejechaliśmy w ciszy.
-Jak masz na imię?-zapytała kobieta podjadając ciasteczka.
-Katie.
-Śliczne imię. Więc Katie, może Ty nam coś opowiesz, może o tym chłopcu.- powiedziała uśmiechając się.
-Nooo...
-Jeśli chcesz oczywiście.
-Ale o czym mam opowiedzieć?
-Może o tym jak się w sobie zakochaliście, to zawsze jest ulubiona część wszystkich słuchaczy, starszych i młodszych. Gdyby nie ta część to opowieść nie miała by tego czegoś.
-No dobrze.
Gdy Mike zawiózł mnie już do domu..
-Zaraz zaraz, kto to jest Mike i dla..
-Pewnie ten chłopak który ją tu zostawił-przerwał Georg.
-Madison nie przerywaj jej-dodał
No więc, gdy Mike zawiózł mnie już do domu, a raczej odprowadził pod same drzwi. Pewnie się zastanawiacie dlaczego to zrobił, sama nie wiem. Pamiętam co wtedy zrobił. Wysiadł dużo szybciej z samochodu, podbiegł do drzwi z mojej strony auta i je otworzył.  
-Jesteśmy na miejscu księżniczko, wysiadaj.
-Ale ja mieszkam 500 metrów dalej, chcesz mnie tu zostawić tak?
-Chyba nie myślałaś że zawiozę Cię pod same drzwi. To było by nudne. Tu nasza droga się kończy.-powiedział poważnie.
-Więc..pa-powiedziałam bardzo rozkojarzona tym co się działo.
-Daj rękę.
-Dlaczego?
-Chcę żebyś bezpiecznie dotarła do domu, odprowadzę cię pod drzwi.
-A nie możemy podjechać?
Wtedy wiedziałam że chciał być ze mną jak najdłużej, ale zapytałam z ciekawości co odpowie.
-Taaa, a samochód na wodę chodzi.
Nie podałam mu ręki, tylko szliśmy obok siebie.
Dupek, miał powiedzieć coś innego. Czego się mogłam spodziewać. Jest chamski, ale gdy się tylko na mnie spojrzy i uśmiechnie, nie mogę nic z siebie wydusić.
-Aha! I wtedy się w nim zakochałaś?-zapytała Madison bardzo podekscytowana.
-Nie chyba, czułam złość ale miałam też tak zwane motylki.  
-Zauroczyłaś się. -zaśmiał się Georg.
-Kochaaaanie, daj jej mówić
Gdy już mnie odprowadził pod drzwi nie wiedziałam jak się zachować. Czy przytulić jak przyjaciela, czy podać rękę.
-Więc cześć-powiedziałam nieśmiało odwracając się powoli do drzwi bawiąc się kluczami.
Nagle złapał mnie szybko za rękę, pociągnął i przytulił
-Chyba o czymś zapomniałaś księżniczko-wyszeptał mi do ucha-numer telefonu.
Czułam się tak...niesamowicie.
Nagle moja mama wybiegła z domu z krzykiem gdzie byłam tak długo i dlaczego się nie odzywałam.
-Do domu w tej chwili!
Odwróciłam się tylko do Mika i poruszając wargami wyszeptałam "przepraszam".

mix

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 662 słów i 3751 znaków.

Dodaj komentarz